Przyjechała do mię niespodziewana rodzina. Jednego dnia oglądaliśmy kury i chóry*, drugiego Wrocław.
Okazało się, że moje miasto to nie tylko banki i szmateksy na głównej, jak myślałam, ale i światło, dobre jedzenie (to akurat wiedziałam;-) ale nie, że TYLE, całe uliczki włoskich knajp, osobne klimaciki i smaczki), kolory, sklepy z tanimi torebkami* i syte, mieszczańskie dostojeństwo. No, ładnie jest. Czyli- przybywajcie.
Dworzec Główny |
A moja rodzona Frida pięknie śpiewa. Ta kicia oczywiście znalazła dom (obejrzyjcie, to tylko 2 minuty;-)), i wielu spośród piesów także.
Krótkie filmy są pokazywane w środkach komunikacji miejskiej i przyczyniają się do adopcji. Wiem, ja też mam mieszane uczucia względem adopcji pod wpływem emocji, ale może się udać, lepiej próbować.
Ten film kojarzy mi się z M.* Tak, z M.
Spójrzcie, jakim pięknym miejscem się opiekujemy w tym roku.
wszystko dobrze, tylko ten kolor. Podobno historyczny, ale chyba ktoś grzebał za głęboko i dokopał się do podkładu. Poza tym ten kontrast. No i dlaczego on się nie patynuje, nie blednie. |
pomysł na |
zapomniałam na amen, jak się ta kalina nazywa. Ale lepiej jej nie sadźcie, żyje tylko na dziedzińcu Ossolineum. |
Kos w roli rudzika, przyjaciela ogrodnika.
Oprócz rodziny wpadła maszka. Tak na pięć minut wpadła, zdążyłyśmy poczymać się za rączkę i zajrzeć głęboko w oczy. Maszka przywiozła ze sobą: trzy pączki, "resztki" (tak powiedziała) ciasta z malinami i prezent "na wieczną pamiątkę". Wymieniam, bo to cała maszka w tych darach, serdeczna i bezpośrednia, i słodka.
prezent. Wielki muszlowiec. |
No sami powiedzcie.
Idźmy dalej.
Jeże mają się dobrze.
kolacja u jeży |
transport jeży. Jak są najedzone, to nie trzeba używać rękawic. |
kot a jeże |
Fossy to zwierzęta nadrzewne? |
Foss jest tak przepięknym drapieżcą, że ach. |
którym może okazać się przyjaciel.
Albo dywan.
Albo Albin.
Należy także wypatrywać ptaków. Całymi dniami.
Bo oprócz tradycyjnych mazurków, sikorek i sierpówek pokazały się kwiczoły i zięby.Może to już wiosna będzie?
Może.
A może nie. To zimowy zupełnie park kyji ulubiony, w którym byłam dzisiaj na kijach. Myśląc, czy kyja by nie chciała na kijowy spacer.* Bo się już x czasu na ten spacer umawiamy.
Uwodzące może być to, że po kijach należy się posiłek regeneracyjny.
I jeszcze mam pytanie: u kogo byłam w piątek na kolacji ze śniadaniem?
(i z dwiema butelkami wina na dwie laski)
Na razie zabawiamy się słownie na wydarzeniu:
'(...) Projekt Rewitalizacji Urzędów w Warszawie.
W zarysie przedstawiałby się tak:
1. Bierze się przedwojenne plany miasta.
2. Zrównuje się z ziemią wszystkie budynki urzędów.
3. Zwalnia z pracy wszystkich brzydkich i niedomagających urzędników.
4. Na podstawie przedwojennych planów wytycza się ulice i budynki tam, gdzie były przed wojną.
5. Odtwarza przedwojenne ulice i kamienice w miejscu urzędów.
6. Dodatkowo jakieś ławki i siłownie.
7. Zatrudnić nowych, ładnych i zdrowych urzędników. Bo, powiedzmy sobie szczerze, te aktualne budynki zaprojektowano i zbudowano po pierwsze za komuny, a po drugie bez głowy.Trzeba to wszystko rozpierniczyć, tzn. chciałem powiedzieć zrewitalizować...
