od początku

sobota, 9 lutego 2019

jak zrobić prawdziwą łąkę?

Wpis dotyczy łąki zakładanej na wilgotnej i żyznej glebie w dolinie rzeki. Przepis zwykłą czcionką, moje dygresje kolorową kursywą😉Projekt nazwałam

ŻYWE MUZEUM ŁĄKI I GRĄD W BUDOWIE.

Cel projektu:
1. Restytucja łąk dwukośnych w pradolinie rzeki Ślęzy.
2. Tym samym – odtworzenie siedlisk gatunków charakterystycznych dla tych zbiorowisk oraz fragmentu mozaikowego krajobrazu.
3. Utworzenie systemu retencji wody opadowej, z roztopów, z podsiąku – naturalnych ogrodów deszczowych.
4. Odtworzenie fragmentu korytarza ekologicznego rzeki Ślęzy.
5. Uruchomienie glebowego banku nasion.
6. Wdrożenie na tym terenie elementów zrównoważonego rozwoju. Żywe Muzeum Łąki łączy tradycję (konserwacja przyrody, wykorzystanie dawnych technik uprawy) z innowacyjnością (eksperyment partycypacji ludzi i przyrody).

Łąki dwukośne występują na żyznych siedliskach (tereny zalewowe w dolinach rzek, stoki wysoczyzn do regla dolnego, zmeliorowane torfowiska).
Fizjonomicznie są bardzo atrakcyjne – pełne falujących traw, złotych jaskrów, białych jastrunów, niebieskich dzwonków, z plamami różowych firletek.
Są zbiorowiskiem zastępczym, antropogenicznym. Były zakładane i utrzymywane w celu pozyskiwania paszy dla zwierząt, czyli siana. Ich wypas byłby nieefektywny, bo zwierzęta wypasane wśród wysokich traw powodowałyby duże straty paszy.
Tradycyjnie nawożono je organicznie w sposób umiarkowany, aby jedynie odtwarzać poziom biogenów usuwanych wraz ze zbieranym pokosem i podtrzymać bujność traw. Taki sposób nawożenia sprzyjał utrzymaniu bogactwa gatunkowego, które ginie wraz z zastosowaniem nawożenia mineralnego sprzyjającego intensywnemu wzrostowi traw.
W miejscach, w których długo utrzymuje się woda, rozwijają się ziołorośla z zespołem charakterystycznych gatunków (wiązówka błotna, kozłek lekarski, wierzbownica kosmata, czyściec bagienny, krwawnica pospolita, tojeść pospolita).
Takie łąki są ginącymi zbiorowiskami. Przyczynia się do tego osuszanie siedlisk, scalanie gruntów, intensywne nawożenie, stosowanie pestycydów, dosiewanie traw i nieprawidłowe koszenie lub jego zaniechanie.

Kluczem do projektu jest pojęcie restytucji tego zbiorowiska. Łąki występowały tu zaledwie trzydzieści lat temu, warunki się nie zmieniły i są odpowiednie, więc przedsięwzięcie musi się udać!
Łąka w Czerńczycach, założona na podobnym do ślężańskiego siedlisku. W maju na tym płacie kwitną: jastrun właściwy, jaskier ostry, przywrotnik pasterski, dzwonek rozpierzchły, szczaw zwyczajny, poziomka pospolita, fiołek leśny, wyczyniec łąkowy, tomka wonna, grzebienica pospolita, kostrzewa łąkowa.

Z koszeniem nie jest tu prawilnie, bo robią to raz w roku albo i nie.

 
Każdy by to chciał. W każdym mieście. Prawda?
Słonecznym i suchym listopadem 2018 okolice tej łąki wyglądały tak:

Dziurawiec zwyczajny na suchszym fragmencie
Jasnota plamista
Nieregularnie koszony fragment ze śmiałkiem darniowym i ostrożeniem lancetowatym.
Nawłoć skupia się przy rowach, ponieważ nie jest tam regularnie koszona. Do czasu - następcze wierzbowe zarośla skutecznie ją eliminują.

Nawłoć nie jest tak agresywną rośliną, za jaką się ją uważa. Monokultury tworzy tylko tam, gdzie nie ma konkurencji - w odpowiednio bioróżnorodnych zbiorowiskach układa się z roślinami innych gatunków w mozaikę, dokładnie tak, jak robi to u siebie na preriach. Nie lubi też koszenia, łatwo ogarnąć łany nawłoci kosząc ją dwa razy w sezonie.
To rdzawe to nie torf czy coś, tylko rdest ptasi, roślina ruderalna na drodze wyjeżdżonej przez myśliweczków i quady. Łąka nie lubi takich działań i ustępuje zbiorowisku wydepczyskowemu.
Płat z krwawnikiem pospolitym na suchej wysoczyźnie.
Dlaczego warto chronić i zakładać łąki?
Dlatego, że:
- są zbiorowiskami bogatymi w gatunki roślin zielnych,
- są siedliskiem dla licznych zwierząt,
- są ostoją ptaków terenów otwartych,
- stanowią refugia rzadkich gatunków w krajobrazie rolniczym i zurbanizowanym,
- są bogatymi, a więc stabilnymi ekosystemami,
- są dekoracyjne i lubiane przez wielu ludzi,
- tereny otwarte pełnią istotną rolę kompozycyjną w krajobrazie kulturowym,
- mogą pełnić funkcję edukacyjną (edukacja przyrodnicza, środowiskowa, historyczna na temat dawnych sposobów gospodarowania),
- są coraz rzadsze i szkoda byłoby je utracić,
- ich obsługa jest niskoemisyjna, są ekonomiczne w użytkowaniu,
- sekwestrują dwutlenek węgla,
- retencjonują wody powierzchniowe (z roztopów, okresowych zalewów i opadowe),
- wpisują się w ideę miasta bioróżnorodnego.

W uzasadnieniach potrzeby ochrony - także i tutaj - pojawia się często pojęcie bioróżnorodności.
Dlaczego warto dbać o bioróżnorodność?
„Ochrona bioróżnorodności  oznacza wszelkie działania zmierzające do podtrzymania bogactwa świata ożywionego w całym jego zróżnicowaniu. Bioróżnorodność  jest jednym z najistotniejszych kryteriów oceny walorów przyrodniczych obszaru, obok liczby rzadkich i zagrożonych gatunków flory i fauny oraz stopnia naturalności biocenoz. Znaczenie koncepcji bioróżnorodności w ochronie przyrody nie sprowadza się tylko do starań o zachowanie istnienia poszczególnych, zagrożonych gatunków. To również działanie dla utrzymania świata żywego na poziomie złożoności pozwalającym na samoregulację ekosystemów i homeostazę całego środowiska człowieka, w skali globalnej i regionalnej. Gatunki współżyją ze sobą i są uzależnione zarówno od siebie nawzajem, jak i od stanu abiotycznego środowiska.
Bioróżnorodność dostarcza nam nie tylko doznań estetycznych i duchowych, bioróżnorodność warunkuje istnienie świata, w którym żyjemy, czerpiąc z niego tlen, wodę, pożywienie, znajdując w nim miejsce do życia. Świata, od którego jesteśmy uzależnieni na równi z innymi żyjącymi w nim gatunkami.” 

Cytat pochodzi z artykułu znawcy mokradeł, z którego korzystałam pisząc ten projekt. Definicja ochrony bioróżnorodności i wyjaśnienie jej potrzeby trafia w sedno - podkreśliłam to pogrubieniem.
Nie tylko zmiana klimatu gubi nas obecnie. Równie istotne jest wielkie wymieranie, w które wmanewrowaliśmy rośliny i zwierzęta, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że jesteśmy połączeni siecią zależności. Każde wycięte drzewo, zabity kret, dzik i komar przybliża nas do nicości. 
Tylko troszeczkę przesadzam😊
Muchowskie Łąki w czerwcu. Tak, kosaciec syberyjski jest możliwy w naszym projekcie.
 
Rutewka wąskolistna

Modraszek. Jakiś. 

Firletka poszarpana to roślina podmokłych łąk. Może pojawić się w "starorzeczach".

Jak założyć łąkę?
Łąkę zakładamy na powierzchni min. 1- 3 ha. Na większym terenie możemy zaprojektować odtworzenie meandrów starorzeczy wg starych map topograficznych lub map geologicznych. W małej skali powinny to być zagłębienia głębokie do max. 80 cm, szerokości min. 4 m, o wypłaszczonych brzegach. Należy zadbać o odtworzenie płytszych i głębszych oczek wodnych i zagłębień, które porosną wilgotne ziołorośla.
Trzeba pamiętać, że wysokiej bioróżnorodności sprzyja niestosowanie nawożenia i ograniczenie biomasy traw.

