uzależnionam?
poniekont;-)
Przez te robote mało wpisów ostatnio poczyniłam, i jest to jakiś problem.
Dla tych, co nieregularnie otrzymują odcinki serialu
i dla mnie, co nie otrzymuję swojej porcji waszych miłych słów karmiących mój narcyzm
(to TP twierdzi, że zrobiłam się zarozumiała i jestem tym tam żonkilem)
Powtórzę się zapewne, ale blog, w zamyśle ogrodowy, zmienił moje życie.
Tak:
1. Poznałam was na blogach.
2. Spotkałam się z wieloma z was, i te pierwsze razy były magiczne (niepowtarzalne uczucie, gdy kogoś, kogo znasz, widzisz po raz pierwszy, coś z deja vu, coś z reinkarnacji).
3. I dalej chcę się z wami spotykać- w przestrzeniach internetów częściej spotkasz ludzi mówiących tym samym językiem, niż w życiu. A może w życiu po prostu tym językiem nie rozmawiają;-)
Tyle towarzysko, jako podsumowanie Festiwalu:-)
A zawodowo:
1. Dzięki blogowi mam okazję wypisać się o tym, co mnie cieszy i frustruje w pracy, a praca jest ważną i absorbującą częścią mojego życia. Wiem, że ostatnio słabo to okazuję;-p
2. Mam powód precyzowania przemyśleń, szukania informacji, w ogóle KRZEWIENIA MISJI;-) tej sformułowanej w opisie bloga- być może nie robiłabym tego, gdyby nie świadomość, że wisi w internetach na wieki.
3. Jeżeli myślałam kiedyś o zarabianiu na reklamach, to szybko pojęłam, że to nie ta droga. Trudno sprzedawać wiarygodność za lokowanie marnych gadżetów.
4. Ale "budowanie pozycji eksperckiej";-p już mi jakoś wychodzi- w końcu przez bloga ODKRYŁ MNIE Zbyszek z TVN i robimy już trzecią "Maję w ogrodzie" (na razie zdjęcia do Mai bez Mai), i inne takie, i planujemy wspólną przyszłość;-). Nawiasem, premiera odcinka nagrywanego rok temu i w maju będzie w TVNMeteo w niedzielę 13 października. A w najbliższą niedzielę w Akademii Ogrodnika będziemy zakładać rabatę z rośli cebulkowych.
5. I- bardzo, bardzo miłe i zaskakujace- napisał ktoś, kto by chciał mieć moherowy ogród w mieście oddalonym o 250 km. Właśnie go projektujemy:-) a kto wie, może i będziemy go budować kiedyś.
6. I to jest pierwszy, ale niejedyny ktoś, kto napisał. I tym bardziej jest to miłe:-)
***
tia.Teraz przemycam żonkilowe treści:
Zbyszek powiedział, że umiem robić prawdziwie angielskie, bylinowe rabaty, najlepsze w PL;-)
Z jednej strony- może tylko tak powiedział
z drugiej- po co miałby mówić.
Z jednej- co on tam wie, w telewizorze wszystko jest ok, nawet jak nie jest,
z drugiej- ileś tych ogrodów widział.
(z trzeciej: nie zna blogerek ogrodniczych, amatorek lepszych od tzw. profesjonalistów)
Będę się trzymać tej drugiej, jasnej strony i robić swoje.
Bo prawdą jest to, co zawsze piszę i mówię klientom- że to byliny tworzą klimat ogrodu i stanowią o jego odrębności i charakterze.
One także sprawiają, że ogród już w pierwszym roku po założeniu wygląda jak ogród
żyje dzięki pszczołom, trzmielom i motylom
kołysze się na wietrze.
One sprawiają, że moje ogrody różnią się od cmentarnych i sztywnych iglakowisk, ogrodów z kręgu kultury żwirowej, współczesnych koszmarów
są moherowe po prostu.
***
Inspiruję was i siebie.Oto rabaty bylinowe w Jesperhus Blomsterpark w Danii, w lipcu.
