Był gorszy dla przyrody, o czym nie będę teraz pisać, ileż można się powtarzać- tutaj znajdziecie krótkie podsumowanie, Puszcza Białowieska ukradła show Puszczom: Karpackiej i Bukowej.
W tej ciemności jest tylko jedno światełko- zwykli ludzie zaczynają mieć dość niszczenia drzew, lasów, zaczynają uświadamiać sobie prawa zwierząt. Ciut bardziej to widać niż rok temu, w tym tempie nie zdążymy, ale przynajmniej próbowaliśmy. Zdarzył się taki ważny film jak 'Pokot', wydano sporo książek traktujących o współodczuwaniu z innymi istotami żywymi i jeżeli pan Wohlleben przekonał choć jedną osobę, żeby nie wycinała drzewa na podwórku, to odszczekuję- 'Sekretne życie drzew' to wartościowa książka.
W tym niecodziennym czasie zatrzymania, wymyślania, co by tu teraz, co by tam potem, można pokusić się o podsumowania.
Wolę robić je na przełomie lata i jesieni, po wakacjach, ale to nowe otwarcie bywa tak pracowite, a jednocześnie frustrujące, że nie ma jak myśleć.
Czytam na wielu blogach roczne rachunki i plany i myślę o tym rozbawionym bogu. Ludzie zaklinają rzeczywistość tak, jakby sami byli bogami tej planety.
Ja wiem, że rytuały są potrzebne, nadają sens i rytm.
Ale jednak żyjemy w rzeczywistości.
Gospodarczej, która jaka jest, nie każdy widzi, a najlepiej widać to z bliska, nie na ekranie tv czy wyświetlaczu. Pracujemy coraz więcej, efekty są mniej więcej takie same. Nie dlatego, że mamy więcej doświadczenia i umiejętności. Dlatego, że tak wygląda gospodarka regulowana. Gdyby nie nasi dobrze ustawieni europejscy sąsiedzi- byłoby gorzej już, a tak to dopiero czas jakiś po wyborach (jakich wyborach.)
Nie jesteśmy coraz młodsi i nie mam poczucia bezpieczeństwa, bardzo nie mam. Szczególnie nie miałam go w Wigilię, kiedy TP kiblował w szpitalnej izbie przyjęć (z problemem być może banalnym, ale w święto nie da się tego inaczej ogarnąć, niż zawracając głowę lekarzom na dyżurze, wszystko dzięki ostatniej "reformie". A nie, wróć. Wszystko przez tych chciwych, leniwych lekarzy.)
Społecznej. Nie pamiętam, żeby między ludźmi było tak źle, jak obecnie.
Prof. Marcin Król określił taką sytuację tyranią większości i zgadzam się z nim oraz jego prognozami. W narracji (nie debacie) publicznej rządzi cyniczne, bezwstydne kłamstwo i narzucanie norm moralnych w imię jednostkowych wartości (jestem pewna zresztą, że nie o wartości tu chodzi, one też są kłamstwem).
To wszystko nie bierze się znikąd. Takie są tendencje, wynikające z demografii i deficytu zasobów.
Jednak przykro mi, że tego doświadczam.
Przykro, że granice mojej wolności są naruszane. Podobno wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka- tymczasem katolicy zawłaszczają święa, fajerwerkowcy zawłaszczają sylwestra i to są najbardziej lajtowe przykłady. Respect existence or expect resistence, jak mawiają aktywiści, ale to potrwa.
Tak, wiem, to blog ogrodowy, co w tym robią ogrody?
Są. One zawsze odzwierciedlały otaczającą rzeczywistość, nie przypadkiem poczet książąt i duchownych Italii, francuscy królowie, angielscy ziemianie cieszyli się i chwalili takimi, a nie innymi ogrodami, nie z powietrza wzięły się współczesne trendy.
I będą, bo są naszym Rajem, azylem, ucieczką, zaprzeczeniem, podróżą, celebracją codzienności, działaniem dla zmiany, ćwiczeniem uważności, czasem dla siebie, własną przestrzenią- czyli tym wszystkim, czego tak potrzebujemy.
I co dalej?
Dalej będę robić swoje. Trochę dlatego, że to kocham. Trochę dlatego, że jestem nerdem i nołlajfem, i nie mam nic w zamian.
Będę pisać blog i nie będę ogarniać statów.
