Tymczasem park grądowieje, bluszczowieje, świetlisty o tej porze, za chwilę stanie się dżunglą.
W niedzielę były obiecujące:-) |
Kolonizują trawniki.
To taki piękny park.
Pisałam o nim dwa lata temu, wspominając też o całej chłapowszczyźnie, nowoczesnym i oświeconym PROJEKTOWANIU KRAJOBRAZU, od którego tak daleko odeszliśmy dziś... patrząc wycinkowo, nie doceniając przeszłości, lekceważąc siłę przyrody.
Dlatego boimy się i martwimy o park, o obluszczałe drzewa, naturalny staw, kowaliki drące się wiosennie.
Tak wiele zmieniło się przez dwa lata, w pałacu nikt już nie mieszka... skończyła się kolejna epoka.
Dęby dla kozioroga:-) |
Dziuple dla dziuplaków:-) |
Bluszcz dla bluszczaków;-) poważnie, w bluszczu lubią się ulungać np. kosy. Ale leśnicy mają to za nic. |
Woda dla wodników. I dla płazów. |
Aleje dla zamyśleń... |
I drzewa dla samych siebie. |
A nad nim pałac z kaplicą.
I oficyna.
I piwniczka dla wina.
I gałęziownia. czyżnia.
I zima.
I wiosna.I bobry niedobry.
Lustrzane widoki.
I nie tylko śnieżyce.
Kalina- chyba sztwnolistna, ale bez pewności. Liście ma owalne i mało skórzaste, ale może to z powodu zacienienia. |
Turew to piękna wieś. Wielkopolska:-)
Ciekawe, skąd majo tako kaline:-) tutaj wygląda już na sztywnolistną. |
Ach, ogłowione wierzby:-) |
I zagajniki robiniowe:-) |
I zadrzewienia śródpolne:-))) |
No przecież się nie oprzecie:-)
to czekam na fotorelacje:-)
pozdrówka, Megi.
PS. O Gardenii będzie (to samo, co u Magdy- Ondraszy, bo co ma być? pozdrawiamy!), o różnych takich aktualnych... tylko niewyróbka panuje i skłiz. hm. Inna nazwa: wiosna.
Megi, dla mnie spacer po takim parku to ekstaza, spełnienie marzeń- zazdraszczam, podziwiam, zamyslam się i wzdycham razem z tobą. Niestety, niestety, u nasz szaroburo i grypa domowa atakuje kolejne jednostki. Tak więc dziękuję za blask śniezyczek, dawaj więcej!
OdpowiedzUsuńA kapliczka z zadumanym, kolorowym świętym to shocking, jakby powiedział Behemot ;)
to prawda, fantastyczne miejsce,
Usuńha, mam jeszcze przebiśniegi w zapasie:-)
UsuńPięknie tam, bezbrzeżnie pięknie!!!!
OdpowiedzUsuńjak wszędzie;-)
UsuńMnie opanowało straszliwe chciejstwo i w ogóle emocje niskie na widok zdjęć. Tyle, tyle tyle śnieżyc. A ja nie mam ani, ani jednej. Dobrze że tak daleko, bo już bym leciała z łopatą.:-))) Jak nie to nie. Posieję szpinak w szklarni. Ten przynajmniej da się zjeść.
OdpowiedzUsuńOj Agniecha, dokładnie takie same niskie emocje i mnie dopadły. I tę łopatę też już prawie w ręce chwytałam. I do tego nie mam szklarni. To jest nieszczęście.
Usuńo wy zachłanne i niecne! mnie taka myśl nie postała!
UsuńMam dwie kępy śnieżyc, ale było więcej. Za sucho mam w ogródku. Tak więc nie ma co przesadzać.
Bo Ty jesteś szlachetna i poza tym dużo podróżujesz. A ja na d. siedzę w jednym miejscu, więc te śnieżyce same do mnie nie przyjdą. A gdybym sobie posadziła, to by tu były, co roku. :-)
UsuńAleż piękne te kwiatki i taka ilość ??