Na pierwszym planie rdest pokrewny, paskowana trawa to miskant, na dugim planie fioletowy dzwonczyn. |
Kwitnie trzykrotka wirginijska, mikołajek, ostróżka i bodziszek. Szykuje się rozchodnik okazały i słonecznik wierzbolistny. |
Przetacznik i szałwia omszona, w tle płomyk |
Mikołajek. |
Driakiew, gipsówka, ciemiężyca czarna. |
Dzwonczyn. |
Rutwica. |
Przegorzanu używam zamiast kul czosnku. |
Tu widać taką kratkę, o której poniżej. |
Dzielżan. |
Druga:
Trzecia:
Poniżej przykłady rabat zakwitających stopniowo od lewej do prawej:
I praktyczne, proste rozwiązanie problemu wylegających roślin- siatka zbrojeniowa położona na prętach zbrojeniowych, modnie rdzewiejąca:
W sierpniu pięknie wyglądała szkółka bylin Adama Świerka:
Cieniolubne się cieniują. |
Szkółka znajduje się w Dobromierzu, na tle Gór Wałbrzyskich. |
Moje ulubione, kwaśne kolorystycznie zestawienie- fioletowe kocimiętki i szałwie z zielonymi trawami. |
Również ulubione maki syberyjskie. |
Takoż ulubione płomyki. |
I SZCZEGÓLNIE ulubiona tojeść orszelinowata. |
Zagonki rozchodnika okazałego i rudbekii. |
Mateczniki lawendy i kocimiętki- od razu widać, co się bardziej nadawa na nasze zimy. |
Pan Adam rozmnaża liliowce odmian wyhodowanych przez brata Franczaka, aby się nie rozmyły w puli genowej.
Liczne Świerki na zdjęciu:-) |
Może jeszcze trochę sierpniowych rabat?
Proszę bardzo, oto rezydencja Hallekis w Szwecji.
Bywam co roku, niby nic się nie zmienia, a jednak.
Zgrzybiałe obwódki bukszpanowe wymieniono na lawendowe, dosadzono żurawki. |
Z jednej strony osi rabaty w chłodnej tonacji, |
z drugiej w ciepłej. |
Dosadzono sporo jeżówek |
także nowych odmian w nietypowych kolorach |
oraz liliowców. |
Byliny są DOBRE DLA OWADÓW |
i dla mnie. |
PS. A czym dla was są wasze i inne blogi? Pisać mi tu!
hehe, a kiedy Ty napiszesz?
OdpowiedzUsuńobiecanki, cacanki...
Dzięki za miły spacer wśród kwiatów... u mnie kwitnie jeszcze troszkę, ale większość zasypia juz na zimę...
ogród zasypia :(... ciemno i zimno idzie...
Pozdrowionka Halina
hehe, no racja;-)
Usuńobiecanki cacanki...
przeraża mnie to ciemno i zimno:-(
Moherowe ogrody kocham najbardziej, choć się swojego nie dorobiłam. Może jeszcze kiedyś maleńki jakiś będę mieć, opancerzony przed rogatymi.
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka
masz piękne, niemoherowe laski:-)))
Usuńbrzozowe. Mogłabym takie mieć zamiast ogrodu.
Ach jak pięknie!
OdpowiedzUsuńJa na razie "z doskoku" zasiałam pod domem rudbekię, malwę i dziewannę (zobaczymy co z tego będzie na wiosnę!) i wkopałam cebulki narcyzów i tulipanów.
Kocham kwiatki :)
będzie pięknie, z malwą i dziewanną:-)
UsuńJa się zawsze spóźniam z cebulkami.
Z przyjemnością zaglądam i czytam (i oglądam) Twój blog, choć raczej nie miewam nic budującego do powiedzenia, Niemniej wzbogacasz moje życie, za co dziękuję :)
OdpowiedzUsuńZonkile bardzo lubię, bo choć zgodnie z nazwą są żółte, to są również bardzo wiosenne!
dziękuję:-)))
Usuńto bardzo budujące:-)
Pięknie wyszłaś na ostatnim zdjątku, chociaż ... tradycyjnych butków nie widac ! No i te kwiaty ... dzisiejszy przymrozek definitywnie zakończył wegetację większości kwitnących kwiatów ... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńnooo...