Będę kontynuować cykl #klucz do ogrodu i zobaczycie, w końcu przestanie być dziwnie, w końcu się to poskłada w odpowiedź na pytanie- jak zrobić ogród? Owszem, to będzie odpowiedź pokrętna i skomplikowana, ale tak tu już jest, gdzie indziej jest inaczej.
Będę ogarniać fb, bo lubię, i nie będę ogarniać insta, bo to wykracza poza mój level bycia on czy tam in (albo i nie, może właśnie ogarnę?). Zresztą wiecie co? Ci, co naprawdę dobrze radzą sobie w zieleniarskiej robocie, nie mają żadnego fb, insta, pinterestu czy bloga. Po prostu nakurwiają i sprzedają, nie aspirują.
Ten blog wziął się z kaprysu nadawania znaczenia i potrzeby ekspresji, bardzo ludzkiej i powszechnej. Zabawne zresztą jest obserwowanie tendencji- kilka lat temu wielu znudzonych grabieniem blogerów ogro miało nadzieję na współpracę z firmami i jej podporządkowywało swoją aktywność. Kiedy jednak okazało się, że profity mają najczęściej postać sadzonki borówki czy zestawu preparatów do czyszczenia stawku- jaki kontent, taka stawka- wielu deklaruje, że idzie w edukację. Cóż, niech im ziemia lekką będzie, bo nie wiedzą, o czym piszą.
Dawno dawno temu w odległej galaktyce pracowałam w bardzo alternatywnej szkole, gdzie na każdym zebraniu personelu powtarzano mantrycznie: nikt nigdy nikogo niczego nie nauczył. Człowiek zawsze uczy się sam.
Wtedy uważałam to za chwytliwą bzdurę, teraz sama stosuję wobec kursantów ogrodowych- nikogo nie nauczę projektowania, ale daję narzędzia i pokazuję, jak ich użyć. Kurs ogro trwa dziewiąty rok, kilkunasta edycja, mój autorski program (oczywiście zmieniany co nieco) i wiecie co? to nie jest zły kurs. W innych warunkach zrobiłabym go inaczej, wariantowo i blokowo, na pewno chętnie rozszerzyłabym o praktyki, ale stosunek ceny do jakości jest ok.
Czego bym chciała?
A tak tu sobie z wami pobyć, czytacze. Częściej, więcej, w dobrym kontakcie.
Żebyście zadawali pytania, a ja bym miała materiał do myślenia i pisania.
Chciałabym wakacji. Bretania i Szwecja wystarczą na ten rok.
Więcej ogrodów, z tym jednym, wieciektórym, po drodze do B.
Dużo, dużo Roślinnych Spacerów. Zwykle zjadamy na nich jakieś rośliny i ja nie wiem, co my ćpiemy, ale chcę tego więcej, bo to bardzo dobre jest.
Wycieczek i podróżek z TP.
Dziękuję za kolejny rok razem i spodziewam się więcej😜
Podsumowanie sezonu, tzn. urocze foteczki wiosny i lata pojawią się, a na razie- słodka niecodzienność, świętowanie.
***
Cóż to za przedzimie było!Kwieciste i bezmroźne.
Nawet ogrodowych donic nie było jak posprzątać!
Nie było tak słonecznie, jak mogłoby się wydawać. Właściwie w ogóle nie było słonecznie. Za to mokro bardzo, dobrze dla roślin.
Malutkie podróże przez granitowe pogórze. |
ale z bliska w ogóle jej nie widać.
Zresztą już pączkuje nadzieja!
Kaliny wonne w tym roku kwitną słabiutko. Nie dziwne po tak wilgotnym sezonie. |
Inkwizycja, obecnie kuchareczka w Letniej Kuchni (bierzcie i zamawiajcie!) w samiutką Wigilię przywiozła prezenty.
Odwiedziliśmy Czerwoną Planetę.
za to ogrody- egzotyczne.
Przywieźliśmy stamtąd choinkę. To znaczy świerka kaukaskiego.
Jeżuś zawisł. |
I już była Wigilia, a właściwie Vegilia.
Veganie postarali się niecodziennie, sami ogarnęli wszystko w jedyne trzy dni.Expectation |
vs reality. 1:1 |
Następnie wybyli na myśliwską pasterkę, takie rzeczy tylko u nas. Ostatnio mocno interesują się myślistwem, bo powody są.
