od początku

niedziela, 27 marca 2016

aż tu nagle święta.

Dosłownie. Przychodzą bez ostrzeżenia. Jeszcze wczoraj tam i z powrotem, obiad z widokiem na jezioro, szybkie zakupy, a dziś (w sobotę) już spokój, słońce, celebracja.
Ostatni raz było tak ciepło w styczniu- orzekł TP. No, prawda. Kos rozwinął swoją pieśń, koty polują na trzmiele i straszą gołębie. Wiosna, wiosna nareszcie.
Mam fenkuła :3
Kolejna próba identyfikacji wizualnej. Taczki.
Pracowało się, przed tymi świętami, w pięknych okolicznościach... kultury.
Nie przyrody. Ogrody, tereny zielone, parki to nie jest przyroda, mimo, że wielu tak twierdzi. Złości mnie to i śmieszy, jest wyrazem ludzkiego zadufania w sobie, fałszywego przekonania, że jesteśmy siłą sprawczą, że bez nas świat sobie nie poradzi. Czytam, że kokorycze w lesie to pewnie "uciekinierzy z ogródka", że czosnek niedźwiedzi prawdopodobnie "ktoś posadził", że zapobiegniemy gradacji kornika, wycinając świerki, a później posadzimy świerki i będziemy mieli piękną Puszczę.
Jakkolwiek "estetyczne" ogrody bym wam pokazywała, ich jedyną prawdziwą i uniwersalną wartością jest to, na ile ograniczają straty w przyrodzie. Gradacja wygląd tak: beton- trawnik- trawnik plus tuje... i domyślacie się, jak to dalej leci. A my tu sobie gadu gadu, ładne nieładne.
Ale dobra, święta. Okoliczności kultury.
Zawilce żółte zakwitły w tym roku wcześniej od gajowych.
Moje ulubione dywany <3
Dzień dobry, chodź, mówi przy furtce hortensja pnąca.
Ktoś wyrzucił kalinę bodnantską z ogródka... (trzy kaliny. I dwa kousy.)
... a ona na to fananana...
nananana
Miasto Smogu. Uzdrowisko.
Marcowe prace przebiegają pod hasłem co przed czerwcem kwitnie, tego się nie wytnie.
Całą resztę owszem.
 Parkowe róże tnij jak najdłużej.
Róże parkowe niecięte przez kilka lat-zależy nam, żeby były wysokimi krzewami.
Należy je prześwietlić- wyciąć pędy słabe, pokładające się na ziemi, krzyżujące się, uszkodzone.
Mają być samonośne, nie pokładać się, jak ta z tyłu. Służy temu skracanie pędów nad pączkiem skierowanym na zewnątrz pędu na takiej wysokości,  żeby były jeszcze sztywne, a przy tym możliwie wysokie (w parku zależy nam na tym, żeby róże były widoczne, masywne i miały dużo kwiatów). Te róże kwitną na bieżących przyrostach, więc nie popełnimy błędu przy wyborze pączków.
Prześwietlanie.
Wuala.
Róże okrywowe przytnij o połowę.
Co najmniej, jeśli jesteś bardzo nieśmiały. W praktyce tniemy je jak najniżej.
Przed.
W trakcie.
Po. 
Bukietowe hortensje to drzewka najczęściej,
jeżeli zostawimy długie pędy przycięte za parą pąków. Często tnie się je powyżej zeszłorocznych rozgałęzień, ale ja wolę tak- uzyskamy większe kwiatostany na długich, prostych pędach, luźny, okrągły pokrój krzewu i, w zależności od potrzeb i wysokości cięcia- wielopniowe drzewko lub krzew okrywowy.
Słabo widać, co?
Hortensje piłkowane... mają przejebane? skończyły mi się wierszyki ;-)
Kwitną na zeszłorocznych pędach, ale grube pąki kwiatowe mają nie tylko na szczycie, ale i na pędach bocznych. Dlatego można je nie tylko prześwietlić, ale i obniżyć, tnąc nad pąkami lub rozgałęzieniami.
Tawlina, piękna roślina.
Inwazyjna, ale co poradzę, jak lubię. Pięknie wygląda w naturalistycznych nasadzeniach, w dużych grupach, nad wodą. Wcześnie się ulistnia. Tamaryszek pisała o niej niedawno, zastanawiając się, jak ciąć. Tak:
Przed.
Prześwietlamy, wycinając stare (ciemne) pędy u podstawy i skracając pozostałe nad rozgałęzieniami lub pączkami. Powinno zostać o połowę mniej pędów krótszych o połowę. Coś jak cięcie czarnej porzeczki.
Można też ciąć niżej- na wysokość ok. 20 cm, za pączkiem.
Turzyce jeżyce.
Wrzosowisko z turzycą włosistą 'Frosted Curls' wygląda po cięciu tak. Kto by pomyślał, tyle wrzosów się okazało.
Podobnie postępujemy z seslerią- jest zimozielona i trochę szkoda, ale jeżeli tego nie zrobimy, to już w kwietniu zacznie obsychać.
Taka to slow work, w okolicznościach... z uwagą, namysłem, sensem...
Ale tak naprawdę
całą robotę robią koty.
Po to je trzymamy i karmimy.
Uważna ocena sytuacji.
Niezadowolenie.
Do roboty, koty.
Nawet na wyjeździe znajdujemy sezonowych pracowników.
Taki wpis w świątecznym antrakcie, za chwilę wrócimy do naszych życiowo- filozoficznych rozważań o ogrodach, co są nie tylko ogrodami...
i do minimalizowania strat w przyrodzie przez zwiększanie bioróżnorodności tam, gdzie to od nas zależy.