Usuńu nas jeszcze ciepło, wszystko kwitnie jak latem, tylko liście coraz bardziej kolorowe.
Kocham żonkile i narcyze ( te tradycyjne, babcibe odmiany ) !!!
OdpowiedzUsuńŻonkiluj czy tam narcyzuj sie do woli :)
Ja w końcu w tym roku cieszyłam sie malwami, ale nie mogę dochować się płomyczków, a tak je lubię.
Jak tak patrzę i patrzę ... to w przyszłym roku ostro zabieram się za byliny.
A czy mogłabyś napisać po polsku nazwy bylin, na tej fotce co zakwitną od lewej do prawej :)
No i tak jeszcze to jesteś bardzo fotogeniczna :)
Dzięki za wycieczkę, jak dla mnie co ma kilka kwiatków, po baśniowej krainie.
Pisz, pisz i chwal się :)
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam, że nie piszę ale jakaś dziwna niechęć do wszelakiego pisania mnie naszła i trzyma już dość długo.
Tylko bym czytała :)
też kocham narcyze, najbardziej te zwykłe białe z żółtoczerwonym przykoronkiem...
UsuńTak, dobrze jest się zabylinić:-) ja też, bo pusto się zrobiło pod dużymi krzewami i drzewami, ale to tylko cieniolubne dadzą radę, już miałam te wszystkie malwy i płomyki, i zawsze na chwilę.
Uważam, że wcale nie jestem fotogeniczna:-p i wybieram tylko zdjęcia en face.
Widzę, że jednak już napisałaś:-)
A bylinki od lewej, trudne to będzie:
pierwsza- agapant (nie zimuje w glebie), jastrun i jeżówka purpurowa, wiązówka błotna, rudbekia naga, cynobrówka, nawłoć ogrodowa (nazwy odmian na fotce);
druga- przetacznik goryczkowy i austriacki, rutewka Delavaya, kosaciec syberyjski, ostróżka z grupy Pacific, wrotycz- lnie wiem, jaka jest nazwa botaniczna, nazywają go "warszawiaki", jastrun...
trzecia- pysznogłówka ogrodowa, żółwik różowy, gipsówka wiechowata, driakiew kaukaska, jastrun..., jeżówka purpurowa.
Dzięki Dobra Kobieto :)
UsuńNo ja nie mogę pisać, bo w domku, jak wiesz, netu już niet, a w biurze to szkoda gadać... tak tylko szybciutko się odmeldowuję. Ściskam najczulej ;)
OdpowiedzUsuńjak to JUŻ?
UsuńNIE będzie?
nie mieszkam u ciebie więcej.
To sprawdź wiadomości na fejsie, w biurze.
Pamiętam pierwsze spotkanie z Tobą, w czytaniu (o łące to było albo o dzikości?) i moc fali uderzeniowej i kręgi na wodzie i flow. Wszystko było.
OdpowiedzUsuńBlogowanie mnie zmieniło w pisaniu i w ogóle bardziej wyzieram z siebie. Rozmawiać nadal nie umiem.
Pust wsiegda budiet sonce, mama, wy, ja i net :)
Nie będę Ci już po raz enty wyznań pisać :)
Ściskam!
o jednym i drugim, i dialogu bepośrednim:-)
UsuńSuper.
Ja tak mam za każdym razem, kiedy czytam ciebie, aż zwykle nie wiem, co napisać, i potem jestem łostatnia.
Wyznaję podziw i uczucie.
Ta tojeść bardzo mi się podoba :) A w ogóle całe przedstawione przez Ciebie tałatajstwo chlorofilowe :)
OdpowiedzUsuńZawsze zazdrościłam tym,którzy prócz wiedzy florystycznej,fitosocjologicznej i niezbędnej - ekologicznej, mają dar artysty, by móc "malować roślinami". U mnie te dwie cechy idą równolegle, ale dzieli je chyba szeroki pas oranicy :)
Co mi dają inne blogi? Czasem inspirację do życia, czasem poczucie, że nie jestem sama ze swoimi myślami, marzeniami. Często- jedynym kontaktem z szerszym światem podobnie myślących i wrażliwych.
