W międzyczasie zapełnię ścianę kolejną letnią reminiscencją.
Bardzo lubię ten niewielki miejski ogródek.
Miał być "angielski", z kwiatowymi rabatami, "wiktoriańskim" zimowym ogrodem i słodkimi detalami. W założeniu.
Czas i miejsce zweryfikowało plany- cena stylowego ogrodu zimowego daje do myślenia, stare drzewa i wysokie żywopłoty (... sąsiedzi) nieco ograniczają dobór kwitnących roślin, a właścicielka, J, w międzyczasie polubiła duński dizajn lat 50tych i 60tych XX wieku bardziej niż dziewiętnastowieczną Anglię. Stąd detale ciągle w pamięci.
Wejście wyróżnia ten ogród spośród wszystkich na całej ulicy. Wchodzimy wśród róż.
Odmiany to m. in. 'The Fairy', 'Lovely Fairy', 'Morsdag', 'Mozart', 'Ballerina'. |
Ale co. Rosną bez żadnej opieki ani podlewania, kwitną, są piękne same w sobie i żaden pies się w nie nie zapędzi.
Lipy zasłaniające elewację (!takie-wielkie-drzewa-w mieście-przy ulicy-koło domu-#iletoliści!) można uznać za dyskusyjne, ale świadczą tylko o oryginalności i niezależności wyborów J. Kompromisowo wybrałam ogarnięte odmiany lipy drobnolistnej 'Greenspire' i 'Böhlje', ale i tak wymagają formowania (na zdjęciu przed cięciem).
Za murem jest tak.
Kule bukszpanu w związku z wieczną transformacją ogrodu mają być od teraz strzyżone w spłaszczone kamienie. Runianka japońska i barwinek pospolity 'Gertrude Jekyll' sprawdziły się jako rośliny okrywowe.
Dalej klasyka- żwirowe ścieżki na krzyż, obwodnica, ściana grabowo- bukowego żywopłotu (zastany w ogrodzie), szpaler formowanych lip od strony szczególnie ... sąsiadki i stare drzewa owocowe.
Żurawki to zeszłoroczna miłość J. |
Tawułki rosną nadspodziewanie dobrze. |
Detale nie są jeszcze kompletne- ten owinięty słup to przyszła stylowa lampa. |
Brzozy to kolejne życzenie J, pozornie sprzeczne z charakterem ogrodu. |
Położenie bramek zostało dopasowane do rosnących tam wcześniej róż, tu 'New Dawn'. |
Centralna oś widokowa kończy się cisową niszą. |
Po bramce wspina się tym razem klasyczna, poniemiecka Kletterrose. |
Ławeczka, ekhm, tymczasowa. |
Niewielkie fragmenty trawników tworzą jakieś tam tło dla gąszczu roślin.
Palma i lawenda, very English. |
A dalej już gąszcz.
To badziewie nad tawułką to spontanicznie wyrośnięta ałycza. Nie miałam serca wyrzucić, pomyślałam o wczesnych białych kwiatkach na tle jałowca, o żółtych śliweczkach... teraz jest już uformowana. |
Obwodnica biegnie między żywopłotem a cisową wnęką. Żeby nie była tylko nudnym, tunelowym przejściem, po drodze umieściłam kilka powodów do spacerów. |
Płomyk wiechowaty 'Natasha' może rosnąć w półcieniu. |
Letnia burza :-) |
i morele. Co pokazuję wam z przyjemnością :-)
Można też powiedzieć o tym ogródku "niewielki, w muszelki". Dzieło młodszej J.
(chociaż nie jestem tego pewna ;-))
Cóż dodać?
Ogród jest jedną z miejskich enklaw, o których niedawno pisałam.
Jest nieduży (ok. 800 mkw) i w tym roku skończy 4 lata.
Do tej pory się urządza, a jednocześnie zarasta. Zdjęcia robiłam w dwa lipcowe dni podczas prac przy cięciu- na większości widać stan "przed", na innych "w trakcie" (np. żywopłot jest na różnych fotkach w różnym stanie).
