od początku

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

inne ogrody.

skąd taka cisza? gdzie się zapodziałam?
W czarnej dziurze.
Panika sięgnęła takich wyżyn, że postanowiłam wrócić do leczenia jej lekarstwami, a nie tylko sprzątaniem pod czaszką. Traktując to jako porażkę zresztą.
Jednakowoż okazało się, że serotoninę da się przedawkować. Przedświąteczny tydzień podział się nie wiadomo gdzie.
Czuję pewną niestosowność w pisaniu o tym TUTAJ, ale...
... ale.
To moje życie, skądinąd.
Lęk/panika objawia się tak, że kilka razy dziennie jestem w sytuacji zagrożenia życia.
Oczywiście subiektywnej.
Sytuacją śmiertelnego zagrożenia, powodującą niemożność oddychania, wzmożoną dzikość serca i wrastanie w asfalt jest wyjście do Żabki, zakupy w Biedronce, przejście z punktu A do punktu B (niemożliwe), korek uliczny (pamiętacie ten film z M. Douglasem? bardzo rozsądnie się zachował z mojego punktu widzenia;-p), jazda autostradą (nie można wysiąść), prowadzenie zajęć (bardzo przecież lubię), przeniesienie torby z praniem z pralni na balkon, umycie jednego okna, bycie samej w domu... i 1 500 innych sytuacji.
Ja nawet nic nie robię w ogrodach, w tym roku  nie przycięłam ani jednej gałązki, ja, Edzia Nożycoręka.
Nie daję rady.
Sami rozumiecie, że w tej sytuacji niedokładnie nawieziony trawnik, niepotrzebnie prześwietlony jałowiec czy inne codzienne nieporozumienia są jakby mniej ważne.
A ponieważ nawet w najbardziej komfortowej sytuacji od siedmiu lat wspomnienie lęku nie daje mi o sobie zapomnieć, to naprawdę są one mniej ważne.
Co leży w istocie u podstaw tego bloga.
I może dlatego pisanie o tym TUTAJ nie jest tak do końca niestosowne.
Dobra. Wiosna mi ucieka. Trochę zdjęć uratowanych z ucieczki.
Święta.
























Więcej Świąt.


 W stadzie.

 Świąteczny poranek.


 Wegańskie superbabeczki autorstwa Weganki.




 Nie daję rady- nie znaczy, że nie staram się dawać.
Jakiś czas temu panika kończyła się na ostrym dyżurze, teraz bywa przetłumaczalna na język zdrowego rozsądku.
W moim ogrodzie.






 I w innych ogrodach.













Tak wogle wogle to dziękuję za pamięć i przepraszam za nieodzywanie:-)
W końcu to ogarnę, taki mam zamiar.
Trzymam się słów Joanny: nie ma takiej możliwości, żebyś nie doszła... kiedy tylko wydaje mi się, że nie dojdę;-)
Moi Rodzice, piękni i młodzi, odwiedzają mnie we śnie. Mogę na nich liczyć.
I nie tylko na nich:-)



Pozdrówka, Megi.

36 komentarzy:

  1. :))
    M :))
    lubię tu zaglądać . Tak czułam ,że uciekałaś ale .... światełko znalazłaś . Ważne aby Wrócić :)) .
    Takie małe wojny wojenki porażki Zwycięstwa - kto mówił ,że życie jest łatwe ?
    ale jest piękne jeśli potrafimy patrzeć widzieć :)) czuć :))
    baba konna
    ja koń i nie tylko przygoda
    Witaj :) Narodzona :))
    Wiosna przyszła :)) niech i w sercu i głowie zagości :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. babo konna, tęsknię za tobą:-)i za takim miejscem niewzruszonym, jak dla ciebie siodło.

