był trailer, teraz będzie post;-)
co suspens, to suspens
może ja już zawsze tak będę)
Czytam te wasze blogi i czytam, już od czterech lat prawie czytam.
Wszystko płynie, ludzie wyjeżdżają za granicę i wracają, budują domy, wchodzą w związki, umierają, rodzą im się dzieci i wnuki, przeprowadzają się, piszą książki, wystawiają zdjęcia, próbują kolejnego przepisu na nalewkę, chodzą na kursy i terapie.
Wydaje mi się, że na tle tego wiru tylko w Moherii nie zmienia się nic.
A może. A może jednak.
Temu piszę, także, aby mieć wgląd. Jak było, jak jest.
I jakoś tak widzę, że przez lata te- ogródki przestały mnie rajcować.
W pewnym sensie.
Czy to ważne takie, co tam rośnie i jak, i że jedno nie rośnie, a drugie nie kwitnie, to wymaga oprysku, a tamto nawozu.
Czy to takie ważne, że mam to i tamto, i jak w ogrodzie botanicznym mam.
Nie dla mnie.
(wiem, że niepolityczne jest
pisać takie coś na blogu poniekąd zawodowym
ale i tak wejdzie on do encyklopedii
jako jedyny w swoim rodzaju przykład marketingu ekshibicjonistycznego. Czy jakoś tak.
Chociaż postów o martwych kotach nie zdzierżyło dwóch lajkerów.)
Kiedy odwrócisz się tyłem do ogrodu- widzisz Krajobraz.
O niego tu chodzi, on jest ważny.
Po pierwsze- nie szkodzić. Nie zepsuć.
Może i tego Krajobrazu wystarczy do końca mojego życia, ale na życie VegAnki już nie. Jeżeli będziemy go psuć w równym tempie.
A będziemy.
Z racji wykonywanego zawodu ostatnio często bywamy w Krainie Wód.
Krajobraz jest tam przepiękny.
Taki prosty, cudowny i zwykły, zrobiony z dębów, buków, olch i brzóz, sosen, trzcinników i nawłoci, wody i piasku.
(swoją drogą ciekawe jest, jak szybko przyswoiliśmy zmiany. Ćwierć wieku temu pola nie zarastały romatyczną brzeziną, nawłoć nie była popularna, a łąki były związane z obecnością krów, a nie z dopłatami. Dekadencki ten Krajobraz.)
Wsie niemal nietknięte syfilizacją, harmonia pól i obejść.
W tym Krajobrazie leży Rogata Owczarnia, a i my mamy tam swoją Łąkę, na której chciałabym/chcę* zamieszkać.
Część Krajobrazu jest rezerwatem, i dzieją się tam niesamowite rzeczy.
Diskawer normalnie.
Maurycy z Matrycy** przeprasza stokrotnie za swą nieustającą obecność, ale przecież muszę wam pokazać czaple siwe i białe, mewy, kaczki i jakieś siewkowate na opróżnionym z wody stawie Grabownica. Żurawie odzywały się w tle.
No to czaple, pierzaste dinozaury.
Siewkowce.
Błoto.
Na skraju błota- makrokosmos, taniec mew i bielików.
Nie wszystko jest rezerwatem ni parkiem, niestety.
Krajobraz jest dzielony na działki, cóż z tego, że duże, "siedliskowe", masakrowany granicami, płotami, tujami i budynkami w stylu wanny z kolumnadą stawianymi arogancko na szczytach piaskowych pagórków.
Jak wszędzie.
Nie mam przekonania do projektu, który realizujemy, niemojego.
Jest niedopasowany do miejsca, działa przeciw Krajobrazowi i Przyrodzie. Nie pasuje do ludzi, dla których jest zrobiony.
Nie da się go zmienić ani zaniechać.
Nie spodziewam się niczego dobrego.
Jednak dał mi do myślenia- że nie chcę więcej tak robić. Nie przemawiają do mnie argumenty, że "i tak", "bo wszyscy" czy "to oni będą tam mieszkać".
Nie mam zamiaru być przeciw Krajobrazowi. Po to robię we własnej fabryce, żeby było po mojemu.
Chcę prostymi środkami tworzyć proste obrazy, małe krajobrazy, bez pretensji i bez czkawki. Nawet najmniejsze ogrody są częścią natury, są ważne jako część siedlisk i korytarzy ekologicznych.
Po pierwsze- nie szkodzić.
To ten. Następnym razem.