A mój blog? Chyba zawsze lubiłam pisać. A, że teraz ktoś to czyta to miłe dla mnie i dopingujące. Myśle jednak, że gdybym nie przeflancowała się na wieś, bloga by nie było.
Buziaki!
lubiem malować roślinami:-) tak sobie biorę skrzynkę po skrzynce i sruuu...
Usuń(tylko te skrzynki takie ciężkie i kręgosłup się zrył)
Oooo, grubo, jak aż inspirację do życia... chyba że myślimy o czymś więcej niż o wstaniu z łóżka.
Nudzisz się na wsi?;-p
Megi, cieszę się, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńja się cieszę, że ty jesteś. No i, jasne, że jestem, też.
UsuńJa się wykpię linkiem:
OdpowiedzUsuńhttp://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2013/04/bardzo-lubie-blogowac.html
Ciekawie o tym napisałaś. Ja dużo się od Ciebie uczę.
Piękne te Twoje ogrodowe wizje!
wiem wiem, czytałam:-]
UsuńA czego sie uczysz? masz na myśli chabazie i jeże?
Kiedyś miałam i mikołajki i ostróżki w kilku cudownieniebieskoszafirowych barwach ale już nie mam :( Ogrody iglakowe budzą moje koszmarnie mocne bleeeee.....
OdpowiedzUsuńa blogowanie???? nigdy nie miało być dla zysku czy popularności. Miało być dla mnie i na szczęście nadal takie jest i jak ostatnio usłyszałam od pewnej blogerki, ze przystępuje do kolejnego badziewnego konkursu kulinarnego (typu jak wykorzystasz kostki rosołowe knnor) tylko po to aby zyskać na popularności i poczytności bloga to znów odzywa się moje wielkie bllleeeeeee...... Oczywiście cieszą mnie przejawy sympatii i ślady poczytności ale nie biję się i nigdy bić nie będę o popularność.
ogrody iglakowe i kostki knora są bleee, bo są sztuczne, podobnie jak kąkursy takie;-)
UsuńWidać, że pisanie cię cieszy:-)
Mój? Czasami kamieniem ciążącym... Ale odganiam te myśli czarne i jak już nie chce mi się pisać to wrzucam serię zdjęć okraszoną kilkoma słowami zaledwie. Myślę, że jestem grafomanką i internet wreszcie pozwolił na rozwinięcie tego talentu :).
OdpowiedzUsuńBlogi inne? Inspiracją i frustracją (jak pięknie). Braterstwem (bo jak inaczej siostrzeństwem?) dusz i oburzeniem jak tak można...
Chyba znacie te uczucia.
Kratka super podtrzymująca rosliny super (ale chyba nie dla mnie; rośliny muszą się trzymać same, a jak coś z natury się pokłada to sadzi się tam gdzie może się pokładać i wylewać z rabaty), a driakiew super. Gdziekolwiek rośnie zawsze mi wpadnie w oko.
Będę oglądać!
Jak oglądam Dolny Śląsk (?) to mam ochotę się tam przenieść.
Powiadasz, że kamieniem, ciąży ci powinność? hm.
UsuńInspiracją tak, ale czemu frustracją???
Siostrzeństwem, o tak...
Też wolę stabilne byliny:-) chyba że chodzi o gaurę, gaura to zafsze i fszędzie;-) i może się sobie pokładać, proszę bardzo.
Wcale ci się nie dziwię, że byś się przeniosła. Ja też, w wiejskie krajobrazy, są takie... idylliczne. Ostatnio spałam w Spale;-p którą się okolica zachwyca, i co- ba- dzie- wie. A ogrody fuj, gorsze niż u nas.
To ja napiszę, że u mnie ci bylin dostatek. Zakochałam się w nich już dawno. Kocham je miłością wzajemną, dlatego mój ogród w mieście żyje swoim odrębnym bioróżnorodnym życiem.
