od początku

wtorek, 24 maja 2016

ogród z widokiem

To ma być ogród dla dwojga dorosłych ludzi, ich kotów i wnuków.
W założeniach znalazło się "zachowanie wiejskiego charakteru i pięknych widoków", ale to nie tylko to.
Słuchałam opowieści o miejscu na ziemi. I nie chodziło tylko o własne miejsce jego mieszkańców, jak często postrzegamy dom i ogród, nie o port i przystań.
Rozmawialiśmy o miejscu przechodnim, w którym kiedyś Niemcy, później rodzina z dziećmi, skądinąd rzucona. Ojciec pytał, czy córka wróci z nimi, kiedy już wrócą.
Nie wróciła, kąpała się w swojej już rzece, śmigała na łyżwach zamarzniętymi starorzeczami, swoimi drogami. Oburzyła się na ojca, który otworzył furtkę Niemcowi i rozmawiał z nim pod jej własnym kasztanem.
Ojciec też został do końca.
Nigdy nie wiesz, kiedy otworzy się okno do innego świata. Mieliśmy zająć się tylko oczkiem wodnym.
Obie, córka nauczyciela historii, który znał niemiecki, i ja, wiemy, że najważniejsze jest to miejsce, w którym jesteśmy tylko na chwilę. Ten kamień z podwalin zburzonego kościoła, ten kasztanowiec, ten krajobraz.
Niewątpliwie NIE JEST on jakiś niesamowity, ale... nie o to chodzi.
Tak wygląda z ogrodu:
Mniej więcej połowa kwietnia.
Na fotki porównawcze przyjdzie być może czas, nie lubię stanów "przed".
Zresztą BMI dobiegł kresu chyba, coraz trudniej wśród setek znaleźć dobre (ostre, jasne) zdjęcie.
Może cokolwiek powie mapa inwentaryzacyjna:
rys. K. Bandrowska

A gdyby nie chciała mówić, to dopowiem:

Głównym zadaniem jest zaprojektowanie oczka wodnego i strumyka w miejscu istniejącego zbiornika zgodnie z zasadami feng shui (zbiornik wodny o geometrycznym kształcie, ocembrowany ciętym kamieniem, z wysokim lustrem wody, z kaskadą lub inną wylewką. Strumyk pod kątem 55 stopni w stosunku do kierunku północy, biegnący w stronę granicy działki, zgodnie ze spadkiem terenu, powracający podziemną rurą w układzie zamkniętym.Ważne jest zachowanie istniejącej infrastruktury (nawierzchnie, budowle) i roślin, dopasowanie roślinności najbliższej strefy do nowego układu wodnego (powinna kojarzyć się z wodą, być bujna, uwzględniać trawy).
Pozostałą część ogrodu należy dopasować do strefy wody. Wymaga to:
- dosadzenia drzew owocowych w regularnym układzie,
- stworzenia nowych rabat bylinowych,
- zadbania o widoki (kulisy- oprawa widoku w stronę rzeki, przesadzenie iglaków z osi widokowej, stworzenie obrazu w ramie pergoli, niska przegroda przy ogrodzeniu z tyłu działki). 
Ulubione rośliny to floksy, malwy, złocienie, ostróżki, naparstnice, jeżówki, trawy, języczki, dziewanny, pustynnik, powojniki, piwonie, brzoskwinie, morele, czereśnie.

czyli no, grubo poszło ;-)
Na razie powstała koncepcja:
Pomysł mój, rys. KB
Idea jest prosta: uwzględnić założenia. Przesadzić to, co się da łatwo przesadzić (byliny, małe krzewy i młode drzewka), bo to koszty są. Nie przesadzać i nie wycinać tego, czego nie da się przesadzić :-D 
Pamiętając o 55 stopniach wpisać w rabaty większość pozostawionych na swoich miejscach roślin (łatwiej się kosi i chaos zamienia się w ogar).
Ubrać w słowa i obrazki:

Na rabatach w przedogródku powstanie kilka wyraźnie różniących się od siebie grup roślinności (kępa różana z szałwią lub innymi bylinami tła, kępa hortensji, grządki wysokich „wiejskich” bylin), które wchłoną w siebie istniejące elementy roślinne, uporządkują przestrzeń i okolą centralny trawnik. Rozłożysty jałowiec sabiński stanie się punktem zaczepienia dla niewielkiego elementu wodnego.

