od początku

wtorek, 17 stycznia 2012

lifting ogrodowy

No proszę, trochę żonglerki pendrivem, dyskiem i dwoma lapkami i można pisać posta.
Determinacja.
Może jutro odzyskam mój złom i będzie dalszy ciąg...
... porządkowania fotek.
Takie zimowe zajęcie, dzięki któremu na Święty Nigdy Który Będzie Gdy Gdy powstanie nowa strona.
A w międzyczasie powstaną wpisy. Powiedzmy, że na taki temat: co chcielibyście zmienić w swoim ogrodzie na wiosnę?
Oooo, duuużo. Prawdziwy ogrodnik zaciera grabki i planuje planuje planuje. Tu przesadzi, tu wykopie, a tam niestety coś rosło. W pierwszy wiosenny dzień jest tak napalony na robotę, że pary wystarcza do końca sezonu. I znów można planować.
Ja też planuję. Moje najbardziej ulubione zajęcie: wpaść do tzw. urządzonego ogrodu i zaplanować zmiany. Jak Trinny i Susannah, jak odchudzanie Goka Wana, jak Gordon Ramsay, jak Ogrodowi Najeźdźcy... chociaż nienienie, Najeźdźcy zwykle wycinają w pień, a ja nie lubię wycinać, jak wiadomo.
Czasem od razu po założeniu ogrodu można robić lifting, hura. Bo właściciele wymyślą sobie, że oryginalnie będzie obsadzić granice tujami czy cyprysikami, raz żółty, raz niebieski. Albo że niezwykle modnie będzie posadzić same najpiękniejsze rośliny w całym sklepie. Albo na działkę, zamiast jakiegoś rozsądnego rzemieślnika- plannera wpadną brukarze o artystycznym zacięciu i określonych potrzebach materialnych.

Takoż się zdarzyło w prezentowanym ogrodzie. Nie mam zdjęć "przed", bo strasznie było patrzeć, ale opiszę plastycznie: mur z łupka wokół całej niewielkiej działki, wypiętrzający się w jej rogu w kapliczkę z grillem. Łupkowa kaskada odwrócona plecami do całego ogrodu, kamienny staw, kamienna studnia, kamienna pergola, a oprócz tego- trawnik i nieliczne rozrzucone po nim szczepione drzewka i iglakowe topiary. I takie przeskalowane ceramiczne dzbany stojące na trawie. No i ścieżki w pląsawiczym, niefunkcjonalnym układzie, szerokie i brukowane dużą kostką z szerokimi fugami. Większość istniejących roślin była nieprzesadzalna, nie ze względu na wielkość, ale na koszty. Lepiej było zacząć od...

... likwidacji trawnika na "wyspie" otoczonej ścieżką i uczynienia jej kępą wiosennych cebulkowych



(tęsknicie za takim widokami, praaawda?), która latem zamienia się w wyspę liliowców, wysokich kosaćców i hortensji bukietowych:



Następny, dość oczywisty krok to posadzenie wielu roślin w pastelowych barwach, przy których niebieska elewacja domu z wieżyczką (o_O) wydała się słodka. No i oczywiście ubranie dzbanów w wianki róż i laurowiśni:





Ta fioletowa- autentycznie fioletowa- róża to moja ulubiona, niezawodna 'Veilchenblau'.
Krok konieczny- przesłonięcie dominujących murów hortensją pnącą i przywarką japońską:

 Na tle muru cudownie prezentują się takie extrasy, ten czosnek jak fajerwerki:

Krok kolejny- zmiękczenie linii ścieżek i ich optyczne zwężenie. Nieco trudne

ale obwódki z tzw. skalnych bylin (macierzanka, rogownica, dzwonki, posłonki, goździki) po pewnym czasie dają radę, a zabarwiona związkami żelaza woda tryskająca ze zraszaczy ciekawie patynuje granit.