OdpowiedzUsuńNiestety w pewnym momencie tej miłości wskoczyła nam choroba nowotworowa ......
http://zrakiemwtle-zofijanna.blogspot.com/
Wydaje mi się , że tylko w kilku postach nie występują byliny.....
Mikołajki alpejskie widziałam w Słowenii- cudne.
Poproszę ekspercie o nazwę gatunkową tegoż dzwonczynu, bo dla mnie sama nazwa -dzwonczyn to za mało.
Będę wdzięczna... i z góry dziękuję.
Cieszę się , że mnie znalazłaś w necie, bo mogę u Ciebie coś ciekawego poczytać. mam nadzieję, że poznam Cię wkrótce osobiście.
Buziaki
Z tego wszystkiego, rozpisując się o bylinach zapomniałam pogratulować Ci bloga, za którym przepadam.
UsuńPoza tym kupiłam 2 nowe odmiany narcyzów, bo lubię..
Narcyzuj Megi, narcyzuj
Bez Twojego pisania blogowy świat byłby niepełny i pusty....
to prawda, twój ogród jest piękny i bogaty, i wszystko w nim rośnie cudnie, bo dobrze dobrane do siedliska.
Usuń(i wiesz, w razie co to te ogrody nasze zostaną w realu i czyjejś pamięci, tak jak blogi, taką mam myśl gdzieś tam gdzieś tam)
A z dzwonczynem mam problem- na tabliczkach z opisem widnieje tylko grandiflorum i g. Fuji Blue, a to nie jest żaden z nich, i nigdy przedtem takiego nie widziałam.
Bardzo dziękuję za wszystko:-)
fail, fail!
UsuńROZWAR wielkokwiatowy oczywiście.
No ale to nie jest rozwar, nie znam też takiego dzwonczynu. Może to dzwonek?
Witaj , Ogród robi wrażenie , a co do pytania ?osobiście mam możliwość buszowania po ogrodach [ co uwielbiam ] i wykorzystywania nowości , podpatrywania rozwiązań jak również dzierganie , szycie to świat na wyciągniecie ręki, ale sama też podpowiadam i dzielę się , poznałam bardzo ciekawe osoby więc kochani pomimo tych dziesięciu lat warto było dożyć tych czasów pozdrawiam Dusia mam pytanie- dzwonczyn jakie warunki, gleba, bylina itp?
OdpowiedzUsuńcoś mi się wydaje, że to dzwonek jednak, nie znam takiego dzwonczynu.
UsuńW każdym razie gleba musi być przpuszczalna, lepsza uboga i piaszczysta niż żyzna i ciężka. Oczywiście bylina to jest.
Blogi wszelako wzbogacają życie:-)
Po pierwsze gratulacje ogromne z powodu rozchwytywania na szklanym ekranie:) Ja TV nie mam (na razie), Maję w ogrodzie kiedyś oglądałam, teraz czasami w sieci obejrzę (tak trafiłam na przykład do Moczarowego Ogrodu) - fajnie że można sobie tak obejrzeć bez abonamentu:P
OdpowiedzUsuńPo drugie uwielbiam czytać klimaty które tworzysz - tak,CZYTAĆ, bo nawet jak są same fotki, to klimat można pięknie odczytać. A zdjęcia robisz efektowne:)
Po trzecie kratka bardzo fajna, aczkolwiek do wielkich rabat - moje są nieco mniejsze, bo mam w domu zażartego wielbiciela trawnika i póki co podkopuje ten trawnik o 10 cm rocznie, żeby się nie wydało. Tym krecim sposobem za 20 lat może będę miała miejsce na taka kratkę:)
Po czwarte bloga zaczęłam pisać rok temu i bardzo żałuję, że tak późno. Blog mobilizuje mnie do pracy, bo nie można zawieść podczytywaczy nawet jak jest ich garstka. Mnie mobilizuje również do szperania i ciągłego poszerzania wiedzy, daje mi również wiele radości i dodaje skrzydeł jak są pozytywne odzewy (ale to chyba wszyscy tak mają:)) Mam też poczucie spełnienia swojego rodzaju obowiązku, kiedy informuję o rzeczach drażliwych czy wręcz niedopuszczalnych i robi się wokół tematu szum (Ogrody Krasińskich na przykład, albo składowanie eternitu w lesie). No i mogę się "wygadać" i nikt nie mówi, że "za dużo mówię" - wręcz przeciwnie, chcą więcej:) Same plusy blogosfery! O znajomościach, pogaduszkach, inspiracjach i innych efektach ubocznych blogowania nie wspominam - są oczywiste!
