od początku

piątek, 28 kwietnia 2017

rabaty preriowe są bezobsługowe!

... chociaż nie całkiem😁
Nie lubię nazywać ich "preriowymi" (albo "preryjnymi", jak mówi Kasia B.), wolę określenie "łąkowe". W końcu łąka to taka rodzima preria😊
I niezupełnie bezobsługowe, choć zdecydowanie małoobsługowe.
Bo wczesną wiosną trzeba zrobić TO,
 
Właściciele ogrodu pracują z zaangażowaniem💚
czyli wykosić (np. wykaszarką, niższe byliny można kosiarką) biomasę z zeszłego sezonu.
Część można zebrać, część zostawić (najlepiej w zmulczowanej postaci).
(można tak robić, jeżeli nie ma wiosennych cebulkowych. A nie ma, bo w okolicy sporo karczowników, i tak mają co jeść, np. graby są pyszne.)
I chociaż przez chwilę będzie nas straszyć (?) obraz poszarpanych źdźbeł i ogólnego bałaganu-
 niewiele herbatek później
 ucieszy nas widok taki, jak pokazane w zeszłym roku (tylko co roku inny i piękniejszy😍).
Ależ tam co roku. Ten widok zmienia się z miesiąca na miesiąc, poniższe zdjęcia są z lipca 2016.
Widać jakieś pustki... ale chwilę później już nie😉
Nasienniki wiązówki bulwkowatej😫
O tej porze dominuje przetacznik kłosowy, krwawnica pospolita, odętka wirginijska (biała lepiej rośnie, zawsze), jeżówka blada, gaura Lindheimera (biała i różowa), mikołajek płaskolistny, pysznogłówka 'Prarienacht'. Kłosi się trzęślica, trzcinnik i śmiałek darniowy.
Może komuś ten zestaw roślin wyda się dziwny, ale się sprawdza. W ogóle rabata łąkowa to zbiorowisko, w którym trudno mówić o jakichkolwiek "zasadach" poza tymi, żeby:
- sadzić grupami po 5- 10 szt. jednego gatunku czy odmiany, gęsto, żeby, jak to mówią, rośliny "się wspierały", no i żeby ograniczać plewienie,
- nie nawozić (dlatego też nie mulczować całego pokosu) i umiarkowanie podlewać, żeby rośliny nie bujały i się nie kładły,
- (opcjonalnie, w miarę odporności na spontan) ograniczać ekspansywne- tej wiosny w różne puste miejsca przesadziliśmy nieco traw z rozrośniętych kęp.

Dla porządku i dokumentacji- reszta ogrodu wyglądała w lipcu tak:
Czasem coś jest fajnie wymyślone... a tu jakaś trampolina sąsiada się wetnie, albo ktoś daszek sobie postawi😩 dlatego tuje, prosz państwa, tuje są rozwiązaniem😵
Za bukietówkami hortensje krzewiaste- nie tylko 'Anabelle', ale i pachnąca 'Pink Pincushion'.
Hortensja kosmata.

