Przebiśnieg rozumie.
Dziś smętnie okwitają, ale kilka dni temu tańczyły w słońcu, razem z innymi.
Ranniki w odwrocie. Albo za ciemno i za sucho latem, albo ślimaki zżarły siewki.Śnieżyce stabilnie, ale nie w ekspansji- za sucho.
Jaśmin nagokwiatowy od grudnia nudzi pojedynczymi kwiatkami.
Pierwiosnek wyniosły trwa tak przez zimę całą.
Różanecznik dahurski to nie to, co świętej pamięci wczesny- nie poraża obfitością kwiatów.
Ale są liście, liście.
Są bratki, bratki, te z Gardenii, co nadal żyją w kartonie.
Z Gardenii mam jeszcze takie rzeczy.
Hiacynty, które katują zapachem.
Sztuczne bukiety niezupełnie poukładane.
Wianek lekko niedoubrany.
Tak sobie marudzę, bo co?
Wiosna wiosnowa, chciałabym być wszędzie, zrobić zdjęcia we wszystkich ogrodach, które mamy pod opieką (w niektórych robimy tylko wiosenne i letnie cięcia lub porządki raz do roku, więc bywam w nich tylko w tych dekoracjach, lub nawet nie), zobaczyć śnieżyce w Turwi i przylaszczki na Bazaltowej Górze, a jestem nigdzie, no może w czarnej dupie.
Wciąż cieszą zeszłotygodniowe bukiety
więc już nie marudzę.
A koty w ogrodzie to już sama radość.
Mrysław zależy od pogody- w słoneczną ucieka z domu, w deszcz, jak wczoraj, nie podchodzi do drzwi.
Polar też chętnie nasyca czarne futro, spija pranę.Kropson byłby dostojny, gdyby nie spotykał na swej drodze Mryśka.
Lecz nawet w nieobecności Kropka Mryszard bawi się świetnie.
W ogrodnika.
Nocą świecą przebiśniegi.
Początek marca, gdy obudziły się jeże, był zimny i suchy.Nie wiem, co jadły.
Suportuję jeżyki kocią karmą.
Mrysław nie ma pojęcia, że jeże to zwierzęta domowe, ale ten pierwszy go zafascynował.
I taka to wiosna, dla VegAnki samotna.
Nie dostanę nowego telefonu dwa w jednym w razie paniki pozadomowej.
Ani nie będzie gromadnego wegańskiego gotowania.Jest pewna szansa, że jeszcze będzie przepięknie. Kiedyś.
Tymczasem przebiśniegi kwitną i przekwitają.
Te z Moherii mają już ponad czterdzieści lat, genetycznie wciąż te same, wiecznie młode, niezmienne, niewzruszone, mają wszystko, hmm, gdzie? mają wszystko w piętkach.
Co roku cieszą nas mimochodem i budzą nadzieję, i są opoką, nie odchodzą, wybaczają, są i będą.
Pozdrówka, Megi.
Na rośliny zawsze można liczyć.
OdpowiedzUsuńWyłaź z czarnej dupy, no już!
Śnieg już nie pada!
czarna dupa to raczej czarna dziura niedoczasu. Smutno mi tylko z tego powodu, że nie mogę zrobić wszystkiego, co bym chciała, na przykład być u was teraz:-)
UsuńI dobrze, że nie możesz, zimno tu i ponuro, i mokro, i posępnie. Od jutra niby ma być bardziej wiosennie.
UsuńNiby co rok to samo, a pięknie i czekam na to. Jak i na każdą sezonowość w przyrodzie.
OdpowiedzUsuńChyba już pokrzewki przyleciały; mam czarnołbistą no i dziś skowrony dawały czadu kiedy szłam po wągiel, poprzez błota Tupajowiska. Padało dwa dni. Dobrze, bo było strasznie sucho. Teraz jak się ociepli to się dopiero zacznie w lasach i na łąkach!
u ciebie w tym roku wszystko wcześniej- skowronki, pokrzewki. U nas nawet szpaki opóźniały się do 8 marca, za to są: rudziki, sójka i gile, jak nigdy.
UsuńTrochę za mało tego deszczu.
Jakaś taka nostalgia i mała depresyja przemawia przez Twoje słowa. Smutek jakiś czy ja jestem przewrażliwiona?
OdpowiedzUsuńKoty pięknie się w ogrodzie prezentują. A przebiśniegi zaskoczyły mnie swoim wiekiem. Czy na prawdę kwitnie u ciebie Rododendron?
smutno mi końcem związku VegAnki :-(
UsuńTak sobie uświadomiłam, że przebiśniego są od początku ogrodu, przeniesione zresztą z ogrodu w Legnicy, więc mogą mieć dobrze ponad 100 lat.