A dzięki, dzięki:-)
UsuńFajne są Moczary, a Gwen nie ma teraz czasu, bo Oranżeria się wypromowała jako miejsce spotkań, jak widzę:-)
Tak, fotki zdecydowanie są do czytania:-)
Kratkę mam zamiar zastosować, nie u siebie.
Nono, mobilizuje, prawda? jesteś odpowiedzialna za to, co oswoiłaś;-p
i rzeczywiście, jest jakimś wentylem bezpieczeństwa dla słusznego oburzenia, daje poczucie, że coś się robi, mam nadzieję, że nie złudne.
A co do pogaduszek- we wtorek wybieram się na Poleko;-) napiszę:-)
To zaproszenie na pogaduszki? Też będę, może gdzieś się wypatrzymy:)
Usuńno:-) i nie będziemy się wypatrywać, tylko się umówimy:-)
UsuńCzym sa blogi: cudownym rzutem oka do innego świata, w którym każdy odsłania się tyle ile chce. Jedni piszą tylko o roślinach, inni o roślinach, dzieciach, mężach i kotach.
OdpowiedzUsuńA wszędzie, w każdym blogu widac tyle pasji ukrytej w osobach, których często nawet o to nie podejrzewamy, rozmawiając na codzień o pracy, kłopotach, smutkach i innych szaro-codziennych sprawach. Pozdrawiam ciepło!
m.
właśnie, te ukryte pasje, niezwykłe talenty i odkrywanie się- się przed innymi, coraz śmielej, i siebie, jak AnkaW z kotami, są niezwykle fascynujące!
UsuńTwój blog ratuje mnie przed obłędem:-)
OdpowiedzUsuńRozwinę tę myśl w innym miejscu, bo obawiam się, że - jak zwykle - nie uda mi się anonimowo wpisać komentarza.
Pozdrawiam z zarośli na północy Polski:-)
O_o jednak się udało! Cuda jakieś!
UsuńZarośla na północy Polski, to coś jak moje miejsce zamieszkania :)
Usuńotóż to, zarośla na północy to coś jak moje NIEDOSZŁE miejsce.
UsuńMoja babcia z mamą i ciocią spędziły wojnę w Zaroślach (na północy).
Ratowanie przed obłędem brzmi intrygująco. Przybliżysz?
Dzięki Wam te zarośla zabrzmiały teraz nieco romantycznie;-) Zarośla moje w rzeczywistości to ogród za domem, przy drodze krajowej, blisko granicy... Zarośla to też sam dom, obrośnięty przeróżnym pnączem. I jeszcze trochę zarośli zostało w mojej wiosce, chodzę tam się upewniać, że jest pięknie. W zarośla, a przede wszystkim na łąkę pod lasem:-)
UsuńA obłęd... Wynika po części stąd, że dom i ogród dzielę z Osobami, które mają kompletnie inną wizję OGRODU i te nieco zdziczałe zarośla chętnie by uładziły. Grządeczki równe chciałyby widzieć, podcięte elegancko albo choć podwiązane krzewy, dzika róża może rosnąć w polu, a wiśnię japońską to lepiej wyciąć,,bo zacienia i śmieci płatkami;-) Osoby mają wieloletnie doświadczenie działkowe i korzenie chłopskie, a ja - tylko wizję:-) W poszukiwaniu argumentów trafiłam TU i "druga strona ogrodu" stała się niemal moją "stroną startową", stąd trafiam na inne blogi, znajduję wsparcie dla moich wizji. MEGI, gdyby nie odległość i obawa, że mnie na to nie stać z całą pewnością zaprosiłabym Cię w te moje zarośla, argumenty specjalisty przemówiłyby do wszystkich;-)
Ale nie tylko to... Patrzę na Twoje przeróżne zdjęcia, miejsca widziane Twoimi oczami i upewniam się, że jest pięknie:-)
jest pięknie:-)
Usuńa ja tylko szukam pretekstu, żeby pojechać na Północny Wschód... no bo skoro blisko granicy, a nie morz, to MUSI być Północny Wschód!