Niewielką rabatę pod sosną przy podjeździe wygodnie będzie obsadzić płożącą roślinnością okrywową.
Najważniejszym elementem ogrodu za domem będzie prostokątny zbiornik wodny oraz towarzyszący mu strumień. Kamień obrzeżający zbiornik wodny i strumyk to cięte płyty, o krawędzi równej od strony wody, łamanym brzegiem wchodzące w zieleń (piaskowiec, łupek). Strumień płynie w kierunku granicy działki, omija trójkę brzóz i niknie w kępie krzewów (znajduje się tam ukryty zbiornik z pompą podającą wodę do wylewki nad otwartym zbiornikiem, w systemie zamkniętym). Dwie brzozy dosadzone nad strumykiem dodatkowo uzasadniają jego przebieg.
Krzewiaste i bylinowe rabaty towarzyszą zbiornikowi i strumieniowi. Ich zadaniem jest utworzenie kolejnych planów w obrazie, którego tłem jest pożyczony krajobraz nadodrzańskiej równiny. Są rozległe i wizualnie spokojne- każda z rabat składa się z kwitnących bylin i traw (im głębiej w otwarty krajobraz, tym więcej traw w stosunku do kwiatów). Każda z rabat ma określoną wysokość i kolorystykę (im dalej, tym jaśniejsze i bardziej „powietrzne”). 

Inną funkcją rabat jest stworzenie labiryntu wnętrz dookoła układu wodnego, prowokującego do spaceru, zachęcającego do zatrzymania w określonych punktach (ławeczka, altana). Ważną osią widokową jest ścieżka prowadząca do pergoli, która- wraz z grupą ciemnozielonych świerków- będzie ramowała świetlisty widok na rabaty.

Oddalona część ogrodu składa się z rzędów drzew owocowych (uzupełnienie istniejących), kulis w postaci luźnych zagajników drzew o jasnych i drobnych liściach (brzozy, grujeczniki) i przesłony dolnej części widoku na dolinę (pasy traw wysokości do 1 m).
Warzywnik został przeniesiony we wnękę za malinami, trampolina- w zaułek stworzony przez zagajnik [nieco inaczej niż na mapie, łech.]
Ogród w nowej formie przede wszystkim nawiązuje do krajobrazu i korzysta z niego. Jest malowniczy, spokojny, zmienny wraz z porami roku, lekki i prosty.

Pomyślałam o wylewce- ceramicznej, mocnej formie, czerwonej? o źródełku w przedogródku (ceramiczny amonit?), o tym, że zbiornik mógłby być owalny, jak w Senkgarten w ogrodzie Foerstera... no i kamień użyty jak tam... ale to detale, które ułożą się metodą kolejnych przybliżeń.
Amonit in progress- Kasia Nowak.
W tej chwili można zadać pytanie- dlaczego to ciekawe zadanie? (poza pewnym wyzwaniem technicznym).
Budowniczy ogrodów sensu lato zdają się dzielić na kilka grup: roślinocentryków, antropocentryków, technokratów i pejzażystów.
To taka kategoryzacja z palca, wymyślicie więcej?
Wśród roślinocentryków jest wielu kolekcjonerów, to ci, którzy kochają rośliny, uważają, że ogród jest dla nich (roślin) i zagospodarowują go metodą obsadzania i dosadzania.
Antropocentrycy mają liczną reprezentację wśród architektów krajobrazu, tak w każdym razie wynika z analizy opisów koncepcji (często zamieszczanych na stronach www). Nawet nie chodzi o to, że podporządkowują formę funkcji, raczej składają ogród z klocków- grill, plac zabaw, taras, drugi taras, basen, traktując go jak lekko zazielenione wnętrze mieszkalne na powietrzu.
Technokraci szpikują ogród infrastrukturą- podjazd, palisada, kamień, więcej kamienia innego koloru, lampa, jeleń z cortenu i donica. Kluczową rolę w tego rodzaju projektowaniu wydaje się grać cena bruku i jelenia.
A pejzażyści to jak ja. Uważają, że najważniejszy jest krajobraz. Nie lubią zamkniętych kompozycji. Wszędzie pożyczają, otwierają okna, malują obrazy w ramach, tworzą fałszywe perspektywy, przedłużają, pogłębiają, robią wrażenie. Z założeniem dość antropocentrycznym, że w harmonijnym wnętrzu człowiek tak czy inaczej będzie się dobrze czuł, nawet bez basenu. I z roślinnym skrzywieniem- z założeniem, że czas nie oddalił nas zbytnio od naszych przodków, których domem była sawanna lub inny lasostep (pełen dzikich roślin, zaznaczam), więc wśród nich będzie nam swojsko.
Takie tam.