1. Bierze się przedwojenne plany miasta.
2. Zrównuje się z ziemią wszystkie budynki urzędów.
3. Zwalnia z pracy wszystkich brzydkich i niedomagających urzędników.
4. Na podstawie przedwojennych planów wytycza się ulice i budynki tam, gdzie były przed wojną.
5. Odtwarza przedwojenne ulice i kamienice w miejscu urzędów.
6. Dodatkowo jakieś ławki i siłownie.
7. Zatrudnić nowych, ładnych i zdrowych urzędników. Bo, powiedzmy sobie szczerze, te aktualne budynki zaprojektowano i zbudowano po pierwsze za komuny, a po drugie bez głowy.Trzeba to wszystko rozpierniczyć, tzn. chciałem powiedzieć zrewitalizować...
Ci, co by im się nie spodobało, to zobaczą, jak będzie tam pięknie.'
i komentarze:
i komentarze:
':)))) Nad tymi starymi urzędnikami się zlitujmy może:)'
'(...) cóż za Emocjonalne Podejście! Zupełnie niemerytoryczne!'
'Starzy urzędnicy zagrażają petentom, bo mogą się przewrócić i oblać gorącą kawą interesantów.'
'(...) mają chyba chyba chore środki. Z zewnątrz wydaje się ok, dopóki się nie zetnie.'
'a tak ładnie z zewnątrz wyglądają. Jak te pozory mylą.'
Tak to się zabawiamy.
Powoduje to duży ruch na blogu i przepraszam za reklamy robótek ręcznych oraz blowjobów, które pojawiły się w komentarzach. Nie chcę wprowadzać zatwierdzania ani weryfikacji obrazkowej i jeszcze nie wiem, jak to ogarnąć.
Pozdrówka, Megi-
- do bardzo wkrótce, bo drzewa mnie dręczą. Do tego stopnia, że co wieczór przypinam się do fejsa, szukam jakichś punktów zaczepienia i przepisów, uczę się i znajduję, a drzewa mi się śnią.
... no i nie wysłałam zdjęć ani linków do duńskich ciuchów* ale pamiętam.
*- do omówienia w komentarzach i innych pogawędkach. Zakładam, że nie wszystkich interesuje, ale wiem, że kogoś tak:-)
'Starzy urzędnicy zagrażają petentom, bo mogą się przewrócić i oblać gorącą kawą interesantów.'
'(...) mają chyba chyba chore środki. Z zewnątrz wydaje się ok, dopóki się nie zetnie.'
'a tak ładnie z zewnątrz wyglądają. Jak te pozory mylą.'
Tak to się zabawiamy.
Powoduje to duży ruch na blogu i przepraszam za reklamy robótek ręcznych oraz blowjobów, które pojawiły się w komentarzach. Nie chcę wprowadzać zatwierdzania ani weryfikacji obrazkowej i jeszcze nie wiem, jak to ogarnąć.
Pozdrówka, Megi-
- do bardzo wkrótce, bo drzewa mnie dręczą. Do tego stopnia, że co wieczór przypinam się do fejsa, szukam jakichś punktów zaczepienia i przepisów, uczę się i znajduję, a drzewa mi się śnią.
... no i nie wysłałam zdjęć ani linków do duńskich ciuchów* ale pamiętam.
*- do omówienia w komentarzach i innych pogawędkach. Zakładam, że nie wszystkich interesuje, ale wiem, że kogoś tak:-)
Ogród Krasińskich - zgroza. Jeszcze pamiętam asfalt przed pałacem a teraz drzewa, wielkie, stare..