      Usuń
    2. babo ogrodowa :)) pakuj piernaty i w drogę :)) przecież zapraszałam :)))
      .... w życiu trzeba probować różnych smaków :))) i tak znajdujemy te ulubione :)) TP sprzedamy panu T:))....:))
      odwagi :))) ...wczoraj zasadziłam dwa drzewa w ogrodzie i jeden krzaczek :))) ihahaaaa :)) ... mam dziki ogródek dzikiego konia i zapraszam w nie-dzikie klimaty :))
      baba konna j:))

      Usuń
  2. Piękne kotki, śliczne sztachetki;) Dłuuugo Cię nie było. Jak to mówią Kwiecień- Wiosna- Stryczek. Znam to dobrze. Bądź dzielna -zaraz przejdzie- czekam;) Fajny wieczór spędziliśmy dziś w Lesie Mira:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kwiecień, wiosna, stryczek? nie znałam. To jak o halnym? Też bym chciała do Lasu Mira:-) myślałam o tym.

      Usuń
  3. zdjęcia jak zawsze urokliwe..... dobrze że wróciłaś..... każdy z nas ma swoje małe Westerplatte....
    czekam z nadzieja że wkrótce zaświeci Ci słonko

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez czekalam na Ciebie, gdzies sie zapodzialas ale juz jestes...i wszystko widac wraca do normy, szesc kotow ( tyle sie doliczylam chociaz mowilas, ze jest ich siedem), wiec szesc kotow wywoluje u Ciebie usmiech, bardzo zreszta piekny usmiech, wiec juz jest dobrze, a zdjecia..a zdjecia przepiekne wyjatkowo, i szyszki fioletowe...nigdy takich pieknych szyszek nie widzialam. Juz jestes i sie usmiechasz wiec jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siedem było z Kminkiem. Szyszki modrzewiowe, na pewno widziałaś:-) dziękuję.

      Usuń
  5. Zastanawiałam się czy gdzieś nie wyjechałaś na święta.Wszystko z czasem minie, zobaczysz :))Dobrze, że jesteś :)
    Ach,ale u Ciebie jest piękna wiosna! byłaś w okolicach Ślęży?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świąteczna niedziela w Strzegomianach- rodzice bratowej mają tam domek. Poniedziałek w Bielawie pod lasem, u rodziców TP. Zaprawdę pięknie, ta słoneczna mgła...

      Usuń
  6. życie to wojna podjazdowa...jedna przegrana bitwa nie czyni przegranej wojny,na całe szczęście:) codziennie sprawdzałam ,czy już coś napisałaś i się doczekałam,dobrze widzieć uśmiech u Ciebie!! buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. a lokal hm...no już nieaktualne:(szukam dalej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Megi, myślałam dziś rano o Tobie. Lęk - ochydna sprawa. Trzymam kciuki. Wrazie czego jestem dobra w pocieszaniu i słuchaniu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Widać że ogrody to Twoja pasja i kotki też ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Kaunis ja 'maistuvainen' on kuvasarjasi Keväästä...
    Hienoa kuvausta kokonaan.
    Katselin mielenkiinnolla.
    Kevät Terveisin Eko
    Suomi/Lapland/Kuusamo

    OdpowiedzUsuń
  11. Kociska fajne, a te pisanki- bardzo mi się podobały :)
    Nie było Cie trochę...no cóż, czasem każde z nas gdzieś się zapada. I to niekoniecznie przez natłok obowiązków...pozdrawiam i słonka życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Małgosiu Małgosiu! Zawracasz z przedsionka piekła i witam Cię, mocno przytulając. Byłam w tych krainach kilka razy, jako młódka. Myślałam wtedy, że to "wróg zewnętrzny", ale już teraz wiem, że najgorsze rzeczy robimy sami sobie. I zawsze jest tego przyczyna. Rozsądek nie ma TAM żadnego dostępu i nie może w niczym pomóc ...
    Jedynie na zewnątrz może jakoś zadziałać i Ty to już umiesz robić! Podziwiam Cię!
    W piekle zawsze jesteś sama, ale jak już wychyniesz, to korzystaj z ludzi, bo bez nich nie da się.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepędź, Megi, te harpie szarpiące duszę, widzę, że koty w tym bardzo pomagają, i słońce, i puchate trzmiele; modrzewiowe "szyszeczki" najpiękniejsze; może skorzystaj z pomocy, nie męcz się tak, czasami człowiek sam nie da rady; słońca w duszy życzę, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wasze wpisy są tą pomocą, na którą liczyłam i się nie zawiodłam:-) pomoc tzw. profesjonalna jest hmhmhm tak sobie pomocna.

