od początku

środa, 7 czerwca 2017

klucz do ogrodu

Najpierw sprawdziłam, czy nie napisałam już posta o takim tytule. Bo nie pamiętam. No nie ma.
Później jeszcze raz przeczytałam słowa, które mnie inspirują:

Hanako: Jak więc znaleźć to, co temu miejscu przynależne? Czy istnieje cokolwiek takiego, czy należy zwyczajnie przeszczepić tam kawałek innego miejsca, kawałek prerii, kawałek stepu? Zastanawiam się, jak rozwiązuje się taki problem. Przyrodniczo, ogrodniczo. Nie pytam nawet o konkretne odpowiedzi, ale raczej o ogólną metodologię.
Ewa: Można próbować odtworzyć przynależność, szperając w przeszłości miejsca. Miedze, dane ogródki, dalsza okolica region...
Hanako: Faktycznie nie jest aż tak trudno znaleźć punkt zaczepienia w otoczeniu, to chyba raczej kwestia spojrzenia. Jak już wypunktowałyście te trawy, te łąki, ten powiew, i stare gospodarstwa rolne, z ich starymi sadami i miedzą przerośniętą czeremcha – no to od razu uderzyłyście w miękkie. Bo łąki to jest całe moje dzieciństwo, a sady mają u mnie takie specjalne miejsce, razem z przewracającym się drewnianym płotem i malwami. Od razu zaczęłam szkicować ten wiejski obrazek, szerokie i zamaszyste linie, beztroska, a dołem niekoszone szaleństwo. I miałyście rację, pasuje.
Ale tak naprawdę nadal mam dylemat – bo gdyby to było gołe pole między pszenicą a kartoflami, to bym się nie zawahała. A tutaj kostka bauma, żywotniki i lakierowana dachówka, wiadomo. I już nie jestem taka pewna siebie, że ten sad, wciśnięty między żywopłoty i okna pcv, będzie taki na miejscu. Tak samo jak trudno było mi znaleźć balans z naturą otoczenia, tak trudno mi znaleźć nawiązanie do kultury otoczenia. Wiadomo, fajnie byłoby mieć wielkie gospodarstwo na Warmii. Ale czy jeśli się nie ma, to można spróbować je wcisnąć między osiedlowe domki? Jak to zszyć razem, żeby było w miarę bezboleśnie? Jaka jest... metodologia?
Jeśli i to chciałabyś poruszyć w którymś wpisie, Megi, to byłabym zachwycona i wdzięczna.
Ewa: Dlatego twierdzę, że ogród jako część ogrodzoną można kształtować na swój sposób. Można się odgrodzić od kostki bauma i żywotników i posadzić ogród na swoją nutę. Bo to Ty będziesz użytkownikiem ogrodu, a nie sąsiedzi.
Ogrodowa Pasja aka jankosia:... bliskie mi wszystko o czym piszesz, a najbardziej taki konflikt wewnętrzny między ogrodnikiem, a przyrodnikiem. Może tak wprost o tym nie piszesz, ale czasami się miotasz. To twórcze miotanie i rodzi się w wątpliwości i poszukiwań i tego, że czasem słowa nie nadążają za myślami. Znam to, więc jestem wyczulona :) I zdenerwowanie jakie rodzą uogólnienia, ale takie które nie mają pomóc w zrozumieniu, a takie, które spłycają temat. I to, ze pytania rodzą agresję...
(z dyskusji pod postem o rabatach preriowych. Czy jak je zwał. Cytuję tak obficie dla wzmożenia dyskusji i tytułem wstępu do tematu oraz z poczucia winy spowodowanego brakiem wyczerpujących odpowiedzi pod postem.)
I z maila od pani Martyny: Od dłuższego czasu planuję i zastanawiam się, jak zagospodarować część ogrodową. Pierwsza myśl po przeprowadzce to- zasadzimy tuje, żeby się odgrodzić jak najszybciej. Ale po przemyśleniu [...] nie chcemy żadnych żywotników, które królują w ogrodach, ale można chyba powiedzieć, że w większości szpecą krajobraz. Teraz zmagam się z tematem, jakie drzewa posadzić (bo od tego chcielibyśmy zacząć), jaki żywopłot- iglasty, liściasty czy też krzewy?
Mam w związku z tym takie pytanie, czy można uzyskać jakieś sugestie, jakąś dobrą poradę, która pomogłaby nam zacząć jakieś działania? 

