Polecam sosnę. Nowoczesna, graficzna, określona, nie potrzebuje nadmiaru ozdób. Tak wyglądała moja zeszłoroczna:
właściwie to były trzy sosny, wybrane w ostatniej chwili u szkółkarza i razem zestawione- sosna górska, sosna czarna i sosna Thunberga. Czyli Wiktoria, Wiera i Adelajda, bo zawsze nadajemy imiona choinkom. W nadziei, że z nami zostaną. Dlatego kupujemy je w szkółce roślin ozdobnych, jako sadzonki przeznaczone do dalszej uprawy.
Wiele osób wybiera choinkę z takim zamiarem i nadzieją- że postąpi ekologicznie, nie będzie zwiększać swojego śladu węglowego wydając pieniądze na sztuczną choinkę, której produkcja i utylizacja obciąża środowisko. Wiele osób nie chce również zawracać sobie głowy uciążliwym bioodpadem, w jaki zamienia się naturalna ( bo nie "żywa" przecież) choinka. Dlatego kupuje drzewko w doniczce z zamiarem wysadzenia go do ogrodu czy na trawniku pod oknem po pobycie w domu.
Ale ta wizyta w domu musi być jak najkrótsza, choinka nie może wyschnąć ani się rozhartować. Do Trzech Króli najwyżej. I trzeba pamiętać o wilgotnej ziemi w donicy, i najlepiej zwiększać wilgotność powietrza, np. spryskując chaszcza. Jeżeli jest bardzo duża różnica temperatur między domem a zewnętrzem, to lepiej drzewko wystawić do jasnego chłodnego pomieszczenia... oranżerii, jasnego garażu... ale czego ja wymagam.
I najważniejsze. Lepiej wydać więcej pieniędzy w szkółce, kupując ukorzenione drzewko, niż liczyć na to, że wykopana późną jesienią, wtłoczona do małej doniczki choinka się przyjmie. Po czym poznać, że doniczka, czyli bryła korzeniowa, jest za mała? Drzewo ma tyle biomasy pod ziemią, co nad ziemią... wystarczy porównać te dwie wielkości. Sadzonka wyprodukowana w szkółce ma zagęszczone korzenie, więc bryła może być mniejsza niż korona, ale proporcjonalna.
Adelajda, Wiera i Wiktoria niestety nie przetrwały, nie przeżyły w swoich donicach długotrwałej i ostrej zimy, jaka nastąpiła w styczniu i lutym... oczywiście inaczej zachowałyby się w gruncie, gdyby miały czas się do zimy przygotować... szkoda. Miały piękne igły:
W tym roku uchoinkujemy świerka serbskiego, będzie miał na imię Karol Gustaw III. Jak widać po numerku, zejście sosen to tylko nieszczęśliwy wypadek, pozostałe Gustawy gdzieś tam rosną. Mimo że po choinkowaniu były podatne na atak przędziorków, co nie jest właściwością świerka serbskiego. Zastanawiam się nad ubrankiem: bo Karol ma jeszcze jedno imię, jest też Karoliną. Jako że ma oddzielne kwiatostany męskie i żeńskie... ech you, biologist...
W każdym razie świerki serbskie polecam, także jako ogródkowe iglaki- piękne, smukłe, eleganckie, zdrowe: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awierk_serbski . Inne urocze choinki to jedlica zielona, czyli daglezja. Miękkie, długie, ciemnozielone igły, i przede wszystkim- pachnie! http://pl.wikipedia.org/wiki/Daglezja_zielona i gdyby jodła jednobarwna nie była za młodu takim iglakiem- drapakiem, to też bym ją polecała. A może w ogóle nie męczyć tych drzew w domu?
Z innej beczki- pomyślmy o czymś pachnącym, nie kojarzącym się z TYMI Świętami... tak dla uczczenia światła przyniesionego przez Łucję, nadchodzących długich dni:
U nas od pewnego czasu gości jodła, hiacynty o tej porze są fajne, mówią już o wiośnie, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńU mnie w tym roku świerk serbski:)
OdpowiedzUsuńKupuję znacznie wcześniej, stoi na balkonie i czeka na Święta:) Potem wyjedzie do nowego ogrodu przyjaciółki, właśnie kupiła kawałek ziemi.
Wesołych Świąt:)
ach, zapomniałam dopisać, że u nas w tym roku Zygfryd, też Serb;-p wesołych!
OdpowiedzUsuń