A później to już nie wiadomo, co.
Na oknie wiosna.
Za oknem prawie też.Na stole taka trochę wiosna, trochę zima.
I wszędzie te koty
Bambosz |
Mrysław |
dwaj kolesie |
Pónia |
Nora |
Uduś |
i jeszcze Mrysław |
które razem ze swoimi człowiekami życzą wam mimo wszystko- dobrego roku. Oby nie był gorszy.
Pozdrówka, Megi.
To co dookoła, nie mówię o ogrodach, męczy mnie jako i Ciebie :((
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością obejrzałam zdjecia, poczytałam o planach i życzę Ci ich spełnienia ♥
Ja marzę sobie, żeby w tym roku w końcu się z tobą wybrać na spacer :) I podpytać o taras. I poznać Inkwi jako i Izydora:) I nauczyć się robić kiszonki takie jak w Letniej kuchni .No i czyżby Pies mieszkała gdzieś obok mnie ? ;)
no ja myślę! że w końcu pójdziemy na spacerek, a wiesz co? zaraz ogłoszę spotkanie nalewkowo- herbatkowe na Roślinnych Spacerach, to już nawet chodzić nie trzeba :-D
UsuńTaras ogarniemy zaras przy tej okazji.
Co do kiszonek, to czyż nie dodałam cię do odpowiedniej grupy Zakręconych Przetwórców? już naprawiam.
Umówimy się kiedyś z Inkwi, Izydorem, Gosianką, prawda?
Pies mieszka w kierunku po przekątnej.
No to czekam na zaproszenie :) Musimy się spotkać, ja chcę też te owieczki zobaczyć, Rogata ma już ponoć 8 młodych , a sama biedna chora z gorączką :(
UsuńPies zdjęcia ma, bo jednak bywa, pff! Ino nie ma czasu pisać...
UsuńJa też chcę do Izydora! Bo mi wychodzi, że chyba mam całkiem niedaleko do Rogatej - chyba, że się mylę...
Dobrego roku Wam życzę!
no to musimy się umówić, koniecznie, i do Izydora pomknąć, jako te łanie ;)
UsuńPozdrawiam, Kajankę w swetrze :)
no to ja wam powiem. 20- 21 stycznia to jest dobry czas dla mnie. Dorota będzie sobie mogła ZAPLANOWAĆ :-D a Rogata może ozdrowieje...
Usuńi jusz.
Sonic, ty JESTEŚ w fermentacyjnej grupie, leniwcze.
Kurcze, no. Jestem na Fermentujemy, ale na Zakręconych nie, wysłałam prośbę o zaproszenie teraz
Usuń21 - wstepnie mi pasuje :)
I miało być napisane -witam Krajankę, a nie kajankę ;)
:(
UsuńDorocie już zaplanowano... zaocznych :(
No nie wiem... czy to czas jakiś taki smutny? Czy Ty takie smutne tematy poruszasz i nie można się z Tobą nie zgodzić. Zryczałam się. Ze smutku. I z bezsilności. Bo nic mnie tak nie rozkłada na łopatki jak niemoc. Niemożliwość zrobienia czegoś z tym światem, który zrobił się taki straszny. Tak pozbawiony empatii. Dla ludzi, dla zwierząt, dla świata. Taki bezmyślny, bezrozumny, nie wybiegający dalej niż tylko ten czas przy tym korycie. Oby do kolejnych wyborów. No dobra... skręca mi się politycznie, a to mnie już całkiem pogrąży. Dobrego roku Gosiu. Oby nam się chciało śmiać. Niekoniecznie przez łzy. Przytulam.
OdpowiedzUsuńnie puacz. To ty taka jesteś wrażliwa, mi nie jest tak smutno, raczej wkurwa dostaję raz po raz.
UsuńAle masz rację- okropny to świat. I nie ma innego świata... i nic już z tym nie zrobimy... to jest takie smutne, że lepiej o tym nie myśleć :-(
Świat się zmienia oby w tym dobrym właściwym kierunku
OdpowiedzUsuńi oby ludzie coraz bardziej rozumieli po co są drzewa, kwaity i roślinność..
oby :-) że są dla nich samych :-)
UsuńTyle pięknych zdjęć, cudownych! A mnie te ślady łapek urzekły w czerwonej ziemi!