W kierunku Odry płynęły cienkie czerwone linie.
Tyle wygrać :-)
Pozdrówka, Megi.

PS. za dni parę... jadę na Wschód, spotkać się z ludźmi poznanymi dzięki blogu.
A wcześniej, czyli dziś, zadbam o równowagę między podagrycznikiem a innymi takimi w Moherii.
Zaglądajcie na szkółking, czasem coś tam wrzucam :-)

poniedziałek, 16 maja 2016

w Poczdamie pada deszcz...

zawsze, kiedy tam jesteśmy.
A że rzadko jesteśmy, to pada rzadko.
Dlatego ogród Karla Foerstera wydał mi się jakiś taki... podsuszony, średni dosyć, a nawet mały ;-)
Maj to jednak niekoniecznie dobra pora na oglądanie bylinowych ogrodów.
(maj rok temu, niemal co do dnia, żeby nie było, że jestem tak na czasie :-D)

Ogród Foerstera to ogród ogrodnika, który testował sobie w nim gatunki i zestawienia roślin, głównie bylin. Powstał w drugiej dekadzie XX wieku, według tak znajomego schematu...

... mam (odziedziczyłam po dziadku i kupiłam) wiele przedwojennych niemieckich książek ogrodniczych. Teraz kurzą się w kanciapie, ale dawno temu, kiedy spędzałam zimowe dni dziecięcych chorób w łóżku (kiedyś to nawet chorowało się porządnie), przenosiły mnie w świat zalanych słońcem wgłębników, oglądanych z cienia zapnączonej pergoli, kontrastów jaskrawych begonii i ciemnych świerków, gładkich trawników i kamiennych tarasów. Wodziłam palcem po łagodnych liniach ścieżek, przenosząc w wyobraźni narys pętli i obwodnic do trójwymiaru. Uczyłam się łacińskich nazw bylin i jednorocznych, odnajdując w skojarzeniach ich prawdziwe znaczenie.
I to nie jest literacka fikcja, chociaż na taką wygląda ;-)
A dziadek nie był ogrodnikiem. Był leśnikiem, pionierem i założycielem lasów, który w kolejnych służbowych mieszkaniach znajdował opuszczone skarby. Meble porzucał przy przeprowadzkach, książki zostawały z nim.
Niemcy wydawali mnóstwo poradników i albumów, w których rysunkowo i wyraźnie uczyli ludzi, jak robić ogrody. Jak strefować, łączyć dom z ogrodem, prowadzić ścieżki, ustalać proporcje, wyznaczać narys rabat.
Jak? w najprostszy możliwy sposób, rośliny i inne materiały zrobią resztę. Tak to sobie ogarnęłam dawno temu, w innym świecie.