Zawiesiłam się dziś na tekście Marty- Kury z Doktoratem. Nosi on tytuł "Katastrofa" i dokładnie o tym mówi- o katastrofie klimatycznej, która jest faktem, i wynikającej z niej katastrofie humanitarnej. Tekst jest na tyle mi bliski i tak dobrze napisany, że linkowałam go na fb, a tam...
Jak słusznie zauważyła Magda z Barw Ogrodu, na prawdziwość tez zawartych w tekście Marty wskazują wypierające rzeczywistość komentarze, do których Marta wydaje się być przyzwyczajona... ale ja wciąż nie mogę ogarnąć, jak bardzo można zaprzeczać faktom, zapomnieć- nie znać? podstaw wiedzy przyrodniczej (na wszelki wypadek to).
Dlaczego ludzie tak bardzo nie dostrzegają związków przyczynowo- skutkowych i błędnie interpretują dane? Kwestia wykształcenia czy niedoborów poznawczych?
Niektórzy uważają, że ludzkość się ogarnie, ja nie mam złudzeń. Nie ma co dyskutować z idiotami, ale przerażające jest, że z takich idiotów składa się społeczeństwo (łał, znów przekaz wykluczający, co ja pocznę...), które skutecznie pierdoli mi życie, nie wspominając o życiu moich dzieci, one to dopiero będą miały przesrane.
Oczywiście można przyjąć perspektywę historyczną (ale to już było) lub ewolucyjną (różowate przetrwają).
Dokładnie to samo- dyktatura idiotów- dzieje się w sprawie Puszczy. Oczywiście na każdy trafiający do mnie jako do przyrodnika argument za NIEwycinaniem i pozostawieniem spraw ich biegowi (czasowi, sukcesji) znajdzie się sprytniutki, podchwytliwy komentarz kontrolerów przyrody, którzy uważają, że każdy las należy uprawiać, przyroda nie poradzi sobie bez człowieka, a kokorycze uciekły z ogródków.
Z opinii PROP w sprawie projektu aneksu do Planu urządzania lasu Nadleśnictwa Białowieża (listopad 2015): "Zamieranie świerka w niektórych drzewostanach Puszczy jest wynikiem gradacji kornika drukarza, która jest przejawem naturalnej dynamiki populacji tego owada i prowadzi
do stopniowej przebudowy składu i struktury tych drzewostanów i ich dostosowania do
zmieniających się warunków klimatycznych i wodnych. [podkreślenie moje] Wskazywanie zamierania świerka jako zagrożenia dla trwałości lasów Puszczy Białowieskiej i wykorzystywanie tego faktu do zwielokrotnienia ilości pozyskiwanego surowca drzewnego, jest rezultatem braku
zrozumienia wpływu czynników naturalnych na kształtowanie dynamiki i struktury naturalnych zbiorowisk leśnych lub wynika z ignorowania tej wiedzy dla potrzeb partykularnych interesów."
To naprawdę nic, że nie będzie tam świerka, tylko np. grab. Naprawdę, dla Puszczy i dla ludzkości to mały problem. Poza tym Puszcza to nie tylko drzewa, ale ptaki, organizmy saproksylityczne... Tylu naukowców wypowiedziało się przeciw, warto się zapoznać.
Pamiętacie Rospudę? Będzie tak samo. I, cóż, uważam, że się udało. Chociaż teraz zarasta. Taka przyroda, jej mać.
Aszsz się wkurwiłam, sałatki nie będzie, jak mówi VegAnka.
No ale święta.
Kura pisze: "Zastanawiam się, jak żyć z tą wiedzą? Jak żyć ze świadomością kończącego się świata, kiedy właściwie pewne jest, że jeszcze w naszym pokoleniu nastąpią bardzo radykalne zmiany, prawie na pewno gwałtowne? (...)
Jak żyć? Po prostu. Robić swoje. W miarę możliwości ograniczyć nadmierne korzystanie ze wspólnej planety – można przestać jeść mięso, nie latać samolotami, szukać drobnych, codziennych oszczędności, mniej truć siebie i wszystko dookoła. Wiedzieć i dzielić się wiedzą. Działać, przekonywać, pomagać, wspierać to, co dobre. Kochać, przytulać się i uśmiechać, czytać książki, tańczyć, biegać po lesie. Tyle możemy zrobić."
Ktoś w komentarzach pod jej wpisem: "No i trzeba zakładać ogrody. Koniecznie. Ogrody i jeszcze raz ogrody. Nie wolno nam patrzeć ciągle na to co złego się dzieje, rozmyślać o tym, analizować, trzeba mimo wszystko widzieć zielono, kolorowo i owocnie :-). Wiem, że łatwo mi pisać, ale jest to na pewno jakieś rozwiązanie ;-)"
No cóż. Sadźmy róże.
A tymczasem
Radosnych świąt! jeżeli ktoś obchodzi.
(ta eksperymentalna formuła znacznie ogranicza lajki ;-))
Ale tak naprawdę, z pełną powagą: wszystkiego dobrego dla was wszystkich. Dziękuję wam za miłe spotkania, telefony, komentarze, za to, że jesteście. No wiecie.
Pozdrówka, Megi.
PS. Inne do czytania: Ewa o łąkach, Bylinowy Pan o faunie kseroterm, wiosna u Ostrygojada. Wszystko piękne.