haaaa, tak bardzo chciałam to napisać :-D ten TYTUŁ.
Nie samymi roślinami rośliniarz żyje, toteż trafiwszy na trop ptasiarskich eventów skwapliwie skorzystałam, pociągając TP, Agnieszkę Poszukiwaczkę, a nawet Rzeźbiarzy Złomiarzy.
VegAnka miała okazję odezwać się kąśliwie- a co to za lans na ornito jest? No jeeest :-D
Buka to obóz obrączkarski nad
Zbiornikiem Bukówka, organizowany od 2012 roku. Pomysłodawca, Wrocławska
Grupa Obrączkarska Odra,
pisze: "
Obóz zlokalizowany jest w malowniczej Kotlinie Kamiennogórskiej, u stóp Karkonoszy (...) Bliskość wysokich gór oraz obecność doliny ze zbiornikiem wodnym powodują, że w tym miejscu następuje kumulacja przelotu ptaków w trakcie ich jesiennej wędrówki na południe. To stwarza niepowtarzalną okazję do ich badania, obserwowania, poznawania. Obozujemy od sierpnia do października na pięknych łąkach, w otoczeniu wierzbowych zarośli, z widokiem na panoramę wschodnich Karkonoszy."
Działalność edukacyjna obejmuje "otwarte weekendy" (zresztą często potrzebują też wolontariuszy), wybraliśmy się na początku października.
No i był lans.
 |
No dżungla jak nie wiem. |
 |
Posiadam maskującą szatę w ptaki :-D |
 |
Kaloszki pożyczyłam dla fejmu. |
 |
Za siatką. |
 |
Terenowcy ;-) Pozdrowienia dla Magdy, Krzyśka i Marka! (pierwszy plan) |
 |
Wszystkie linki w jednym miejscu. |
 |
To tylko liście :-) |
 |
Lans 100pro. |
 |
Czerwony dywan. |
 |
Temu panu ptaki nie wystarczają, szarpie miętę. |
Co naprawdę dzieje się w terenie?
Obrączkarze rozstawiają siatki, delikatne, wytrzymałe i luźne.
 |
Zarośla w strefie zalewowej- wierzba, brzoza, olsza, uczep, trzcinnik... |
 |
Sieci są słabo widoczne dla ptaków |
 |
które wpadają w nie |
 |
i plączą się jak ten kos (kosica). |
 |
Wyplątane trafiają do bawełnianych woreczków. |
 |
W bazie są oceniane pod względem zawartości tłuszczu (świstunka?) |
 |
wieku, pci i takich tam (to rudzik). |
 |
Hm, świstunka leśna. Albo piecuszek. Albo pierwiosnek. Generalnie zabieg wymuszający komentarze. |
 |
Są obrączkowane (zapomniałabym) i wypuszczane. |
 |
Pozdrowienia dla Piotra :-) |
W godzinnych antraktach między obchodami sieci badacze gotują obiad lub udają się na spacer z natrętnymi ekoturystami.
Oraz edukują (w użyciu polarowy orła cień).
A łąki nad Bukówką tak piękne mimo piździernika...
 |
To kompromitujące zdjęcie obrazuje zaprzeczenie hasłu Poszukiwaczy Roślin- "nie znasz chaszczy, nie pchaj do paszczy" (a przede wszystkim- nie zrywaj, bo możesz zerwać coś z Czerwonej Księgi np.)
Edycja: Krzysztof dementuje- to był krwawnik kichawiec, każdy zna. Coś przeoczyłam :-) |
 |
Budka dla pluszcza pod mosteckiem. |
 |
Łan sitowia leśnego. |
 |
Esią, to żółte. Esiony żółkną pierwsze. |
 |
Znalazły się nawet zimowity. |
 |
Ubin. W maju, czerwcu jest ubinowo. Zobaczyłoby się. |
 |
Dziurawiec, łubin, ostrożeń warzywny, wiązówka błotna, wrotycz... bogactwo ziołoroślowe. |
 |
Dziurawiec. |
 |
Klą, to czerwone. Klony pod górami barwią się na czerwono. |
 |
Łąkowe bukiety... róża dzika, nawłoć kanadyjska, trzcinnik piaskowy, bazylia, pasternak/koper ogrodowy (?), chaber łąkowy (?), kosmos (zwiędły), myszołów (?), hortensja bukietowa. |
Jaki jest sens zabawy w obrączkowanie? Dzięki odczytom danych z obrączek dowiadujemy się o kierunkach i zasięgach migracji ptaków oraz o ich zmianach. Wiemy, gdzie i z jakich przyczyn giną, co teoretycznie pozwala lepiej je chronić.
Zawsze jest jeszcze druga strona.
Dlaczego ludzie to robią, spędzają czas z ptakami?
Taka praca. Ale sporo osób poświęca np. swoje wakacje na Bukę lub jeździ "na ptaki". Tak jak z działalnością charytatywną- nie robiliby tego, gdyby nie dawała osobistej satysfakcji i gratyfikacji, jednak ta forma lansu robi różnicę, już na studiach zauważyłam, że być ornito to coś więcej, niż zwykłym kalafiorem.