Według tego znanego i prostego schematu spory ogród przydomowy kolekcjonera- pasjonata dzieli się na pokoje- siedliska.
Jednym z nich jest ogród skalny (Steingarten- Ogród Kamienny), wiecznie żywy i modny.
Prowadzi do niego ścieżka przez Jesienną Rabatę- wiosną można sobie tylko wyobrażać jej piękno, tworzone przez kępy floksów, rudbekii i traw.
Nawrot czerwonobłękiiiit- ny! czyli roślina do jarania z poprzedniego posta. Na suchym murku.
Landszafcik :3
Zawilec wielkokwiatowy. Nie robi takiego wrażenia, jak na łące :-D
No taki właśnie podsuszony i majowo niezarośnięty skalniak.
Róża żółta?
Dróżka dla wody.
Ścieżka z piaskowca na sztorc.
Skalniak skalniakiem, ale widać kilka foersterowskich pomysłów, które dziś wydają się dość oczywiste, a wtedy?
- wprowadzanie do ogrodu rodzimych, a co najmniej naturalnie wyglądających i dobrze przystosowanych do klimatu roślin,
- tworzenie rabat siedliskowych,
- sadzenie roślin w dużych jednogatunkowych grupach- tak, jak rosną w przyrodzie.
Być może Foerster był dla współczesnych kimś takim, jak dziś Piet Oudolf?
Niezależnie od tego w Ogrodzie Skalnym widać, jak bardzo ogrody zmieniają się w czasie i jak należy za tym podążać, dopasować się. Wyobrażam sobie ten skalniak z MAŁYMI iglakami i brzózką- to musiały być dość paskudne rabatki.

Kolejne wnętrze to ogród przy domu.
Zdecydowanie poniemiecki ;-) widok z Ogrodu Skalnego.
 Poza widokiem z okien
 małej kawiarenki
 mamy widoki przez okna- widokowe.
Ogrody Foerstera otwierały się na krajobraz. Z reguły też się przy tym upieram- czasem z marnym wynikiem, bo sąsiedzi nie mają zrozumienia i powstają widoki na podeschnięte tyły jałowców i kaszanę z berberysów.

Centrum ogrodu stanowi wgłębnik- Senkgarten, Zatopiony Ogród. Jego dno zajmuje zbiornik wodny.
Te elementy mają istotne znaczenie:
- ogród powstał w szczerym polu, zagłębienie terenu umożliwiło uprawę wrażliwych na wiatr i suszę gatunków,
- na zboczach wgłębnika można posadzić rośliny, które nie znoszą stagnującej wody, ciepłolubne,
- zbiornik wodny na dnie to jedyne rozwiązanie problemu stagnującej wody przy braku możliwości jej odprowadzenia,
- woda poprawia mikroklimat ogrodu,
- różnica wysokości wymusza zbudowanie schodów i podestów, które wzbogacają strukturę założenia.
Jak ja lubię maki, strasznie lubię maki...
I wężowniki też.
Widzicie, jak ładnie te kamienne płyty nadwisają, ukrywając folie i betony?
Widzicie to poidełko? i malutkie schodki, żeby jeżyk, co wpadł, wyszedł był? 
Widzicie życie? dzięki wodzie.
Detale, wspaniale. W schodach przywrotnik, kocimiętka.
Fiołki.
Kokorycz żółta.
Cymbalaria bluszczykowata.
Dookoła wgłębnika biegnie Wiosenna Droga (Fruhlingsweg). Kolejno kwitną tu rośliny cebulowe, forsycje, tawuły, azalie i różaneczniki, kaliny.

Taka ścieżka wokół ogrodu umożliwia długi spacer i oglądanie widoków z różnej perspektywy. Tworzy nastrój, który odróżnia ogród od przydomowego terenu zielonego. To tylko pół hektara, a w porównaniu z jednoprzestrzennymi, konfekcyjnymi "ogrodami" (trawnik, żywopłot, skąpe i sztywne rabatki) tej samej wielkości- cały kosmos możliwości i doznań.
Bodziszek leśny.
Azalia pontyjska.
Hiacyntowiec.
Kokoryczka- raczej wielokwiatowa niż wonna.
Adiantum, nie wiem jakie.
Pełnik europejski.
Bardziej szczegółowe informacje o piwerszymi następnych gospodarzach ogrodu tutaj, Maja tu była. Dodam, że wstęp jest bezpłatny na życzenie nieżyjącego od dawna założyciela. Też bym tak robiła :-)

