Narratorka wynajmuje dom z ogrodem, landlady prosi ją o uporządkowanie posesji. Jesienny ogród wygląda pięknie- na kwiatach roślin spontanicznych pracują dzikie zapylacze, przyciągając swoją obecnością ptaki, opadłe owoce wabią motyle. N. wywiązuje się z zadania najlepiej, jak potrafi- kosi trawę kosą, częściowo plewi rabaty (pozostawiając "piękne chwasty"), zakłada kompostownik, buduje recyklingową konstrukcję dla winorośli. Jednak landlady jest zawiedziona- zarzuca N. zaniedbanie mówiąc, że otoczenie domu wygląda, jakby nikt tu nie mieszkał.
Jak to, dziwi się N., a rudzik i inne ptaki, owady i rośliny? Dociera do niej sens polecenia właścicielki- ma wyciąć i wyplewić wszystko do gołej ziemi, pozostawiając tylko posadzone, ogrodowe rośliny. Dopada ja smutek pożegnania, niezgoda na udział w eksterminacji form życia, wspomnienie wszystkich dzikich ogrodów, które zniknęły z jej świata.
"Z każdą pszczołą, gąsienicą, kępą zarośli odchodziła możliwość doświadczania dzikości w moim najbliższym otoczeniu, przenosząc się gdzieś dalej, gdzie trzeba specjalnie się przemieszczać."- pisze. Tam "dalej" też jednak zadowalamy się (my, ludzie) namiastką dzikości, obserwacją, nie uczestnictwem.
Autorka sugeruje, że gdybyśmy mogli doświadczać "dzikości" w bliskim otoczeniu, na co dzień, być może chaos i bogactwo przyrody nie przerażało by nas tak bardzo, potrafilibyśmy dostrzec w nim piękno i harmonię, stalibyśmy się bardziej otwarci i uwolnilibyśmy wyobraźnię, zmysłowość i kreatywność.
"Nie tęsknimy już za bujnością przyrody, bo zapomnieliśmy, jak ona wygląda. Uciekamy z miast tylko po to, by zbudować sobie drugie miasto- tyle że nasze prywatne (...)" i dalej jedzie równo: "Ich podporządkowanie naszej woli pozwala nam choć na chwilę zapomnieć o śmierci, rodząc niebezpieczne w skutkach poczucie oddzielenia i myśl, że to my jesteśmy jej panami."
A jak tam u was, ogrodnicy? Jak sobie z tym radzicie? Pragniecie takiej wieczności, panowania nad światem?
Jak tam u mnie? Przyznam, że różnie. Mam dysonans poznawczy.
Cóż, taka ze mnie ChPD, która lubi sprzątać. Lubię sam proces porządkowania. Sprawia mi satysfakcję.
W ogrodach lubię jednak niedosprzątane, bo to ważne dla tych, dla których ogród jest domem i enklawą. Sprawia mi też satysfakcję sama dysydencja (mówi się tak?), kontestacja i takie tam.
Z drugiej strony- Ledumowe albumy dotyczące pielęgnacji (klik, klik, zbąszyńskie iły) wzbudzają trwożne okrzyki, że to AŻ TAK w tych ogrodach jest.
Jak? jedziemy.
Bukszpany w falach hakonechloi. |
Pięknie rosnąca runianka i wiśnie piłkowane 'Amanogawa'. |
To jest ogród, którego- jak nietrudno się domyślić- nie projektowaliśmy ani nie urządzaliśmy. Jest przyjemny dla oka, ale na tyle "sterylny", że nie wybacza niedostatków pielęgnacji. Każdy ubytek i "niedoskonałość" w roślinności rzuca się w oczy. Mimo to jego utrzymanie jest łatwe. Cięcie, trawnik, plewienie, wszystko trzyma się w ryzach samo dzięki zastosowaniu dużych grup stabilnych roślin. Ciekawostka: ogród projektowała amatorka i wygląda lepiej niż większość znanych mi ogrodów.