OdpowiedzUsuńNie znam ich a może nie umiem odróżniać...
pewnie znasz, bo one są takie pierwsze, razem z przebiśniegami, tylko rzadsze i często mylone.
UsuńSame dla siebie ...
OdpowiedzUsuńPałac-dom czemu już nie dla ludzi?
Wyjątkowo piękny park! Tak mi się wydaje, bo w sumie, to bardzo mało znam parków.
same dla siebie, nie dla nas... i dlatego nie miewam myśli ze szpadlem w tle.
UsuńWyjątkowo piękny i dla nas wyjątkowy. Nasi przyjaciele jeszcze w czasie studiów pojechali do pracy na placówce i tam zamieszkali. Pamiętam taką wiosnę, kiedy wysiedliśmy z Synkiem z autobusu (rozejrzał się i zapytał z zawodem: a turwy.., gdzie?), ugościliśmy się w pałacu, gdzie A. karmiła piersią swojego małego synka, a za chwilę synka koleżanki, która wyszła na dłużej... za oknami szalały śnieżyce. Przez lata liczne dzieci dorastały w pałacu, A. zbierała jabłka przy okazji wieszania prania w sadzie, marynowała parkowe opieńki, doktoryzowała się z grzyboflory zadrzewień:-)
A później nowy dyrektor placówki uznał, że pałac zasługuje na lepszych gości, niż pracownicy, i wszyscy po kolei się wyprowadzili, bo już nie było fajnie schodzić w kapciach do roboty.
Pałac czeka na remont, park na "uporządkowanie".
Tylko śnieżyc wciąż więcej. Niezmienych i samych dla siebie.
Wielka Polska:) Bielutkie dywany przecudne. Pięknie wygląda świat z perspektywy żaby, zupełnie inaczej niż patrząc na te cuda z góry - za każdym razem jak widzę tak piękne zdjęcia przekonuję się, że warto czasem nos do ziemi przytknąć:)
OdpowiedzUsuńCo do Gardenii - ile oczu tyle relacji:)
ostatnio wytarzałam się w przebiśniegach, w zapachu czosnku niedźwiedziego:-) jak już się zniżę, to nie chce mi się wstawać:-)
UsuńA skąd ich tam tyle, tych śnieżyc? Tak same z siebie? Ale one chyba dziko nie rosną? Ktoś kiedyś posadził i tyle ich wyrosło? Piękne miejsce!
OdpowiedzUsuńsame z siebie i rosną dziko, to rodzime, spontaniczne rośliny:-)
UsuńZawsze wydawały mi się pospolite, bo w Sudetach rosną licznie na łąkach. Poza tym w lasach łęgowych i wilgotniejszych grądach. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że na niżu to chyba tylko w Turwi je widziałam.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rezerwat_przyrody_%C5%9Anie%C5%BCycowy_Jar- o, jeszcze tutaj rosną.
Z prawdziwa przyjemnością wróciłam do twojego postu sprzed roku. Czasy Dezyderego Chłapowskiego nie wrócą,, dzisiaj nikt nie szanuje ziemi i zieleni. Wszystko trąca sztucznością. Oglądałam chwilę temu film o Dezyderym - do tej pory specjaliści z Europy zachwycają się jego dziełem i przyjeżdżają oglądać. Akcja sadzenia zadrzewień śródpolnych trwała, aż do II giej wojny swiatowej- w latach 30. Nawiasem mówiąc mają teraz co wycinać....
OdpowiedzUsuńSzkoda, że sprawy z parkiem przyjmują tak niekorzystny obrót. Nie potrafimy szanować tego co mamy.
Stworzyliście już album najpiękniejszych ogrodów- czy na dyskusji się skończyło ?
Czy te śnieżyce, aby na pewno teraz kwitną ?????
wszystko to było takie szlachetne i starodawne, te ziemiańskie idee:-) no i nie wróci. Także w latach 90tych sadziło się nowe zadrzewienia, teraz- nie wiem. Na początku trochę było wojny z rolnikami o miedze- zacienione.
