Że zaś święty jest każdy dzień (normalnie jak plemnik), toteż.
Poza tym miło jest sobie organizować to życie pozagrobowe.
Krótka wycieczka z Czerńczyc przez Kamionną i Okulice z powrotem została jedną z moich ulubionych.
Oto Czerńczyce- w tym poście wszystko na temat.
Dalej groblą.
Przez łęgowy las wtedy, dwa tygodnie temu, pełen przebiśniegów.
Czosnek niedźwiedzi też już wylazł.
No ale przebiśniegi.
Po to się pojechało, prawdaż.
Pałac w Kamionnej wali się tylko odrobinę bardziej, niż rok temu (porównawcze fotki w linkowanym wyżej poście). I wciąż jest do kupienia za marny milion.
Folwark również malowniczo się zapada.
I całe to ptactwo.
Dalej szło się brzegiem lasu.
Lasem, gdzie znów przebiśniegi.
Widząc ją zawsze marzę o kąpieli.
Nagim lasem.
Po to są zimy, żeby zamienić zeszłoroczne gąszcze w półmaterialne pajęczyny.
Po to są marce, żeby je zmieść i wypalić światłem.
Żeby wykąpać świat i przejrzeć go w wodzie.
Wielbię energię marców.
Trochę prozy życia- idziemy przez obszar naturowy, gdzie chroni się pewne kratkowane motylki.
Żeby larwy miały co żreć, sadzi się jesiony wyniosłe, kaliny koralowe i derenie świdwa.
Jak się wygrywa przetarg na posadzenie tego, co żro?
Można być jedyną firmą spełniającą wymagania IWZ.
Można też posadzić część roślin nie spełniających wymagań IWZ.
Ale to trzeba być tą firmą.
Przynajmniej nie musimy tego podlewać;-p
Wciąż mogę wielbić marzec.
W Okulicach taki miły akcent:
A dalej, aż do Czerńczyc- pola, łąki, turzycowiska z czuprynkami wierzb chwiejącymi się srebrzyście.
To miejsca tak bardzo moje, ten las, rzeka, łąki.
W sam raz do mieszkania.
Spacerek piękny, ośmiokilometrowy, do powtórzenia w porze kokoryczy, polecam.
W kolejną niedzielę wybraliśmy się na przylaszczki.
Wycieczka jednak utknęła w Tupajowisku.
Wiedzieliście, że Tupaja ma kościół na działce?
Gdybym była Tupajo, fociłabym bez końca meandry zacieków na różowym tynku, złote światło na cegle i glinie, grubość murów, solidność belek, osiemnastowieczną dostojną piękność, surowość i szczerość materiałów, co się tak pięknie starzeją. No i domki kątników.
Z taką miłością, jak Ania M. dokumentuje Ursinovię.
ŻARTOWAŁAM.
Gdybym była Tupają, pochlastałabym się z rozpaczy, bo ja już nie chcę starego domu, mój mnie doprowadza do szału. Chciałabym taki, w którym przez pięć lat nie trzeba nic robić ani przez dwie godziny dziennie latać na miotle, żeby to jakoś wyglądało.
Ale Tupaja jest dzielna i ma moc.
I kurom, jasna sprawa.
Wygląda to na strusie jajo:-) |
Olka, oczywiście. |
Koniec końców dotarliśmy do tego Wąwozu Myśliborskiego, wyrzeźbionego Jawornikiem.
Niby fajny, przyrodniczo ciekawy, niby wioska jak z obrazka, a jakoś nie lubię, nie czuję się tam dobrze.
Ale przylaszczki.
Hm, zanim je znaleźliśmy, pociemniało.
Ale miodunki były.
Łany barwinka.
Różne drzewne artefakty.
Daglezje.I, w zmierzchu- zakwitające śledziennice naprzeciwlistne
i szczyry trwałe.
A jednak, hm. Może dlatego, że wąwóz?
Bo za tydzień- wiadomo.
Inkwi z Thrimą wystawią jakieś cuda wianki, kto jeszcze?
R się odwiedzi przy okazji, Rabishau, gdzie miesiąc temu było tak (muszę wam pokazać to światło).
Może już się zieleni?
Pozdrówka, Megi.
Megi, zamarłam. Zrobiłas poemat wiosenny. Kocham każde twoje zdjęcie. Koty. dachówki. Mokradła. Przebiśniegi. Kościoły i tupajowe kurki. Jak się cieszę, że was znam:) Piękniej w moim życiu.
OdpowiedzUsuńja też się cieszę, że cię znam:-) Robisz mi takie piękne chwile zatrzymania jak Godzina Na Ziemi:-)
UsuńDachówki, powiadasz?
