od początku

sobota, 31 marca 2018

pismo obrazkowe

było, minęło.
Luty 2018.
 Całe to runo wygląda urokliwie w detalach, dużo bardziej nieporządnie z oddali.
Moheria jednak grądowym ogrodem/woodland garden jest i tego się trzyma, to zobowiązuje. Nie sprzątamy.
W lesie nikt nie sprząta i służy to dobrostanowi roślin.*
Nie ściągamy zbyt wcześnie dekoracji z zeszłego sezonu. Wiszą po dziś dzień. 
(Moheria Druga, czyli Obernigk).
 
Kaliny zakwitły wczas, niezbyt obficie po wilgotnym sezonie. 
Kalina wonna.
Kalina wonna 'Nanum'.
Kalina koreańska.
Inwestycja zupełnie chybiona, bo wkrótce nastały dni suche i mroźne
a później marcowy, wiosenny już śnieg wkurzył szpaki.
Naprawdę wyglądały, jakby nie miały pojęcia, co robią w tym kurorcie.
Bardzo mnie cieszy gałęziownia za oknem. Podszyt jest ważny w woodland garden (i w parku*). 

 
Przed tą wiosenną zimą kupione na Gardenii ciemierniki miały się dobrze,
 
ale po mrozach nie było co zbierać. Wyjątkiem jest niewzruszony ciemiernik cuchnący, jak ja lubię takie hardkory. Potencjalne inwazory.
Przebiśniegom i śnieżycom oczywiście nic.
 
Jedyne krokusy, które trwają od lat.
To też gardeniowe zakupy.
Nawet gdy koty bywają nadworne, trudno być z nimi przy tej pogodzie i moim wypełnionym planie zajęć.
Szkoda i do zmiany, bo one bardzo lubią towarzystwo i są wiernymi ogrodnikami.
 W domu się nudzą.
I nudziłyby się bardziej, gdyby nie
Ruta.
Nie był to ani plan, ani potrzeba.
Po prostu się zdarzyło.
Jest rodziną VegAnki i T, ale nikt nie ma lekko, ani my, ani koty. Delikatne, mądre, subtelne, czyściutkie koteczki, tak wypadają w porównaniu.
Absolutnie nie jestem psia, chociaż lubię to zwierzątko. Teraz jest już dużym kundlem:
Może nawet większym. I bardziej niszczycielskim.
Takie to wieści z Moherii.
A w życiu
nastał czas, w którym trudno ogarnąć rzeczywistość i nagiąć czasoprzestrzeń. Jak co sezon i co sezon trudniej.
Park Grabiszyński wciąż woła o pomoc, ale- może niesłusznie?- mam wrażenie, że tym razem jest nasz czas. Nasz, czyli przyrodników i ludzi wrażliwych na przyrodę. Na niedawnej konferencji naukowej wyraźnie zabrzmiał głos profesora Luniaka. Nie mogę w to uwierzyć, kilka lat przy okazji rewitalizacji/masakry w Ogrodzie Krasińskich mówił to samo i nikt go nie usłyszał.
Co się musiało stać, jaka masa krytyczna została przekroczona? Mam teorię na temat tego splotu szczęśliwych zdarzeń, ale to byłby dłuższy wywód.
Nie ma czasu, poświętować trzeba. Już zrywam się, żeby nastawić drożdżowe ciasto (nikomu niepotrzebne, ale będzie pachniało), polatać na mopie (ten pies) i powspominać.
Lata, kiedy było dla kogo i po co przygotowywać mazurek królewski, tort Sachera i węgierski. Zdobić pisanki i hodować rzeżuchę. Pewnie też dlatego ta praca, ten Park, ten pośpiech, to wszystko.
To pismo obrazkowe. Rabarbara słusznie zauważyła, że chyba nie mam czasu pisać, skoro tylko wstawiam obrazki.

Podobno czas to kwestia priorytetów. Teraz tak, a innym razem- widzę siebie (nas, z TP) z jakąś przyszywaną rodziną, mazurkiem królewskim, tortem Sachera i wspomnieniami.

Teraz tak, a jednak potrzebuję chilloutu.
Przy okazji parkowej awantury poznałam Joannę. I chociaż każdej zimy w blokach startowych do wiosny robię setki zdjęć mchów, śnieżyc, przebiśniegów i (pozornie) martwego drewna, to w ostatnich tygodniach zrobiłam ich miljony.
Joanna zrobiła zdjęcia mnie.
Na każdym zdjęciu oprócz Malowniczej Megi jest to, co nas porusza i po co tam jedziemy- tak modne ostatnio wabi- sabi.
nic nie trwa, 
nic nie jest skończone 
i nic nie jest doskonałe
Może dlatego właśnie zdarza się nasz czas, czas przyrodników i miłośników przyrody? Może Szyszko przelał miarę, Wohlleben uruchomił wrażliwość, przesyciliśmy się lukrowaną poprawnością?
Na przyrodnicze wycieczki uciekam, kiedy tylko mogę. Roślinne Spacery w przedwiosennych dekoracjach stają się misterią na temat wabi- sabi.
Nie wiem, kiedy się tu znów zobaczymy😊 wrzucę więc trochę fotek z okolic Rogatej Owcy.
Nazwałam je- rojsty.
 