OdpowiedzUsuńAle fajnie tam u Ciebie!
właśnie. Fajnie jest, fajne miasto, fajne życie. Lubię, jakoś się w tym ułożyłam. Co nie znaczy, że inne nie jest fajne i że nie lubiałabym.
UsuńOssolineum! uwielbiam.
OdpowiedzUsuńnależę do generacji, która musiała się udać do bilioteki, aby przeczytać książkę na ćwiczenia, zamiast komfortu siedzenia na sofie z laptopem i googlebooks.com ;) dlatego swego czasu miałam przyjemność swoje odsiedzieć w tym szacownym budynku. a ogród - cudo. choć te lamówki faktycznie odstają...
wpis przeczytałam z przyjemnośćią.
pozdrawiam z zawalonego śniegiem Londka :)
ja też. Oczywiście. Ale to było dobre, ta zakurzona cisza i lampki na stołach, i skupienie. Wiadomo było, po co się tam przyszło. Teraz jest naraz fejs, pomidorówka, radio i cośtam, zacierają się granice.
UsuńLubiłam tamten dziedziniec Ossolineum, z zabluszczoną studnią i bluszczem na ścianach, żwirowy. I poszarzałą kremowość ścian.
U nas też napadało:)
może kiedyś zasiadłyśmy przy sąsiadujących lampkach ;)
UsuńTaką rewitalizacje należałoby przeprowadzić we wszystkich urzędach, w każdym z polskich miast.
OdpowiedzUsuńTylko wspólnymi siłami można coś osiągnąć. Powodzenia.
Miejsce, którym sie opiekujecie jest faktycznie ładne.
Serdeczności
oczywiście tylko względem urzędników, którzy mają chore środki... a tego z zewnątrz nie widać, a jak się okaże, to bywa za późno, tak jak tu. Walczymy, dzięki.
UsuńMiejsce opiekowane cudne i ja bym się kolorów nie czepiała ani ani. Wyblaknie i wtopi się, a teraz i tak mi się bardzo podoba, jakoś dostojnie, bogato a poważnie, do miejsca stosownie, ale bez przesady i nie nowobogacko. W Poznaniu koło Zamku widziałam pod drzewami połacie trawnikowe z runianki, inne z hedery. Coś pięknego. A moja runianka się nie rozrasta. Czemu?
OdpowiedzUsuńTeraz wiem, kto mi zjada ptaszki w ogrodzie - Twoje koty i moje sroki!
właśnie dziadostwo nic a nic nie blaknie. I kolor sam w sobie ładny i mocny, ale przy tym całym ozdobnym baroku wystarczyłby jeden jasny i światłocień. Runianka, zaobserwowałam, lubi wilgotne podłoże i słońce woli niż cień (niedługo napiszę o okrywowych). Najgorsze dla niej stanowisko to suchy cień, robi się długa i matowa. Nie ma wymagań co do gleby.
UsuńAaaa... Słońce, powiadasz, no to już wiem. Dzięki!
UsuńW pierwszej chwili pomyślałam, ze jeże "załatwiają" jakiś Twój naszyjnik, a to robale, ha ha ha.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
rzeczywiście, drewnochrony wyszły dość biżuteryjnie, tłuste i błyszczące:-)
UsuńOooooo
OdpowiedzUsuńMuszę odetchnąć.
Byłaś u Inkwi :)
Wrócę.
obejrzałaś?
Usuńdzikość serca.
Ja jeszcze wciąż nie obejrzałam go dokładnie od a-z, bo net za wolny ... .
UsuńDzikość serca jest pierwsza, która mówi do mnie.
Później zobaczyłam, a właściwie poczułam, niesamowity spokój. Zupełnie odmienny od spokoju europejskiego.
I za ten spokój Ci bardzo dziękuję.
Dawno temu, gdy z racji studiów, jeździłam na Spotkania Teatralne do Wrocławia, powiedziałam sobie, że jeżeli by nie Kraków, jeżeli inne miasto - to tylko Wrocław.
