privat och inspireras.
Wchodzę w dialog.
***
Pierwsze czytanie "Dzieci z Bullerbyn" to było czytanie mojej mamy, mnie i bratu, w orzechowym poniemieckim łożu, pod pękatą pierzyną i pluszową kapą, w pokoiku na poddaszu.Przez mansardowe okno wpadał promień lipca, pierzyna lśniła bielą i nie przeszkadzała, bo podgórska noc wychładzała poddasze. Promień opierał się o mosiężny zlew z pojedynczym kurkiem.
Za oknem były malwy, sad, pylista droga, po której czerwone krowy ciągnęły za sobą łańcuchy wracając wieczorem z pastwiska, rzeka odsłaniająca kamienny szkielet w swoim płytkim nurcie, nad nią szpaler jesionów i olch, strumyk, w którego zakolu kąpaliśmy się z kaczkami, łąki, z których zwoziliśmy siano i siebie do smołowanej stodoły, dzikie róże i jarzębiny na kamienistych miedzach, świerszcze i spadające gwiazdy.
Były wakacje.
Przez okno widać było tory zabawkowej kolejki, parowóz zatrzymujący się z gwizdem na stacji jak makieta, a tam już my, z nasmarowanym szminką i węglem transparentem na prześcieradle, z napisem "WITAMY TATE", tatę w marynarce i z teczką.
Pamiętasz?
Było Bullerbyn, miałam jedenaście lat, późno, bo późno, ale wtedy nie kupowało się książek ot tak, w księgarni.
***
No cóż, za każdym razem w Szwecji, a spędziłam tam już z pół roku w ciągu ostatnich lat, mam wrażenie, że to właśnie Bullerbyn i że Bullerbyn mogło się zdarzyć tylko tam.I mnie się zdarza co roku.
W krajobrazie.
zamek Lacko henhen |
to jest aleja jarząbów szwedzkich^^ |
W urodzie życia i w codzienności.
mój ulubiony domek:-) |
![]() |
które ciasteczko jest moje?;-p |
![]() |
dolce vita |
ZABAWA Z MAKIEM.
ZABAWA W "BĘDZIESZ MOJĄ WIERNĄ".
ZABAWA W MADISON COUNTY.
![]() |
idę w stronę światła^^ |
Zwany brohus, most- dom.
Zupełnie jak w Madison.
A oczywiście wszyscy czytali lub oglądali. Ja tu w roli Maryli, pszeciesz nie mogłam odpuścić;-)
Długo rozkminiałam, dlaczego budowano takie mosty.
Wiecie dlaczego?
Te oto niestosowne igraszki pokazuję, a właściwie uchylam ich rąbka li tylko dla podkreślenia, jaki klimat mają bullerbyńskie wakacje, podczas których zwykle jesteśmy sami i razem, ja i TP, i ewentualnie rowery, wśród pól i lasów, i dochodzi do takich excesów jak
ZABAWA Z KAMIENIEM.
Zabawa będzie miała swój dalszy ciąg, bo sam kamień, wapień z Kinnekulle, wart jest szerszego omówienia.A powyższa fotka to kulisy mojego najlepszego zdjęcia od dziesiątków lat;-)
TP do wypożyczenia, jakby ktoś coś.
No to jeszcze
ZABAWA W LAS.
Mam wrażenie, że nie oparlibyście się
ZABAWIE W ZACHÓD
a nawet bylibyście zawiedzeni, gdybym nie pokazała jej efektów.to jest bardzo dobre zdjęcie na pulpit na ten czas, proszę ściągać;-) |
- skoro my się tak dobrze bawimy w Bullerbyn, to co dopiero dzieci.
chodzi mi po głowie coś o równym starcie;-) |
***
Koniec wakacji, koniec B na ten rok, chociaż wrócę tam jeszcze w postach.Moja wielka nieobecność to wynik przymusowego rzucenia się w wir pracy.
PRAWIE skończyłam BARDZO zaległy projekt, a przed sobą mam wiele innych.
Chwila oddechu.
Chwila.
***
Kretowata wrzuciła piosenkę.Mama żegna córkę idącą do szkoły. Ja w tej piosence żegnam małą Megi i małą VegAnkę, przeciekające mi przez palce, opiekuję się nimi i rozstaję się z nimi, i takie to jest trudne.
Żegnam Bullerbyn i Stójków, miejsce akcji z początku opowieści.
Każde słowo jest ważne, pisze Kretowata, a najważniejsze są te
The places I had planned for us to go
(Slipping through my fingers all the time)
Well, some of that we did but most we didn't
And why I just don't know
No właśnie?
***
ojtam, to, że nie mogę odsłuchać bez łez, nie znaczy, że jest smutno.
Jest jak jest.
I tak nie wyrosnę z zabaw;-)
Następnym razem mus o Ćwirosławie, c'nie?
Pozdrówka, Megi.