OdpowiedzUsuńJestem tu, czytam, chcę być blisko. Chcę Cię spotkać, wreszcie!
Ciągle wierzę, że miłość zwycięży i dobro i tak w ogóle. Jestem naiwma ale się nie zmienię.
Wzruszyłam się bardzo.
mnie też. Ale nie zamieściłam wszystkich, ogarnęłam się ;-)
UsuńDzięki, Aniu, że wciąż jesteś. Ja też czytam, podpatruję cię. Wzruszasz mnie często.
No Megi, no dlaczego nie napiszesz szczęśliwegonowegoroku tak o bez refleksji.
OdpowiedzUsuńU mnie w kontekście postanowień i podsumowań - nie było.
W kontekście przyszłości - mam strachy.
Coraz częściej myślę sobie z egoistyczną radością, oraz prawdziwą ulgą, że stara już jestem i nie dożyję.
A potem idę do stajni i robi mi się lepiej. Tu i teraz.
U nas na Sylwestra strzelali jakby mniej. Ciekawe dlaczego....
Bardzo podobało mi się jedno danie z vegańskiego czerwonego jadłospisu - znikła. Próbowałam sobie wyobrazić, co to i z czego to. Potem odgadłam.
Pięknych ogrodów.
nie napiszę, bo muszę sobie wszystko komplikować. Aktualnie szukam sposobów na te strachy. Właśnie sobie rozmawiamy na fejsie, gdzie będziemy mieszkać w razie w i jak się tam dotoczymy. Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
UsuńSkądinąd- moje i twoje pokolenie nie jest pierwszym, które przeżywa takie strachy. Ale teraz są to strachy uzasadnione.
Ja, niestety, nie myślę, że nie dożyję, w dodatku- lękam się śmierci na co dzień i okrutnie, co podobno oznacza, że mam w życiu różne rzeczy do zrobienia.
U nas też jakby mniej, może fajerwerki podrożały.
Ćwikła jeszcze nie znikła.
Bogatych zbiorów.
W razie w czego????
Usuńw razie dopełnienia katastrofy klimatycznej, wojny.
UsuńW Izery! ?
Usuńno na przykład ;-)
UsuńMalkonencisz Megi, malkontencisz. Popatrz no dookoła. Dobrze jest - wojny nie ma, bliscy w zdrowiu, koty masz, przesilenie za nami, młoda laska jesteś, no i ogród masz. Mało? A że rzeczywistość dookolna paskudna? Trudno. Co my małe żuczki możemy? W ogrodach się zaszyjemy, ziemi nawąchamy, kotów/psów nagłaskamy. Dobrze jest Megi, dobrze jest. A mszaki jakie cudne.
OdpowiedzUsuńI niech cały rok tak cudny będzie!
Gaja, kto ci to napisał? bo jak nie ty :-D :-D
UsuńWojny na razie nie ma, bliscy na razie w zdrowiu, koty na razie żyją, młoda się już nie czuję, od tego roku wyraźniej, ogród jest za mały i za cienisty, żeby uprawiać łąkę, zioła i jedzenie.
I właśnie to "na razie" i "już" są kluczowymi słowami.
Ale masz rację- JEST dobrze, nie ma co wybiegać w przyszłość. Zaklęcie: niech będzie cudnie, jeszcze chociaż przez rok!
A jednak, to pisałam ja, wieczna pesymistka. Powiedzieć, i wierzyć w to, że jest i będzie dobrze komuś - proszę bardzo, sobie jakoś nie. Tak mam.
UsuńSmętanie nic nie da, z całą ohydną pogardą dla "grażyno - januszyzmu" ( nie przepraszam za brak uwielbienia głupoty co się niektórym naszym yntelektualistom zdarza ) stwierdzam że taka polityka jakie społeczeństwo. Za jakiś czas będzie miał miejsce tzw. skok ewolucyjny ( znaczy cóś się społecznie nowego wykluje na miejsce tych podrygów po komunie ), u nas zacznie się z przytupem ( my tak lubiejemy ), jak zwykle chamską ekonomię przykryją sprawy światopoglądowe, coby ludziom się wydawało że nie o kasę chodzi.;-) Stawiam dulary przeciw orzechom że pójdzie o tzw. utrzymanie księdza. Mam nadzieję że moje filozoficzne gadki i bawienie się we wróża Macieja pozwolą nabrać Ci nieco optymizmu i nie dołować się totalnie. Mnie co prawda tak całkowicie tego optymizmu nie udaje się nabrać do pełna bo mam paskudnie uwierającą świadomość że idiotyzmu nie da się wyeliminować zupełnie i prędzej czy później znów u władzy znajdzie się nadreprezentacja idiotów z wianuszkiem oportunistów. Taka kolej rzeczy.