 
 
No tak, przypaliłam drożdżowe.
Życzę wam pięknych świąt odrodzenia życia.
Pozdrówka, Megi.
PS. Odcinek "Mai w ogrodzie" z poprzedniego wpisu można oglądać w internetach (nr 666, hmmm), a jutro o 7.25 w TVN. 

* a żeby nie było całkowicie obrazkowo, nieogródkowo i niepożytecznie- załączam fragmenty opracowania pt. "Oczekiwania Społecznej Rady Parku Grabiszyńskiego dotyczące pielęgnacji i rewaloryzacji zieleni" autorstwa moich znajomych i mojego. Każdy park i ogród potrzebuje ściółki i podszytu. Może wam się kiedyś przyda, chociażby dla uzasadnienia lenistwa w grabieniu czy przycinaniu roślin.

Opadłe liście i inne szczątki roślin:

Tworzą ściółkę, czyli środowisko życia licznych organizmów glebowych, które pełnią niezwykle ważną rolę w funkcjonowaniu całych ekosystemów. Odżywiając się martwą materią organiczną, biorą udział w fazie jej mechanicznego rozkładu: rozdrabniają, przemieszczają i mieszają ją z innymi składnikami gleby, przygotowując tym samym pole do działania mikroorganizmów: grzybów i bakterii glebowych. Te zaś przyczyniają się do powstawania próchnicy, która jest najcenniejszym źródłem składników pokarmowych dla roślin. 
Zapobiegają nadmiernemu parowaniu i przesuszeniu gleby.
Chronią glebowy bank nasion.
Chronią przed suszą i mrozem runo, korzenie drzew i krzewów, siewki roślin.
Opadłe liście oraz cząstki innych roślin i organizmów żywych, pozostając na ziemi zapobiegają ubijaniu wierzchniej warstwy gleby, dzięki czemu korzenie drzew i krzewów są lepiej napowietrzone i chronione przed urazami mechanicznymi. Dzięki temu ogranicza się docelowo ilość dwutlenku węgla w glebie. Powietrze glebowe ma zasadniczy wpływ na metabolizm korzeni i występujące w glebie mikroorganizmy. Nadmierne ubicie górnej warstwy gleby wpływa szczególnie niekorzystnie na rozwój korzeni drzew. Większość z tych, które są odpowiedzialne za pobieranie substancji odżywczych znajduje się do 60 cm poniżej powierzchni gruntu i bardzo łatwo ulegają uszkodzeniu.
Opadłe liście stają schronieniem dla licznych organizmów glebowych, które z kolei stanowią pożywienie dla kręgowców. 
Opadłe liście są schronieniem dla licznych bezkręgowców.
Opadłe liście i szczątki roślin, w których znajdują się również nasiona, są stołówką dla licznych gatunków ptaków takich jak: kosy, kwiczoły, drozdy śpiewaki, gołębie grzywacze, rudziki, strzyżyki, kowaliki, sikory, wszystkie ptaki krukowate.
Opadłe liście są schronieniem dla płazów i gryzoni, a dzięki nim pojawiają się inne cenne gatunki, jak na przykład sowy.
Opadłe liście i gałęzie są siedliskiem dla zwierząt, w tym niezwykle ważnych dla środowiska jeży.
Tym samym ściółka sprzyja różnorodności biologicznej, umożliwia prawidłowe funkcjonowanie sieci pokarmowych i wzbogaca strukturę przestrzenną ekosystemu.
Park staje się bardziej atrakcyjny dla odwiedzających, gdy można w nim spotkać liczne gatunki zwierząt.
Utrzymanie parku staje się znacznie łatwiejsze i tańsze.

Podszyt w parku (skupiny krzewów zgodne z charakterem parku i siedliskiem):

Warstwa podszytu wpływa na zachowanie właściwego poziomu wilgotności gleby 
i powietrza na terenie całego parku, co tworzy mikroklimat mający znaczenie dla roślin i  komfortu użytkowników parku. Parowanie z powierzchni licznych roślin obniża temperaturę miejskiej wyspy ciepła.
Podszyt zmniejsza skutki silnych wiatrów, ponieważ zwarty drzewostan skuteczniej się im opiera.
Podszyt stanowi miejsce zakładania gniazd i żerowania związanych z tą warstwą zwierząt.
Podszyt to także rośliny czynnie oczyszczające powietrze.

Ograniczenie przycinania krzewów do niezbędnego minimum (cięcie sanitarne, korygujące, prześwietlające, rzadko formujące) i przeprowadzanie ich we właściwym terminie uwzględniającym lęgi ptaków oraz zgodnie ze sztuką:

Krzewy przycinane nadmiernie i w niewłaściwych terminach tracą walory estetyczne 
i biocenotyczne (właściwa wielkość i pokrój, kwitnienie).
Intensywnie cięte krzewy przestają być schronieniem dla ptaków i innych zwierząt.
Intensywnie i nieprawidłowo przycięte krzewy kwitną o wiele mniej obficie lub wcale i w związku z czym ograniczamy również ich owocowanie, a w konsekwencji ilość pokarmu dla ptaków i drobnych zwierząt
Częste i silne cięcie krzewów okalecza je, przez co stają się bardziej podatne na pasożyty, infekcje i niekorzystne zmiany pogodowe.
Nadmiernie przycięte krzewy odsłaniają runo, co przyczynia się do wtórnego niszczenia, wysychania i zamierania niższych warstw roślinności.