od początku

piątek, 26 sierpnia 2016

jak powstaje łąka

(w wyszukiwarce: jak powstaje
burza
papier
tęcza
miód
a u was?)
Nie ma za bardzo łąki, można pisać.
Według Wiki łąka to zbiorowisko roślinne tworzone przez byliny ze znacznym udziałem traw. (...) W szerokim znaczeniu termin obejmuje wszelkie formacje trawiaste występujące na Ziemi, w tym stepy i sawanny, hale powyżej górnej granicy lasu, łąki nadrzeczne, stepy i murawy kserotermiczne (...) Łąka wąsko definiowana to półnaturalne lub antropogeniczne zbiorowisko, którego utrzymywanie się zależne jest od koszenia (...) W klasyfikacji fitosocjologicznej łąki właściwe należą do klasy roślinności Molinio-Arrhenatheretea.
Dalej jest o pochodzeniu:
Przed pojawieniem się człowieka obszar prawie całej Polski pokrywały lasy. Jedynie w dolinach rzek i na terenach położonych wysoko w górach można było spotkać roślinność zielną. Wieloletnie rośliny zielne, które w odróżnieniu od drzew znoszą coroczne wylewy rzek w dolinach, tworzyły łąki zalewowe. Silne wiatry i mrozy panujące w wysokich górach oraz cienka warstwa gleby to warunki, w których mogą przetrwać tylko niskie, przytulone do ziemi rośliny, wchodzące w skład naturalnych hal (łąk wysokogórskich). Osiedlenie się i chów zwierząt skłoniły człowieka do rozpoczęcia wycinki lasów. Na ich miejscu tworzył on m.in. łąki. Rośliny łąk są w większości rodzime, wcześniej były mieszkańcami śródleśnych polan, runa lasów, terenów nadwodnych oraz hal. Łąki nie zarastają krzewami i drzewami, jeśli są regularne koszone lub jeśli są na nich wypasane zwierzęta.
Sama prawda o łąkach. Właściwie wystarczyłoby przeczytać ze zrozumieniem, ale w obliczu faq zilustruję zdjęciami.

Taka przecudowna "łąka" powstała spontanicznie na obrzeżach ogrodu w Izerii. Moglibyśmy nazwać ją "łąką kwietną złożoną z roślin jednorocznych", tworzą ją chabry bławatki, maruna bezwonna, rzepak i miotła zbożowa wyrosłe z nasion obecnych w nawiezionej glebie. Oczywiście efekt nie jest trwały (rośliny są jednoroczne, wysieją się, ale są przystosowane do kiełkowania na odkrytej glebie, a w międzyczasie- zdjęcia zostały zrobione w końcu czerwca- skarpy zadarniły się koniczyną białą, której nasiona też były w glebie).
Tak wygląda skraj łączki i przejście do części "ogrodowej"- poniżej dzięgli (które okazały się jednak smaczne dla saren) wije się pas kontrowersyjnych (według mnie jedynych słusznych) hortensji bukietowych.
W innych miejscach ogrodu rosną "prawdziwe" łąki. Po zaprzestaniu wypasu końmi wzbogaciły się o ostrożenie łąkowe (ale, jak wiadomo, zaprzestanie wypasu nie jest rozwiązaniem dla łąk, więc co jakiś czas trzeba będzie kosić).
W bardziej zacienionych miejscach przeważa wiechlina gajowa. 
Gdyby dzięgiel (Angelica gigas) nie smakował sarnom, wyglądały teraz tak. Chlip.
W Kaliszfornii (a otóż i jej czerwcowy krajobraz)
obserwowałam dwie "łączki" (używam tego terminu, ponieważ nie są to trwałe zbiorowiska, tylko przejściowe stadium sukcesji).
Pierwsza z nich oprócz chabrów i rumianków zawierała maki. Maki, które są idée fixe tych, którzy marzą o łąkach.
Maki również są jednoroczne i kiełkują na odkrytej glebie. ale są tu w tej szczęśliwej sytuacji, że tworzące łąkę trawy to życica łąkowa (na pierwszym planie są jej kłosy) i mietlica pospolita. Obydwie są kępkowe, między nimi pozostaje sporo miejsca na wysianie się jednorocznych.
Za to jako trawnik taka łączka jest dość nieprzyjemna, życice są sztywne i twarde.
Druga łąka powstała na leżącym odłogiem polu. Miała co najmniej dwa lata i widać, jak bardzo czas wzbogacił ją w gatunki roślin dwuletnich i bylin.
Maruna bezwonna, wyka ptasia, chaber bławatek, gorczyca polna.
Dziurawiec zwyczajny.
Ostrożeń lancetowaty.
Farbownik polny (krzywoszyj polny).
Farbownik lekarski.
Rumianek bezpromieniowy.
Podobną genezę ma łąka w Langenbielau. Zaorane pole zostawione odłogiem na dwa lata i wchodząca na nie roślinność spontaniczna, mocno jeszcze niezdecydowana- trochę roślin segetalnych, trochę leśnych i trochę łąkowych.
Najdłuższy dzień.
Mietlica pospolita.
Naparstnica purpurowa.