Sposób I:
- koszenie istniejącej roślinności ze zbiorem pokosu,
- głęboka orka z odwróceniem skiby,
- ugorowanie przez trzy lata,
- obsługa wg schematu pielęgnacji.
Sposób ten sprawdza się na terenach podgórskich z bogatym bankiem nasion bylin. Dłuższa, chłodniejsza i śnieżna zima z osłabia wzrost traw. Można zastosować go na powierzchni eksperymentalnej, ale należałoby kosić raz lub dwa razy w sezonie od pierwszego roku po założeniu, aby ograniczać nawłoć i jeżyny. Wydaje się, że na opisywanym terenie ma duże szanse powodzenia, ponieważ bank nasion powinien być tam wciąż bogaty.

Sposób II:
- koszenie istniejącej roślinności ze zbiorem pokosu,
- orka,
- bronowanie z wybraniem kłączy i korzeni roślin,
- zasiew nasion traw mieszanki odpowiedniej do siedliska (rajgras wyniosły, kupkówka pospolita, tymotka łąkowa, wyczyniec pospolity).
Wadą tego sposobu będzie uzyskanie zwartej darni traw, utrudniającej wzrost bylin dwuliściennych.

Sposób III:
- orka, bronowanie, czyszczenie jw.,
- wysiew mieszanki nasion trwałej łąki kwietnej na gleby żyzne i wilgotne (ew. z niewielką domieszką nasion traw). Idealne byłoby użycie nasion zebranych na podobnej łące w regionie.

Sposób IV: jak sposób II z zastosowaniem wypasu kwaterowego od następnego roku po założeniu łąki. Po pewnym czasie można przejść na koszenie.

Jak to wygląda w praktyce?
Skraj terenów wodonośnych we Wrocławiu - spontaniczna roślinność w drugim roku ugorowania zaoranego pola. Lipiec 2017.
Marchew dzika
Starzec jakubek, szczaw tępolistny
Przymiotno białe
Ślaz zygmarek
Wrotycz pospolity
Cykoria podróżnik, a poniżej ostrożenie: polny i lancetowaty. Oszaleję z tym bloggerem.


Na tym etapie wygląda to jak "łąka kwietna", ale w innych miejscach widzimy kolejne etapy sukcesji: 
Łąka z wyką ptasią, kostrzewą, krwawnikiem pospolitym, krwiściągiem lekarskim i chabrem łąkowym.
Głowienka pospolita
Przytulia biała
Czyściec lekarski
Kłobuczka pospolita
Dalsza eksploracja prowadzi nas w rejony wilgotniejsze
Oman wierzbolistny
Szczwół plamisty
Przetacznik długolistny


Rutewka wąskolistna
Larwa kapturnicy dziewannówki na trędowniku bulwiastym.

 i bardziej suche. Jedne i drugie - o cechach stabilnych zespołów roślinnych.
Mogły one powstać w różny sposób.
Goździk kropkowany
Centuria pospolita
Jak opiekować się łąką?
1. Koszenie dla powstrzymania sukcesji – w roku założenia zwykle w sierpniu (w zależności do sumy opadów), w następnym roku dwa razy:
- od środka na zewnątrz łąki dla ochrony zwierząt,
- z zastosowaniem wypłaszaczy lub kosiarki listwowej dla ochrony zwierząt,
- koszenie ręczne lub lekkim ciągnikiem dla ochrony gleby,
- koszenie powierzchniami dla zwiększenia bioróżnorodności,
- koszenie w odpowiednich terminach, dostosowanych do przebiegu pogody, wegetacji roślin (po wydaniu nasion przez większość roślin) i terminów wyprowadzania lęgów przez ptaki (najczęściej początek lipca),
- usuwanie pokosu dla obniżenia żyzności gleby (eksport biogenów), stworzenia warunków dla kiełkowania nasion,
- składowanie siana w kopcach (habitat dla małych zwierząt).
Zwiększenie częstotliwości koszenia lub koszenie w nieodpowiednich terminach jest niekorzystne dla łąki, ponieważ:
- eliminuje gatunki kwitnące i związane z nimi bezkręgowce,
- zmniejsza sukces lęgowy ptaków,
- często idzie za nim nawożenie, co prowadzi do eutrofizacji,
- promuje trawy, a rozrost ich darni utrudnia rozprzestrzenianie się innych bylin
2. Dla bardziej komfortowego korzystania z łąki można wykaszać w niej przejścia umożliwiające spacery i utrzymywać tam gęstą darń traw wysokości ok. 5 – 10 cm.
3. Należy wykaszać także pasy przeciwpożarowe (na obrzeżu łąki).
4. W „starorzeczach” nie należy dopuścić do całkowitego zarośnięcia ich trzciną pospolitą (koszenie w lipcu i we wrześniu) i wierzbami (wycinanie pędów późną jesienią lub zimą).
5. Nie należy stosować nawozów ani pestycydów.