Ten rododendron (dahurski) zakwita na początku marca, wczesny był jeszcze wcześniejszy, ale zszedł na werticiliozę. W Ogrodzie Botanicznym też już kwitną!
Kiedy posiadałam ogród, miałam w nim przebiśniegi. Dzisiaj teściowa ma je na działce (nie te same rzecz jasna). Zastanawiam się czy można je trzymać w donicy na balkonie, czy mija się to z celem.
OdpowiedzUsuńmyślę, że przebiśniegi w donicy dałyby radę, trzeba tylko pamiętać o podlewaniu jesienią.
UsuńWspaniałe kwiaty! Śliczne i takie wiosenne :) Wiosną w ogrodzie musi być przepięknie, gdy wszystko budzi się do życia.
OdpowiedzUsuńKoty mają raj :)
Nie dziwię się, że Mrysław zainteresował się jeżem - to coś przecież jadło kocią karmę ;)
Wyłaź z czarnej dupy, zaraz wyjdzie słońce i będzie już tylko pięknie :)
on wcale nie chciał tej karmy, bo była z PiP;-) bardziej go interesowało szybkie przemykanie jeża i niezwracanie uwagi na kota. No i nie za bardzo dawał się powąchać, fuczał i podskakiwał.
UsuńWylazłabym szybko, czasu dla siebie mi potrzeba.
Au nas są wszyscy od dawna. I szpaki, i skowronki, kosy, gęsi, żurawie, co wcale nie odlatywały, bo i po co. I jagniąt całe stado, co to się dopiero za tydzień miały rodzić. Smutno jednak. Mama odeszła na zawsze. Już nie zobaczy niczego, a tak chciała na wiosnę.
OdpowiedzUsuńbo u was wszyscy są blisko.
UsuńTragicznie smutno w takim razie. Współczuję tobie i jej. Chyba najgorzej odchodzić wiosną.
Wyrazy współczucia, Pacjanie. Przykro. Smutno.
UsuńŚnieżyce piękne, nigdy nie miałam a zawsze kochałam :( Żal VegAnki, smutno bardzo, ale wierzę, że los się uśmiechnie i pozna innego wspaniałego TP dla siebie - nie ma innej opcji.
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę Wam tych dzisiejszych przylaszczek, ale przynajmniej kolejne metry kwadratowe w ogrodzie z grubsza ogarnięte - nędzne metry dodam i Malusię uwolniłam, ale ta nie chciała.
Mrysław w dupką śliczny ale i tak należę do fanklubu Kropsonika :)
pewnie, że tak, ale trudno.
UsuńNie dotarliśmy do przylaszczek przed zmrokiem;-) więc możemy je obejrzeć np. w przyszłym tygodniu, Tupaja mówi, że będą bardziej kwitły.
Uwolniłaś Malusię i nie kusi jej wolność?
Pozdrawiam z tej samej dziury z niedoczasem, z nadzieją na wygrzebanie się z niej jak najszybciej, czego i Tobie życzę.
OdpowiedzUsuńSpieszę donieść, że mirabelki w białych pączkach, a pigwowce całe w czerwonych kropkach, otoczonych małymi listkami.
Oraz gawronów jakoś mało, chyba już na północ poleciały czy jak?
no wiem, wiem. Powiem ci, że twój niedoczas nawet mnie pociesza.
UsuńA nasze mirabelki jeszcze nie. Pigwowca KTOŚ mi przyciął tak, że nie widać żadnych pączków.
Chyba poleciały?
KTOŚ?
UsuńDrugi raz czytam, bo nie wiedziałam, co Ci napisać... a Padre powiedział: przeczytaj drugi raz, to będziesz wiedziała... no ale cóż mogę. Że nie ma tego złego, to wiesz. Ale ciężko i smutno... Jednakowoż nie ma tego złego, zobaczycie.
OdpowiedzUsuńMrysław jest młodzieńcem urody cudnej, a już na rękach TP to sama słodzycz ;) (Btw - będzie polewka, jak przyjedzie... wróg kotów, noktobypomyslał ;-)))
Jagniąt nie mamy żadnych. Jeszcze? Sama nie wiem. Brzuchy mają wydęte, ale kto wie, czy nie od żarcia? W dodatku zbezczelniały, podchodzą do mnie pełne roszczeń (chleba! wyskakuj z chleba!), szarpią za rękawy, skaczą na plecy - a ja korzystam, póki się da i z i się napawam ;)
Nie mamy: przebiśniegów, śnieżyc, bratków w skrzyneczkach. Cebulice posmakowały Agnieszce i Rupertowi i też nie mamy. W ogóle tak jakby nie mamy wiosny.