Pokrzywa zwyczajna, w tle jakiś trzcinnik.
Dzwonek jednostronny.
Dzwonek rozpierzchły.
Podsumowując:
1. Łąki nie trzeba wysiewać. W glebie jest pula nasion i innych organów przetrwalnikowych, które w sprzyjających warunkach wyrosną*, tworząc właśnie łąkę, bo
2. Łąka jest pierwszym etapem sukcesji. Etapem. Dlatego musimy wziąć pod uwagę jej zmienność w czasie i
3. pamiętać, że (w większości przypadków) łąka jest zbiorowiskiem półnaturalnym lub antropogenicznym**, którego trwałość (ale nie niezmienność) jest uzależniona od koszenia lub wypasu.
(więc w kontekście trwałości łąki te żrące sarenki nie są takie złe. Zeżro dzięgiel, ale i powstrzymają siewki drzew.)
4. Większość łąk zakrzewi się, a później stanie lasem, jeżeli nie będziemy ich utrzymywać w stanie łąki.

Aliści człowiek nie wykarczował lasów i nie zrobił łąk dla ich urody. Potrzebował paszy dla trawożerców, dlatego po namyśle uznał, że lepiej coś robić, niż zaniechać, i zaczął wysiewać trawy.
Im więcej dobrych, paszowych traw, tym łąka jest cenniejsza dla rolnika.
Im więcej traw, tym łąka jest uboższa w gatunki, mniej kwietna- trawy są ekspansywne, a ich zwarta darń uniemożliwia rozsiewanie się wielu innych roślin.
Jeżeli chcielibyśmy wzbogacić łąkę o kwitnące rośliny po prostu dosiewając ich nasiona- to nie wyda. Podobnie niekoniecznie wyda sadzenie sadzonek. Należałoby w takiej łące osłabić trawy. Albo wyciąć fragmenty darni i dosadzać po kilka sztuk pożądanych roślin, później regularnie je odchwaszczając (odtrawiając ;-)) Albo wysiać zamiast trawy którąś z mieszanek nasion pod handlowymi nazwami "łąka kwietna", ale pilnie bacząc na opis i instrukcję siewu, bo zwykle każde słowo ma znaczenie. Warto też pamiętać, że pod takimi handlowymi nazwami kryją się, skądinąd urocze, łączki kwietne z nierodzimych jednorocznych***.

Oto majowa łąka między Czerńczycami a Okulicami (koło nas). Cała Polska Widziała tam Zioła w październiku, łąki wyglądały wtedy na tyle atrakcyjnie, że zachciałam wrócić u progu lata.
 I wiecie co, zawód raczej. Chciałam tam mieszkać, ale mi przeszło. Bo nie są to bogate łąki Wschodu ani nieprawdopodobne łąki Szwecji, tylko intensywnie uprawiane, regularnie podsiewane i nawożone łąki z przewagą rajgrasu, wyczyńca i kupkówki, na pewno bardzo pyszne.
Wyczyniec robi ten brązowawy nalot. A ja tęsknię, nawet za nim, za tym czasem śpiewających ptaków.
 Kwitnących roślin bardzo tu niewiele.
Firletka poszarpana.
Jastrun właściwy.
Ale i tak chyba tam wrócę niebawem ;-)
Jaskier ostry.
 Dobra, już przestaję ;-)

Podsumowując:
1. Możemy uprawiać łąkę z przewagą traw, ale
2. żeby była "kwietna", musimy stworzyć warunki odpowiednie dla określonych gatunków roślin dwuliściennych (skład gleby, wilgotność) i nie dopuścić do ekspansji traw (np. nie nawozić mineralnie, kosić w takich terminach, żeby byliny zdążyły się wysiać i wykiełkować).

A dlaczegóż ja tak wciąż o tych łąkach.
Mówio, że są modne i trędy. Nie do końca w to wierzę, w modę, która jest emanacją jakiegoś zeitgeista, a nie chytrym wieloletnim planem sprzedażowym. Ale skoro tak właśnie mówio, że są modne, to mówio o nich i mówio. Ogólniki, banały, nieprawdy, płytkie relacje pisane dla pieniędzy (tak, pisanie dla pieniędzy jest ok, ale chodzi o jakość.) Jako prawdziwy człowiek sawanny, od zawsze blisko z przyrodą, jestem szczerze zajarana łąkami i rozkręcam się na te tematy od początku bloga.
Doskonale łagodzą moje przyrodniczo- ogrodowe rozdarcie, kierują w stronę nowego ogrodu, samo ich istnienie czy możliwość założenia jest metodą czerpania z natury.
Jako zbiorowiska modne budzą emocje, kilka z nich łapię w przypisach****
No i to taki wdzięczny temat na zakończenie lata :-)

