Zaczynamy.
Bo zima. Bo tęsknimy. Za światłem, latem, zwyczajnymi chwastami.
Czarno, biało, szaro, szaro na białym, czarno na szarobiałym.
Mam nadzieję, że nie zdążyliście przed zimą przyciąć róż. I teraz cieszą na tym szarobiałym pudrowym różem, szarym beżem:
Mam nadzieję. Bo róże przycinamy wiosną- w marcu, a nawet w kwietniu, kiedy młode listki są już dobrze widoczne. Zamieściłabym jakiś mądry link, jak te róże przycinać... ale najpierw się tego nauczę. To znaczy linkowania;-) Z różami nie mam problemu- ich przycinanie jest najprostsze na świecie i można je streścić w jednym zdaniu: nad trzecim, czwartym lub piątym pączkiem, licząc od korzenia, i ten pączek musi być skierowany na zewnątrz krzaka. To znaczy, że wyrośnie z niego pęd również skierowany na zewnątrz, nie zagęszczający krzaczora. A nad którym konkretnie pączkiem? tym niżej, im silniej rośnie dana odmiana, a po roku mamy już o tym pojęcie...
Ach, żeby tak można już było te róże ciąć...
Mam nadzieję, że hortensje również ocalały i cieszą was jak stare koronki:
Te tutaj to hortensja bukietowa "Kyushu", która ma stabilne kwiatostany z niewielką liczbą płonych kwiatów- dlatego wydaje się delikatna i ażurowa.
Mam nadzieję, że w waszym ogrodzie rosna trawy:
że nie zdążyliście przyciąć przekwitłych bylin- ani krzewów. Bo poza innymi względami- nasienniki bylin stanowią bazę pokarmową dla zimujących ptaków, a zarośla są ich schronieniem.
Piękny zimowy ogród, to Twój? pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedzi co do cięcia róż. Nigdy nie wiedziałam kiedy powinno się ciąźć i teraz jestem mądrzejsza o tą wiedzę
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Dorka