od początku

sobota, 29 czerwca 2013

zawiecha

tak tak, smutek środka lata ( jaki to ŁADNY komentarz, ten: Myślałam,że tylko Lana Del Rey, nastolatki zakochane po obozach w Juracie i ja czujemy letni smutek ;)...może on stąd, że do pełni wszystko jest możliwe, a potem już nie wszystko? Tak, jak do czterdziestki ;)) przerodził się w prawdziwe zawieszenie.
W ciągu dwóch ulewnych dni pod kołderką jak na feriach zimowych przeczytałam pamiętnik kurki.
Bywało, że mając więcej czasu na lekturę polecałam wam ciekawe blogi, a nawet kojarzyłam blogowe znajomości, nadal lubię to.
Polubiłybyśmy się.
Ja i kurka z jej radością, pasją, zachwytem nad życiem, z atrybutami współczesnej gospodyni w średnim wieku (aparat i kijki do nw, to jej obserwacja, a ja potwierdzam- wciąż widzę starsze panie czające się na jakiś wyjątkowy widok- tramwaj, tęczę, biedronkę- z hipsterskim BMI. Może zresztą dostrzegam je na tej zasadzie, na której ciężarne widzą wokół siebie same brzuchatki.)
Polubiłybyśmy się, bo podobne przyciąga podobne, lubimy to, co znamy, a internety ofiarowują nam wybór wyselekcjonowanych bratnich dusz.
Polubiłybyśmy się, bo kurka niedawno umarła, rak piersi skrzyżowany z jakimś niefartem zawinął ją piorunem, i tylko ja mogę ją polubić, i nie skrzyżują się nasze drogi.
Szlag by to trafił.
Dużo tych wspólnych spraw. Dolny Śląsk, muzyka (taka słuchana, ale Madeleine Peyroux to już raczej rzadkie), jeże, sześć kotów, aparat typu BMI i kijki, 48 lat, fiolet, nienawidzemysliwych, firletki poszarpane, salamandry i żaby, wolność i niezależność, nocne strachy, Johnny Depp i Tim Burton, Olga Tokarczuk i ten wpis: http://fotograciarnia.blog.onet.pl/2010/08/13/czy-niemiec-to-czlowiek/
i cytaty z kurki:
"Chociaż powiem Wam w sekrecie,
że dla mnie każdy spacer, każda wędrówka wokół domu
jest taką podróżą w nieznane… "

"Szczęście to stan wewnętrzny i dziedziczny… chyba…
Ja myślę, że jestem szczęśliwa.
I choć narasta mi w głowie myśl …-BO !
JESTEM SZCZĘŚLIWA, BO MAM…
To nie jest chyba tak….
Tu mała dygresja: więcej jest na „nie mam” , niż na ” mam ” …
A z drugiej strony mam o wiele więcej ,
niż miliony ludzi na Ziemi."

"Myślę, że szczęście to małe, ulotne chwile,
które jak motyle uprzyjemniają nam codzienność.
I myślę też, że szczęście to umiejętność dostrzegania takich chwil…"


"jeśli myślicie, że leżę gdzieś odłogiem załamana…
że dopadła mnie nicość istnienia..
kurczę !!!
Nie ,nie…jakoś wszystko przeszło…
Takie nastroje tak jak się zaczynają, tak się kończą…
Znienacka…
A ja wczoraj byłam na wycieczce."


"Mam parcie na ŻYCIE przeogromne."

"I tak sobie myślę, bo w książkach jest napisane,
że po operacji , po usunięciu raka,
życie nabiera innego wymiaru.
Że zaczyna dostrzegać się to co dookoła , nawet to małe.
Hm… to co ja zacznę dostrzegać?"

Oraz cytat przez kurkę przywołany, z tej książki.
„- Wielu ludzi rozmawia ze zwierzętami- powiedział Puchatek.
- Być może, ale…
- Jednak niewielu słucha- powiedział.
- To jest właśnie problem – dodał…” 

No kurka, sama mogłabym to wszystko napisać.
A z drugiej strony- jakie ujmujące banały.
Żeby rzecz odczarować, przeczochrałam internety w poszukiwaniu informacji, których nie ma na blogu. Zdjęcia, adres, wszystko, co jest potrzebne do zlokalizowania idealnego domu i szczęśliwego życia, jak jakaś psychofanka.
W Dworze pod Cisową Górą jest wszystko- łąka z motylami, zimowitami i firletkami, las z rydzami i kokoryczą, staw z żabami i ropuchami, strumyk z salamandrami, jeże, koty, dzikie i ogrodowe kwiaty, kasztanowcowa aleja i opłotki. No tak, nie ma po co stamtąd wyjeżdżać.
Dwór jest na sprzedaż.
Przez chwilę zabawiałam się myślą o chodzeniu w kurki butach po lawendowym pokoju i łące, do lasu.
No.
Nie to, że czegoś pragnę, zazdroszczę, pożądam.
Ale mając kwiecistą łąkę, las, aleję, żaby, motyle, ptaki i kuny ma się cały świat.
Mając natomiast osiemnastowieczny dwór ma się kredyt, remonty i udupienie na miejscu.
I nowe możliwości (co na to Aga???)
A pisząc to, niekoniecznie mam siebie na myśli.
Czytam jej pamiętnik jak powieść o równoległym życiu.
***
a po feriach zrobiłam sobie święta, czyli zajęłam się sprzątaniem po...
... PO REMONCIE KUCHNI!!!
(jeszcze trochę to potrwa, bo do sprzątania nie mam aktualnie tzw. szwungu)
***
kurka fotografowała motyle. Mówiła, że w takiej chwili zatrzymuje się świat.
Fotografowała też wodę, rwącą, zatrzymaną w lodzie, kapiącą, przelewającą się, żywą jak ona.
Ja tej wiosny nazbierałam zdjęć wody, statycznej, ale nieustępliwej.
(jeszcze jedno kurkopodobieństwo- ilustrowanie wpisu zdjęciami od czapy, pisanie posta "pod fotki";-p)
staw w parku podworskim w Gałowie
Bystrzyca we własnej wylewnej osobie
pełna wody
 
