Smutno mi bardzo. Chlipię w nocy.
Chustka jest tym człowiekiem z bloga, na którego wpisy czekam i które czytam natychmiast, zawsze i wszystkie.
Chustka choruje na raka, ale nie dlatego Ją czytam. Nie dlatego także, że dowiedziałam się od niej czegoś nowego, że pokazała mi, jak żyć, jak piszą w komentarzach komentujący. Bo ja to wszystko wiem i wiedziałam.
Chustka po prostu cudownie pisze, a to, co pisze, jest trafione w punkt rzeczywistości, obiektywnej i mojej subiektywnej.
Lubimy to, co znamy i z czym się identyfikujemy. Ja tak samo jestem drapieżna wobec życia i zachłanna na jego piękno.
(w każdym razie tak odbieram NIEKTÓRE posty Chustki, uprzedzając komentarze, że nie czytam ze zrozumieniem).
Na przykład te, które sobie zapisałam na wszelki wypadek.
" w trybie natychmiastowym żądam wywiezienia mnie
na Mazury.
chcę leżeć otulona kocykiem, schowana
pod parasolem w łódce, patrzeć jak Niemąż z Synem moczą się w jeziorze, chlapią
się wodą i podglądają ławice maleńkich rybek.
i chcę na kajak! proszę mnie natychmiast
przepłynąć Krutynią.
niech będzie tak, jak zawsze.
pogoda niech dopisuje, Niemąż niech wiosłuje,
Giancarlo niech Mu pomaga.
i do lasu proszę mnie zaprowadzić, na poziomki,
na grzyby.
możemy nawet się zgubić - tak jak ostatnio.
i proszę rozpalić ognisko koło stawu i upiec
kiełbaski i ziemniaczki.
i chcę do Rynu, do Biedry. tam w koszach, w
środkowych alejkach, są fascynujące bylecosie.
i do RAST-a w Mrągowie też chcę. umoszczę się
jak zwykle w koszu na zakupy, a moi Panowie niech mnie wożą.
taka wola moja.
***
witaj, szpitalu.
ja tu tylko na chwilkę.
jasne?"
Read more: http://chustka.blogspot.com/search?updated-max=2012-04-20T01:20:00-07:00&max-results=20&start=149&by-date=false#ixzz26jZX3L1x
ŚRODA, 9 MAJA 2012
[751].
- ...i wybuduję dla nas
dom. taki jak chciałaś. parterowy, z ogrodem zimowym, z czerwonej
cegły, kryty strzechą albo z zielonym dachem.
(...)
dla kogo, pytam się ja.
dla jakiego nas.
dla jakiego nas.
Read more: http://chustka.blogspot.com/search?updated-max=2012-05-10T13:27:00-07:00&max-results=20&start=129&by-date=false#ixzz26jEwEY7e
ŚRODA, 16 MAJA
2012
[758].
za oknem chłodno, pada deszcz.
łąka miękkiej poszwy otula, ogrzewa i uspokaja.
wtulam głowę w poduszkę, zamykam oczy i podróżuję w czasie i przestrzeni.
w piaskownicy układam kotlety z piasku na liściach leszczyn i przypatruję się wędrówkom mrówek.
w Łebie, między przyczepą kempingową a przystawką, odkrywam norkę polnych myszek.
w Mediolanie bawimy się z A. lalkami Barbie i planujemy nasze dorosłe życie.
pstryk! jestem na studiach: za Ustrzykami, na szlaku, godzinę po zmroku, boję się niedźwiedzia. mokra trawa sięga po pas, na jabłonkach niewyraźnie czerwienią się jabłuszka, zaś ruiny domków zarosły pokrzywami. a potem gubimy szlak i wtedy boję się już wszystkiego.
w Cisnej wyglądam w lipcowy poranek z namiotu. w gęstej mgle, przez bezkresne pole, wędruje dwóch kompletnie pijanych miejscowych. niosą drzwi wejściowe.
w Augustowie jem lody na rynku. raz mając lat osiemnaście, drugi raz - trzydzieści sześć. od pływania po Krutyni kajakiem mam opalone ramiona i nos. i kocham. każdym razem kocham do szaleństwa.
trwa włoska zima. nudzę się w biurze na Corso Settembrini. na nogach mam dwunastocentymetrowe szpilki. rzeźbię report i piję espresso, które roznosi po biurze tutejszy "pan kanapka". przyglądam się z zadowoleniem swoim pantofelkom.
w Stegnie nie mam zasięgu na plaży, a z Bielska wciąż dzwonią w sprawie dokumentacji.
w Rzymie leżę godzinę w hotelowej wannie. z okna bagno mam widok na patio z glicyniami, palmami i drzewami pomarańczowymi.
w Rzeszowie chce mi się spać. zapalam papierosa, piję kolę i idę do kina.
w Siedlcach jestem w pracy. śmieję się do rozpuku z księdza, który próbując mnie poderwać, przytrzaskuje sobie palce drzwiami wystawowego samochodu.
w Zakopanem trwa kolorowa jesień. w strugach deszczu pcham czerwoną spacerówkę nad Morskie Oko. gdy wrócimy na kwaterę, pojadę z Synkiem do Krakowa po nowy wózek.
w Lublinie jest gorące lato. oglądam śliczne studentki.
w Ełku pada śnieg, wszędzie biało, nawet jezdnia jest biała. obwodnicy jeszcze nie ma, dopiero mają ją wybudować. mijam salony dealerów, jadę dalej, do wędzarni ryb.
w Łodzi trwa brudna i ponura wiosna. wysłuchuję uprzejmie bzdur o zarządzaniu i tęsknię do Synka.
w Mrągowie, w szmateksie, kupuję bluzę z kotkiem i jeszcze drugą, z Różową Panterą.
i tak dalej.
i tak dalej.
i tak dalej.
jakie to fajne, móc przewijać taśmę i oglądać poprzednie życia.
lubicie tak robić?
Lubimy tak robić.
Ciągle to robimy.
I już zawsze będziemy się uśmiechać w środkowej alejce w Biedronce.
Niezależnie od tego, że żyjemy. Wciąż, tu i teraz.
nadzieja umiera ostatnia.
Ale w razie czego, to nie wszystek umrę, prawda?
Potrzebuję chustki.
Pozdrówka, Megi.