I to prawie wszystko. Jeszcze tylko dużo bylin i krzewinek (lawenda, szałwia omszona, bluszcz, trawy i turzyce, bodziszki, santolina) i okrywowych krzewów (dereń rozłogowy 'Kelseyi', śnieguliczka Chenaulta 'Hancock') zamiast trawnika, wszędzie tam, gdzie jest niekonieczny. Kilka wyższych, kwitnących krzewów "obudowujących" dominujące iglaki (hibiskus, budleja skrętolistna, stranwezja, krzewuszka) lub odwracających od nich uwagę (kalina japońska i sztywnolistna, dereń kousa, magnolia). Wszystko to dla uzyskania prostych, sielankowych widoków:








A staw daje radę niejako sam z siebie, wyglądając uroczo i wabiąc ptaki, żaby i ropuchy. Coraz bardziej się przekonuję, że korzyści przeważają, a stawy wcale nie są taki obsługowe. No chyba że niektóre na Ołtaszynie;-p



Wnioski?
- jak się nie da inaczej, to warto polubić, nawet nadmiar kamienia i niebieską elewację;
- polubienie jest trendy i zgodne z hasłem bloga, i o wiele tańsze i bardziej ekologiczne niż totalna zmiana;
- róże i  byliny są the best.
A co wy na ten temat? W szczególności pytanie kieruję do nowych fanów na fb? (sprawdzam, czy czytają;-))

jeeeee dałam radę napisać!!! miło, miło.
A w głosowaniu... druga strona jest na 28 miejscu na 248 zgłoszeń. Jest nieźle... a ja bardzo was proszę, zaglądających tu co jakiś czas, o zagłosowanie- B00184 pod nr 7122, do czwartku. Wiem, że nie muszę prosić regularnie odwiedzających, i ciepło mi na serduchu z tego powodu- czuję się otoczona... miłością (jak ten kandydat na prezydenta USA;-])
Do jutra i pozdrówka, Megi.

18 komentarzy:

  1. o nie!!!!!!!!!!!!!!!!!! tyle pisałam i co??? zzarło!!!!!!! więc teraz napisze krócej:(( wyczarowałas piękny ogród:))...mi akutnie ten płot sie podoba....w połączeniu tych pięknych roślin ,które nasadziłaś....no i patrząc przyszłościowo porosnięty tymi pnączami:)0..ale wieżyczka,niebieska elewacja?....taaaaa.... a co do fioletowej rózy Veil...cos tam...najpierw spojrzałam na zdjecie powyżej i sobie myślę jakie tu niby fiolety?.....ja mam też takową.... http://aqratnie.blogspot.com/2011/07/krolowa-jest-tylko-jedna.html ....ale chyba nie taką pełna...czy to mozliwe?? pozdrawiam zła na waszeci,że mi tu tak bezwstydnie pomachała wiosna przed nosem:((buuuu!!!!...ja chcę wiosny..ja chcę wgryźć sie w mój kompost...buuuuu

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaa i pisałam jescze ,ze chyba padłabym trupem ze strachu i stresu,gdybyś miała wejść do mojego ogrodu......

    OdpowiedzUsuń
  3. zzarło!!! o nie!!! płot ładny jest sam w sobie, tylko jakby go za dużo. Zaraz obczaję różę. WIEDZIAŁAM, że każdy już tylko czeka, żeby zanurzyć łapki w ciepłej i pachnącej ziemi... a dlaczego byś padła???

    OdpowiedzUsuń
  4. bałabym sie twojego fachowego oka,,,hihihi,,,,bo u mnie to prawdziwy misz masz,,,,,ale ja taki kocham:))