kumakowisko w rozlewisku Bystrzycy
to zdjęcia jeszcze majowe
woda leśna
polna woda czerwcowa
woda górska
 Do TP:
- a co ty o tym myślisz? chciałbyś mieszkać w takim domu, w takim miejscu?
- chciałbym. Bo wciąż byś była zachwycona.
do lasu tylko na Telimenę;-p
***
Moi drodzy, odwieszam się. Nikt mi nie nie mówi, że ładnie wyglądam (co oznacza, że jestem stara, gruba i brzydka), ale:
- wstaję razem z budzikiem o 4.30 i lecę na kijową wycieczkę (to z 25 km, dam radę??)
- a następnie widzę się z Inkwi i pijemy wino.
W niedzielę ewentualnie mogę dalej robić święta, tzn. sprzątać. Bywa, że daje to pewną sadysfakcję, zwłaszcza po 3 miechach zakurzenia.
Pozdrówka, Megi.
PS. a w poniedziałek umawiam się na badanie cycków, kochana Agata mnie pilnuje i goni, czas dorosnąć.
-

niedziela, 23 czerwca 2013

pełnia?

Zanim się zaczęło, już się dopełnia.
Zapach robinii przeszedł płynnie w zapach lip (nasycony, chlebowy), ligustru (ryżowo- czekoladowy), siana i jaśminowców.
Kosy nie mają czasu śpiewać, pokrzewki umilkły w upale, słowiki skończyły lęgi.
Nie do uwierzenia, to już, na to czekaliśmy?
JEŻELI czekaliśmy.
Próbuję świętować każdy czas.
Środek lata? nie początek? tak się tłumaczy szwedzkie midsommar?
Trudno celebrować ubywanie dnia. Może spojrzę na to jak na czas, kiedy wszystko już jest, na swoim miejscu i najlepiej jak może być.
Jak M. i jak ja sama rok temu.
Wszystko jest.
Kwiaty paproci.
to oczywiście lilie złotogłów, kwitnące w Ogrodzie Botanicznym
Kwiaty dziwniejsze i piękniejsze od kwiatów paproci.
magnolia parasolowata
tulipanowiec amerykański
kalmia szerokolistna
jej różowa odmiana kwitnie w Moherii. Bardzo lubię te kwiatki jak parasolki, szczególnie złożone parasolki.
Wiecznie kwitnące.
kolkwicja trzy tygodnie temu
ta sama, tydzień temu
 Kwiaty niebieskie, dla Basika.
pole łubinu wąskolistnego
(przy okazji- JAK można być takim nieogarem?
Poznałam niedawno całkiem realnego Basika, zjadłam ciasto- trzy kawałki- koty pomiziałam, i nie obczaiłam, że aktywnie uczestniczyłam w dokoceniu, wtedy jeszcze jako Megi Od Sześciu Futer. Teraz Od Siedmiu. Nie rozkminiłam do dziś, że to Basik jest.
Mieszkamy w małym grajdole.
Nic to, ma piękny ogród, który zamiaruje nieco podliftingować. Ale łąka zostaje:-))
No dobra. Kwiaty pachnące.
wieczernik damski
A najlepiej białe i pachnące.
styrak japoński, szybko okwitł w deszczu tego roku
mój ulubiony krzak<3
  Jak jaśminowiec, biała chmura za oknem. Niedługo i te Gajowe przerosną taras i sięgną do piętra, jak nasz...
fotografuję go namiętnie, o każdej porze dnia. Kwiatki stoją od DM, szczerze dane;-)
o każdej porze, każdego dnia^^
wyobrażacie sobie, jak to PACHNIE?
Wycieczki w gąszcze.
Gąszcze leśne
to się nazywa "przyrost świętojański"^^
i ogrodowe.
to nie są ponętki z nasion maszki;-DDD
a w ogóle do tej pory ślimaki je dokończyły.

kąwalie
 Nowe życie.
 I światło.
 Światło środka lata.
Pozdrówka, Megi.
PS. a jednak jakoś smutno... niewyraźnie.