Odnoszę wrażenie, że ktoś tu mnie przecenia :-)
Poza tym to nie temat na jeden wpis, raczej na książkę (hej, a nie chcecie czytać tych już napisanych?😊😂 nawet w obniżonej cenie?)
(i czy to w ogóle interesujące jest?)
Rozumiem, że powyżej wielokrotnie padło pytanie- jak stworzyć ogród, jaki jest klucz do niego, co jest ważne?
To co, bierzemy się za to?
Posty na temat będą pojawiać się, a jakże, nieregularnie, i zostaną opatrzone tagiem klucz do ogrodu.
(to tytuł powieści, którą powinniście przeczytać, jeżeli lubicie lektury z ogrodami w tle)

Konspekt przedsięwzięcia piszę na bieżąco:
1. Kontekst miejsca. 
2. Kontekst siedliskowy, wymagania roślin.
3. Natura jako niedościgły wzór.
4. Kontekst historyczny.
5. Zeitgeist i trendy.
6. Czynnik ludzki, oczekiwania, marzenia, imperatyw kontroli, krajobraz serca.
7. Od czego zacząć- wywiad i koncepcja.
8. Co dalej- projekt. Użycie materiału roślinnego, najlepsze i ulubione drzewa i krzewy.
9. W zastanym ogrodzie- koncepcja i projekt przebudowy.
10. A może pójść na żywioł? Ogród spontaniczny.
no i tak dalej, co jeszcze podpowiecie?
Nie oczekujcie wyczerpania tematu.
🍃🍃🍃
W poprzednim poście opisałam ogródeczki jak chusteczki, z racji nikczemnej wielkości i często okropnego otoczenia pozbawione kontekstu i skierowane do wewnątrz, często czysto konceptualne lub głównie funkcjonalne.
Wydaje mi się- sądząc po komentarzach i innych wypowiedziach- że budzą uczucia co najmniej ambiwalentne (fajnie, że w ogóle są, szkoda, że wydzielone z przestrzeni, w różnych sensach smutne), a czasem szok i niedowierzanie.
I wydaje mi się, że ta niezgoda na ogrody w takim kształcie wynika w dużej mierze z tego, że "nie pasują". Są enklawą marzeń w brutalnie prozaicznym świecie.
Nie są osadzone w miejscu.
(choć niewątpliwie mają innych zalet moc)
🍃🍃🍃
Popatrzcie na krajobraz wsi i miasteczek, na człowieka w nim.
Niedamirów, marzec 2017
Opawa
Zbiornik Bukówka
Śląsk Cieszyński, kwiecień 2017
Ruda Żmigrodzka, dolnośląskie, kwiecień 2017
Uniemyśl, dolnośląskie, maj 2017
Wojsławice, świętokrzyskie, maj 2017
Pińczów
Wiślica
Krajobraz, do którego można mieć zaufanie, szczodry w dzieleniu się sobą.
Wybaczający, z miejscem na sztukę szczęścia,
nieprawilne materiały
Beton, ale co z tego?
Styropian, ale jaki kolor!
przemijanie i niszczenie, nostalgiczne, ale nie tragiczne
 bo nieuchronne i wpisane w życie rzeczy.
Wszystko to tworzy kontekst miejsca, z którego możemy czerpać.
Gdyby to jednak takie proste było- nawiązać do wytworów lokalnej kultury, użyć adekwatnych materiałów, przyprawić czułym sentymentem i nie przesadzić- to nie byłoby o czym pisać i nie mielibyśmy czego hejtować.
Wszyscy widzą, niektórzy dostrzegają. Taka sytuacja.
Tymczasem w założeniach ogrodowych...
🍃🍃🍃
Oto park w Wielkopolsce, w kwietniu tego roku.
 Raczej taki bardziej przecudny taki.
 
W nim pałac, odpowiednia skala, duży dom, duży trawnik, duże drzewa.
 
I rośliny w nim, dygresyjnie, ale tak radośnie.
 
