(przez lata u progu wiosny, tak w marcu, śniłam koszmar: wychodzę ja obejrzeć świeżą zieloność, a tu... rude kasztanowe liście. Po czasie sen okazał się proroczy, koszmar się ziścił: kasztanowce za oknem rudzieją w połowie lata za sprawą szrotówka.)
A teraz wszystko kwitnie, dzikie i oswojone, i co najpierw? Zgodnie z hasłem bloga;-) CHWASTY, czyli rośliny spontaniczne.
Moglibyśmy powiedzieć: rodzime. Ale te najbardziej ulubione chwasty polne, te maki, chabry, wyki, ostróżki, tak miło kojarzone, wcale rodzime nie są. Chwasty segetalne- towarzyszące uprawom rolnym- są archeofitami, czyli przybyły do nas ze zbożami, lnem itd., tworząc swoiste zespoły.
Może dlatego są nam bliskie, przez swoją archetypiczność (archetypowość?).
Podążając polną drogą z Kryniczna do Psar, tą samą drogą, na której, śniegiem zawianej, dokładnie co do dnia pół roku wcześniej wymyślałam swój pierwszy tutejszy post, (ale zimno, cooo?) trafiłam na pole wyjątkowo niekulturalne rolnie i miałam używanie, ha:
ostróżeczka polna, Consolida regalis;
wyka ptasia, Vicia cracca;
chaber bławatek, Centaurea cyanus;
i oczywiście mak polny, Papaver rhoeas;
oraz maruna bezwonna, Matricaria inodora, a wszystko to w delikatnej mgiełce miotły zbożowej:
A zboże marne i rzadkie:
co jest zresztą warunkiem powodzenia np. założenia makowo- bławatkowej rabaty. Są to rośliny jednoroczne lub dwuletnie, kiełkujące na odkrytej glebie. Mają krótki okres wegetacji, dlatego często zakwitają np. w drugiej połowie lata na budowach i w różnych tam wykopach.
Oczywiście. Zdjęć narobiłam co najmniej tyle, co aneta piwoniom i dziecku;-), dlategóż też więcej tutaj.
Szłam dalej, potykając się o rumianek bezpromieniowy- ten to pachnie!
i plącząc się w powoju polnym:
takie z niego, ach! sukieneczki tancereczki!
Aż dotarłam do pola o wysokiej kulturze:
jest, owszem, różnica. Szkoda, że bioróżnorodność przeszkadza, nie idzie w parze z ekonomią.
A jeszcze dalej
dopadła mnie plaga żółtych domów
oraz towarzyszących im, do bólu sztucznych ogrodów
ha, wieś dolnośląska:-///
Na pocieszenie- jeszcze jeden chwast:
mój ukochany dziki bez czarny, hyćka, Sambucus nigra. Chwast, tym razem ruderalny, kiedyś rosnący głównie w żyznych dolinach rzek, dziś towarzyszący osadom ludzkim, porastający różne zaazotowane miejsca. Trochę nielubiany, pewnie za swoją chwastowatą pospolitość, a niesłusznie, bo- te kwiatki jak gwiazdki!
rewelacyjne do dekorowania jedzenia. Ten zapach czarnej porzeczki! I zastosowanie ogrodowe, bo szybko i pewnie urośnie wszędzie, kwitnie niezawodnie, obficie i pachnąco, no i ma wiele odmian- a to czerwonolistne, pstrolistne, strzępolistne... o proszę... i proszę... i proszę.
W następnych dniach zaczęły ćwierkać wieczorne świerszcze... zakwitły przytulie, brodawniki, świerzbnice, groszki bulwiaste... i lato wkroczyło w pełnię, zanim zaczęło się kalendarzowo...
No... a następnym razem- lato w ogrodach i zagadki.
Pozdrówka, Megi.
jakie chwasty! toż to najpiękniejsze kwiaty, ale poza ogrodem :DDDDDDD
OdpowiedzUsuńjednak w swoim ogrodzie pozwalam rosnąć rumiankom, wyce, polnym makom zaś namiętnie zwalczam mlecze, powój, winobluszcz pięciolistkowy (wysiewany przez ptaki w innych zakątkach ogrodu, niż ten właściwy) i bez czarny razem z olchą i topolą - co przychodzą do mnie od rzeczki zapewne DDDD
Serdecznie witam wielbicielkę naturalistycznych ogrodów :)Mimo, iż nie widać ich jeszcze u mnie http://sielskidomiogrod.blogspot.com/ to z pewnoscią wiele ich jeszcze sfotografuję i zamieszczę na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ania
"Rośliny spontaniczne" - gdzie tu się wkleją emotikonkę z serduszkami?
OdpowiedzUsuńCzy użyczysz nam skrawka praw autorskich do umieszczania tego sformułowania w naszych wypowiedziach (chodzi nam o fonię, bo na blogu zawsze wspomnimy o autorze:)).
Trzeba zrobić użytkownika Rośliny Spontaniczne na fcb i będziemy go lajkować;-]określenie jest chyba powszechnie stosowane, pierwszy raz usłyszałam od córki- studentka biologii, to pewnie jest na bieżąco;-)Wyniki reserczu: "W nomenklaturze slow food tym nieco śmiesznym mianem określa się gatunki, które żyją dziko, a które trafiają na nasze stoły – mówi Agnieszka Kręglicka."; "Ekscytujące jest zbieractwo roślin spontanicznych, dziko rosnących: mniszka, pokrzywy, niedźwiedziego czosnku, szczawiu i pachnących owoców z lasu." (to samo źródło);"Zarośla te stanowią przedostatni krok na drodze zarastania byłych łąk przez roślinność spontaniczną, czyli obsiewającą się samorzutnie, bez udziału człowieka." (PTOP Salamandra). Też znalazłam ich określenie jako roślinności synantropijnej, czyli towarzyszącej człowiekowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkim radości ze spontanicznej rozkminy i obserwacji chwastów!
Jakimś cudem część komentarzy pojawia mi się tylko na poczcie... więc podzielę się z odwiedzającymi określeniem florysztuki- "kwiatochwasty"- jak sympatycznie!
OdpowiedzUsuńanavirt, jesteś świadomym architektem- bez urazy, ale architekci kochają rośliny architektoniczne. Przywracasz nadzieję na zmiany! Bo wszędzie czytam czytam czytam o tym, jak uczynić ogród bardziej ekologicznym itp., jak ważna jest sezonowość i zmienność, a potem widzę widzę widzę żółte tuje, żółte domy i skytower;-///
Lovely...well done!
OdpowiedzUsuń/ Gunilla Falk
Twój spacer wśród polnych kwiatów (chwastów) był wspaniały. Wiesz nie widziałam wśród nich kąkoli. Od jakiegoś czasu wypatruję ich i nie ma. Ostatnio też robiłam zdjęcia łąkowych kwiatów, ale w górach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń@Giga- kąkole są wrażliwe na herbicydy, wiesz, Roundup, Monsanto itd... rzeczywiście są już bardzo bardzo rzadkie:-/ pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuń