od początku

sobota, 11 czerwca 2016

Moheria i varia

Blog zarósł, ale co z tego? Promujemy gatunki spontaniczne, prawda.
Zrobimy sobie jednak prezencik, piąteczek i co tam jeszcze (bojkocik meczyka?) i napiszemy, co się zadziało od... marca?
W Moherowym ogrodzie, chociaż chciałoby się opowiedzieć, co na łąkach, co w lasach, co w innych ogrodach... a co tam, winter is coming, będzie czas.

Moheria, wiadomo, gąszczem stoi, a w gąszczu tym ulungają się koty i inne niespodzianki.
Wczesną wiosną wydaje się, że wcale nie jest tak gęsto i jest to czas dosadzania.
Działania te zwykle kończą się niepowodzeniem, bo stadia zagęszczania wyglądają tak:
Klon Ginnala, wygląda niewinnie.
Kwiecień- świetliście i przejrzyście.
Od zeszłego roku mam świdośliwę, +10 do zacienienia.
To już maj
a Mrysław wciąż w tym samym miejscu.
Biedne tulipany, powinnam była przed ich posadzeniem obejrzeć letnie zdjęcia.
Taki gadżet. Corten. Trędy.
Teraz, kiedy przekwitły robinie, kwitną lipy, a królowa jaśminowa bieleje za oknem w niezdecydowanym zmierzchu, na dnie ogrodu jest już całkiem ciemno.
Póki nie było, rozwijały się i kwitły byliny runa:
bodziszek żałobny,
zawilec gajowy,
pierwiosnek wyniosły,
groszek wiosenny,
gajowiec żółty,
i miodownik melisowaty.
Wszystko to rodzime rośliny, niektóre chronione, nabyte drogą kupna w sprawdzonych szkółkach. Podkreślam to, bo kontakt z miłośnikami roślin uczulił mnie na punkcie sposobów ich pozyskiwania.
Trzeba promować postawę "kupuję, bo mnie stać"- a co, nie stać mnie?
Z nierodzimych roślin sprawdzają się epimedia.
Epimedium x warleyense 'Orange Konigin' rośnie, niespodzianka, najlepiej.
Epimedium rubrum.
Epimedium x versicolor.
Epimedium youngianum 'Niveum' w tym roku nie zakwitło, chyba jest w odwrocie.
Od lat trwają na stanowiskach serduszki piękne
 pragnie kuklikowate
 i bodziszki.
Bodziszek korzeniasty
i jego odmiana 'Ingversen's Variety', ten akurat w donicy.
W cieniu i przy takim stopniu pokrycia powierzchni gruntu (prawdziwy ogród bezobsługowy, zero plewienia ;-))
Kopytnik, gajowiec, ziarnopłon, serduszka.
Kopytnik zwyczajny.
Ślicznie widoczne efekty gutacji na brzegach liści serduszki.
Pióropusznik strusi.
Narecznica.
Te koraliki wody zebrane na liściach przywrotnika najczęściej też pochodzą z gutacji.
 rośliny w donicach zapewniają jakieś kwiatki w ogóle.
Do tej pory były to gardeniowe i Dorotkowe bratki, ale właśnie nadszedł ich kres.
W kwestii ukwiecenia można też liczyć na cebulowe.
Prawda, że pusto? każdy by się nabrał. I nieporządek wiosenny, patyki leżą do zarośnięcia.
Dużo bardziej lubię lekko wygłodniałe i wybladłe hiacynty, które rosną w ogrodzie od kilku lat
niż te tłuste kapusty, jakimi są pierwszej wiosny po posadzeniu.
Śnieżnik.
Szafirkowo :-)
Czosnek dziwny.
Tulipany w krainie światłocienia.
Hiacyntowce, endymiony, bluebellsy. Jakoś lepiej wychodzą fioletowe i różowe, niż niebieskie.
To chyba runo mamy omówione :-D :-D czas na warstwę krzewów.
Mahonia, jeden z pierwszych pięknych zapachów.
Wczesny różanecznik "białe gwiazdki".
Różanecznik rozesłany.
Biały 'Cunningham's White' i ametystowy... zapomniałam.
Płomienista azalia jednak przeżyła zeszłe lato.
'Calsap'.
'Elagans Roseum'.
Pigwowiec chiński.
Kalina Burkwooda.
Suchodrzew Maacka.
I cudowny tamaryszek.
No tak, a teraz przekwita już dereń kosa, styrak japoński, podsuszony, też skrócił kwitnienie...
Z drzew najwięcej mamy siewek lip i jaworów:
I te akurat wyplewiam dokładniej, niż podagryczniki. Z wyjątkiem tych, których nie wyplewiłam kilka lat wcześniej.
Poza tym co. Poza tym za oknem mam buka (#niechsięspadkobiercymartwią), dorósł do piętra, pranie na górnym balkonie nie blaknie (ale wkrótce nie będzie dało się hodować tam ziół).
 W pożyczonym krajobrazie sąsiedniego ogrodu (magazynu sadzonek roślin) kwitły drzewa owocowe.
Tyle nasadziłam :-)

