od początku

czwartek, 10 października 2013

post testowy

albo test postowy.
Bo post poprzedni (postpost;-p prepost?) nie wyświetlał się wam w zajawkach uparcie, to się zdarza, ale nie przez kilka dni, i dalej nie.
hmhmhm.
Może trzeba coś zapłacić?
Macie jakąś wiedzę?
***
Testowy post, bo o teście- PRZEJDZIE CZY NIE PRZEJDZIE?
(Drogę)
Kto zapytał, ten wie, że nie przeszła.
Kocham butki, ale one nie kochają mnie.
Nawet chodzone butki dobrej firmy, co organizuje łokatony.
(niech Agata nie mówi, że to nie są buty na 20 km, bo tyle to i w trampkach przechadzałam byłam)
W każdym razie butki chciały mnie zabić
i poddałam się w połowie trasy.
Ale tam.
NAWET MNIE NIE MUSI SIĘ WSZYSTKO UDAWAĆ;-)
***
Pragnęłam pięknego spaceru w pięknych krajobrazach, i taki był.
Zaczął się w Lwówku, który ma długą historię, wiele zabytków i podobnież najlepiej zachowane mury miejskie ever.
Ma też chujowe jałowce
NIE OGARNIAM O_O
i cudowny, znany mi z wcześniej sklep koło rynku (zwanego Placem Wolności), którego to sklepu NIE ZWIEDZIŁAM i teraz kminię, kto i kiedy mnie tam zawiezie, i rekompensuję sobie na allegro.
(pożałowałam ze trzy razy, że nie zwiedziłam)
Krajobrazy więc były porywające
Jeszcze niewiele drzew się barwi- kwestia pogody, długo było wilgotno i pochmurno.
Prawdziwa Droga:-)
Jabłoń i jabłoń.
Jak latem:-)
Pomnikowy przydrożny dąb.
Znowu lato:-)
A tu babie lato, widzicie?
I tu.
I tu.
i tu?
A tu- muszla.
 Ten świerkowy żywopłot jest dla GAI- ładny, prawda?
 Oto efekt niefachowego cięcia (przy drodze do Niwnic przy podwyższaniu koron drzew pracowała ekipa, która popełniała wszystkie możliwe błędy)- podcięty konar obłamał się pod własnym ciężarem, uszkadzając tkanki pnia.
(wiecie, jak to dobrze zrobić? metodą "na trzy", inaczej "bdb"- podcinając od spodu BLIŻEJ pnia, następnie odcinając DALEJ i obcinając BLIŻEJ kikut)
Magiczna, "nie do opowiedzenia" (istnieje, niestety, taka wredna i hipokrytyczna reklama regionu- ale i gorzka replika) nostalgia Dolnego Śląska trwa zaklęta w domach i obejściach Radłówka i Niwnic.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, co ja paczę-
na biedę i beznadzieję, ciężką pracę i brak perspektyw, kompletną ruderię.
Dla mnie to autentyczność i ślady przeszłości, dla ludzi, którzy tak żyją- nawet nie wyobrażam sobie tej przepaści.
Każdy w miarę ogarnięty pensjonat, knajpa, sklep jest inną rzeczywistością, wyspą w morzu zapaści.
A ja się cieszę urodą tego znikającago świata, znikającego pod styropianem i chemicznymi kolorami, bo jak już ktoś remontuje lub buduje, to byle dalej od przeszłości.
Jestem niedobra;-p
***
niedobre to są butki.
I Stowarzyszenie Promocji Sportu, co wyjazdy kijkowe na Drodze Św. Jakuba organizuje, bo skasowało mnie na całe 75 zeta, nie bacząc, że dojechałam i odjechałam z TP.
Znaczy zawłaszczyli na cele statutowe kasę za bilety w obie strony, z przesiadkami, mętnie to tłumacząc.
o nie.
W pierwszej chwili miałam zamiar to piznąć w cholerę, obrócić się i wydać w owym sklepie (pożałowałam po raz drugi), ale ten spacer... i pogawędka z Agatą...
ale ostatni raz.
Niech sobie sami ten sport promują.
Zwłaszcza że gnają jak potłuczeni, żeby zdążyć na pociąg (I TAK nie zdążyli, har har), ani zdjęcia, ani pajęczynki, ani zabytka nawet nie doświadczywszy.
Toteż jak TP przyjechał po mnie i Agatę (tak! moją solidarną i lojalną Agatę!) pod kościół w Niwnicy, to już sobie pozwiedzaliśmy tak, jak lubimy, co prawda samochodem i pod presją zapadającego zmroku, ale jesając się radośnie.
Bo nostalgia i ruderia Dolnego Śląska pełna jest perełek.
Takich jak romański (!!!) kościół w Niwnicach (o, teraz widzę, że trzeba było jeszcze zajechać do zespołu pałacowego i dworskiego, do nadrobienia).
Ach:-)
I Nawojów Łużycki (- Nawojów Łużycki? mówi ci to coś? - coś mi mówi... - wiem!)
Zacytuję mocne słowa Hannibala Smoke, zatytułowane znamiennie- Kraina Ślepców:
"Nawojów Łużycki. Kto słyszał o tej miejscowości? Kto, jadąc z Lubania do Nowogrodźca, zatrzymał się tu, chociaż nacisnął pedał hamulca? Zapewne nikt, bo Nawojowa na mapie turystycznej Dolnego Śląska praktycznie nie ma. A być powinien, choć bryła kościoła, zwykle sztandarowego zabytku na prowincji, jest wyjątkowo bezbarwna.
Godne politowania to jednak wytłumaczenie, dlaczego nie ma kierunkowskazu, nie ma tablicy informacyjnej o fenomenalnym skarbie kulturowym liczącym 442 lata! Nie da się tego usprawiedliwić przeoczeniem w obfitości zabytkowej architektury w regionie, bo przecież tutejsze renesansowe krużganki na Dolnym Śląsku są najpiękniejsze. Jak to możliwe, że je potraktowano jak wstydliwe, kościelne zaplecze, na które nie wypada zaglądać? I tu dochodzimy do specyfiki regionu, bo właśnie takie absurdy do niej należą.
Dawny dwór rodu von Tschirnhaus w Nawojowie wraz z unikalnymi krużgankami został wzniesiony w 1571 roku. W 1945 roku został zniszczony przez Armię Czerwoną i po dwóch dekadach w części odbudowany z przeznaczeniem na kościół. Reszta do dziś pozostaje trwałą ruiną. Jakimś cudem krużganki przetrwały. Nie znamy utalentowanych twórców rzeźbiących w piaskowcu. Dwie kondygnacje, 16 arkad, herby znamienitych śląskich familii - to widać. Gorzej z kariatydami, których instrumenty z biegiem lat zaczynają być anonimowe. O właścicielach dworu z inskrypcji zatartej na pękającym portalu niczego już się nie dowiemy. Jesienią tego roku prowadzono tu prace remontowe. Niszczejących krużganków jednak nie dotyczyły…"

