(a tak w ogóle kurs odbywa się w Liceum Plastycznym, i choćby dla urody tego miejsca warto tam być. Jak słońce nie świeci, to:
jest).
W tym wydaniu uczestnicy pracują na takiej mapie:Pamiętacie moje koncepcje?
W każdym razie została wybrana ta bardziej tradycyjna i na jej podstawie powstał plan:
i na jego podstawie rzeźbi się, choć powoli, i chciałoby się już skończyć.
A pamiętacie te przymiarki?
Właściciele wybrali pierwszą wersję, co mnie ucieszyło, bo mogłam zastosować coś w rodzaju linii piękna, połączonej z tym znanym motywem błyskawicy z lat 20 XX wieku (taaa, zaraz ktoś znowu napisze, że przerost nadbudowy... ale cóż poradzę, tak szukam inspiracji. Sprawdzone i dobre wzory.)
linia piękna, bardzo proszę... ale żeby znaleźć premodernistyczny zygzak, który widuję dosłownie WSZĘDZIE, musiałam się naszukać, trafić tutaj i skopiować zdjęcie wrocławskiego ZUS- u, haha. Znaczy muszę sama sobie obfotografować ZUS, bo go uwielbiam;-p W obramieniach okien.
Co prawda właściciele zrezygnowali z podkreślenia centrum ogródka, ale co tam.
Jeszcze zrobiłam coś- poszerzyłam ogródek, włączając do niego (optycznie, rośliny zostaną posadzone za ogrodzeniem) pas szer. 1. 5 m.
Pod drzewami i krzewami znalazło się sporo bylin:
Trawnik się zmniejszył, co lepiej ustawiło proporcje:
I chociaż wydawać by się mogło, że ogród już jest gęsto obsadzony, okazało się, że zmieszczą się wszystkie rośliny, które chciałam posadzić (na niebiesko- nowe nasadzenia):
A niektóre przesadzone powędrują do przedogródka, którego tu nie pokazuję.
No i po kilku latach powinno to wyglądać tak:
(czerwone kolumnowe za płotem to klony zwyczajne 'Crimson Sentry'. Chociaż mogłyby być też kolumnowe graby).
I jak? Wybrnęłam? Czy dalej spacerniak?
Trwa słoneczna jesień, w dzień niestosowne wydają się długie rękawy...
W ogródku- porcelanowa niespodzianka, dobrze, że ją znalazłam, zanim WSZYSTKIE owocki opadły.
Winnik zmienny, Ampelopsis brevipedunculata, ma bardzo adekwatną nazwę. Bo te jagódki od zielonych przez fioletowe do turkusowych, i te liście delikatne, a każdy inny. Nieodmiennie kojarzy mi się z chińską porcelaną...
Trzmielina oskrzydlona (w sumie NIE WIEM, wcale nie oskrzydlona) wreszcie się zarumieniła:
A na wsi (nie naszej, ale wynajętej) roślinne zbiory też barwią się od słońca:
Różne klony to, oczary, mydleniec...
I jeszcze trzmielina w słońcu, koniecznie:
Ale jednak słońce koloruje tylko detale, w szerszym kontekście wszystko szarzeje i zamiera...
Z małymi wyjątkami...
A co u kyciów kyciów? Puszkin właśnie pogonił Punię, która z tego powodu zrobiła wielkie rauraurau. Polar przygląda się z niesmakiem tej akcji, a Kminek kmini, o co chodzi, i się boi, bo to nieśmiały i wrażliwy kocurek. Nora jest jeszcze bardziej nieśmiała i jesień spędza na dworze... a w ogóle to wróciła po kilu dniach, ciekawe, dokąd podróżowała... Foss natomiast dobijał się do balkonowych drzwi z paniką w oczach, a po wpuszczeniu poszedł się fosylizować do łóżka.
Pozdrówka, Megi.
Kursant poczeka do realizacji wspaniałych planów.
OdpowiedzUsuńWinnik zmienny ma niesamowity kolor. Tej jesieni jeszcze wyjątkowo długo są piękne kolory w ogrodach. Ale niedługo przyjdzie wszędzie ta szarzyzna, która jest na ostatnich zdjęciach :-(. Pozdrawiam ciepło.
(Uśmiałam się czytając Twój komentarz u mnie- dziękuję)
cieszę się, że bajka Ci się spodobała:)) dzieciaki teraz ciągle mnie męczą i kolejne rozdziały:)ten tydzień to dobry tydzień a kawę???daj znać to podjadę do centrum:))ta trzmielina w tym roku jest niewiarygodna:))buziole
OdpowiedzUsuńGigo, rzeczywiście taki jest, nic nie mieszałam w kolorach:-) pozdrawiam i życzę wielu miłych spacerów z wnuczką! ciekawe, jak ma na imię?
OdpowiedzUsuńflo, bardzo dobry- w drugiej połowie. Odezwę się. Trzmielina przepiękna, mam całe foldery trzmieliny...
Co za kolory ... na tych projektach!
OdpowiedzUsuńejjj... takie są. Akwarelowe. Projekty kolorowe są lepiej postrzegane.
OdpowiedzUsuńIle słońca u Ciebie na fotkach ... A ta "porcelanka" nie przemarza ? Warto się w nią zaopatrzyc' ?
OdpowiedzUsuńLove your photos! beautiful!
OdpowiedzUsuń