Tymczasem u kotowatych.
Wiosna, lato prawie, ciepło, chorób brak.
Wszędzie ptaszki, muszki, myszki, kunki, jeże, lisy i inne ekscytujące zabawki- nawet jaszczurka się znalazła, zbyt szybko zabrana- ogólnie pełnia szczęścia.
Bycie Mrysławem musi być wspaniałe, prawdopodobnie krew musuje mu jak oranżada.
Bycie Kropkiem wydaje się być co najmniej stabilne. Zdjęcia dzieli wiele dni, poza i mina niezmienna. Sikanie ogarnięte połowicznie (co 2- 3 dni u weta, w międzyczasie wycisk domowy).
 Bycie Fossem jest dzikie i poważne, ale nie tak ponure, jak może się wydawać.

Bycie Polarem ma swoją ciemną stronę- ona (jak zwykle na zdjęciu z Pónią robią to samo) ma już 14 lat, zepsuło jej się łaknienie i wątroba. Obserwujemy to.
Bycie Norą jest tajemnicze i skryte, więc nie ma fotki.
 Bycie Pónią bywa czasem niewygodne.
***
Tyle z Moherii.
Pozostałe składowe bytu to małe podróże, które kształcą w wielu dziedzinach i nadają się do opisania, kiedyś, a najlepiej szybko.
To praca, która byłaby idealna, gdyby nie problemy z prawnikiem, z trawnikiem i z pracownikiem.
(nie ja pierwsza zauważyłam, że praca w usługach byłaby ok, gdyby nie ludzie. Kontakt z nimi generuje problemy, które umownie można zaliczyć do wymienionych wyżej grup. Piszę więc maile, którym nie pozwalam się marnować: klik, klik, klik, klik).
(trochę śmiesznie prowadzimy tego fanpejdża. Robert z rana wrzuca kilka zdjęć, opisanych słowami kluczami, czasem tak trochę po czesku. Ja, jak już przełamię niechęć do kolejnych, a niekoniecznych obowiązków, edytuję posty... i wtedy nikt już tego nie czyta, bo fb to przecież ulotność i aktualność).
Czasem nie wiem, czy to, że muszę wyjaśniać bardzo podstawowe rzeczy: że rośliny rosnąc zmieniają pokrój, że trzeba je podlewać, że obsadzenie rabat nie sprawi, że chwasty nie będą rosły, że zimozielone rośliny nie są wieczniezielone, że niepodlewane różaneczniki pod okapem drzew nie wyglądają źle z powodu choroby, tylko zeszłorocznej suszy (antidotum na zły wygląd są zawsze opryski), to zaspokajanie prawdziwych niedoborów wiedzy, czy jakaś podpucha, bo przecież niemożliwe, żeby aż tak się nie orientować w realu.
Często również odnoszę wrażenie, że zamiast cieszyć się ogrodami, ich właściciele skupiają się na nieistotnych szczegółach. Ogród "naturalny", jakim jest większość naszych ogrodów, o tej porze roku wygląda pięknie. W takim ogrodzie, sezonowo zmiennym, z dużą liczbą bylin, jest miejsce na spontaniczność,  nieprzewidywalność i margines błędu, nie musi, a nawet nie powinien być on prowadzony sterylnie. Tak wygląda to np. w angielskich ogrodach, na widoki których- na zdjęciach w katalogach i wierandach- właściciele wznoszą okrzyki. Tymczasem u siebie, jak tuwimowscy straszni mieszczanie, patrząc- widzą wszystko oddzielnie- uschnięta tuja... pokrzywa... drzewo.
Może jednak to przykład fornalozy?
No dobrze, selawi, reszta w anegdotach na priv. Ani mnie to nie bawi, ani nie rozwija, jak mówi klasyk, za miesiąc nie będą pamiętała... bo za miesiąc będzie nowy palący problem. Chyba dorosłam do tego, żeby nie brać takich ten osobiście. W ogóle do wielu rzeczy dorosłam w ciągu ostatnich kilku lat, ciekawe, jak to się skończy ;-)
Miłą odskocznią od pracy są niedzielne Roślinne Spacery. To fantastyczne zdarzenie losowe- spotkać taką grupę freaków. Cieszę się tym bez analizy. Tymczasem jednak- co się zdarzyło na Poszukiwaczach, pozostanie na Poszukiwaczach.
Pozdrówka, Megi.