Nie opiekujemy się nim na regularnie (stąd moje liczne westchnienia powyżej, gdybyśmy bywali częściej, to róże byłyby na czas, hortensje nieco niższe, byliny dopilnowane, jałowiec ogarnięty...), na co dzień trawnik jest koszony, rabaty mniej więcej plewione i to wszystko.
Ale to optymistyczne, prawda? Owszem, busz, ale ma swoją strukturę i nie razi zaniedbaniem. Dżungla małoobsługowa.
Mam z tego ogrodu kilka zdjęć "przed". Zwykle wyrzucam takie badziewie z dysków, ale te się zachowały.
Dokładnie pięć lat temu sytuacja wyglądała tak.
Mapa inwentaryzacyjna. Wszystkie rośliny z wyjątkiem siewki orzecha i dzikiej róży zostały na swoim miejscu lub przesadziliśmy je. |
Główna oś widokowa. Drzewa wymagały uważnego cięcia. |
Miejsce pod gruszą, gdzie rosną hortensje. I ta sama ławeczka :-) |
Piękne lilaki rosną po obu stronach domu. |
Przedogródek, ten z bukszpanami. |
Wejście wśród róż... |
Miejsce na przyszły szpaler lip. |
Znam ludzi, którzy wycięliby to całe piękno, i niekoniecznie są to inwestorzy, często za to profesjonaliści.
Jedna z inspiracji J wyglądała tak:
Wstępna koncepcja tak- jak widać, lipy miały rosnąć przed działką, a ścieżki planowałam ceglane.
A tak plansza podstawowa.
To też jest optymistyczne.
Cztery lata- i zdegradowany teren może stać się roślinną oazą z innego świata. Każdy może tak mieć, każdy może to zrobić (pod pewnymi warunkami :-D)
Dla dobrego, moim zdaniem, efektu, ważna była współpraca między J a mną. Jest regułą, że im mniej inwestor się wtrąca, tym wychodzi bardziej spójnie, ale dobre argumenty przekonują mnie do wyjścia poza moje ścieżki, co zawsze jest twórcze.
O jednym i drugim- o wtrącaniu się z marnym skutkiem i sile argumentów- mam do napisania.
Co słychać poza tym?
Roślinny Spacerek wiadomo.
Permakultura hm. Na razie wyciągam jeden wniosek- że każdy mój ogród jest permakulturowy, także powyższy, co jestem w stanie udowodnić. Też o tym napiszę... kiedyś. Żebyście się ucieszyli, że macie permakulturowe ogrody :-)
Ogród społeczny hm hm. Hm.
Poczekajmy :-)
Blogery, fejsbuki i cała nakręcona otoczka wokół (a może zamiast) prostego przycinania i grabienia skutkuje tym, że po mentalno- wizualnym ogarnięciu ogrodu, w którym (już! już!) zaczęliśmy wiosenne porządki MUSZĘ zrobić kilka fotek, a na poganianie przez TP reaguję oburzeniem- przecież SOCIAL MEDIA!
W social media, to taka zabawa w wyścigi, dobiliśmy do 1000 lajków. Chcecie wiedzieć, jak?
A dzisiaj 999 ;-p tak to wygląda. Weźcie coś uzupełnijcie. |
Zdjęcia przebiśniegów są lepsze niż aksamitki :3
Pozdrówka, Megi.
Piękny ogród! Przyjeżdżam tamtędy prawie codziennie i te róże w sezonie zachwycają. Fajnie było zobaczyć cały ogród :)
OdpowiedzUsuńNo proszę. Kolejna osoba, która mówi o tym, że przejeżdża i cieszy... Świat jest mały, dobrze mi z tym, że dostarczylam tej małej radości.
UsuńFajny, mogłabym zamieszkać w takim :) Dla mnie trochę bardziej skandynawski niż angielski... Zachwyciły mnie te stare drzewa owocowe wkomponowane w całość... Do zainspirowania mojego M, że tak chcę :) Przebiśniegi mówisz? u Was zawsze wcześniej :) Do zobaczenia zatem...
