Z czasem coś się porobiło.
Codzienne (niedawno dwu- lub trzykrotne w ciągu dnia) wycieczki do weta w celu odsikania kota stanowią czasochłonną rutynę.
Kropson naprawia się powoli. Jeszcze sam nie sika. Bywa lepiej lub gorzej.
O tyle o ile, bo ogon się nie naprawi.
Co tam ogon.
Wydaje się być szczęśliwy i zadowolony, bo ludzie się nim pilnie zajmują, bawią się, dają walerianę i wyprowadzają na spacery.
O to mu chodziło :-)
Inez na razie czuje się znośnie. Ucho jednak coraz bardziej rakiem zeżarte, szybko to idzie. Za szybko.
Poza tym wszystkie rzeczy, które od dwóch miesięcy czaiły się w pracy, nagle się wykrzaczyły i rozwinęły w lifting trzech ogródków, realizację jednego małego i początek budowy dużego. Wyjechałam na roboczy tydzień do Ś, co oznacza, że z Inkwizycją widuję się codziennie :-)
(co za życie w tym R, mówię wam. Światowe. Przedstawiciele egzotycznych zawodów, Amerykanie, Berlinerzy, wykwintne sery, sauny i rogate owce, wszystko to jest TU. Ale o tym kiedyś.)
W tych okolicznościach w grę wchodzą małe wycieczki. W pewną sobotę udało się poderwać Poszukiwaczy na roślinny spacer.
To samo miejsce, co
zimą, trasa ta sama, jak
wiosną.
Osiem kilometrów w marne sześć godzin :-)
no bo jak inaczej, skoro na początek trzeba napić się herbatki...
(z Daniowym syropem z trzmieliny, co to ponoć jest trująca.)
|
(trzmielina zwyczajna) |
|
(Poszukiwacze Roślin, od lewej: Mirek, Dani z EjTym, Maryla, Magda, Bogusia. Marysia i Mirek przyjechali z Bierutowa, Magda ze Starej Łomnicy :-)) |
W następnych etapach Poszukiwacze uzasadniali swoją mniej oficjalną nazwę- Pożeracze Roślin, zjadając i zbierając wszystko na swojej drodze.
|
(jeżyna popielica) |
|
(głóg jednoszyjkowy) |
|
(róża dzika) |
|
(śliwa tarnina) |
|
(dereń świdwa, słabo jadalny, ale jaki wybarwiony!) |
Zebrali... spore ilości wszystkiego. Liście podbiału na sól i na gołąbki, wykę i nawłoć na herbatkę, ślaz na kaszel, tojeść... do jedzenia?
Ja zebrałam sporo zdjęć i ziołowych tipów.
|
(ślaz dziki) |
|
(tojeść rozesłana) |
|
Pijane zbierackim szczęściem :-) |
|
Po lewej nawłoć późna, po prawej kanadyjska! |
Niektórych stworzeń nie udało im się zjeść:
(udało się nie zjeść ;-))
|
Rhytisma acerinum na klonie (smołowata plamistość klonu, czerniak klonu) |
|
(przymiotno białe) |
|
(oman wąskolistny, chyba) |
W zamian za pobrane dary ofiarnie niszczyli inwazorów.
A na koniec wycieczki- znów pożerali:
Kosmos :-)
Rośliny są bardzo fajne same w sobie, ale dla mnie przede wszystkim malują cudowne krajobrazy.
Powolny spacerek z Poszukiwaczami bardzo mi konweniował, bo tym razem nikt nie mówił
no chodźmy już
kiedy niespiesznie ogarniałam kolejne plany.
|
Bystrzyca, prawie bezwodna po suchym lecie. |
|
Folwark w Kamionnej. |
|
Wyschnięty wiejski staw. |
|
Dwór w Kamionnej. |
|
Ruina w Okulicach. |
|
Łąki między Okulicami a Czerńczycami z płonącymi krzewami róży i trzmieliny |
|
pióropuszmi śmiałka i nawłoci, |
|
puchem tych śmiałków i ostrożni! |
Tak to wyglądało.
Niech żyją rośliny, dzięki którym świat jest taki piękny.
Dziwna sprawa z tymi zdjęciami- blakną w czasie. Te z niegdysiejszej zimy i minionej wiosny były takie piękne w momencie ich wrzucania na blog. A teraz są zwykłe.
Obiektywnie te jesienne, aktualne, są piękniejsze. Ale nie dla mnie. Bo to jesień :-(
Zanim nastała, odwiedziliśmy Wschód.
(dawno, dawno temu, wiem.)
Wybraliśmy się tam w związku z pewnym ogrodem, który kieeedyś kieeedyś moooże pojawi się na blogu (jeżeli blog tego dożyje ;-))- a tak naprawdę pojawia się cały czas, bo jego Gospodyni jest inspirująca.
Chodząc po uzdrowisku, lesie i ogrodzie starałam się dociec, co inni widzą w tym Wschodzie, bo ja tylko chaos, tuje, dym z palonych plastików, tłum ludzi w kościołowych ciuchach i Mało- Polskę.
W końcu jednak zobaczyłam to, co inni, miejcowi i wżyci lub próbujący się zagnieździć i ulunc, widzą sercem.
Łagodność pagórków, mgliste światło i bioróżnorodność. To bioróżnorodność mnie urzekła :-)
|
Kipiące ziołorośla :-) |
|
Jodłowe lasy :-) |
|
Skrzypowisko skrzypu olbrzymiego :-) |
|
Nic dziwnego, że trzeba to wykaszać. Bo jak nie, to żmije się lungną. |
Mnóstwo roślin pospolitych
|
(krwawnica pospolita) |
|
(dereń świdwa) |
|
(jarzmianka większa) |
|
(ostrożeń warzywny) |
|
(rudbekia naga, uciekinier z ogrodu- długo utrzymuje się w miejscach byłych gospodarstw) |
|
(niecierpek pospolity) |
i rzadkich, przynajmniej u nas (na niżu, na Zachodzie).
|
(goryczka trojeściowa) |
|
(szałwia lepka, u nas na północnej granicy zasięgu) |
|
(taka cudna, że zrobiłam jej milijon zdjęć!) |
Tyle roślin. Taki gąszcz.
Nieużywane paski pól zarastają lasem, wcześniej czy później, w różnym czasie. Rosną laski w paski.
Nie zarastają nawłocią, jak u nas na Zachodzie- bioróżnorodność na to nie pozwala, zbyt wiele gatunków gotowych zająć wolne miejsce.
Kilka kolejnych zdjęć i jasne, kogo odwiedziliśmy na Wschodzie, jakich przesiedleńców, szukających gleby dla swoich korzeni.
|
A jednak tuje :-) |
|
Ta droga :-) |
|
Drewno na długą zimę :-) |
|
Podobno już bez okładki... |
|
Mój chrześniak. |
Marlena i Paweł, zwany od niedawna bardzo trafnie Szefem, mieszkają w Miejscu Mocy, ogarniają chaos, budują dom i życie, przyjmują gości herbatkami z łąki i wege jedzonkiem. Para od nich aż bucha.
|
Marlena w ziołowym ogródku |
|
i jej łączka (2 mkw) z kąkolem. |
|
Letna kuchnia. |
|
Zmywak ;-) |
Pasują do Wschodu. Chyba dobrze wybrali.
A może pasują wszędzie z tym entuzjazmem poszukiwaczy skarbów.
Piszę tego posta już dobrych kilka dni, muszę się od niego uwolnić :-)
chociaż piłeś- nie pisz. No trudno.
Pozdrówka, Megi.