Pozdrówka, Megi.
Fotki robiłam w ciągu całego października, w te okrutnie krótkie dni pod niewzuszonym słońcem. Ta jesień jest jak koniec świata.
###################################################################
*- chcę lub chciałabym- zależy, czy uwolnię się od snów z martwymi kotami w żółtych liściach i zacznę w ogóle wychodzić z domu. Jest słabo. Ale Puszek przychodzi też w snach, w których podaje mi rudą łapkę przez niebieskie pręty ogrodzenia.
**- MzM to określenie VegAnki dot. Syfa na Obiektywie. Podkreślam, bo będzie się fochać;-)
nie mogę opublikować posta, też tak macie??
OdpowiedzUsuńmożna zgadywać, CO. Dopóki go nie napiszę raz jeszcze;-)
Nie próbowałam. Więc nie wiem. nic mi też nie przychodzi do głowy, co też ona znalazła po drugiej stronie ogrodu. Powodzenia w próbowaniu.
OdpowiedzUsuń;-) w sumie wystarczy tytuł:-)
UsuńSadzać po etykietach to coś ciekawego, może jakiś podniszczały zabytek.
OdpowiedzUsuńoch, to zawsze:-)
UsuńMoże skopiuj wszystko do nowego. Jednym ruchem :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem!
zrobiłam to z tekstem, na szczęście zawczasu. Zdjęć tak nie umiem, a ty?? opowiesz mi.
UsuńGdzie to jest? Gdzie ja od dziś chcę zamieszkać, zakochałam sie, jest ładniej niż w mojej dziczy, bo bardziej dziko. Piękne zdjęcia, zazdroszczę bielików.
Usuńokolice Milicza i Krośnic:-) a gdzie jest twoja dzicz?
UsuńTeż niby niedaleko Milicza, bo od Sycowem.
UsuńPrzejście na trzecią stronę...
OdpowiedzUsuńw pewnym sensie;-)
UsuńA ja obstawiam gniazdo czegoś ciekawego ;)
OdpowiedzUsuńno widzisz, jakby to była wiosna, to byłoby i gniazdo!
UsuńNie wiem, pewnie jakies gniazdko :-)
OdpowiedzUsuńtylko ptaki!
Usuńcoś, co samo z się?
OdpowiedzUsuńwłaśnie tak.
UsuńMegi nadaje z Innego Wymiaru :)
OdpowiedzUsuńto też...
UsuńJaka mgła dzisiaj....
OdpowiedzUsuńu was też?
UsuńMyślałam, że to jakaś wyrafinowana gra z czytelnikiem...poczułam się mała i głupia :)...
OdpowiedzUsuńblogera nie ogarniesz;-p
UsuńSekretne drzwi. Watka
OdpowiedzUsuńto prawda:-)
Usuństawiam na obciętą rękę lub inne szczątki ludzkie lub nieludzkie.
OdpowiedzUsuńwejść na bloga musi być dużo :)))
powiadam, nie opłaca się pisać postów. Wystarczy tytuł.
UsuńKiedyś podejrzewałam, że Dolina Baryczy musi być przereklamowana, no ale raczej byłam w poważnym błędzie :-/
OdpowiedzUsuńno raczej;-)
Usuńchociaż z twoim Wschodem nic nie może konkurować.
ale przepiękne te krajobrazy! Cudne mewy, czaple i nawet błoto cudne. Szkoda mącić tam ludzką ingerencją. Jak się działa we własnej fabryce, można spróbować chociaż postępować wg. własnego sumienia :)
OdpowiedzUsuńPuszek się Tobą opiekuje we snach, pokazuje Ci, że nie jesteś sama, że on czuwa i że postępujesz dobrze... :)
zawsze próbuję i zwykle mi się udaje, tym razem jakiś patowy przypadek się zdarzył;-)
UsuńWiem, że się opiekuje. A ja za każdym razem w ogrodzie z nim rozmawiam...
i rozmawiaj, bo jego duszyczka kocia gdzieś tam jest i nawet nie wiesz, kiedy pojawi się znów w Twoim życiu w innym wcieleniu :) :)
UsuńHmmm, Megi...Cała Ty. I [ nie zaczynaj zdania od "I", a zacznę, a co mi tam ] bądź taka, bądź, zostań, pozostań, pisz.
OdpowiedzUsuńdobra, dam radę;-)
UsuńDziękuję za fantastyczny spacer i te zapierające dech widoki, aleje, trawy i wszystko na fantastycznych zdjęciach..
