Trzeba było posadzić coś, co będzie cieszyć zmysły w tej okrutnej porze roku. W każdym razie dla fana roślin okrutnej, nie mówię o fanach skoków narciarskich.
Ogród zimozielony.
Najczęściej pragnąc zieleni przez cały rok sadzimy iglaki i jeszcze więcej iglaków. Po kilku latach uzyskujemy efekt smętnego iglastego boru. Pod okapem jego gałęzi nic nie chce rosnąć z powodu braku światła i suszy.
Nie lubię. Iglaki do Iglandii. Albo do tajgi, gdzie ich miejsce.
Postarajmy się trochę.Oczywiście trudno znaleźć liściaste zimozielone drzewo przystosowane do naszego klimatu. Tu przewaga iglaków jest bezsprzeczna. Możemy np. posadzić ostrokrzew kolczasty- Ilex aquifolium, który już po trzydziestu latach osiągnie wysokość 8 m, jak ten w moim ogródku:
hm, hm. Nawet się cały nie mieści na fotce. Tylko nie posadźcie ostrokrzewu Meservy, bo TAK nie urośnie.
Ciekawa sprawa: jak jest mały, to liście ma kolczaste, jak prawdziwy holly. Duży nie musi się już bronić przed zgryzaniem i oszczędza na kolcach. Tak myślę ewolucyjnie, bo niby co? Inne wytłumaczenie?
Alternatywą dla iglastych krzaków są... zimozielone liściaste, oczywiście. Taki na przykład głogownik Frasera, Photinia x fraseri:
piękne, ciemnozielone liście błyszczące w słońcu. Piękne, szkarłatne przyrosty. Nieestety- mało odporny na przemarzanie. Sadzimy w osłonietym miejscu lub okrywamy na zimę.
Podobny efekt zapewnia laurowiśnia wschodnia Laurocerasus officinalis:
Można ją dowolnie przycinać i kształtować, co jest ważne w przypadku przemarznięcia. Jest zdecydowanie bardziej od głogownika wytrzymała na mróz, zwłaszcza odmiany o drobnych i wąskich lisciach.
Inna roślina z tej samej rodziny- różowatych- nice to meet you, Stranvaesia sp. Różne rodzaje, po polsku też stranwezja albo też głogownik. Ma dość okazałe liście, czerwone młode przyrosty i przebarwienia po przymrozkach, piękne jabłuszkowate owoce:
No i... niezastąpiona mahonia ostrolistna, Mahonia aquifolium. Potrafi wyrastać wysoko, do półtora metra, ale lepiej sprawdza się w formie rośliny okrywowej, ciętej na wysokości ok. 50 cm. Ponieważ ma cudowne, pachnące żółte kwiaty, a jej niebieskozielone owoce również są ozdobne- najlepiej przycinać ją po kwitnieniu, tuż nad kwiatostanami. Ładnie się zagęszcza:
I jeszcze trzmielina pnąca Euonymus fortunei, w różnych odmianach, nieważne jakich, każda fantastycznie wygląda na śniegu:
A zimozielone kaliny, sztywnolistna, Burkwooda, praska i inne? A bluszcze, barwinki i runianki? Różaneczniki przecież? Nooo... to be continued.
To wszystko- pod warunkiem, że odpowiednio o te roślinki zadbamy. I że mieszkamy np. we Wrocławiu albo w Zachodniopomorskim, a nie w Szwecji czy w Kanadzie. Możemy korzystać z tego bogactwa i różnorodności, i uzyskać efekt bogatego, zmiennego, kwitnącego i pachnącego, urozmaiconego barwą i formą liści ogrodu, nie nudnego, a jednak zielonego przez cały rok. Jak ten:
- zależy, gdzie w tej Szwecji- to be continued...
- żeby nie było, że nie kocham iglaków: kocham. Na przykład mikrobiota syberyjska Microbiota decussata- piękna jak płożąca paproć, do zastosowania jako roślina okrywowa w cieniu, przebarwiająca się zimowo na czekoladowo:
Rośnie sobie ona jako podszyt w syberyjskich sosnowych lasach. Sosna też jest w porządku. Tu jako tło dla niezimozielonej irgi Dielsa:
Ja co prawda nie mieszkam ani we Wrocławiu, ani w Zachodniopomorskim, tylko w Zielonej Górze ;), ale też nie lubię iglaków, co prawda mam ich trochę w ogrodzie ale zostały one po poprzednich właścicielach domu. Ja wprowadzając się do niego , pierwsze co zrobiłam to usunęłam z 20 krzewów tuji, a jeszcze zostało ich sporo.
OdpowiedzUsuńZ zimozielonych bardzo lubię irgę i mahonię, trzmielinę i jeszcze parę "badylków".