Kilka zdjęć z tegorocznej wiosny
mówi o tym, że w tak urządzonym ogrodzie wizualnie niemal nie różni się ona od lata.Za dużo kul? |
Świerk pospolity 'Cupressina', bardzo lubię takie stożki. Prawda, że JEST RÓŻNICA między nim a tują Smaragd? |
Na tej plaży opalałam się wczoraj, ale wróćmy do pielęgnacji ogrodu :-)
***
To jest ogród, którego- jak nietrudno się domyślić- nie projektowaliśmy ani nie urządzaliśmy, ale wprowadziliśmy w nim drobne zmiany. Wylewające się poprzez obwódki róże, pstry barwinek większy jako okrywa pod białymi azaliami i pragnia syberyjska jako dywanik pod róże to nasz wkład, dzięki któremu ogród dość wspaniałomyślnie wybacza niedostatki pielęgnacji.
***
To jest ogród, którego nie projektowaliśmy ani nie zakładaliśmy, ale wprowadziliśmy w nim tyle zmian, że jest już "nasz". "Nasze" są w nim róże, większość okrywowych bylin, zioła. Nie powiem, żeby był jakiś bezobsługowy (szczególnie wiosną), ale też nigdy nie wygląda na zaniedbany. I żyje pełnią życia.
***
To są dwa ogródki, zwane czule spacerniakami, które projektowaliśmy i urządzaliśmy, a ich początki opisałam na blogu- pierwszy, drugi (ogródek Na Południu).Do pierwszego wpadamy tak raz na dwa lata, wiosną, na cięcie. I to chyba cała jego roczna pielęgnacja :-D Jak wrażenia? Ważne spostrzeżenie- zwykle przeceniamy drzewa, które rosną wolniej niż krzewy i robimy przekłamane wizualki, jak ja właśnie. A może nie doceniamy siły wzrostu krzewów i potrzeby ich ogarniania cięciem.
Drugi pielęgnujemy regularnie. Zdjęcia z czasów największych upałów, przy braku podlewania.
***
No to robimy.
Wyrośnięte kępy traw wymagają przycinania nożycami spalinowymi. |
Śliwy wiśniowe o dziwnym kształcie trzeba prześwietlić. |
Poskracaną kiedyś czereśnię próbujemy uformować od nowa. |
Podczas pielęgnacji naprawiamy suchy murek. |
Uwaga uwaga- lokowanie produktu. Marka nierozpoznawalna, sponsorowana przez TP. Super wycinak do chwastów. Robi sadzonki stokrotek/mniszków i ładne dziury w sam raz do zasypania kompostem. |
Hortensja bukietowa przed i po. Robię z niej "szkielet", tnąc za parami pączków, unikając tworzenia widełek. Docelowo ma wyrosnąć małe, samonośne drzewko o sztywnym i grubym pniu i gałęziach. |
To samo. Cięte z zaniedbanych, nieformowanych krzaków, więc wyszło jak wyszło, do poprawy w kolejnych sezonach. |
Też bukietówka przed i po. |
Początek odtwarzania naturalnego pokroju klona palmowego formowanego na kulę. Tadam. |
To samo z kaliną japońską. Dlaczego ludzie to robią? |
W bonusie odwiedzane ogrody oferują cudne widoki.
Zdjęcia robione w ciągu ok. 3 tygodni.
Właśnie takie hiacynty lubię, o luźnych, skąpych gronach, wycofane. |
Kalina bodnantska. |
Zeszłoroczna rusałka. |
Magnolia- gwiaździsta? |
Śnieżniki. |
Zawilce- greckie? |
Biała bergenia <3 |
Żagwin- raczej nie sadzę, bo krótkowieczny. Ale piękny. |
Sasanki- urzekające. |
Ropucha szara. |
Kumak nizinny. |
No tak. A co jeśli
nie chcemy poświęcać tych godzin na ogarnianie ogrodu?
Wiadomo :-) (zbąszyńskie iły).
Ale jednak jeśli?
W następnym wpisie. Mam nadzieję, że w kwietniu ;-p
Pozdrówka, Megi.
Spacer z Tobą po ogrodach - bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńJa też lubię. I od razu popadam w kompleksy:)
OdpowiedzUsuńetam, co gumno, to gumno. Czytałam, wzruszyłam się, wrócę.