Czasu też nie mamy. Kleję,szlifuję i maluję na jarmark. Na którym będziesz, musisz być. Może Basik też? Dziewczyny, zapraszam! Potrzebuję zobaczyć Was, pogadać, wina się razem napić ;)
Całuję i dla VegAnki ściski czułe... niech się trzymie, życie przed nią.
wiem.
UsuńPrzeżyjemy.
Tak, śmiejcie się z niego, kotowroga;-) a czemuż to nigdy Matriksia w Padrowych objęciach nie widziałam??
Bardzo jestem ciekawa, czy te jagnia BĘDĄ. Skoro musza być;-) to chyba tak?
Oczywiście, że będziemy. Wina.
Niedoczas wpisany w czas wiosenny niemal wszędzie, a co dopiero "w zawodzie". VegAnka niechaj rozkwita a nie usycha, widać tak miało być. Może za rogiem lepsze jutro czeka?..... Przebiśniegi muszę i do mojego ogrodu sprowadzić. U nas krokusowe spektakle - piękne, radosne, kolorowe. A koty cudne:) Mrysław moim ulubieńcem!
OdpowiedzUsuńtak, jakoś sobie radzę z niedoczasem za pomocą świętowania niedziel, o czym niebawem.
UsuńTak miało być, na pewno, ale cóż.
Jak to nie masz przebiśniegów?
za to wszystko przed tobą:-)
OdpowiedzUsuńWracam już trzeci raz i nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńNiech się dobrze dzieje Tobie, Wam, córce! Czasami ideologia pożera uczucia, zamiast je wzmacniać, ale nie będę tu pieprzyć trzy po trzy, bo przecież nie wiem.
Dużo tego umierania wokoło ....jakoś trzeba w sobie znaleźć miejsce na to wszystko.
Chyba też mam takie stare przebiśniegi i narcyzy. Prześpią się w zimie co nieco i znów do życia, znów.
dobrze mi, że tak wracasz i chcesz wracać, wiesz?
UsuńChyba jednak to nie ideologia, ja też nie wiem.
Stare i nie umierają, przynajmniej one:-)
bardzo chcę tu wracać
Usuńbardzo chcę tu wracać
UsuńAleż wiosennie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńTakich starych cebulek to Ci zazdroszczę, bo te sklepowe teraz to do du....y.
Tu wiosna, człek się raduje a tu z drugiej strony takie smutki.
tak, zawsze sadzę te, co kupuję od bożego narodzenia do stania w domu, dziesiątki, i mało co przeżywa, tylko małe żonkile i niektóre hiacynty. No wiosna, dobrze, że przynajmniej wiosna.
UsuńJakieś czarnowidztwo tu u Ciebie, a za oknem mi słońce daje. To ja się pytam czemu czarno u Ciebie? Niedoczas wiosenny atakuje - to ja wiem. Że człowieki ogrodowe nie ogarniają - też wiem. Ale zielono się robi i kopa życiu trzeba dać ;)
OdpowiedzUsuńaaa, tak chwilowo. Nie przez niedoczas, z tym sobie radzę, ale, jak to mówią, małe dzieci, mały kłopot.
UsuńMegi, ależ wiosna u Was, ależ wiosna!
OdpowiedzUsuńA na wiosnę, tę co to w maju, dziewczyny się zakochują. To VegAnka też:)
Kocury wszystkie przystojne, bardzo.
no wiosna, no fajnie byłoby z tym zakochaniem :-)
UsuńJakie cudowne zdjęcia :) Kocham wiosnę i wiosenne kwiaty. A na tych zdjęciach normalnie czuję ich zapach. I kociaki idealnie wkomponowane w wiosenny ogród. Piękne są :) Postanowiłam patrząc na Twoje zdjęcia- od tego roku nie będzie tylko trawy w ogrodzie. Zaopatrzę się w cebulki przebiśniegów, żonkili i tulipanów :) Tylko ja mam ogród od tamtego roku dopiero więc muszę się dokształcić "ogrodniczo" jeśli o kwiaty chodzi :) Poczytam, popytam i będę cieszyć oczy takimi widokami jakie Ty masz. Tutaj znalazłam coś ciekawego. Może mi się uda stworzyć piękny wiosenny ogród?
OdpowiedzUsuń