UsuńNa dyskusji się skończyło. Na razie. Z prostego powodu- w każdym z ogrodów trzeba być kilka razy w roku z profesjonalnym fotografem. Pewnie bym jakiegoś namówiła:-) ale czas, czas. To projekt, któremu trzeba się poświęcić.
No kwitną teraz, pewnie w tej chwili bardziej niż w zeszłą niedzielę:-)
Ta kalina z parku chyba miała nogi i "po wsi" chodziła :) Już lubię tę wieś. Mają tam wszystko, co potrzebne do życia, z wierzbkami włącznie!
OdpowiedzUsuńtak, fajna to wieś i dobra do życia! staw, sklep i gorzelnia też jest!
UsuńPiękny ten park, śnieżyce znalazły wyjątkowo dogodne dla siebie stanowisko, że się tak cudnie rozsiewają. A jak kwitną śnieżyce to jest już wiosna :) Zakwitły i u mnie gdy tylko cieplej się zrobiło, oczywiście nie w takich ilościach, ale ja cierpliwa jestem, poczekam na takie łany :) W moim parku kwitną przebiśniegi, z roku na rok jest ich coraz więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
to prawda, musi im być tam dobrze, one są dość wybredne.
UsuńMasz takie łany w okolicy, gdzie?
To już wiosna prawdziwa!
Och, Megi, jak powiedziałaś, że piszesz o śnieżycach, to wyobraziłam sobie wielką ilość śniegu, wiatr, wichurę, zamieć i takie tam... ;-))
OdpowiedzUsuńA tu - blask i rozkwit! Wot siupryza ;-)
:-)))
Usuńszczur mnie pogryzł, horror i masakra, nie mam czym pisać i wyjedziemy o 10, bo właśnie ożyłam, żeby się pakować itd.
Fantastyczne zdjęcia! te cudowne drzewa i odbicia w wodzie no i kwiaty!
OdpowiedzUsuń:-)))
Usuńwspaniałe zdjęcia:) śnieżyce prześliczne, no i te łabędzie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno tak, łabędzie to już przesada;-)
UsuńPięknie, śnieżyce mają to do siebie- po prostu!
OdpowiedzUsuńAle te drzewiszcza parkowe nieziemskie; w ogóle cały park ciekawy.
Kaliny ciekawe, nawet bardzo...:)
no, te lipy mają po 300 lat:-)
UsuńKaliny tak. Koralowe, japońskie, wonne, Burkwooda, a przede wszystkim Maje:-)
Przeczytałam zeszłoroczny post, i ten i znowu mam ochotę jechać w Polskę, w parki, w dzicz...
OdpowiedzUsuńTy, Megi - Czarodziejko zdjeciowo - opisowa...
no to jedź do Poznańskiego:-)
UsuńJa tam zaraz mykam na DzięKobiet. Z Rogatą do Inkwi:-)))
Nie ma nic lepszego w taki dzień, jak dobra poranna kawa i Twój post z takimi kadrami. Tu w mazurskich lasach przylaszczki dużo, ale na nią trza poczekać. Przebiśniegów sporo w ogródkach przydomowych, w moim trochę, ale czekam na cebulicę syberyjską, która błękitem nieba ściele się u stóp drzew w sadzie.
OdpowiedzUsuńJak zwykle chłonę Twoje posty, mają swoistą magię.
Serdecznie pozdrawiam
Jak to się leśniki bluszczem nie przejmują? Chyba muszą, nie? Bo to chronione i nieprawdą jest, że tylko te kwitnące, ale wszystkie spontaniczne bluszcze w lesie. A bobry dobry! Robią płazom dobrze na przykład ;)
OdpowiedzUsuńświetnie tutaj u Ciebie, aż czuć wiosnę ! :)
OdpowiedzUsuń