No cóż... jest, jak napisał.
Obywatel Pies. Widzieliście jasną błyskawicę na trzecim zdjęciu z Nawojowa? To ta miła szczeżuja:-)
Taki jest Dolny Śląsk, Najpiękniejsza Katastrofa Świata, Cicha Apokalipsa, Zapomniana Cywilizacja (nie wymyśliłam, to tytuły filmów Hannibala).
Tak, możne podejść inaczej- ginie to, co nietrwałe, rządzi wieczna przyroda.
Ale wolałabym, żeby w pierwszej kolejności przyroda zajęła się styropianem.
***
A Lubań bardzo ładny.
Pokutuję sobie za niepowodzenie kijkowe.
A tu z Agatą^^
Pozdrówka, Megi.
Ęter, ęter- i do ZOBACZENIA!

52 komentarze:

  1. Nie masz so sie tak nekac, ze nie przeszlas. Najwazniejsze, ze chcialas i sie zmobilizowalas przy nawale innych prac. Co do butkow to nie widzialam, ale moze rzeczywiscie potrzebujesz jakies Salomon czy tez Columbia hiking shoes, napewno byloby wygodniej. Co do tempa, to trudno za kims leciec z wywieszonym jezykiem, ty to robisz ze zrywu a nie co tydzien. Szkoda tego Dolnego Slaska, pamietam, ze bylo go nam szkoda juz bardzo dawno temu. Nie moge sie doczekac bo do nas przyjezdza jedna z najlepszych kolezanek Agaty i to w ten piatek. Bilety na sztuke The Merchant of Venice kupione. Dzieki za piekny post i cieple zdjecia. Watka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę się nękam, bo jak to- JA NIE DAM RADY?
      Tak się nękałam, że TP: ty PŁACZESZ Z POWODU BRAKU OSIĄGNIĘĆ SPORTOWYCH???
      I mam nadzieję, że Agata nie będzie mi miała za złe, że tak pojechałam (delikatnie! naprawdę!) jej stowarzyszenie.
      Ja nienawidzę tzw. odzieży funkcjonalnej czy tam funkcyjnej, kupię sobie butki takie i kurtkę, ale jak wiem, że rzadko będę nosić, a drogie, to mi z trudem przychodzi wydanie kasy.
      To już Zocha przyjeżdża? Szybko jakoś to Dziękczynienie.