Wiosna budzi wszystko do życia- nawet postępujący rozpad Tupajowiska :)
OdpowiedzUsuńPiękne są te spacery, w ogóle piękny ten nasz kraj...pod względem przyrodniczym i kulturowym. Szkoda tylko tych spotykanych po drodze umarlaków w postaci zaniedbanych, umierajacych zamków, pałaców, folwarków.
Po łanach przebiśniegów i przylaszczek uwielbiam łany zawilców gajowych i tej świeżo wyciśniętej żółci kaczeńców w rowach.
Szkoda, ze nie mam czarcikęsa więc z przeplatki nici, a błoto i mokradła mam :)))
Dzięki za spotkanie raz jeszcze :)
masz na myśli, że rozpada się szybciej?
UsuńPiękny i szkoda, takie tam przekleństwo niemożności.
Przeplatki aurinie żro czarcikęsa, dowiedziałam się. Maturny żro jesiona, pasuje:-)
dzięki stukrotne i do następnego!
Jejku.
OdpowiedzUsuńnagle zatęskniłam do odgłosy płynącej wody w rzece...
przelewanie i szum.
Usuńach jaki piękny ten marzec u Ciebie :) uwielbiam "spacerować" z Tobą :)
OdpowiedzUsuńtak, jestem pełna entuzjazmu w stosunku do marca:-) ma w sobie całą obietnicę długiego pięknego czasu.
UsuńOooo! Tupajowisko okiem nietupajowym! Ale mnie nabrałaś z tym śledzeniem zacieków! Ale mnie nabrałaś z tym "żartowałam"!
OdpowiedzUsuńRuda bardzo groźnie wygląda, ja tam uśmiechu się nie dopatrzyłam ...
Kury i właścicielka super!
Wszystko z wycieczki mi się bardzo podobało
eee tam nabrałam;-) e tam żartowałam. Scyro prawda, zobaczysz jeszcze. Albo nie.
UsuńUśmiecha się, mówię ci:-) w ogóle jest przyjazna.
Dzika przyroda jest piękna, ale widok dawnych domostw, bardziej lub mniej okazałych, zrujnowanych, w których już nie ma życia i ludzkiego śmiechu i ludzkich spraw wywiera nader przykre wrażenie.
OdpowiedzUsuńtak, to trochę przygnębiające, chociaż z drugiej strony- taka kolej rzeczy.
UsuńAle ten kościół jest piękny:) Jak żywy! Ale za taki chodniczek i takie mury ceglano-kamienne to ja dałabym się pochlastać! Tupaja potrzebuje wiele żeby to doprowadzić do porządku, ale jak już to dostanie to chałupę z zaciekami odczaruje, a my będziemy szczęki z podłogi zbierać jak tu zaglądamy wszyscy. Tupaja ma moc:) Która gospodyni głaszcze swoje kury???
OdpowiedzUsuńŁany drobnicy mnie rozczuliły. I drewniane artefakty. A Panu Sołtysowi medal się należy. Poważnie:)
Mocy nie mam zbyt wiele, ale kury głaszczę :)
UsuńUśmieszek oznacza tylko uśmieszek, a nie że żartowałam i nie głaszczę.
Jaka tam moc...Olka taka jest. Inne nie lubią głaskania :)
Usuńtak, ten chodniczek! a mury takie mocarne, jako i belki, dźwigają się od ponad 200 lat!
UsuńTupaja ma moc, dobre gospodynie głaszczą swoje kury.
Pan Dwojga Nazwisk Sołtys debeściak:-)
No a czemu nam Tupaja tego kościoła jeszcze nie pokazało to ja nie wiem... Dla siebie chciała widok zachować? Mój czosnek niedźwiedzi coś zapomniał o wiośnie :( Słabo, bo by się nadał niebawem do jakiejś świątecznej sałatki!
OdpowiedzUsuńno ja też nie wiem, i w ogóle ma tyle pięknych zakątków i widoków!
UsuńMoże sucho temu czosnku?
A ja w przerwie między szlifowaniem a lakierowaniem po raz n- ty wpadłam się pozachwycać Twoim marcem... i Tupajowiskiem w oczach (obiektywie) TP... i oczywiście jestem w kosmicznym niedoczasie (ale jak się chciało spacerować po bałtyckich plażach i jod wdychać...) ale już się cieszę, że będziecie ;) i wracam do roboty ;-) całuję!
OdpowiedzUsuńno to dobrze, wpadaj wpadaj, szlifuj szlifuj. I lakieruj. Obejrzymy w niedzielę:-)
UsuńA widzisz widzisz, dobrze jest gdzie indziej. Jak tam bursztyny?