Łapanie w sieci to jednak badanie inwazyjne, ileś tam ptaków ginie (nie znam statystyk, znam przykłady), część z powodu "bezdusznego" podejścia przyrodników do zwierząt i rutyny. VegAnka twierdzi wręcz (nie bez powodu jest weganką), że można skupić się na pomaganiu bez tych badań.
No nic to. Ważąc dobre i potencjalnie złe- sądzę, że przyrodnicy amatorzy robią więcej dobrego, choćby edukacja może uwrażliwić ludzi na konkretne problemy ochrony. Poznasz- pokochasz i tak dalej.
Październik zakończyliśmy wyjazdem w
Ujście Warty.
Od dawna chciałam, pierwszy raz się zdarzyło. Dziesiątki tysięcy gęsi zbożowych, białoczelnych i gęgaw, tysiące żurawi na wieczornych zlotach i porannych rozlotach.
Panie panowie- rozlewiska od zmierzchu do świtu.
 |
Rzeka Postomia. |
 |
Leco żurawie. |
 |
Droga wgłąb rozlewisk nazywa się Betonka. |
 |
Konie, szczęśliwe, dzikie i swobodne konie, pasące się na bezkresnych pastwiskach. Jadalne. |
 |
Pompownia w Słońsku. |
 |
Dzikie i szczęśliwe krowy, swobodnie przemieszczające się po bezkresnych pastwiskach. Rasy mięsnej. |
 |
Słońsk, Sonnenburg. To chyba od słońca. Kościół i ruiny zamku. |
Tak to wyglądało. Niewiarygodnie, jak wiosenna Biebrza. Zdjęcia w układzie pozornie chaotycznym, w istocie chronologicznym, obrazującym zapadanie się i przebudzenie słońca.
Gdzie są ptaki? Bardziej np.
tu, bo BMI nie daje rady, poza tym liczne Mauryce (nie umiem tego usuwać, apka do poprawek ledwo dycha, komp na kablu, gniazdko luźne, wszystko dzieje się godzinami, a ta apka też nie umi zaciągać faktury tła. Część Maurycych likwiduję przycinając fotki, dlatego mają taką interesującą perspektywę ;-) jestę taka twórcza.)
Podobno widziałam liczne gatunki, paczyłam np. na sokoła wędrownego, ale to jeszcze trzeba go zobaczyć przez tę lunetę. Tyleż lansu na ornito. Mojego, bo ogólnie to był- fotki TP:
Skupiłam się na krajobrazie. Dawno dawno temu warkocze Warthy splatały się i rozplatały przed spotkaniem z Oder. Z lotu ptaka musiały wyglądać jak strumyczki wyciśnięte z cofającego się lodowca.
Dolina była przesączona wodą, porośnięta łęgami.
Pod koniec XVIII wieku rozpoczęto meliorację i kolonizację tych niedostępnych terenów. Wartę obwałowano, zmeliorowano całą dolinę i skanalizowano ujście rzeki. Na początku XX w. wybudowano pompownie odwadniające powstałe między wałami poldery. Pozwoliło to przekształcić mokradła w pastwiska i łąki.
Wraz z osuszeniem moczarów następowało planowe osadnictwo ludności i tak to trwało do powojnia... chociaż gęstość zaludnienia jest wciąż bardzo mała.
Jednym słowem- "dzika natura" została przekształcona w zaprojektowany krajobraz kulturowy, coś w rodzaju ogrodu, w swojej formie zależnego od działalności człowieka. Wypas jest sposobem na utrzymanie odlesionych (odkrzaczonych) połaci, jednocześnie formą ochrony obecnego stanu i użytkowania rolniczego.
Rzeka nie zmieniła swojej natury, nadal próbuje zalewać i współtworzy ten malowniczy krajobraz, cenny również dla ptaków- jako miejsce żeru, lęgów, zimowisko. W ogóle cenny przyrodniczo,
tu więcej.
A my, wożąc się na lansiarskie weekendy, wciąż możemy się cieszyć tym, że świat trwa w pozornie niezmienionej formie, wciąż ptaki na wodzie i krowy na drogach.
Pół wieku temu ludzie żyli przytłoczeni grozą zimnej wojny, w duszącym reżimie i pryskali się DDT. Pozornie nic się nie zmieniło, DDT zamieniliśmy na glifosat, a zimną wojnę na inną zimną wojnę plus katastrofę klimatyczną. Tylko czas nam się skurczył. O pół wieku beztroski pasikonika.
Tymczasem po wschodzie słońca został nam kawałek dnia, więc do następnego.
Pozdrówka, Megi.
PS. Po co jest ten wpis? misja turystyczna. Też sobie pojedźcie i cieszcie się tym światem. Sporo moich znajomych obija się ostatnio po jakichś Bali i Cyprach. Poza tym, że jestem przekonana, że nie wiedzą, co dobre, to jest mój patryjotyzm- poznać, rozumieć, radować się bliskim.