      Usuń
    2. Szkoda, ze butow nie kupuje sie tylko na rozmiar, bo bym przeslala. Niestety trzeba przymierzyc, zwlaszcza, ze wy macie inne fasony niz nasze. Nasze w miare jeszcze solidne a w PL maja duzo innego sztucznego materialu. Jak wydasz na porzadne to masz je przez kilka dobrych lat, nawet przy duzym zuzyciu - wiem z doswiadczenia. Musisz przyjechac :) Dziekczynienie u nas jest o miesiac wczesniej niz u naszych sasiadow. I moze obchodzic dwa razy. Trzymaj sie i popros o zwrot tych pieniedzy, ja bym nie zaplacila bo to nieuczciwe brac za cos czego sie zapewnialo - transportu. Watka

      Usuń
    3. kupiłam sobie zimowe Columbia w internetach i jestem bardzo zadowolona:-) ale to takie śniegowce. muszę przyjechać:-)

      Usuń
    4. To by bylo! Nie zapomnij o TP, bo by cie niedzwiedz zjadl sama w tych tutejszych mchach i podmoklych terenach!

      Usuń
  2. Dzięki za świerkowy! Można nasadzić za gęsto, puścić wyżej i nie hakać tak mocno? Chodzi o osłonę przed niesympatycznym sąsiedztwem i o wykończenie całości [jeśli ogród w ogóle można wykończyć...].
    Daglezje w odwrocie, chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak właśnie się robi, sadzi za gęsto choinki nawet o docelowej wysokości i regularnie (dwa razy w sezonie wystarczy) docina z góry i z boku na założoną wysokość, oczywiście z czasem się pogrubia. Może zdążę z postem o żywopłotach, zanim posadzisz:-)

      Usuń
    2. Zdąż, jeszcze nie posadzony.

      Usuń
  3. Camino trzeba przejsc niespieszne, tak jak Ty to zrobilas, nie tracac nic z atrakcji po drodze...dzieki Tobie poogladalam sobie trase Drogi w Polsce. Ja zrobilam 300km Drogi francuskiej, z Saint Jean Pied de Port...przeszlam Pireneje..i kroczylam po Hiszpanii..bez zadnych grup nadajacych tempo...zatrzymujac sie gdzie chcialam i robiac tyle kilometrow ile chcialam, czasem 10 a czasem 30. Przeskoczylam autobusem srodek Hiszpanii i ostatnie 100km zrobila juz w Galicji docierajac do Santiago de Compostela. Ale to byla przygoda!!! niesamowite wrazenia pod kazdym wzgledem...piekne okolice, piekne zabytki, wiele ciekawych ludzi spotkanych po drodze...polecam wszystkim. A bylo to w roku 2010.Ciekawa jestem jak to funkcjonuje w Polsce. A butki kupilam w Polsce w Dekathlonie, nie markowe tylko takie sredniej jakosci i sluzyly mi do samego konca i bez obrazen.
    Widze ,ze Twoj odcinek Drogi byl tez bogaty w zabytki, piekny kosciolek, piekne ruina palacowa...i natura niebrzydka. Pozdraiwam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak mi się WYDAWAŁO, że niespiesznie.
      Cudną miałaś Podróż, podziwiam, sama o takiej myślę- nieśmiało, bo jak widać, brak kondycji.
      Agata ma zamiar w przyszłym roku przejść ostatnie 300 km w dwa tygodnie.
      W sumie porywające.

      Usuń
  4. Miałam ogromne szczęście chodzić w sposób zorganizowany szlakiem jakubowym i smakować każdy zabytek i każdy kamień na drodze. Za darmo w dodatku. Wszystko zależy od organizacji, ta od sportu widocznie tematu nie ogarnęła. Widzę, że nie wszystko zarejestrowałam podczas swoich wędrówek. Takich pięknych chujowych jałowców nie dostrzegłam :-) Za to krasnali, im bliżej do Niemiec, tym więcej :-)
    Ja mam mieszane uczucia co do dolnośląskiego krajobrazu. Choć chciałabym, żeby wszystkie zabytki zostały zabezpieczone, żeby nic nie niszczało po krzakach, to będzie mi brakowało tych nostalgicznych zapomnianych pamiątek przeszłości, kiedy wyprowadzę się z Dolnego Śląska. Kurde, jeszcze tu mieszkam, a już tęsknię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, czytałam, bardzo mnie to zainspirowało- te niemieckie gościnne miasteczka i różne miejsca, do których nie trafisz samochodem. To jest niezwykła wartość, poznajesz świat z innej strony. Oczywiście wracając przez Olszynę zamiarowaliśmy zajechać, ale ciemności opanowały świat.
      Ja też mieszkam i tęsknię, chciałabym codziennie doświadczać tej wędrówki przez nostalgię:-) a nie do roboty chodzić.

