od początku

czwartek, 27 lutego 2014

Przelotnie.

Czas nadziei. Lubię go bardziej niż lipiec.
Pomyśleć, że tydzień temu była zima- chociaż ziemia pachniała już ciepłem- a my siedzieliśmy z Sąsiedztwem oraz Inkwizytornią w Kuźni w Lwówku, rozkminiając sprawy.
Pomyśleć, że są takie sprawy;-)
(a zaraz potem przegraliśmy przetarg. Ale obiekt piękny:
Przed wojną był tu szpital, obecnie- Wrocławskie Centrum Badań EIT+
A to była kostnica.
 no.)
Następnie zaś udaliśmy się przez Piotrków w okolice Olsztyna.
Kawałki dekoracji knajpy w Gietrzwałdzie. Fajne- róże prawdziwe, jabłka ceramiczne.
Ani spotkanie sprzed tygodnia, ani podróż na północ nie wydarzyłaby się bez udziału bloga.
W ogóle mnóstwo rzeczy by się nie zdarzyło bez.
Powiem wam, że mnie to uskrzydla.
No.
***
Z Olsztyna do Wejherowa jest tylko 200 km, a w mieście Wejhera mam rodzinę, z którą wychodzi się dobrze na fotografii.
Rodzina mieszka u zwierzaków, których jest więcej niż człowieków.
Albowiem dzieje się jakoś tak, że inni ludzie (?) nie potrzebowali i nie kochali:
- starszego owczarka Chrobrego i trójnogiego spaniela Marcela,
- pudelki Fridy kociej jak kotka,
- Melisy ozdobnej w słońcu
ani innych kocich mieszkańców.
Meliskę można focić i focić, przeciwnie niż Bazyla, Filemona, jednooką Termiśkę, Maję... tylko młody Lulu ostrożnie pozował
ale popatrzcie w jego oczy;-)))
Każdy ze zwierzaków ma długą historię...
podobnie jak trzy kotki z działek, co szukają domków (o czym kiedy indziej).
***
Chodziło się więc na spacery.
Pańcia z pieskiem straszy kotka:-)
A czas był tak pełen nadziei, że nie oprę się pokazaniu go.
Wytopiskowe jezioro Orle leży w Pradolinie Redy-Łeby, na zachodnim skraju Puszczy Darżlubskiej. Trudno dostępne północno-wschodnie obrzeża jeziora szuwarowe i okoliczne łąki stanowią rezerwat "Łąki nad jeziorem Orle".
Teraz.
 Nie jestem odpowiedzialna za to wstrząsające światło i kolory:-)
O tej porze roku nad pasem trzcin
 szczególnie pięknie wyglądają olchy czarne
 brunatnoczerowne, bordowe barwą licznych kotków.
 Olchy to rewelacyjne drzewa, piękne i niedoceniane, bo takie zwykłe i zielone.
Ale ta wiosenna czerwień, ten pokrój z z chińskiego rysunku tuszem...
 ciemne, pokrętne pnie...
 i kotki z bliska.
 Królowa Olcha.
 I Królowa Olch;-)
No cóż, mam nadzieję, że zarekomendowałam.
Zawsze można też kupić odmianę 'Aurea', jakby coś.
Ktoś mi dzisiaj powiedział (i bardzo go pozdrawiam:-))), że przeczytawszy bloga chciałby, żebym pamiętała o posadzeniu topoli i osiki.
No to jak mogę posadzić choć jedną topolę (Italica, domniemam) i topolę osikę w sezonie, to chyba nie dziwne, że się zazębia i uskrzydla? jest się tę trendstterę.
***
A łąki, łąki na torfie?
Wiecie, żurawie i takie tam.
Prezentują się malowniczo
 ale osuszony torf zamienił się w organiczny czarny mursz.
To żyzne siedlisko ciekawych roślin- pod warunkiem, że nie przeschnie, bo wtedy mursz szybko się utlenia.
***
Na dnie jeziora zalegały pokłady kredy, toteż od XIX wieku wydobywano ją, pogłębiając zbiornik, meliorując łąki i transportując urobek uregulowanym odcinkiem Redy do cementowni na granicy Wejherowa.
Kanał Redy.
Przeprawa przez podejrzany mostek pod ostrzałem:
I cementownia, a jakże- nieczynna.
***
Morenowe wzgórza powyżej porasta buczyna, przez którą płynie Cedron.
Przyjemne układy wodne uczyniono.
 Zakwitły pierwsze przylaszczki. Konkretnie jedna, liczyłam na więcej, więc zdjęcie takie se.
 A wiele bylin zachowało zeszłoroczne liście, jak ta marzanka wonna.
Morenowe wzgórze
z widokiem
na miasto.
 W końcu Cedron wpada do Redy
I to, proszpaństwa, koniec wycieczki, którą możemy przejść także na kijach:-)
 Wszechstronnie ARTystyczny mój kuzyn fotografuje wszystko, także rozciągnięte po całym lesie kable
 podobnież rozciągnięte w celu poszukiwania gazu łupkowego za pomocą podłączanych do nich czujników.
Fotografuje z narażeniem zdrowia;-p
 Poza tym tworzy różne piękne rzeczy.
Dla ogródka
Sgraffito na budynku gospodarczym i altanie
na progu
i przed wejściem do domu.
 dla kościoła
 i dla miasta (na zdjęciu akurat odpad, wybacz Arturze, pewnie kiedyś napiszę o tym projekcie, a może ktoś kojarzy?)
***
Jeżeli dodam, że zwiedziliśmy także szkółkę roślin, to trudno uwierzyć, że wszystko zdarzyło się w kilka dni.
Szkółka to taki wstęp do Gardenii, na którą wybieramy się jutro.
Zresztą, ojtam, szkółka. Kiedyś to były szkółki. Tutaj to tylko import, szperając można znaleźć okazje (dorosłe lilaki za ok. 150 zł, pełnoletnią magnolię w dobrej cenie), im większe rośliny, tym lepszy stosunek ceny do... wieku.
Gotowe ściany pnączy
i chłodniki grabowe. Ale to można zapleść samemu, pfff.
Lonicera fragrantissima, hmmm... sadziłabym.
 No i tak, czas nadziei:-)
Dereń jadalny- uwielbiam:-)
Ok, obiad postawili:-) linkujemy.
***
I tak to.
Gdybyście zapytali, czy nadal wszędzie jest pięknie, to- tak.
Piękne są płaskości, wierzby i żurawie Mazowsza, łagodne pagórki Warmii i to Pomorze powyżej.
Wszystko jest piękne z wyjątkiem budownictwa, bo trudno nazwać je architekturą.
Bałagan, chaos reklam, brak jakichkolwiek regionalnych cech, wszystko mogłoby być wszędzie.
Zadęcie i kicz, po prostu polisz arkitekczer i na chj mi architekt w jednym.
Wykaszanie, tujowanie i grodzenie, a obok śmieci, wszędzie śmieci towarzyszące ludziom.
Bo krajobraz między ich osadami- piękny.
Nie ma tego syfu i mgły na moich fotkach, dlatego nazywacie je pięknymi zdjęciami- są ze świata wyobraźni. Różnią się od zdjęć Artura.
Lubię jeździć do Szwecji, tam zemby nie bolom od paczenia.
I na Dolnym Śląsku też JESZCZE nie. Ale jesteśmy na tej ścieżce.
Co ja moge, robie co moge.
Pozdrówka, Megi
i do zobaczenia na i po Gardenii:-)))