tylko pod Sowimi Górami
tylko przed zachodem słońca
Zachodem
Słońca
Cała srebrzystość
cała jaskrawość
i cała czereśniość
(bo to Sady Kwietniowe są)
No i nie udało się wyjechać w czas, tylko cały dzień później, jak się pieprzy, to po całości.
Plany a życie to dwie różne rzeczy.
Ale to nic
może zostaniemy dwa dni dłużej;-)
praca u siebie ma dwie strony- dobrą i lepszą (oraz trzecią- ciemną). Nikt mi nie planuje urlopu;-)))
keep calm
przytulam się do brzózki białochińskiej zupełnie gdzie indziej. Brzózka jest trochę zaskoczona. |
PS. internetów w najbliższym tygodniu się nie spodziewam.
moje dawne kochane klimaty... na szóstym zdjęciu widzę Duzy i Mały Wołowiec, i chyba fragment Dłużyny....
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia ....
Wołowiec i Dłużyna, powiadasz? A ja od lat się nie zainteresowałam imionami tych gór, muszę nadrobić...
UsuńZgodzę się, takie rzeczy tylko w lipcu. Pięknie...chce się chłonąc smaki i zapachy lata i tulić się do brzózek. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńchłonąć chce się:-)
UsuńPrzecudnie!!!!
OdpowiedzUsuńno!!!
UsuńA czy to nie gdzieś tam, pod Sowimi, Afonia miała swoje ule? A czy to nie gdzieś tam, jechała drezyną, z Rafałem, do spowiedzi? W moim wyobrażeniu to tam.
OdpowiedzUsuńWszędy tam u Was pięknie i tajemniczo.
A co do czereśni, to nikomu bym nie życzyła zobaczyć, jak obgryzam drzewa czereśniowe :)
Pozdrawiam gładkolicą!
pewnie miała ona, ale polski film jest mi obcy poniekąd, a ostatnio w ogóle film.
UsuńChociaż takie filmy z krajobrazem w tle, tym krajobrazem, jak "Jutro będzie niebo", to tak.
Obgryzasz jak koza?:-)))
Wszystko takie piękne, wygrzane w słońcu, pachnące i kolorowe! Fantastyczne zdjęcia i to 'przenikające" światło - cudowne!
OdpowiedzUsuńo tak, wygrzane i przenikające to też słowa klucze!
Usuń... czyli pelnia zycia!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
pełnia życia, pełnia roku!
UsuńCudne miejsce.. mnie z by stamtąd trzeba wyganiać siłą...
OdpowiedzUsuńnikt by cię nie wyganiał:-)
UsuńTy Megi umiesz poczarować, oj umiesz!
OdpowiedzUsuństaram się:-) w sumie łatwo mi przychodzi;-p
UsuńPrzepięknie !!! Ale najcudowniejsze te łąki i pola ze zbożem ... Uwielbiam te proste klimaty. I ta zabawa z aparatem, łapanie późnych promieni słonecznych, a potem porannych i w samo południe ... no rewelacyjny efekt !!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńja też uwielbiam, jak widać:-)
Usuńjęczmienie są takie puszyste:-)))
Lubię lipce. Są takie pełne i takie centralne...
OdpowiedzUsuńJa też nie bardzo mogłabym planować i - nie planuję urlopu.
Ale jestem otwarta na urlopy spontaniczne i doraźne oraz z wolna przybłąkane :)
Chaszcze! Cudowne!
chaszcze, no. Chaszcze są zawsze cudowne.
UsuńFaktycznie lipce są centralne, no pacz!
Have a nice vacation break Megi, you've earned it! Watka.