OdpowiedzUsuńprawda, jak niewiele potrzeba? taki zwykły krajobraz.
UsuńKocham Krainę Wód, tam mogłabym żyć choć owiec pewnie nie chciałabym hodować ;) co najwyżej kozy
OdpowiedzUsuńRozumiem, że z kijowej niedzieli/soboty na razie jeszcze nici, ale dochodź do siebie i na spacery przyjdzie pora.
spróbujemy:-)
UsuńJuż dawno doszłam do podobnych wniosków. Siedze w miejscu, które napawa mnie obrzydzeniem, miescie, miejscu Mekki ludzi z całego regionu....., daleko od naturalnego krajobrazu, który zniknął w zastraszającym tempie. Brrr.....
OdpowiedzUsuńDlatego często uciekam w plener.
W naszym kraju, nasze ogrody są na wyrost, bezduszne, pozbawione harmonii. Miasta są chaotyczne, nie ma w nich architektonicznego ładu....
Kolejne pokolenia nie będą wiedziały o czym Ty mówisz- jaka zmiana krajobrazu ?
Bądź sobą Megi, niech Cię niesie Twoją fala.
wiem, mieszkasz w miejscu, gdzie zmiany na gorsze są bardzo widoczne i dla zasiedziałych mieszkańców bolesne... ja trochę też. Czasem chcę uciec, a czasem walczyć.
UsuńMoże jednak wyjście dla ciebie to ucieczka na wieś, wiem, jak bardzo ci twoje miejsce doskwiera. Wiem też, że nie jest to proste.
Cudne krajobrazy, cudne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:-) pozdrawiam
UsuńZgadza się. Po pierwsze nie szkodzić. Naturalny krajobraz rzecz święta. Zdarzają się jeszcze na szczęście takie małe kawałki świata, że zatrzymujesz się i ...... po porostu stoisz. Patrzysz i podziwasz, bo każde źdźbło, każdy listek jest idealnie w tym miejscu, w którym powinien być. Promyki słońca i cień są dokładnie tak wpasowane, że zmiana ich proporcji groziłoby upadkiem świata. A jednak niektórzy dążą do jego końca. Megi, może jednak da się zmienić kierunek tych działań.... Tak po cichu, po Twojemu .....
OdpowiedzUsuńtak, i to wystarczy...
Usuńnie wszyscy tak widzą.
Wiesz, Aneto, że ja się chętnie podejmuję działań "społecznych". Ale tutaj to byłoby dość karkołomne, może spróbujemy coś zmienić później.
Hm. W końcu przychodzi czas buntu przeciw zawodowej prostytucji. To jest dobre.
OdpowiedzUsuńZłe jest to, że wciąż śni Ci się martwy kot i nie chcesz, tylko chciałabyś... (A co małym rudym z Fundacji?)
Będę Cię mocno namawiać, na to i na owo... ;)
A poza tym - zdjęcia chyba jeszcze piękniejsze ;) niż zwykle.
nie w końcu, tylko zawsze tak mam:-] tylko zwykle mam też szczęście i mogę robić po swojemu.
UsuńZłe, ale to ogarniam. Rudy mały... jest i ostrożnie zaczyna się nowa miłość.
:-) :**
i ja tam była przecież z Tobą i VegAnką i z Nim i podziwiałam te cuda których bez Ciebie byśmy nie odkryli. I co tu rzec: po pierwsze to już wtedy (pamiętasz...?) dziwiło mnie, że mając takie cudo, nie mieszkacie tam jeszcze, a moglibyście. No ale widzę, że myśl dojrzewa. :-) Poza tym czym tłumaczyć fakt, że na niemieckiej ziemi czapli jest od metra. Generalnie każdy miejski park jest zamieszkały przez co najmniej jedną sztukę, więc krajobraz z czaplami to od 4 lat dla nas norma. Poza tym mnóstwo drapieżnego ptactwa krąży nawet nad miastem, że o wsi nie wspomnę. Specjalne słupki na polach są dla nich poustawiane i wiadomo kto jest panem, którego terenu? Czemu (jak zwykle) nasza Ojczyzna i władze nią rządzące nie mogą brać przykładu z sąsiadów i dbać o: krajobraz, o architekturę i konsekwencji w niej, o tradycje i o inne jeszcze sprawy.... ech ale czego ja tu oczekuję jak my głosów dobrze policzyć nie możemy..... no i zrobiło się politycznie. Ech ściskam i wracam tam mimo tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńtak, pamiętam:-)
Usuńproblem jest z tym "żeby dwoje chciało naraz" czy raczej żeby dwoje wymyśliło, jak to zrobić.