OdpowiedzUsuńFaktycznie trochę skandynawski, w tym klimacie prawdziwych skandynawskich ogrodów, jakie znam i jakie opisujesz. Też mogłabym zamieszkać... pod warunkiem, że koty siedzialyby za płotem! Do zobaczenia :-)
Usuńtu zaszła zmiana :)
OdpowiedzUsuńgeneralnie bardzo, poza paroma szczegółami, które bym zmieniła. normalny, nienachalny ogród bez zadęcia :)
pytanie techniczne. czy ałycza może być podkładką dla moreli ? miałam dwie morele posadzone, obie zdechły po 2 latach (!!!) pozostały dziarskie podkładki, które w tym roku zakwitły białymi kwiatkami. bardzo się obawiam czy to nie tarnina, która zaraz będzie łazić po całym ogrodzie.
Teraz też bym zmieniła kilka szczegółów. Bez zurawek, brzozy Youngii, więcej róż w środku, wyższa okrywa pod bukszpany, trzeba przesadzic jedną choine. Może będę miała okazję w tym sezonie. Spróbuje się umowic na cięcie teraz, bo nie wyobraża sobie tych róż za rok... Jest tam jeden fajny patent autorstwa J jeszcze- połączenie laurowisni z wydmuchrzyca, jedno i drugie mocno walczy. Tak, modele szczepi się na alyczy, zostaw. Chociaż ona też robi odrosty korzeniowe, ale nie takie, jak tarnina.
Usuńszkoda, ze nie przeszedł pomysł ceglanej ścieżki, ten żwirek jest zbyt kontrastowy, gdyby choć był ciemniejszy a wogle to bruczek przerośnięty mchem. hortensje zamieniłabym (wiadomo :P) na metrowe rdesty, języczki i Veronicastrum virginicum i róże ofkors tesz. i te gotyckie bramki, które mi zawężają perspektywę na coś łagodniejszego. żurawki to zupełnie inna bajka, brzozy tez ale mniej mi przeszkadzają. ożywiłabym bukszpany kamieniami (he, he), w sensie małe formy.
Usuńdzięki za ałyczę, rosną w miejscu gdzie mogą być odrosty no ale bez przesady ;)
jeszcze pomyślałam- teraz! że żwirek bazaltowy byłby ok, on jest taki niebieskawy, jak płyty tarasowe udające wapień. Tylko że bazaltowy jest nietradycyjny u nas i myślałam, że ten szary granitowy fajnie rozjaśni (i tak robi, tylko mocno kontrastuje z obrzeżem).
UsuńW ramach wysokich później są świecznice. Dodałabym jeszcze coś pierzastego (aminek, fenkuł).
A bramki, popacz popacz, nie zgrzytnęły mi. Jednak to oka historycznego trzeba ;-)
Ja nieśmiało i cichutko z kącika ale właśnie walczę u siebie z ałyczami.... Bo jak uznają, że im dobrze tu, to z wypuszczają te odrosty na kilometry od "matki" i z jednego dłuuuugaśnego korzenia wyrasta z pięć drzewek. No a te śliczne jak mgła i upojnie pachnące kwiatuszki zamieniają się w wagony żółtych śliweczek, których nie nadąża się przerabiać na dżem (można na powidełko lub nalewkę) i jakoś po roku/dwóch z pozostałych pesteczek jest lasek....
UsuńNie mówię żeby tępić ;) ale trzeba trzymać krótko ;)). Aha - kłujące są też. I tak je lubię :))
Wspaniałe w Tobie jest, Megi, że umiesz widzieć i małe i wielkie :) ♥
Barbara
Basiu - najwspanialsza nalewka; jak Grecy chwalą się, że metaxa to ponad 2000 godzin słońca zamkniętego w butelce, to my tak śmiało możemy powiedzieć o mirabelce (pewnie tego godzinosłońca będzie mniej).
UsuńA wiem, wiem ;)) ale chciałam ostrzec Leloop, że jak bez przesady to hmmm ....... ;).
UsuńBarbara
Co za dużo, to zawsze... przesada. Ale z jednej wagona nie bedzie, odrosty się wytnie. Fakt, klujaca za młodu.