Ogród Karla Foerstera powstał przy jego szkółce bylin jako ogród pokazowy. Bo Foerster to twórca wielu odmian- floksów, trzcinników, ostróżek- które cenimy do dziś za odporność i stabilność.
Szkółka również działa do dziś, a przy niej punkt sprzedaży...
 ... taki, że pozazdrościć. Tysiące gatunków i odmian, głównie bylin. No, może z dwa tysiące, aleale.
 Kupiłam tylko miodowniki melisowate.
I właśnie kwitną :-D
Zachwyciła mnie i urzekła nobilitacja dzikich bylin, wręcz chwastów.
Firletka poszarpana. 3 euro/szt. co najmniej.
Ziarnopłon wiosenny, odmiana pełnokwiatowa.
Trybula leśna.
Bluszczyk kurdybanek.
Rzeżucha łąkowa. No cóż... kupowalibyście? chyba nie oczami.
Zawilec gajowy. To tylko kilka z dziesiątek "dzikusów".
Jest to cenne z dwóch powodów:
- tworzy modę na zwykłe rośliny, a co za tym idzie- na bardziej przyjazne środowisku ogrody, takie, w których nie trzeba wylewać cystern chemii i mnożyć nakładów pracy,
- w środowisku nie ubywa tych niby- pospolitych, niezagrożonych (a co my tak naprawdę o tym wiemy) roślin, różni łowcy ich nie pozyskują, bo łatwiej i pewniej kupić. Oczywiście i tak pozyskują, ale uważam, że POWINNI kupować, rozmnażać i się dzielić, skoro tak kochajo rośliny. W ten sposób pula genetyczna tych gatunków powiększa się.

No i można też kupić duże hortensje ogrodowe.
To co, jedziemy na szkółking? Ode mnie rzut moherem.
Foerster zaprojektował też ogród w Cecilienhof, o którym... kiedyś.
A że ten tu jednak mały, choć wspaniały, zdążyliśmy tego deszczowego popołudnia obejrzeć Ogród Botaniczny, fragment parku Sanssouci (o którym pisałam- klik, klik).
Leży on na północnym skraju Sanssouci, przy Maulbeerallee.
Szklarnie mają 3 tys. mkw powierzchni... ale były już zamknięte. Obejrzeliśmy ogród skalny (kolejny tego dnia ;-)) i sekcje fitogeograficzne.
Cymbalaria na murze.
Fragmenty wiosennego Sanssouci.
Grabowy chłodnik.
Plan ogrodu.
Taki tam, nie?
Ale kwiatki ma ładne. Judaszowiec.
Dereń kwiecisty.
Dawidia chińska
rzucająca chusteczkami.
Majowo niewyględna łąka.
Ogród skalny
z kulnikiem
i jakimś janowcem.
Łąka...
... a w tle rodosy.
Jak one to ROBIĄ, że są tak kiczowate, a tak uwodzicielskie?
Epimedium to fantastyczna okrywówka.
Nawet z podagrycznikiem :-)
Barwinek też niczego.
Głóg na poczdamskiej ulicy.
Takie to było deszczowe majowe popołudnie w mieście P.
Post posstał nizgruchy, bo:
- Kasia była widziała, miałam powiedzieć, jak znajduję,
- chciałam Ani pokazać murki i schodki,
- Artur pytał o mniemieckie ogródki, oto jedne z nich- warto pojechać,
- wśród miljona sprzecznych ze sobą czasowo i przestrzennie działań mam takie zadanie- zaprojektować ogród z widokiem i zbiornikiem wodnym, to tak okołotematu, na który w następnym wpisie,
- może ktoś się namówi na wycieczkę i szkółking ze mno tak w sierpniu, wrześniu, jak Foerstergarten obrośnie w pierzastość, zwiewność i kolory? Każdy chce ze mną jeździć, to sama przyjemność, już sześć Roślinnych Spacerów zdarzyło się tej wiosny, z ostatniego wróciliśmy dopiero co (i jusz jusz ide tyrać). Zrobiłam im grupę, bo wydarzenia dezaktualizowały się i znikały, zapraszam do zaglądania, wstawiając na zachętę jedną fotkę...
Taką niespodziankę zrobili nam Rzeźbiarze Złomiarze (Mika-Cera, Zło-Miki) na parkingu biedry w Lubawce :-D <3
Pozdrówka, Megi.
PS. pamiętam, że miałam odpowiedzieć na komcie. Nie traćcie nadziei.