I jeszcze. Bardzo mi się podobają zdjęcia kawiarniane. Sowa :)
UsuńMuszlowiec super!
O "tych" drzewach pisze też Białczyński i Taraka. Czytałaś może?
tak właśnie, spokój, ocean spokoju. W kontraście do dzikości. Myślę, że montaż, jak skrawki pamięci, jak powiewające na wietrze wstążki (pranie;-p) kazał mi o tobie pomyśleć. Do mnie bardzo mówi:-)
UsuńSowa <3, ale nie nabyłam. Muszlowiec <3<3.
Mam zaległości w temacie drzew, bo musiałam przesiąść się na nowy kompek, trochę mi zajęło przenoszenie wszystkiego, a poza tym nie ogarniam. Niech szlag trafi "intuicyjny" windows8 i "blogerski" (cytaty) sprzęt lenovo. Po co dobre zmieniać na tujowe.
Kosy to takie sympatyczne ptaszki i wydają niesamowite dźwięki. Mam dwie rodzinki u siebie, dla nich zostawiam jabłuszka pod drzewami, najbardziej lubią boskopy:))) Trochę poczytałam o tym ogrodzie Krasińskich u Cię i nie mogę się teraz pazbierać, pomysł rewitalizacji urzędów jak najbardziej na miejscu!!!
OdpowiedzUsuńPozdrówka:)
chwilami już śpiewają wieczorami, podskakuję z radości, że to wiosna już:-) zapominam, że są regulowane światłem i muszę poczekać na ich długie piosenki.
UsuńPopacz, jakie wybredne, jak mają wybór. Przypomniałaś mi, muszę wystawić jabłka.
No bylas u Inkwizycji, zazdroszcze Ci! a Wroclaw tez kocham, piekne miasto, teraz mam do niego daleko, kiedys z Opola bylo blisko. Jak zawsze poczytalam sobie Twoj wpis z wielka przyjemnoscia i bardzo podobaja mi sie JEZE!pozdrawiam z Caracas
OdpowiedzUsuńno, u Inkwi oczywiście.
OdpowiedzUsuńCzyli już na amerykanskich śmieciach jesteś, rozjechaliście się wkrótce po świętach? czekam na wpis z ciepłego kraju, u nas biało biało biało!
Rozjechalismy sie po swietach....ja ciagle sie przyzwyczajam do amerykanskich smieci, idzie mi to z trudem, ale mysle ,ze dlatego ze musze posiedziec troche w Caracas , w Andach byloby o wiele latwiej...lubie " bialo, bialo...."
UsuńA gdzie takie piękne poduchy w koty? Też chętnie bym tam zajrzała :)
OdpowiedzUsuńNatka
http://www.facebook.com/soloartcafe- tutaj:-)do kupienia oczywiście.
UsuńOj, Małgoniu, tak powszechnie obnażyłaś moje oplute okna i piach z łap na podłodze... nie na darmo tarzałaś się po niej, z tej perspektywy widać wszystko ;-) Koty polujące to prawdziwe tygrysy w dzikiej dżungli (świat to dżungla przecież).
OdpowiedzUsuńZ Trixem źle, jedziemy do weta, zobaczymy. Nie chce jeść, wymiotuje, rano trochę się bawi, ale po południu robi się taki schyłkowy, zupełnie zamknięty, odpływa... Bida moja.
Mimo wszystko na linki obiecane czekam.
Całuję
cicho bądź, nikt nie zauważył... ja też nie, to tylko u siebie latam na miotle. Takie oplute szyby są bardzo malarskie, widać, że są, i w ogóle wnętrza fajnie wyszły, tak bezkolorowo:-)
Usuńbiedny Trix, czyli gorzej, a nie lepiej:-[ słaby pewnie bardzo, może, jak tak się zamyka, to przetrwa... a ja wciąż nie wierzę, że nie przetacza się krwi? psom się przetacza.