OdpowiedzUsuńA co do domowości i ogrodnictwa - róbmy swoje! Najlepiej jak umiemy, z pełnym zaangażowaniem i w ogóle. To samo społecznie - z szacunkiem dla ludzkiej prostoty ale bez poczucia winy wobec prostactwa ( moja Mama zawsze mawiała że jak czegoś nie da się wychować to da się wytresować, boję się tej lekcji która jeszcze przed nami, nie tylko tu w Polsce ).
Jeżuś choinkowy przemawiający, choć powieszony, boczniaki po kaszubsku interesujące ( choć po żydowsku bardziej tajemnicze ), kiszonki to w ogóle odlot totalny ( znaczy zazdraszczam ). Zamierzam udać się z zamierzalni do Leroja - też kcę hiacyntów mieć! :-)
Masz rację, że taka polityka, jakie społeczeństwo, ale globalne trendy mają wpływ na różne społeczeństwa. Z tym, że jakoby mniejszy na te bardziej obywatelskie i świadome.
UsuńNo i tak właśnie- będziemy robić swoje <3
Jeżuś kupiony na kiermaszu Ekostraży, boczniaki po kaszubsku i żydowsku (z piernikiem i rodzynkami) to tak, jak adekwatne śledzie (zresztą udatnie cielistą strukturą swą śledzie udają). Te kiacynty to nie cud miód jednak, przekwitając śmierdzą, a jeden jakąś zgniliznę w zbyt gęstym kwiatostanie załapał :-(
Przepiękne zdjęcia i miejsca. Radosne. Bardzo lubię takie szczere teksty. Uwielbiam. Bardzo mi przykro, kiedy widzę, jak szybko ludzie wyniszczają naturę. W moim mieście robią to z przesadą. Niszczą przyrodę, powstaje budynek na budynku. Same klocki, często puste, a i tak budują. Wiele 'klocków' stoi pustych i to od lat. Zaraz nie będę miała gdzie pójść na relaksujący spacer. Przecież bez natury nie ma życia. Ludzie stają się tacy odizolowani. Nie piszę o wszystkich, jednak widać, jak bariery rosną. W świecie młodych to już to naprawdę źle wygląda. Wiem, co piszę, znam ten świat. Relacje międzyludzkie obumierają, a miłość traci na znaczeniu, co jest bardzo smutne. Jednak wierzę w dobre duszyczki, bo też jest ich sporo, może czasami zbyt się chowają. Wierzę w moc tych dobrych duszyczek. Życzę, by ten rok był lepszy, by jednak był przepełniony radością. Całym sercem Ci tego życzę. <3
OdpowiedzUsuńdziękuję, Agnieszko. Jesteś takim promyczkiem :*
UsuńMówisz, że nie za dobrze wśród młodych? Czasem o tym czytam, ale myślałam, że to tylko takie pisanie.
Do siego roku (już chyba 2019 skoro "do siego" znaczy do tego). I pogody ducha, spełnienia planów blogowych i wszystkich. Czasami trzeba zapaść się w sobie.
OdpowiedzUsuńI jeszcze nam wszystkim życzę abyśmy nie wypominali sobie lub innym januszostwa, grażynostwa - bo wiecie, że to już zaczyna się klasyfikowanie i mowa nienawiści?
Ja planuję ogrodowe zapadanie się w sobie i skupienie się na doświadczaniu fizycznym.
dziękuję. Czasami trzeba, ale zdaję sobie sprawę, że trochę z tym zapadaniem przesadzam w kontekście "korzystania z życia".
UsuńMasz 100% racji- wiem, to jest mowa nienawiści, staram się jej unikać. Ale z drugiej strony- nie chcę się ogrodowo czy inaczej zapadać w sobie z tego powodu, że ktoś narusza moje granice. Trochę nie wiadomo, jak tych granic bronić, ręce opadają, stąd narastająca frustracja.