UsuńPiękny ogród i są moje ulubione hortensje - często je wykorzystuję do dekoracji, ostatnio nawet w formie zasuszonej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzialam:-) z tego powodu warto mieć choć jedną porzadna hortensje w ogrodzie. Pozdrawiam :-)
UsuńPiękna metamorfoza!
OdpowiedzUsuńTeż bym tak chciała ... a tymczasem mam inwazję kretów i kopiącego gdzie popadnie doły psa :(
Pozdrawiam już prawie wiosennie :)
Bierz i rób :-) wiem, że łatwo się mówi ;-)
UsuńMogliby mnie tam zasadzić, ech! Pięknie!
OdpowiedzUsuńW sumie czemu nie :-) roslabys bez trosk jak róża
UsuńSuper! Trochę jak tajemniczy ogród, ale w wersji zadbanej ;)
OdpowiedzUsuńDreszcz tajemnicy czuje się przy furtce, masz rację. Nie tak do końca zadbany... ale i nie zdziczały.
UsuńNo po prostu szok! Tylko cztery lata! Nigdy bym się nie spodziewała tak szybkiego efektu :) Pięknie wyszło.
OdpowiedzUsuńAneta
Już w pierwszym sezonie wyglądał na dorosły, po tych kilku latach przesadzil. Zasługą starych drzew i bylin.
UsuńCudu dokonałaś! Jakbym zaszyła się tam z książką, wołami by mnie nie wyciągnęli. Piękny!
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńte proste przyjemności :-)
Wow, piękny! I tylko 4 lata. To optymistyczne.
OdpowiedzUsuńOd razu wyglądał nieźle. Mały jest, łatwo o ostateczny efekt ;-)
UsuńO! Mój wygląda tylko odrobinę lepiej niż ten sprzed czterech lat:) Różnica jest taka, że mój nawet za cztery lata nie będzie wyglądał jak ten teraz (no way!)
OdpowiedzUsuńJednak pociesza, że są Autorzy, którzy potrafią z takiego pospolitego 'nic' zrobić takie piękne 'coś' :) Podziwiam i pozdrawiam :)
Dasz radę, podejrzewam ;-) to nie jest nic takiego bardzo trudnego.
UsuńJest czy nie jest... Jak się ma wiedzę, doświadczenie i zmysł projektowy to pewnie nie jest to nic TAKIEGO bardzo trudnego :)
UsuńPodoba mi się zieloność tego ogrodu.
OdpowiedzUsuńO, ja bardzo lubię bujne i zielone, jak wiesz :-) zaraz potem przyszły upały i trawnik spaliło słońce...
UsuńNie zazdroszczę ogarniania tych róż, u mnie Ballerina daje od podkładek jak tarnina.
OdpowiedzUsuńStare drzewa cudne, pięknie uformowane. Ale nie, ten ogród nie robi wrażenia zaniedbanego. Robi wrażenie lekkiego, mimo elementów formalnych. Ktoś mu pozwala na niedoskonałość (ujmująca jest ta tymczasowa ławeczka) i na zmianę. Bardzo mi się podoba, że nakładają się tu różne, zmieniające się fascynacje właścicieli, choć pewnie dla projektanta to koszmar i trudniej o stylistyczną spójność. Ale ogród ma jednak sprawiać przyjemność i stawać się wciąż od nowa, a nie być i być pucowany z czcią jak nagrobek z lastryko.
Ania
Przyjmuje wyrazy współczucia :-) tez mi się podoba zmienność w czasie, tymczasowośc, niedoskonałość, niewymuskanie... I ten pies, co pogryzl nawodnienie, juz go lubie. J targa fotele z Danii, kota z Ukrainy, bramki z Anglii i to też jest urocze. Wszystko bardzo spojne w swojej niekonsekwencji.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBrzoza wpasuje się zawsze i we wszystko, tak uważam. Wszystko tymczasowe [ ławeczka ] z czasem robi się ponadczasowe, zauważyłaś?
OdpowiedzUsuńTak właśnie. Brzozy i ławeczka, zgadzam się.