Witaj
OdpowiedzUsuńPozwolisz że posadzę tu od czasu do czasu swój zadek , i poczytam , skomentuję .
:-)))
UsuńOssolineum czas niewypowiedzianych emocji:) potwornie bałam się takiego jednego bibliotekarza:)był na mnie uczulony prze te parę lat:))cudne miejsce i kawiarnia tez tam była fajna...dobre czasy:) buziaki z zasypanej Widawy!!
OdpowiedzUsuńopowiedz, jak uczulony? na ciebie?
Usuńbył za- u- ro- czo- ny.
Tak btw, publicznie: zawsze uważałam, że jesteś ładna, ale dopiero Edit to odpowiednio wyartykułowała: ależ ta Basia to PIĘKNA DZIEWCZYNA! (a Edit bywa koszmarnie krytyczna;-p)
Dziękuję:) był uczulony, no nie lubił mnie:) zawsze sprawdzał, czy po książkach nie piszę:) a ja się go bałam strasznie! wszyscy inni mili, a on jak bestia:)buziaki
UsuńMocno namieszałam z tymi drzewami z Warszawy? Daj znać, jak rozstrzygniesz, które jest które. Bardzo jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńdam znać. Lipa to lipa, umocniłaś mnie, znalazła się na ulotce. Reszta to głównie jeden i ten sam kasztanowiec, sfotografowany z x miejsc, żeby wyglądało na więcej drzew;-/ był też dąb, na innych zdjęciach, równie zdrowy jak lipa. A to, co wyglądało po korze jak kasztanowiec, ale obok leżały klonowe gałązki, to moim zdaniem klon jesionolistny- duży ma taką korę, chociaż ja tu na zachodzie rzadko je widuję.
Usuńno to nawet ja wiem, że dwie butle wina były z Inkwizycją spożyte. :-) posiłek jeżowy wygląda.... apetycznie(?) :-) miło zawsze rozpocząć dzień u Ciebie... dobrego ... pozytywnego życzę
OdpowiedzUsuńno pacz pacz, a skąd ty to wiesz? Plotkarska blogosfera;-p
UsuńDla niektórych zapewne apetycznie, większość nie może znieść mlaskania:-)))
Dobrego dnia też!
No to poszłaś po bandzie, nie wiem na czym się skupić: na jeżach, na kotach, na zielonym czy na Wro:) Po namyśle proszę o częstsze odcinki serialu "z życia jeży".
OdpowiedzUsuńKalina to Viburnum davidii:)
Z życia jeży: jeżyna wyrwała się ze "swojego" pokoju (ofszę, mają swój pokój, w którym przez pół dnia robią, co chcą), poszła do sypialni, znalazła na podłodze stertę ciuchów i zaczęła je przeżuwać i robić z nich gniazdo. Znak, że trzeba posprzątać.
UsuńTeraz powinnam je zamknąć, bo budują właśnie domek z gazet pod komodą. I pozamiatać domki, żeby miały co robić wieczorem. Jak są zajęte, to nie atakują;-)
Kalina davidii, powiadasz. Zapewne. Widziałam ją z 10 lat temu we Włoszech, dzięki. A ty pewnie w UK.
Parafrazując - jeże uczą porządku. Wiem co potrafi zrobić mój osobisty Wysort zwany często Burym Gangiem. Np wydrapać dziurę w najlepszym swetrze kol.małża. A on nie może zrozumieć do tej pory jak kot wchodzi do szafy.
OdpowiedzUsuńJa mam dość może naiwne pytanie - czy jak je wypuścicie wiosną to je potem rozpoznasz?
Kalinę faktycznie znam głownie z UK, często można ją spotkać w ogrodach i Garden Centre. Ale po raz pierwszy widziałam w ogrodzie na Śląsku, trafiła na listę szukanych i jakoś mi tak utkwiła. Potem zrezygnowałam, bo ta śląska po jakiejś zimie jest już R.I.P:(