Przedogródek z seslerią błotną, pragnią kuklikowatą i barwinkiem pospolitym.
 Dla kontrastu natomiast- zdjęcia z marca tego roku:
Tak pocięliśmy róże krzewiaste. I tak urosną za duże😄
A tak pnące- jak najbardziej płasko na podporach.
Drzewom zdjęliśmy posusz (redukowały korony po posadzeniu) i paliki (po 3 sezonach).
Tak wyglądały rabaty z hortensjami...
tak trawnik
... a tak przedogródek.
Wiosna to przereklamowana pora roku😏
Linkowany wyżej wpis zaczyna się opisem murawy- łąki założonej z siewu. Z jednej strony taka łąka to "niekoszony trawnik"- o swoich doświadczeniach z nim pisze Jankosia. Z drugiej- umiejętne stosowanie koszenia, przerzedzania i dosadzania może ten trawnik, murawę, łąkę zrównać z łąkową rabatą, w której tyleż trawy, co kwiecia.
I teraz Jankosię obszernie zacytuję, bo podoba mi się to. A podoba mi się oczywiście dlatego, że wciąż to piszę ja sama, wciąż innymi słowami:
"Busz nie bierze się z niczego. Ktoś go musi zapoczątkować, ktoś musi czasem umyślnie zaniechać a działać wtedy kiedy trzeba. Nie jestem za dziczą, ogród to nie puszcza, z której kawałka próchna nie można sprzątnąć, ale ogród to też życie, ogród to przede wszystkim życie.
[...] Założenie kolejnego trawnika (ładnego bądź co bądź, bo ja uwielbiam dbać o darń) poskutkowało tym, że mój ogród zaczął miejscami wyglądać jak ą ę lerła merlę ;) [...] Zmuszona więc byłam wrócić w wyobraźni do tego, co mogłabym zastać w tym konkretnym miejscu gdyby tak nic nie robić. I ujrzałam mgiełkę zwiewnych traw, bordowych wczesnym latem, potem słomkowych, ulegających dopiero pod ciężarem jesiennej rosy i pierwszych śniegów. Wystawały spod tej chmury główki niebieskich jasieńców, żółtych kocanek i dziewann, trochę za dużo jastrzębca, a gdzieniegdzie wielopniowe ałycze i czeremchy. No taka trochę ruderalna roślinność, bo i takie warunki glebowe. I doszłam do wniosku, że to jest coś, co należy do miejsca. Z tym nie powinnam za długo walczyć, a wręcz przeciwnie, trzeba to wykorzystać."
I to jest, proszpaństwa, podejście projektanta, a nie jakieś tam wsadzanie roślin, choćby najpiękniejszych. Te rośliny mają nam malować obraz, będący tylko nieco podkręconą, a może bardziej podkręconą, a nawet mocno przerysowaną naturą i rzeczywistością. Należy do miejsca- to są słowa klucze. Jako przyrodnik rozumiem je inaczej niż jako ogrodnik, ale mogę i umiem łączyć te dwa podejścia- należy do miejsca coś, co tam potencjalnie rośnie, ale i coś, co pasuje, podkręcając sytuację.
Ilustracją niech będą czerwcowe i lipcowe zdjęcia z Izerii (hasło: tej zabetonowanej😂). Kamień najbardziej miejscowy z miejscowych, mgiełkowe rabaty łąkowe, wiązówka czerwona i dzięgiel na styku z "prawdziwą" łąką.
Ale i hortensje bukietowe, i różaneczniki, kulturowo i "klimatycznie" jak najbardziej należące do miejsca.
Tak tak, to pierwszy sezon ogrodu, marcinki, dzięgle i hortensje wyjedzone przez sarny, choina podniszczona przez zimę, jeszcze wiele do urośnięcia i ogarnięcia- choćby tak banalny problem, jak styk rabat z przerastającą na nie łąką. Jeszcze nie wszystko obsadzone, i nie wszystko będzie, jak chciałam, ale uczę się z tym żyć- będę obserwować sukcesję😁
Małoobsługowość łąkowych rabat została jednak udowodniona- były kompleksowo odchwaszczane jedynie dwa razy w ciągu sezonu.

Czas działa na korzyść ogrodów, także łąkowych rabat, miło jest móc obserwować jego upływ.
Prerię (nazywam ją tak za twórcami) w Mariestad oglądam od wielu lat (a wy możecie tu). Jest ona częścią większego projektu.
Dobór roślin- lista niepełna, jak wynika z wizji lokalnej. W ciągu kilku lat dosadzono kilka gatunków, nie wszystkie pierwotne przetrwały- np. bożykwiat czy kłosowiec, y- y. Tak to właśnie jest z rabatami łąkowymi- próby i błędy są metodą.
Lipiec 2016.
Preria wygląda przepięknie w deszczu i słońcu.
 