Zwykłe jaskry, fiołki, kurdybany, klony, ziarnopłony i kwitnące w tym roku wyjątkowo długo zawilce gajowe, ale zaliczyłam też pierwszą w życiu randkę z tulipanem dzikim, Tulipa sylvestris.
No dobra, nie o roślinach miało to być, tylko o krajobrazie... ale rośliny też są ważne, a konteksty się przeplatają.
Natomiast to, co za ogrodzeniem parku, nie splata się z niczym.
I chyba tą swoją niesplatalnością, nieadekwatnością widok znajomy ten wywołał żywą reakcję na fb. Że dostatnio i po modzie, że smutek i żal, że "cieszmy się że to pierwsze miejsce nie wpadło w ręce właściciela tego drugiego", że "to jest wybitny przykład na to jak nie projektować zieleni", "gdzie był konserwator", "estetycznie i nowocześnie" (z ironią).
(całość tu)
Czyli jakaś grupa ludzi (moich znajomych, więc pewnie jakoś tam podobnych do mnie) uważa, że coś poszło nie tak. Dlaczego? Bo żwirowa pustynia umajona najpiękniejszymi roślinami świata, do jakich należą katalpy i żurawki, jest niewątpliwie wyrwana z kontekstu miejsca.
Inna grupa ludzi (nie moich znajomych) komentowała podobne, ale w mniejszej skali założenie jako piękne i gustowne, chociaż było tak samo wyrwane z kontekstu i beznadziejnie brzydkie oraz niezgodne ze sztuką ogrodniczą. Zresztą lajki dla takich aranżacji są normą na grupach ogro.
Nasuwają się wnioski:
- niektórym ludziom kontekst jest obojętny, patrzą, ale widzą co innego (piękne żurawki i rodki np.),
- tzw. przez niektórych ogrodników grażynizm jest rzeczą względną- pojęcie to nie stosuje się do ich klientów.
Wydaje mi się, może naiwnie, że nie tak trudno jest czerpać z kontekstu miejsca, że większość z nas ma go w głowie i w sercu.
Gdybyśmy jeszcze odrzucili schematy, według których zdarza nam się myśleć i działać, odzyskali trochę twórczej wolności- to nie powstawałyby miejsca takie jak to:
Ponidzie, maj 2017. Zieleń przy ośrodku wypoczynkowym. Swoją drogą, dotykając tematu doboru roślin i ukształtowania zieleni, to bardzo częsty widok i sposób aranżacji przestrzeni pod drzewami- amebokształtne, obrzeżone (właśnie takim złomem kamiennym, betonową lub plastikową palisadką, ekobordem) rabatki, a w nich hurdur jałowce, żuraweczki, rodki, wrzosy, lawendy, najczęściej wszystko, co nie lubi cienia i suchego podłoża. Jakby nie mogła tam trawa rosnąć, a jeżeli naprawdę nie może- to bluszcz, bodziszki, barwinki, epimedia...
Sposób namiętnie praktykowany przez ogrodników, archikrajów, architektów i nasadzaczy, czyli znaczy tak ma być😐
Estetyzm level master: pole kory bez nadziei, że "kiedyś zarośnie", siewki drzew przerastające ściółkę i czarną szmatę, rośliny posadzone co kilometr, a każda inna i najpiękniejsza w szkółce
... była. Bo już lekko podeschła.
Płaczące wierzby przy stawie obowiązkowe.


Roślinność spontaniczna wygląda tu najlepiej ze wszystkiego.
Wykoszone do bólu, aż czuć.
...
w kontekście takim jak ten:
Tuż za płotem...
Wiem, że ja trochę niepotrzebnie to piszę i pokazuję, bo niby dla kogo. Ci, którzy to przeczytają, poszukują i czują, do czego nawiązać, i choćby metodą prób i błędów dojdą do tego, jak.
A i tak przykłady takie, jak powyżej, będą się mnożyć i panoszyć, bo tak działa "czynnik ludzki". Czasem naprawdę tracę wiarę we wrażliwość i nadzieję na cokolwiek.
Cmentarz na Ponidziu, maj 2017.
Czy możecie mi powiedzieć, jak to zinterpretować?
Przypadek? nie sądzę, biorąc pod uwagę wieloletnie nawarstwienia.
Owszem, kliniczny przypadek niemiłości i braku szacunku do miejsca. I chyba nikt już tego nie widzi, jak nie widzi brzydoty żwirowych pustyni i amebokształtnych rabat w łagodnym krajobrazie.
🍃🍃🍃
Jak ten zbiór danych przełożyć na praktykę, jak znaleźć klucz do ogrodu?
Popatrzcie na swoje miejsce, słuchajcie, co do was mówi.
Zastanówcie się, czy warto potraktować je dosłownie i serio, czy też potraficie z nim zażartować.
Na chwilę wyłączcie praktyczne myślenie o funkcjonalności, niech marzenia poniosą was w stronę morza, kwitnących jabłoni czy zapachu pomarańczy.
Jeżeli NIC do was nie powie, to zawsze bezpiecznie jest postawić na prostotę. Nie popełnimy wówczas błędu, jedynie może być nudno.
Ruda Sułowska, dolnośląskie, kwiecień 2017. Jakąż ulgą jest ten nibyskandynawski styl bez właściwości wobec dworków naszych powszechnych.
 (dla wyjaśnienia, co i jak, jakby się komuś spodobało:
Punkt 10 i 11 to standard unijnych projektów, trochę creepy. Punkt 1 do polecenia.
)
Bo alternatywą dla nudno jest... ciekawie:
Fot. Alicja Pasternak, w małej miejscowości na pogórzu.
Mogłabym tak w nieskończoność i bez puenty, bo krajobraz to mój świr prawie tak, jak rośliny. Potrafię zrobić dziesięć zdjęć tego samego pola w kolejnych minutach przesuwania się chmur i właśnie powstrzymałam się przed ich umieszczeniem tutaj. Za to podlinkuję do krajobrazowego comingoutu.
Pozdrówka, Megi.