Jak wyglądała nasza łąka na skraju terenów wodonośnych w trzecim roku ugorowania?
Pojawiło się więcej traw i kozłek lekarski, zachowała się marchew, nostrzyk biały i ślaz zygmarek.
Lipiec 2018
Niestety część tych wartościowych terenów jest koszona rzadko (co 2 lata lub rzadziej), co ułatwia ekspansję trzcinnika piaskowego i krzewów.

To "niestety" dotyczy jedynie kwestii urody i chwilowej utraty bioróżnorodności, bo jednak równie cenna jest (tak z antropocentrycznego, jak i biologicznego punktu widzenia) mozaikowość siedlisk i zaniechanie działania, zwane ochroną bierną:

Część dawnych łąk podlega obecnie procesowi sukcesji ekologicznej w kierunku zbiorowiska leśnego. Sukcesja polega na ukierunkowanych w czasie zmianach w ekosystemie. Powodują ją zmiany warunków siedliska (akumulacja biogenów) i konkurencja o zasoby środowiska (np. wodę, światło). Jednocześnie warunki konkurencji zmieniają się wraz ze zmianami w siedlisku. Na poszczególnych etapach sukcesji konkurencję wygrywają organizmy należące do gatunków o różnych przystosowaniach ekologicznych i strategiach życiowych. Na przykład w tej chwili dawna łąka przekształciła się w zbiorowisko z trzciną pospolitą, nawłocią, trzcinnikiem piaskowym, jeżyną, ale pojawiły się już drzewa (dęby szypułkowe, głogi dwuszyjkowe, topole osiki), które wkrótce zmienią siedlisko na niekorzystne dla wymienionych roślin zielnych i jeżyn.
Tę część dawnej łąki chcemy traktować jako laboratorium sukcesji i robić w nim NIC (jedynie sprzątać śmieci pochodzenia antropogenicznego).
Nazywa się to: Grąd w Budowie.

Różnicując w opisany sposób roślinność na tym terenie:
- zwiększamy bioróżnorodność na drodze ochrony czynnej (założenie i obsługa łąki - szybki efekt),
- zwiększamy bioróżnorodność zwiększając mozaikowość siedlisk (łąka, grąd, efekt styku - trwały efekt wieloletni),
- zmniejszamy nakłady na realizację projektu, stosując elementy ochrony biernej,
- zachowujemy cenną, przystosowaną do miejscowych warunków roślinność spontaniczną, szczególnie drzewa.

Tak wyglądał teren przyszłego Żywego Muzeum Łąki i aktualnego Grądu w Budowie w październiku i listopadzie 2018:
Malarsko.
Marchew dzika
Zarośla z dereniem świdwa.

I dębem czerwonym. A co. Zmiana klimatyczna stwarza okazję, aby redefiniować pojęcie gatunku inwazyjnego.
W stronę Grądu.
Szczwół plamisty
Dereń biały, uciekinier z ogrodu. Zostawiłabym w imię partycypacji.
I z miłości do roślinności.
Samo koszenie raz w roku nie zrobi łąki - styk obszaru koszonego raz do roku (jeżyna, nawłoć) i koszonego sporadycznie lub wcale (nawłoć, jeżyna).
Dlaczego i po co ten projekt?
Dlatego, że powinniśmy go zrealizować, kierując się opisanymi korzyściami.
Dlatego, że możemy to zrobić - teren należy do miasta, czyli do jego mieszkańców, i jest przeznaczony pod zieleń parkową. Wiadomo, że pojawiają się i pojawią różne pomysły, wśród których najbardziej oczywiste są boiska, siłownie i place zabaw, a nawet obsadzone bylinami "ogrody deszczowe", ale mam nadzieję, że tym razem rozsądek i rachunek korzyści będą brane pod uwagę.