... lata, podczas którego zebrałam te wszystkie fotki.
Domknęło się wtorkową wycieczką- ucieczką.
Lubawka i Krucza Dolina.
(Straszne rzeczy zadziały się z BMI. Spadł z wysoka, co mu- jak zwykle- w ogóle nie zaszkodziło ;-p, ale liczne Mauryce wypadły z zakamarków wprost na matrycę.)
Podążam za strzałkami.
 I tu nieprawdę piszą- niepylaka ni ma.
Kiedyś był. Ostatnio widziano go w końcu XIX wieku.
Jego gąsienice żywiły się rozchodnikowcem wielkim na skałach Kruczego Kamienia
a dorosłe motyle sfruwały na kwietną, ziołoroślową łąkę na dnie Kruczej Doliny i pasły się nektarem.
Może mało kwietna teraz, no aleale.
Murawa na skałach to naturalna łąka (w każdym razie jej fragmenty na płytkiej glebie, gdzie nic innego nie ma szans urosnąć), łąka w Dolinie była regularnie ekstensywnie użytkowana.
Pod koniec XIX wieku coś się zadziało. Ktoś posadził na Kamieniu świerkowy las, a siewki świerka pojawiły się też w skalnych szczelinach i zacieniły murawę. Ktoś wymyślił, że obsadzenie skał różą alpejską zapobiegnie erozji. Może dołożyła się chemizacja środowiska, może... w każdym razie niepylaki zniknęły.
Kilka lat temu podjęto projekt, będący przykładem ochrony czynnej. Wykarczowano brzozy i olchy zarastające łąki, zaczęto kosić. Świerki i róża alpejska zostały wycięte (cóż, że wspomagano się randapem i zniszczono stanowisko lilii złotogłów... w rezerwacie.). 
Naskalne murawy ładnie się odtworzyły.
Róża pomarszczona. Też inwazor.
Bez koralowy.
Rozchodnik biały.
Dziewięćsił bezłodygowy.
Żmijowiec zwyczajny.
Goździk kropkowany.
Czyścica storzyszek.
Poziewnik pstry.
A kwietne łąki zarastają niekoszone. Brzozą i olchą. Dwa lata po zakończeniu projektu wyglądają tak:
Na tych łąkach (na uformowanych wałach, bo mokro) przez trzy lata uprawialiśmy rozchodniki dla gąsienic. Absurd. W tej chwili nie ma ani jednego.
Nie ma też niepylaków. Od ponad stu lat.
Taki to projekt (sama formuła kilkuletniego projektu jest od czapy, nie mówiąc o merytoryce). Taka to czynna ochrona.
Kiedyś myślałam, że wina Unii. Nie. Wina ludzi. Albo i nie wina, po prostu tacy są.

Podsumowując:
Z łąkami nie ma łatwo :-D w ogóle- z przyrodą nie ma. Ale przyroda ma z nami dużo gorzej.

Pozdrówka, Megi.
(w następnym odcinku nieprawdopodobne łąki Szwecji, taki jest plan, ale wiecie, że plany się zmieniają)
W Kruczej i innych miejscówkach byliśmy z Rzeźbiarzem- Złomiarzem, jedynym takim:
Zło-Miki
*Gosianka relacjonuje naszą lokalną aferę randapową. W skrócie: wysiane po remoncie wałów przeciwpowodziowych łąki nie przeszły odbioru (za dużo chwastów czy co), w związku z czym wykonawca założył je jeszcze raz- zlał randapem (tak, nad wodami Odry, w pełni sezonu wegetacyjnego i spacerowego), zaorał i wysiał znów. Wszystko pod dyktando urzędu i rzeczoznawcy- botanika.Tymczasem na niepryskanych połaciach wyrosły i zakwitły przedmiotowe "chwasty trwałe" (piękne zioła). Wystarczyło kosić, ale kto by tam stosował takie proste rozwiązania, kiedy można wydać kasę.
**Maszka na fb spamuje roślinnością galmanową, pisząc "Mam słabość do tej naszej skąpej galmanowej roślinności i póki żyję i jako tako widzę to będę się nią zachwycać i męczyć władzunię o ochronę" :-D Zresztą ogrodowe łączki Maszki i jej fotki galmanów to osobna poezja.
***Jolanda całe lato cieszy się swoją łączką i spontaniczną rabatą doskonałą.
****Bylinowy Pan ładnie nazwał łąkowy albumik: "Wkomponowanie człowieka w przestrzeń przyrody" <3