    OdpowiedzUsuń
  5. We mnie Mary ogrodnik dopiero drzemie. Bo cały mój ogród to balkon na razie a i tam jakoś miejsca niewiele. Wiem jedno... lawenda w tym roku będzie, mięta, kolendra i melisa na gorsze chwile... czyli będzie ziołowo. Z kwiatów... hm... jeszcze nie wiem... ale zainspirowałaś mnie do myślenia. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyczarowałaś piękny ogród, ale... czy właścicielom się podoba teraz, skoro stawiali na tuje+trawniki, brukowane aleje i wieżyczki (dom Gargamela?) ;-)))
    Czy udało Ci się ich zreformować?! Czosnkowe fajerwerki cudowne! I te szałwie i lawendy... Murek oswoiłaś pięknie, ale i tak mi się podobał ;-)
    O, ja DUŻO!! chciałbym zmienić w swoim ogrodzie, i na pewno tak się stanie... bo Padre robi totalną makroniwelację i roboty rozbiórkowe ;-) Dużo, dużo pracy przeze mną... mimo świadomości, ze to dla mnie tymczasowe (bo wszak mamy plany przeprowadzkowe), ale przecież zostawię to komuś. Czekam wiosny jak kania dżdżu ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mary(lenko), będzie będzie! kto, jak nie ty? myśl intensywnie, podobno takie myślenie ma sprawczą moc. Oby do wiosny.
    Inkwi, przecież coś im musiało nie grać, skoro nas wpuścili! I są fajni,i podatni na zmiany, a irysy to ich pomysł. Murek sam w sobie jest bardzo ładnie, "poniemiecko" wykonany, tylko trochę za dużo było tych kamieni.
    Teraz jest tak... włosko. Ciekawam twoich zmian... i planów. To w ogóle fajne jest, działanie ze świadomością, że gdzieś, kiedyś... mogę więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko i córko!!! Nie widziałam ogrodu przed ale sobie wyobrażam to tak już jest jak ktoś wydaje fortunę na ogród ale bez sensownego projektu i ma w efekcie marmurową ścieżkę na kompostownik. Ogród na bogato. Jak byliny się rozrosną będzie cudnie. Ja ogólnie wszędzie bym sadziła byliny, dają sezonową różnorodność. Megi a wzdłuż tej masywnej ścieżki te goździki to nie wyglądałby lepiej gdyby to było znacznie szersze? i różnorodne? płożące i wychodzące na tą szeroką autostradę? Pytam bo ja się nie znam na projektowaniu i sama wiesz wszystko u siebie na czuja robię. A czosnek Schubertii cudny, mój ulubiony!

    OdpowiedzUsuń
  9. Goździki po pierwszym sezonie (na zdjęciu) rozrosły się i zakryły kostkę obrzeża, wylewając się na ścieżkę. Tam rosną też dzwonki, macierzanki, gipsówka rozesłana, posłonki i bodziszki, w zależności od warunków świetlnych, w grupach po kilka mb. Marzenie- powinny wsiewać się w fugi i tam kwitnąć... ale tego właściciele nie zdzierżają i pryskają. Trochę karmnika na ścieżkach rośnie. Paski nie mogły być szersze, bo trawnik jest cenny;-] marmurowa ścieżka na kompostownik- piękna wizja:-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja to będę dopiero pierwszy raz ogrodnikiem.... ale nie wiem czy pokonam zwyczaje mężowskie....jak najmniej pracy ..i najlepiej na dziko..... ja bym tam zrobiła po swojemu ale czy to mi pozwoli ? skoro przez 30 lat było tak ???? a ja jestem NOWA !!
    pokazany ogrod czyli nasadzenia do mnie przemawiają , ładna kompozycja choc ja patrze tylko okiem "ładności " ale samo otoczenie domu.... za płotem dom na domku, pewnie i niebieskie , i czerwone i zielone...ło matko.... ja juz wole swoją dzicz.....

    OdpowiedzUsuń
  11. To teraz częste-ludzie taaakie pieniądze wydają, a efektu niema, no może tylko w kostkowych ścieżkach we wzorki i w ogrodzeniach fortecznych. Brakuje tylko plakietek z cenami kamienia.Sprytnie to bogactwo zatuszowałaś, bardzo sprytnie. już nie razi.

    OdpowiedzUsuń
  12. W ogrodzie był śmietnik, zrobiłaś jeszcze większy. To, że zrobiło sie słodko to nie znaczy, że ładnie. Wręcz przeciwnie, kiczowato. Trzeba było czyścić, usuwać a pudrować. Reasumując - wiesz, że dobrze nie było tylko chyba nie wiesz, że lepiej nie jest.