Z powodów osobistych.
Każdy z nas ratuje kawałek swojego świata,  tym samym ratując swoje życie, to uciekające i przeszłe, i to jak najbardziej realne i bieżące.
Pamiętam, pewnie już o tym pisałam, mój pierwszy w życiu Dzień Matki.
Łąka była wtedy Łąką, a ja stałam w niej, w bujności kosaćców, firletek, jastrunów, dzwonków, rajgrasu i drżączki, z półrocznym Synkiem na rękach.
Z warkoczem i w kolorowej, długiej spódnicy i koszuli, jak to w latach 80tych.
Pod wysokim Słońcem, w wibrującej wilgotności i zapachu traw.
Stałam w obniżeniu, no bo Łąka w pradolinie, a pylistą drogą powyżej przechodził oddział wojska. Pylistą, raz, raz, raz, gwizd, krzyk.
Stałam i przyciskałam Synka do siebie.
Nadal tam stoję.
*********************************************************************************

Proszę o pytania, które pozwolą mi dopracować ten projekt. Jak widać, w pewnej warstwie najważniejszy projekt roku💚
Z edukacji klimatycznej- proszę w tym miesiącu przeczytać ten tekst, i sięgnąć do linków. "To tekst o tym, dlaczego będąc przyrodnikiem warto zmienić swoje nawyki i aktywniej działać na rzecz szeroko pojętego środowiska przyrodniczego.", pisze autor. Ja nie wiem, czy warto, ale nie ma innego moralnie czystego wyjścia, i nie trzeba być przyrodnikiem.
Polecam również ten tekst, o kolejnym paradoksie antropocenu.
Oraz wpis Moniki. Jeżeli już ogrodnicy i archikraje (nie, nie piszę o jankosi) wychodzą z szafy, to wiedz, że coś się dzieje.
Pozdrówka, Megi
(nadal z Izerii💙)

11 komentarzy:

  1. O, jak cudnie się przyczaiłaś :))!!! Muszę przysiąść i dokładnie przeczytać ze zrozumieniem :).
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały projekt. Kocham naturę, łąki to coś, za czym tęsknię. U mnie w mieście niszczą je masowo na rzecz bezużytecznych budynków. Popieram projekt na całego. :) Zdjęcia wspaniałe, twórzmy łąki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na razie pytań nie mam ;) Marzy mi sie coś w tym stylu- działanie w tym właśnie jedynie słusznym kierunku.
    Pogórze Kaczawskie, choć piękne, opuszczę, ale przyczaję się na Pogórzu Izerskim i mam nadzieję tam czynić swą powinność.
    Bo juz mnie łapki świerzbią!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że do czasu przylaszczek zostaniesz na Kaczawskim!

      Usuń
  4. U mnie taka z natury ;-) Tylko dobór roślin nieco inny. Bardzo dużo ostrożenia warzywnego, czasem biało od rogownicy, wszędzie siewki olszy. Koszę ją 2 razy do roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie wyjątkowe w tobie, Megi - pokazujesz, jak piękne efekty można osiągnąć, kiedy pozwoli się naturze robić swoje. Promujesz może nie zaprzestanie ogrodnictwa, ale ogrodnictwo minimalistyczne.
    A twoje zdjęcia są zawsze doskonałym dowodem na to, że nie trzeba bać się oddania części kontroli. Wręcz przeciwnie, możemy pozwolić się zaskoczyć kompozycjami, jakich sami nigdy byśmy nie stworzyli.

    W tym przypadku propozycja o tyle cudowna, że możliwa do realizacji na nieużytkach, tania w realizacji, niewymagająca w obsłudze. Szkoda, że miasta ciągle bardziej wolą wierzyć w berberysy, niż rozczochrane łąki dwukośne.
    Ale zmiany pojawiają się, choć powolne, źle przeprowadzane, mimo wszystko kiełkują i może będą stopniowo przeobrażać naszą przestrzeń. W Krakowie na poboczach kwitną ślazy - to tak niewiele, niewystarczająco, a pozwala wierzyć, że idzie nowe.
    Hanako

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, ja bym już zaniechała ogrodnictwa, nawet minimalistycznego. Serio. Ale to się nie uda, więc staram się w jego ramach chronić przyrodę.
      Piszę to także dlatego, żeby miasta uwierzyły. Nie tylko duże miasta, nie tylko moje miasto, w którym, jak się okazało, potrafię mieć wpływ.
      Zmiany nastąpią tak szybko, że nas zaskoczą. Dziękuję, Hanako, za twoją obecność.

      Usuń
  6. Trzymam kciuki za Twój projekt, Megi. I za wiele jemu podobnych wokół. Ale zrezygnować z ogrodnictwa nie mogę. Za to starać się, żeby nie było inwazyjne, żeby było przyjazne przyrodzie, z minimalną ingerencją - chcę.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)