Te moje niedoszłe miejscówki to m. in. Sudawskie (cóż, pod samą granicą;-)), Białorzeczka koło Gib, Wysoki Most nad Czarną Hańczą, Buda Ruska w czasach, gdy nie słyszała o przeydencie...
pogadamy;-)))
Niestety, muszę Cię rozczarować - Północny Zachód... TU też jest pieknie, powoli to odkrywam. Tamta Północ tez mnie wzywa - raz tylko ledwo odwiedzona, zostawiła tęsknotę. I zdjęcia bezkresnej zieloności:-) A Dolny Śląsk wzywa mnie szczególnie - stąd jestem najbardziej:-)
UsuńMimo wszystko, wierzę, że pogadamy;-)))
nie rozczarujesz- to po drodze na Wolin, a Wolin był przez lata całe moim ukochanym miejscem przed- i posezonowych wyjazdów...
Usuń... nic piękniejszego, jak wrześniowa plaża od Międzyzdrojów do Wisełki w blasku księżyca (przez całe 10 km w blasku, bo wczesne wieczory;-D), Zaborek i Wydrzy głaz, majowe lilaki rozrzucone po całej wyspie, bezludny bar Czarny Pirat, sasanki i storczyki w borze i buczynie...
... jeszcze w październiku wybieram się- chyba- do szkółki w Danii, to poniekąd po drodze?
...poniekąd... trzeba jednak trochę zboczyć;-) Doprecyzuję mailem:-)
UsuńWolin - taaaak:-) a plaża od Wisełki do Miedzywodzia - mmmmm, to już chyba ostatnie takie NADMORZE:-)
Witaj. Smutno było mi, przez pewien czas nie było Ciebie u mnie, bo właśnie Ty i wy wszyscy blogowicze trzymacie mnie na powierzchni. Wyobraź sobie wieś , naokoło stękające młodsze i starsze, zero rozmów o ogrodach[może coś o warzywach], sama w domu, czego nie ruszysz to zostanie nieruszone. To jak myślisz czym jest możliwość napisania o ulubionej pasji.Ha?Nie daję już specjalnie rady wszystko obgonić, plan był nie na jedną sztukę , stało się inaczej. Nie rezygnuję i tak siłą rzeczy a raczej bezsilnością mój ogród coraz bardziej staje się naturalistyczny.Tak się tłumaczę. Tu znowu radość z poznania takich samych pasjonatów, bo od nich mam zrozumienie i nawet pochwały, np od Ciebie za ostatnie niezbyt udane zdjęcia, które okazuje się są nastrojowe .Ciebie staram się co nie co podpatrywać z mizernym skutkiem Nauczycielka dobra tylko uczennica wiekowa i licha Narcyzem wiotkim to Ty nie jesteś raczej dorodną dalią, albo jaką leliją. Tak powiedziała sąsiadka jak zobaczyła u mnie kwitnące liliowce"ale macie dużo lelij"Uff, za dużo pisania.Ostatniej nocy mróz zgnębił dalie i aksamitki i kirengeszomę. Za szybko, cholefcia.Dwa kosze ciepełka z kozo -piecyka przesyłam Pa.
OdpowiedzUsuńwiem, że ci smutno było, wiem, żeś samotna, plany sobie, życie sobie...
UsuńDalią, leliją;-DDDDD
a może RÓŻĄ?
chciałabym:-)
dzięki za miłe słowa:-)
i mohery kojarzą się inaczej.
OdpowiedzUsuńinspirują.lubię bardzo.