Problem z naszą Ojczyzną polega na tym, że każdy ma dużo kolegów. Tak mi się wydaje. A Niemcy, cóż, można narzekać, że wszystko zniszczyli, a teraz się trzęsą nad tym, co pozostało, ale są skuteczni w naprawianiu, prawdaż.
W 2016 dopiero się zacznie, jak pozwolą "obcym" ziemie kupować...A obcy nie zawsze ma w poszanowaniu przyrodę i krajobraz, śmiem twierdzić, że gro z nich będzie miała te wartości nasze w ... tyle. I zacznie się, wiem, już sobie ostrzą pazury:(
OdpowiedzUsuńKota znalazłam w swoim ogrodzie - malutkiego, zmokniętego, ze ślepkami błękitnymi, zbielałymi wgapionymi w moje okno...myślę że to pies go załatwił jednym strzałem:( Nie mogę patrzeć na mojego psa, chociaż przecież wiem, że szpice na koty "polują", a nie mam zasieków z drutów, więc każdy miauczek może sobie wejść...ten miał pecha. I śnił mi się już dwa razy...okropne uczucie. Wiem przynajmniej, że mam serce na właściwym miejscu. Pozdrawiam ciepło.
oj, Magdo. brrr.
UsuńNie strasz poza tym. Może nie będzie tak źle, może coś zarobimy na nich;-ppp
Aleś dowaliła tym snem .... Krajobrazy mi zblakły od tego.
OdpowiedzUsuńCiężko tym co żyją w czasie zmian. Pamiętam Radocynę dziką jak stepy, teraz ponoć podzielona na tysiące działek. Tatry lat siedemdziesiątych. Dzieci naszych dzieci łykną nowe krajobrazy bez zakrztuszenia.
Masz siłę się wydostać?
Ściskam!
zbieram się, daję radę.
UsuńBędzie dobrze, kiedyś.
Pewnie każdy, kto żyje jakiś czas, żyje w czasie zmian. Ostatnio jakichś takich szybkich i bolesnych.
Pamiętam Bieszczady lat 80tych (chociaż tam jeszcze stosunkowo niewiele się zmieniło) i Czarną Górę, dziś narciarski kurort, dziką jak połoniny.
Se ne vrati.
Megi, podpisuję się pod tym (własną piersią i głową, i jestestwem bronię krajobrazu), z jedną uwagą. Błagam, nie chciej mieszkać na łące. Za Tobą pójdą inni łąkowi osadnicy i będziemy musieli Wam elektryczność i kiedyś kanalizację dociągać, drogę zbudować. I nie będzie łąki. Takie rzeczy to tylko w Szwecji możliwe (ale oni mają niskie zaludnienie). Wystarczy, że zamieszkasz w wyludniającej się wsi kłodzkiej, w domu, który da się uratować a już będzie dobrze. Pozdrawiam serdecznie, Twoja uważna czytelniczka Pszczelarnia.
OdpowiedzUsuńa nie nie. Łąka jest na skraju wsi, jest plan miejscowy, linia zabudowy, kanaliza, prąd i droga:-) w życiu bym nie chciała mieszkać na środku pola, niewygodne i właśnie aroganckie wobec krajobrazu. Tej Łąki bym nie grodziła i nie robiła ogrodu, tylko sad i okrajki zagajników.
UsuńNo i nic nie zrobiłam w sprawie owocówek:-( poprawię się.
O piękne zdjęcie coś wspaniałego a te ptactwo rewelacja. Bardzo lubię takie klimaty :-)
OdpowiedzUsuń:-) dzięki. Wiem, że lubisz:-)
UsuńCóż poradzić Megi, cóż poradzić...?Nie zmienisz świata, nie zmienisz, ale gdyby każdy tak pomyślał - o innych, o tych co będą, o tym co zanika, to może byłoby lepiej. Tylko po co? Liczy się przecież tu, ja i teraz...Obrzydliwe to.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te widoki................
A już myślałam, że w Słońsku i okolicach byliście.
trochę zmieniam;-) w każdym razie staram się.
UsuńWybiorę się do Słońska wiosną. W każdym razie chcę.