      Usuń
  14. Odwiedziłam Twój blog i zastanawiam się, jak osoba, która potrafi uchwycić aparatem fotograficznym tyle piękna, nie potrafi dostrzec piękna w sobie.
    Postaraj się, wiosna coraz piękniejsza.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Ps. Dopiero teraz mi się oczęta otwarły na Twoje zdjęcia. Boziu, jak pięknie!
    Jeżeli tak widzisz, to wszystko będzie dobrze!
    Ten cień byka, z rogami wzniesionymi ku słońcu - to Ty z córką?
    Przepiękne pisanki z pietruszką (z pietruszką?)!
    Super płoty i ogrodzenia z żerdzi tam macie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, to my! Pisanki z trybulą, zresztą były też z bodziszkiem, TUJĄ (z tują nie wyszły, za sztywna), z podagrycznikiem...
      Do płotów i żerdzi mam stosunek ambiwalentny. Piękne, spłukane, szare, ale pamiętam, jak rozbierano całkiem dobre mury z kamienia, żeby takie płoty stawiać...

      Usuń
  16. Sporo tej wiosny uratowałaś, nie cała Ci uciekła.
    A jak już będzie dobrze, pojedziemy do wież! Właściwie już w tamtą niedzielę chciałam, ale tak padało... polegiwałam i myślałam dużo o Tobie. Nie znikaj już, dobrze?
    Ściskam czule

    OdpowiedzUsuń
  17. Świat na Twoich fotografiach jest taki piękny . Przecież takim właśnie go widzisz , i takim go pokazujesz. Wszystko inne to jakieś zmyślenie niedobre. Uśmiechaj się tak jak na fotce i będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Love your photos as usual! Wish the windflower would flower here to really soon!
    Hanna C

    OdpowiedzUsuń
  19. Megi, takie lęki to pewnie cena za nadwrażliwość - widzenie więcej, doświadczanie mocniej. I tak sobie myślę, że dobrze jest o tym pisać, żeby ci, którzy się z tym borykają, nie czuli się osamotnieni, nie myśleli, że tylko im się to przydarza...
    Pisanki wyszły przeboskie! Jak patrzę na twoje zdjęcia to marzy mi się nowy aparat... Głębia ostrości to jest to! ;-)
    Twoje zdjęcie w kuchni rozjaśniło mi, z kim od dawna "wizerunkowo" mi się kojarzysz... http://softandslow.com/2012/04/01/harel/
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, w dobrych chwilach tak właśnie myślę...;-p
      Twoje pisanki były ładniejsze, na moich wyszła taśma, którą w desperacji przyklejałam te oporne listki!
      Harel... no cóż, podobny bałagan kuchenno- szafowy, chociaż u mnie to już rozpiździel...

      Usuń
  20. Megi, nie daj się! :DDDD Niech moc będzie z Tobą! :DDDDD A jakby coś, to na na nas możesz liczyć :))))))
    Koty dobrze odżywione, puchate i wesołe, jak ich Pani :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  21. I ja tęskniłam, choć w utajeniu. Bo bardzo lubię do Ciebie zaglądać. Zdjęcia takie optymistyczne i piękne. Utulam, bo choć sama nie byłam w tych krainach, z których ty wychodzisz, dziecię moje ukochane bywa. Wiem i buziaki ślę

    OdpowiedzUsuń
  22. Pisz, to pomaga. Nie tylko Tobie.
    Kiedyś też nie mogłam dojść, też do "Biedronki", a nawet do apteki...
    Wiem, nie jesteś sama.

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj Megi pasiaste moje niebo Ci dedykuję....
    Wiem wiem wiosna wysysa soki z człowieka jak złowieszcza huba...zdarza się.
    Ale "uszy do góry to i pupa musi" jak mawiają moje ciotki i w sumie mają rację ;) A to że czasem uszom trzeba pomóc to inna sprawa.
    A co do kotów ja mam podobne stado tygrysków ;) tyle że psich.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)