UsuńMegi, obsługa minimalna to kilkanaście godzin tygodniowo?! Lubię Twoje ogrody, ale w moim MUSI być rezerwat ścisły:(
OdpowiedzUsuńczyli ochrona bierna, tak trzymaj :-)
UsuńMinimalna dla podanej wielkości ogrodu i dla utrzymania stanu jak na fotkach (nieidealnego, dostatecznie dobrego), z koszeniem raz na tydzień- 10 dni, czyli w środku sezonu.
Doszłam do wniosku, że muszę zweryfikować marzenia :) Kilkanaście godzin... Wow :)
OdpowiedzUsuńAle post super, bardzo wyczekany, dziękuję :)
Aneta
ale już od lipca będzie łatwiej :-D chwasty mniej rosną.
UsuńJak masz hektar, to opłaca się zatrudnić ogrodnika na stałe, na 1,5 etatu :-p
Przydałoby się i mnie. Ale skąd go wziąć w naszej wdzięcznej okolicy? Nawet Pani Do Plewienia znaleźć się nie udało...
UsuńZa dobrze Polakom. U mnie przecież Włosi drewno rżnęli, bo okoliczni nie chcieli.
UsuńPiękne są te żywe, w miarę naturalne, choć nie zawsze się da. Ja teraz też, z pomocą Mamy, zmieniam żeby ogarniać. Tak narzekam, że mało, ale jak juz chlorofilem tryśnie to już nie wiem za co najpierw się złapać. Trzymam enklawy chwaściorów. Ostatnio jasnoty, dla trzmieli. Nie wyobrażam sobie wiosny bez bzyczenia. Przesadzam też jednak a czasem daję się przekonać do eliminacji niektórych, bo np. nikt mi nie przyjdzie wykosić. Z powodu tego, że musiałby pląsać wkoło kwiatków, krzaczków drzeweczek...:)
OdpowiedzUsuńco roku narzekam, że pusto u mnie, tak do końca kwietnia... ;-)
UsuńJak dobrze byłoby móc wszędzie zapuścić enklawy chwaściorów... często nie mam jak, to sobie rekompensuję gdzie indziej i inaczej.
Przepiękne są te zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńMegi, ale Wam zazdroszczę takiej pracy.. Wiem, wiem, zawsze by się chciało, to czego się nie ma.. Ale uwiązanie do biurka zaczyna być męczące.. Ogrody cudne, bardzo lubię Wasze realizacje.. Niestety zrozumienia dla "dzikiej przyrody" coraz mniej.. Dobrego tygodnia!
OdpowiedzUsuńsama sobie zazdroszczę :-) będąc w terenie, bo dzisiaj np. muszę przysiąść wreszcie biurowo.
UsuńWczoraj jednak teren był zły, zimny i szary. Dobrego dnia!
Ogród .... piękny i taki uporządkowany, przemyślany. I duży. Cieszyć oko - OK. Mam nadzieję, że właściciele mają choćby mały skrawek grządki z warzywami. A może jestem za bardzo praktyczny.....
OdpowiedzUsuńniekoniecznie jesteś bardzo praktyczny, bo warzywnik to i piękno, i dużo roboty. Praktyczni to są ci, co mają żywopłot i trawnik bez napinania na super zadbany wygląd.
UsuńJak to dobrze, że nie mam żadnego ogrodu. Padłabym z przepracowania. Łaka i drzewa mi wystarczą. Warzywmy ogródek całkiem fajnie się zapowiada. I to by było na tyle. Świdośliwa od Was liście wypuszcza.
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy dobrze, ale padłabyś, fakt. Łąki i lasy są wystarczająco dobre, ciekawe, jak będzie w fazie mniejszego wypasu?
Usuńogarniania nie ogarniam, zarówno w domu jak i w zagrodzie :O
OdpowiedzUsuńmój wewnętrzny amor vacui często bardzo cierpi bo na zewnątrz horror :D
dla higieny psychicznej lubię czasem pobyć w takich sterylnych open space jak pierwszy ogród, zamieszkać nie mogłabym, po tygodniu zaczęłabym zagęszczać :D
jestem świetna w suchych murkach, miej to na uwadze gdy się u Was zatrudnię ;)
jesteś i mamy na uwadze, może zatem przyjedziesz na jakąś większą realizację?
UsuńOpen space :-))) to będzie dobre określenie na tzw. ogród polski (trawnik, krzaki dookoła).
Ogarniasz, tylko przyroda rozbuchana, wygrywa.
A ja zawsze się uśmiecham pod nosem jak klienci proszą o małoobsługowy ogród i sugerują wieelki trawnik z małym oczkiem wodnym pośrodku i do tego strzyżone obwódki bukszpanowe wokół ścieżek :) :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Beata
a taki chcą, z oczkiem? mnie się to daaawno nie zdarzyło. Ścieżki oczywiście żwirowe, obwódek kilometry.
UsuńPotrzeba porządkowania otoczenia walczy we mnie z potrzebą nic nie robienia. Rezultaty są jakieś takie....Zresztą sama widziałaś jak u nas jest....
OdpowiedzUsuńjest dobrze, a będzie lepiej, jak krzaki urosną... mogą sobie wtedy po prostu być w chwastniku i co im zrobisz.
UsuńMegi, Wolfa rozpoznałam (mam widły) ale gdzie kupic taki przecinak. mam takiego chwasta w trawniku (jak krowi placek, co muszę emocjonalnie do niego podejść). I jeszcze inne pytanie komercyjne, gdzie - jak kupić te granitowe słupki (krawężniki?) co za donice robią?
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie nastawiona i myślę, że natura nie jest głupia i znajdzie sobie w każdym ogrodzie coś.
Fajne ogrody pokazujesz. Pszcz.
napiszę ci na fb, gdzie kupujemy narządy.
UsuńŁupany krawężnik granitowy kupisz w każdym zakładzie obróbki kamienia- my gdzieś koło Strzegomia, ale nie pamiętam, gdzie. Bywają w marketach, ale bardziej obrobione i cieńsze, już nie to.
Pozytywnie, dzięki :-)
wspaniale zaprojektowane ogrody, jeszcze meble się przydają
OdpowiedzUsuńWłaśnie przed chwilą gdzieś pisałam komentarz na blogu, że nie podobają mi się ogrody, w których wszystko jest zaprojektowane od A do Z i jeśli coś się samo zasieje, albo wyrośnie nie na taką wysokość jaką potrzeba to jest automatycznie skazywany na kasację. W sumie to trochę jak w tej reklamie Allegro z idealnym domem, w którym meble i wszystko jest z katalogu, ale dopiero dzieci mażące po ścianie, zmiany wprowadzane dla nich i nieporządek sprawia, że dom można nazwać domem. W ogrodzie jest tak samo, zamiast w nim odetchnąć to człowiek tylko planuje, co gdzie i jak wsadzi, żeby wyglądał...
OdpowiedzUsuńwłaśnie widziałam, że pisałaś, i skoro tak się angażujesz w pracę, to i ja odpowiem ;-)
Usuńmasz rację- ale często planuje, co i gdzie wsadzi, z własnej potrzeby upiększania czy kolekcjonowania.
Jak ja bym ze sprzętem TP na mój "trawnik" ruszyła, to by dziur było więcej niż całej reszty :D Ciekawe, czy ja kiedyś dotrę, do takiego w miarę uporządkowanego ogrodu u siebie... Póki co, to wciąż chaos z plamami jako takich utrzymanych miejsc ;)
OdpowiedzUsuńanie się łobejrzysz, jak dotrzesz :-)
UsuńBardzo ładny jest ten ogród :) I te ogrodzenie też mi się bardzo podoba. Ogrodzenie – naszym zdaniem – powinno być nie tylko bezpieczne, ale także estetyczne :) Ale bezpieczeństwo przede wszystkim! Furtka powinna być solidna i zawsze trzeba pamiętać o zamykaniu jej. Najlepiej na kluczyk :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy z Portos! :)
Piękny ten pierwszy ogród, aż niemożliwe, że projektowała go i zrobiła "amatorka" a nie profesjonalna ekipa. Same tereny otaczające dom co by nie mówić równie piękne, a całość tworzy fają estetyczną spójność:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńŚwietnie zaprojektowany i zrobiony ogród, aż trudno mi uwierzyć że zrobiła to amatorka ;). Myślę, że dużo czasu pani poświeciła czasu nad tym by ogród doprowadzić do tego stanu, ale chciałbym jednocześnie zadać pytanie, jak pani nawadnia to wszystko - korzysta pani z systemu do nawadniania ogrodów?
OdpowiedzUsuń