UsuńBardzo misie podoba ten ogród. Może żurawki pomarańczowe nie teges, ale reszta bardzo. Potencjał widać było, ale do zagospodarowania takiego potencjału trzeba mieć Taką wyobraźnię...
OdpowiedzUsuńA ceglane ścieżki, hmm hmm.
Leży u mnie na palecie materiał, tak go bym chciała wykorzystać, gdzieś.
Róże...temat rzeka.
Inspiruje się ;-) co cegła, to cegla.
UsuńInspiruj się, miało być.
UsuńSuper ten ogród! Gdybym taki miała, przestałabym chodzić do pracy:))) Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńDobrego! Nie tego samego, ale dobrego :-)
UsuńBardzo, bardzo, no po prostu bardzo optymistyczny ten ogród dla mnie. Wielkość zbliżona do mojego, zastana roślinność tak samo, planowana też. Jedynie mój odziedziczyłam w gorszym zaniedbaniu. Wszystko robię też swoimi łapkami, więc więcej czasu zajmuje, ale powoli, powolutku zmierza. A skoro zmierza to kiedyś osiągnie - etap kontrolowanego buszu ;) A! I ja bym chciała ceglane ścieżki (tylko kasa, kaska, kasiorka i... czas) :)
OdpowiedzUsuńNie moglas odziedziczyć w gorszym, nie bluznij na przodków. Zmierzy, nawet się nie obejrzysz. Może kup cegłę rozbiorkowa na alle?
UsuńWpędzasz w kompleksy. Fajnie, że miałaś zdjęcia by porównać i docenić metamorfozę.
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się pewna anegdotka naszej znajomej lekarki z Cieplic.
Rokrocznie w maju przywoził Pan Ogrodnik obsadzone pelargoniami skrzynki na taras pani doktor. Rokrocznie pięknie rosły, pani dr dbała i podziwiała. Jesienią Pan Ogrodnik przyjeżdżał i zabierał skrzynki z roślinami.
Kiedyś bąknął, że pelargonie zimują u niego by kolejnej wiosny znów cieszyć oko. Jesienią pani dr nie zadzwoniła by Pan Ogrodnik przyjechał po skrzynki z pelargoniami, bo postanowiła je przezimować sama. Była z siebie dumna, bo polargonie przezimowały nieźle. Wystawiła je wiosną na taras. Kikuty roślin drażniły jej estetyczne oko. Nie wytrzymała i zadzwoniła do swego Pana Ogrodnika. Pan Ogrodnikm przywiózł piękne pelargonie i skwitował:
- Pani doktór, jak ja jestem chory, to idę do lekarza ...
Pozdrawiam czarodziejkę
:D I to jest ta anegdota-klucz :D ♥♥
UsuńBarbara
No :-) ładna i budująca :-) ale robisz ładne serduszka, Barbaro.
UsuńSama chciałabym mieć takie ogród jak ty lecz brakuje mi motywacji, może uda mi się coś zrobić jeszcze przed rozpoczęciem wiosny.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ogród! Pewnie wymaga dużo pracy.
OdpowiedzUsuńNie, wcale ;-) cięcie raz na dwa lata...
UsuńTe bramki są absolutnie obłędne! Zawsze chciałam je mieć w swoim ogrodzie, ale chyba najpierw będę musiała zrobić ścieżki i zasadzić więcej krzewów, żeby to miało sens :)
OdpowiedzUsuńpiękny ogród!ma klimat
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się te róże, mimo że mogą wydawać się z pozoru zaniedbane. A niech rosną, dzięki temu dom jest tajemniczy :) To do takiego domu mogłabym wracać po pracy w ccs druk, a nie do szarego bloku. Ale niestety, zakup domu dopiero przede mną, ale już wiem, co będzie w ogrodzie – te piękne bramki. I najlepiej, żeby bluszcz się po nich wspinał :)
OdpowiedzUsuńOgród wcale nie wygląda na zaniedbany! To najwyraźniej ogród wymagający tej niewielkiej pielęgnacji, żeby wyglądać ładnie i mieć nastrój. M. in. drzewa owocowe go tworzą, cudne.
OdpowiedzUsuń