    Mariusz Surowiński

    OdpowiedzUsuń
  13. LEPTIR, trafne spostrzeżenie co do otoczenia... życzę sukcesów ogrodniczych!
    GAJA, trochę oswoiłam może;-)
    Mariusz, człowieeeeeku! może należałoby zacząć od usuwania okolicznych domów, budynku, ogrodzenia... świat nie jest idealny, a jako fan Ogrodowiska powinieneś być obeznany z kiczem. Który sam w sobie nie jest złem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja się dziwię, że nie wymarzają polecane tu budleje skrętolistne, hibiskusy, laurowiśnie i głogowniki. Bo chyba "stranwezja" to głogownik (Photinia)? z tą nazwą spotykam się tylko na tym blogu.

    W Poznaniu wymarza mi regularnie hibiskus. W Gdańsku u klienta przemarzają laurowiśnie, a głogownik odbija praktycznie od ziemi. Pod Koszalinem wymarzła w tym roku do zera nawet trzmielina Fortune'a i ostrokrzew Meservy. A są to ogrody otoczone lasami czy zabudową, chronione przed wiatrem.

    Elfir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budleje skrętolistne są zdecydowanie odporniejsze od Dawida, które często przemarzają do ziemi, ale odbijają od korzenia. Skrętolistna chyba nigdy mi nie wymarzła od 10 lat, od kiedy ją stosuję (no, nie masowo i nie na wygwizdowie). Hibiskusy tej zimy wymarzły- 50% sadzonych jesienią i nieliczne starsze. Laurowiśnie kaukaskie i różne odmiany szerokolistne wymarzają prawie co roku lub co najmniej tracą liście, wąskolistne odmiany są odporne, we wro widuje się 30-letnie okazy, które nigdy nie zmarzły. Stranwezja to zimozielony, krzaczasty głogownik, który pochodzi z Przelewic i tak tam się nazywa;-) podaję dalej, żeby odróżnić go od sprowadzanych z Holandii, które oczywiście nie zimują. S. nawet jak przemarznie, to odbija z wielką siłą, ma ponadmetrowe roczne przyrosty, ale generalnie zimuje dużo lepiej niż ogniki. Trzmielina pnąca w tym roku, a jakże, wymarzła po całości- najbardziej białozielone niskie odmiany. Ostrokrzew Mweservy lubi marznąć, ale kolczasty jest dużo bardziej odporny np. od różaneczników, ja mam w ogrodzie 8-metrowe drzewo (przy pn. scianie domu!).
      No i tak dalej. Wszystko zależy od subtelnego układu pogody, niedługo opublikuję listę strat;-) bo ostatnia zima wiele zweryfikowała.
      Co do wpisu Mariusza- to jego pogląd i gust, ale w tym przypadku typowe odreagowanie innej sytuacji;-p na szczęście na dobre wyszło.

      Usuń
    2. No patrz, a u mnie w okolicy różaneczniki rosną w piasku, na słońcu bez okrycia i żadnych strat :D

      Elfir

      Usuń
    3. bo rosną w piasku, właśnie dlatego:-) Różaneczniki wymagają przepuszczalnej, "ciepłej" gleby. Gleby w okolicach wro są z reguły ciężkie, żyzne, "zimne"- zatrzymują dużo wody, która pod koniec zimy jest zamarznięta, podczas gdy dni są już ciepłe, parowanie z liści zwiększone i różaneczniki nie mogąc pobierać wody cierpią z powodu suszy fizjologicznej. Wysychają, a nie wymarzają. Oczywiście wilgotna gleba i powietrze też ma znaczenie. Wtedy spokojnie dają radę na słońcu, bo nie są cieniolubne, tylko cienioznośne.

      Usuń
  15. Co do wpisu Mariusza :)
    Zauważyłam, że mężczyźni inaczej podchodzą do projektowania niż kobiety.
    Ogrody Mariusza są bardzo surowe w sensie kolorystycznym. Bardziej nastawione na kontrast faktur (trawa-kamień). Kobiety chyba częściej zestawiają natomiast kolory (przytoczone Ogrodowisko jest skrajną wersją takich kontrastów).

    Elfir

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)