Życzę miłych, owocnych skupień i zapadań.
Hym... własnego terytorium nie broni się uprzejmością. Do ludziów mówi się tak by zrozumieli o czym się do nich mówi. Jak ktoś posługuje się mową nienawiści to raczej trudno mu cóś wytłumaczyć w innym języku. Celem komunikacji jest komunikacja ( mam ostatnio jakieś tautologiczne odchyły ). Pretensje o to że przekaz pod tytułem "Daj żyć innym" nie został zrozumiany można mieć po czasie jedynie do siebie, dlatego sądzę że lepiej nazywać rzeczy i zjawiska zrozumiale dla rozmówcy.;-)
Usuńdzień dobry, Tabazello :-)
Usuńwłasnego terytorium nie broni się uprzejmością... dokładnie tak jest... ale jednocześnie jest to argument używany przez wiesz-kogo, np. w stosunku do uchodźców (a nie, tych (...) terrorystów). I nie mam zamiaru dać się w to wmanipulować. Więc może załóżmy, że nie jesteśmy w stanie wojny, nie uciekajmy też do lasu. Mową nienawiści ani tworzeniem podziałów nikomu niczego nie wytłumaczymy, a załóżmy, że może jednak chcemy. Wiem- takie podejście i tak stawia "nas" w pozycji tej "lepszej" "elity", także we własnych oczach, ale nieśmy ten, hmmm, kaganek oświaty. Co? Bo "oni" i tak nie usłyszą tego pozornie zrozumiałego języka, zamkną się nań. W cudzysłowach, bo nie mam na to dobrych słów.
"Wiesz kto" to najbardziej lubi wojenki, które sam wymyślił. Wojny kulturowej sensu stricto u nas nie ma ale niewątpliwie dokonuje się zawłaszczeń. Mnie się to nie podobie, tym bardziej że kaganek oświaty to cóś ciężki i ostatnio przygasł ( ponoć świeci na 30%, co było pomysłem szczwanego adwokata na ministerialnym stanowisku ). Zawłaszczanie budzi we mnie nie tyle Grażynę co Godzillę, tak już mam - w genach mnie przeszło z Tatusia, który żywemu nie przepuści ;-) ). Tymczasem wyczytkuję coraz częściej jak to wszyscy dookoła są winni temu że grupa społeczna zwana Grażyno - Januszami jeszcze istnieje na tym świecie. Taa, jakbym to już gdzieś słyszała, zaraz pewnie będzie o nowym człowieku. Jednej rzeczy żaden ustrój nie zmieni - głupoty ludzkiej. Tymczasem mam wrażenie że pochylający się nad tzw. ludem w myśl hasła miłość zaślepia mylą zrozumienie dla wyrzuconych przez liberałkę "od stołu" i traktowanych jak śmieci z aprobatą chamstwa "no bo oni tacy biedni i tak już mają". Cóś jak chłopomania bohemy krakowskiej która dla galicyjskiego chłopa miała takie znaczenie że nadal masowo emigrował. Może samopoczucie tylko u pochylających się lepsze.
UsuńNo i wyszłam na ludojada. Tabazelle już tak majo, wredne są. Albo i weredne, tak to jakoś szło.;-)
Taba Azo, przepraszam, ale nie zawsze rozumiem o czym piszesz :). Ja staram się stosować to przysłowie "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe". Nie zależnie od tego czy druga osoba to rozumie, czy uważa. A tym podejściem łatwiej mi żyć, choć czasami się wściekam na ludzką bezmyślność. Pozdrawiam
UsuńJa też bym chciała dla ludziów być miła, niekonfliktowa i generalnie żyć z wszystkimi zgodnie. Niestety tak się nie da nie i to nie zawsze z tego powodu że mój charakterek takie współżycie uniemożliwia. Jak pisałam czasem budzi się we mnie weredyk i po prostu nazywam rzeczy po imieniu, czyli tym czym one dla mnie są. Na ten przykład uważam że obrzydliwe jest zmuszanie do słuchania swojej ulubionej muzyki całego osiedla mieszkaniowego. I niezależnie od tego czy to pan profesur katuje symfonią patetyczną czy Seba ulubionym kawałkiem o seksualnie niebezpiecznej zachowanie jest nie do przyjęcia i należy dać odpór a nie być miłym, bo jeszcze nastąpi wzmożenie działań ze strony profesura i Seby. Tylko tyle.:-)
Usuńbingo, razem pisałyśmy. Rozumiem cię oczywiście, je też nie do końca potrafię być taka wyważona ;-)
Usuńno i właśnie ten teges, o tym napisałam. Pozdrawiam, kropka nienawiści. (to nie do Ewy, bo tu bez kropki ;-))
OdpowiedzUsuńTak, dokonuje się zawłaszczań. Tak, niesienie kaganka oświaty jest ciężkie, niewygodne i bez sensu, bo i tak potencjalni niewierni nie przeczytają tego niszowego i hermetycznego bloga, jako i bloga Tabasi, odpadną po pierwszym akapicie.