OdpowiedzUsuńdzięki:-)
UsuńEarned w obu znaczeniach- zarobiłam i zasłużyłam;-)))
na dźwięk słów 'Góry Sowie', widzę siebie z plecakiem, potem namioty, ognisko, Wielka Sowa czuwająca. swojskie klimaty :)
OdpowiedzUsuńsuper!
a ja widzę "najpiękniejsze miejsce w Sudetach", do którego szliśmy z plecakiem- z namiotem już po ciemku z autobusu, już nie zdążyliśmy tego namiotu rozłożyć, spaliśmy w śpiworach na ziemi na końcu świata... rano okazało się, że kilkadziesiąt metrów od drogi, dookoła której się kręciliśmy, potykając o korzenie i wpadając do wykrotów!
Usuńjak zwykle dużo dobrej energii, dziękuję!
OdpowiedzUsuńju łelkam!
UsuńWirtuozeria optyczna!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń:-)))
UsuńBardzo podoba mi się kamień łączony z cegłą, a koniom chyba dokuczają gzy, bo ogony, widzę, w ruchu; kiedyś jechaliśmy raniutko wzdłuż pola jęczmienia, mięciutkie kłosy równiutkie, a ponad nimi tylko rożki, co u licha? a to jelonek sobie leżał w zbożu, odpoczywał, tylko rożki sterczały; stary sad czereśniowy, pokrzywione drzewa, jak tam ładnie; cmok w czółko, Megi.
OdpowiedzUsuńP.S. I jeszcze chciałam zapytać, zupełnie nie w temacie, jak w tych ogrodach, które pielęgnujecie, jest rozwiązany problem nadmiaru usuniętych, powycinanych gałęzi, konarów? jeśli ktoś nie posiada rębaka? a jak jest u Ciebie?
ja też lubię to połączenie, chaos kamiennych wzorów i geometrię cegły przy ościeżnicach i nadprożach.
UsuńTen najbardziej ogoniasty koń paczył na kogoś, kto na koniu jechał drogą, dlatego głowa i ogon wysoko, uszy nastawione, istna ciekawość.
Jak tu ładnie, jak tam ładnie:-)
A, gałęzie, to jest tak: zrębkujemy je i zostawiamy na działce, jak ktoś chce. A jak ktoś nie chce, to zabieramy i używamy do ściółkowania w innych ogrodach zamiast kory albo kompostujemy. Zrębki są idealne do kocich kuwet, bo mogę je wyrzucać na kompost, nie to, co żwirki bentonitowe.
Wszystkie resztki zielone zabieramy i kompostujemy na wynajętym polu (a teraz to chyba nielegalne;-p), kompost używamy zamiast torfu. Rocznie powstaje kilkadziesiąt ton kompostu.
Przy okazji w ten sposób utylizuję własną zieleninę, ale ja tak rzadko plewię czy tnę, że trzykomorowy przydomowy kompostownik mi wystarcza.
Na takiej działce, jak twoja, układałabym kupy chrustu albo robiła z gałęzi faszynę między palikami jako przegrodę, osłonę przed wiatrem, mieszkanie dla jeży i jaszczurek, podporę dla pnączy, wreszcie miejsce, gdzie spontanicznie wyrosną młode drzewka i krzewy, po czasie, w takim bukiecie, jak na pastwiskach na pryzmach kamieni. Tak właśnie.
Świat jest piękny zwłaszcza o zachodach słońca. Brakowało mi takich widoków chociaż miałam też piękne ostatnio chociaż z goła inne.Całusy wielkie
OdpowiedzUsuńczekam na twoje wakacyjne:-)
Usuń
OdpowiedzUsuńPięknie u was.
ale. długi. komentarz:-)))))
UsuńCzuję się jak w jakimś zaczarowanym ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńUmiesz czarować wszystkim, nawet przyrodą :)
Czaruj jak najwięcej :)
Pozdrawiam
nawet?;-)
Usuńzamierzam nadal:-)))
Pełnia lipca :)
OdpowiedzUsuńpełnia szczęścia:-)
UsuńO matuchno, jak pieknie, ja tam chce mieszkac!
OdpowiedzUsuń