Bezobsługowość potraktowano tu bardzo dosłownie, bo nikt nigdy tego nie odchwaszcza, a chyba i nie wykasza. Na drodze sukcesji rabata wzbogaciła się więc nawłocią kanadyjską i pospolitą, dziewanną pospolitą, szczawiem tępolistnym, mniszkiem lekarskim, podbiałem pospolitym, wrotyczem pospolitym, krwawnikiem pospolitym, ostrożeniem, cieciorką pstrą, łubinem trwałym.
Bezobsługowość przyjęto jako zasadę. Jest ona częścią coraz bardziej wyraźnego w ciągu ostatnich kilkunastu lat ogrodniczego trendu, który doczekał się kilku opisowych określeń:
- hiperlokalizm, czyli stosowanie roślin endemicznych (ze względu na niskie koszty utrzymania dzięki odporności na miejscowe warunki) i lokalnych materiałów (ze względu na niskie koszty transportu i emisję dwutlenku węgla). Oczywiście w podanym przykładzie rośliny są "endemiczne" dla północnoamerykańskiej prerii, ale lokalne warunki są podobne.
- naturescaping, czyli projektowanie „zieleńszych” (w sensie wpływu na środowisko) ogrodów,
- xeriscaping, czyli projektowanie ogrodów przystosowanych do okresowej suszy.
Do tego trendu, który można nazwać "ogrody w dobie zmiany klimatycznej", należą również takie zjawiska, jak kompostowanie, recykling i upcykling, minimalizm, ogrody permakulturowe, ogrody przyjazne zwierzętom, zielone dachy, retencja wody, budowa zbiorników wodnych.
No tak. W każdym razie z rozbawieniem obserwuję niektóre rodzime przykłady realizacji "rabat preriowych", wyposażone w nawodnienie i regularnie plewione, jedynie wizualnie mające cokolwiek wspólnego z.
Bezobsługowość byłaby bardzo fajna, gdyby, no właśnie, gdyby nie sukcesja. Oprócz zielnych roślin spontanicznych między bylinami rześko wsiewają się drzewa.
A drzewa na rabacie bylinowej to już y- y. Drzewa trzeba wyrywać, jeżeli preria ma być prerią (można też wpuścić bizony). Przypominam, baobaby. I to jest kolejna zasada.
A wcześniej: wierzby, brzozy, topole. Uważajcie.
 Opodal
 powoli dorasta azjatycki las.
Deser: projekt rabaty łąkowej dla Anety. Tak od końca prowadzę was do jej przyszłego ogrodu.
(i czuję się wywoływana do tablicy jej kolejnymi wpisami, powinnam się wytłumaczyć z tego projektu, a Aneta- z klona 'Leopoldii' 💀)
Projekt: Alicja Pasternak. Ten witrażyk to grupy bylin, między nimi są zielone trawnikowe przejścia dla ułatwienia pielęgnacji i komunikacji. Rabata ciągnie się wzdłuż podjazdu, jej kształt służy podkreśleniu zbiegu perspektywicznego, co się z czasem okaże😉
Ogólny dobór roślin (ciepłe i słoneczne miejsce, gleba zasobna, przepuszczalna, po prostu ideał) wygląda tak: aster wąskolistny, krzaczasty i rozkrzewiony, jeżówka purpurowa ‘Magnus’, ‘Praire Splendor’, gaura Lindheimera, przetacznikowiec, krwiściąg, trzęślica, obiedka szerokolistna, sadziec, żywokost wielkokwiatowy i lekarski, dzięgiel, krwawnik, dzwonek czosnaczkolistny i kremowy, śmiałek darniowy, wiązówka bulwkowata i czerwona, bodziszek łąkowy i czerwony, jastrzębiec pomarańczowy, złocień łąkowy, krwawnica pospolita, szałwia łąkowa, kozłek lekarski, przetacznik kłosowy, trzcinnik, liatra kłosowa, odętka wirginijska, rozchodnikowiec okazały i wielki, płomyk plamisty, dziurawiec, świerzbnica, ożanka, dziewanna, sesleria, trojeść bulwiasta, rudbekia lśniąca, mikołajek szerokolistny, baptysja południowa, zawilec pajęczynowaty, kocimiętka.
Można się śmiać.
Dobór szczegółowy, podyktowany ofertą konkretnej szkółki, został przedstawiony na rysunku (chyba nieczytelny na zdjęciu). Rabata składa się z 2 200 sztuk roślin, średnio 6- 8 szt./mkw (kratka na rysunku to 1 mkw).
Kolejna zasada brzmi bowiem: im większa rabata, tym lepsza.

No to zostawiam was z tym☺
Pozdrówka, Megi.