I owszem, są na świecie ludzie głupi, niereformowalni. Przy okazji są oni myśliwymi, przeciwnikami myślistwa, wyznawcami danej religii, ogrodnikami. Są też ludzie, którzy lubią poczuć się lepiej kosztem innych i dobrze o sobie myśleć. Przy okazji są oni myśliwymi, przeciwnikami myślistwa, wyznawcami danej religii, ogrodnikami. Taka bioróżnorodność.
Nie macie wrażenia, że dajemy się wmanipulować, że ktoś nas szczuje na siebie? jedni są na to bardziej odporni, inni mniej. Nie dajmy się. Każda wspólnota dobrze się zaczyna, ogrodnictwo, religia i posiadanie własnych przekonań są takie piękne, powinny ludzi łączyć, a nie dzielić.
"Będę kontynuować cykl #klucz do ogrodu i zobaczycie, w końcu przestanie być dziwnie, w końcu się to poskłada w odpowiedź na pytanie- jak zrobić ogród? Owszem, to będzie odpowiedź pokrętna i skomplikowana, ale tak tu już jest, gdzie indziej jest inaczej."
OdpowiedzUsuńSuper!!! Ja na pewno bardzo czekam! I powoli czytam.
Marek z Wlkp. (dawny M z W)
Masz wiele racji. Jedyne, czego chciałbym sobie i innym życzyć w 2018 roku, oprócz standardowych życzeń dotyczących zdrowia i szczęścia, to większa świadomość przyrodnicza innych osób.
OdpowiedzUsuńNo, no ostro podsumowane, ale to prawda, niestety ... Mnie ogród służy do ucieczki od tej naszej rzeczywistości. Moc w nim pracy jeszcze, co mi zajmie wiele lat mam nadzieję ;). Świadomość, to jest to, co nam potrzebne i nie tylko przyrodnicza, ale Świadomość w ogóle. Serdecznie pozdrawiam Ciebie i komentujących :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, parę dni temu spotkanie z moim ulubionym nauczycielem z XIV, dzisiaj - lektura Twojego bloga, jakże ożywcza i skłaniająca do refleksji...Twoje niepokoje - bliskie moim, Twoje zauroczenia i wybory estetyczne - moimi, prawie w 100%. Chociaż Ty jesteś profesjonalistką, a ja mały laik, który dopiero od paru lat widzi otoczenie, dojrzewa do natury, uprawia i kształtuje kawałek swojej ziemi. Wtedy,kiedy podpowiadałaś mi co z czym, to ja byłam zielona w tej materii jak szczypiorek, chociaż to porównanie w tym kontekście śmieszne jest, nieprawda? Troszkę mi otworzyłaś oczy, a potem już sama, mozolnie, instynktownie - ogrodowałam. I jakoś ten ogródek sobie tworzę, kocham go całym sercem, no, od dwóch lat prawie całym, bo dużą część zajęła Alusia, moja wnuczka...Na koniec - myśliwych, hodowców zwierząt futerkowych i wycinaczy drzew nienawidzę! I robię, co mogę, by z nimi walczyć; na razie słowem, podpisami, osobistą złością, którą rozpowszechniam. Pozdrawiam i dziękuję. Dala T.
OdpowiedzUsuńNiech Ci się spełni, Megi, w tym nowym roku. Nie chcę myśleć o złych rzeczach, wobec których czuję się bezradna. Za to będę czytać Twoje teksty, ważne są, i oglądać piękne zdjęcia, jak tych mszaków.
OdpowiedzUsuń