      Usuń
  5. Buuuu ale atrakcji mnie ominęło :( na pocieszenie miałam równie słoneczną Pragę, ale następnym razem ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałaś CUDNĄ, ZŁOTĄ Pragę:-)
      Następny raz jest w najbliższy weekend, to ja pas, bo mam inne plany... jeszcze napiszę.

      Usuń
  6. Mamon ma rację, taki przewodnik "Moherowy" byłby bestsellerem dla niektórych. Też się tak lubię powłóczyć po tych samych drogach i zabytkach. Zwykle samotnie, ale wtedy mam czas i mogę to robić po swojemu. Dzięki za post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla niektórych, właśnie;-)))
      z przedziału wiekowego 40+
      chyba.
      My lubimy we dwoje z TP, i lubimy Agatę, oboje.

      Usuń
    2. Mój TP to też homo viator, ale trudną mamy sprawę logistyczną, jak się domyślasz

      Usuń
    3. zwierzęta to zuo;-)
      ale pewnie myślisz o łowcach tak jak ja o kotach- że wynagrodzą wszystko, nawet ewentualne niewyjeżdżanie. Ja na szczęście zwykle na dłużej mam z kim zostawić, a na dwa- trzy dni mogę liczyć na sąsiadów.

      Usuń
    4. Łowce w sezonie pastwiskowym poradzą sobie beze mnie pod okiem sąsiadów. To psy i koty. Psów się boją sąsiedzi, nie wiem dlaczego, wszak to misie-przytulanki. W przyszły tygodniu jadę prawie w okolice Siedlęcina na kilka dni (do 20. października będę) i mam zamiar "rzucić okiem" na Rębiszów z przyległościami. Nie będzie Was gdzieś w pobliżu ?.

      Usuń
  7. No mury rzeczywiście dobrze zachowane , szczególnie te rude.... :-)))
    A pieseczek jakiś malutki jest TEŻ na dwóch pierwszych zdjątkach z Nawojowa.
    A ogólnie - urocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ruda cegiełka o mało co nie wyfrunęła za sroczką na jesiona!
      Tak, ale tamten ciemny był niedobry- bał się nas, więc chciał ukąsić, jak to krótkonog.

      Usuń
  8. Powtarzam za Mamonem i Pacjanem - taki przewodnik t obyłby hicior! Perełki takie są wszędzie, choć przy wielkich miastach trzeba się naszukać, nico dalej same się znajdują...i masz rację, nas to czaruje, tych ludzi niekoniecznie. Trzeba świadomości, że stare można wyremontować na stare, niekoniecznie na chemiczne nowości. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmhmhm, to moż ja się poważnie zastanowię, może jakieś wydawnictwo zapłaci mi zaliczkę i przez rok się tak będę jęsać po ruinach...
      (a potem wyjadę daleko i ch)
      Nie tylko świadomości trzeba (takiej, że to stare ma wartość i takiej, jak to zrobić). Trzeba też pewności siebie, poczucia wartości, czegoś, od czego da się odbić, żeby nie musieć nikomu niczego udowadniać.

      Usuń
    2. " Trzeba też pewności siebie.......żeby nie musieć nikomu niczego udowadniać " ,bardzo trafne obserwacja .Dotyczą także mojej rodziny na wsi ,nie dolnośląskiej . Ile tam się ciekawych rzeczy zmarnowało .Zaczynając od warsztatu tkackiego ,ale to już dawno ,kilkadziesiąt lat temu. A jeszcze trochę wala się po kątach ,które można by ciekawie wtopić w otoczenie .Mam na myśli jakieś stare maszyny rolnicze itp . Kapinke przeflancowałam do siebie ,ale ja nie mam posiadłości ,więc duże sztuki nie przejdą .

      Usuń
    3. takie porównanie ze Skandynawią- u nas wciąż nie ceni się korzeni, chętnie się od nich odcinamy. Tam nawet nikt nie myśli o korzeniach, oczywiste, że są.

      Usuń
  9. zdecydowanie powinnam;-)
    Nazywałby się np. Stąpanie po ruinach.
    I byłby bardzo emocjonalny, mnóstwo by tam było mojego dzieciństwa, rodziny, różnych miłości, małych dzieci, pracy...
    wszystko to mam pod powiekami, każde miejsce jest moje.
    Dlatego Dolny Śląsk jest bardzo specjalny i mam nadzieję, że mi tych ruin starczy do końca życia, zanim zastyropianują się lub szczezną.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo wiesz, Megi, tak mi się wydaje, że osoby odpowiedzialne za stan takich perełek, jakie pokazujesz, popełniają strasznie ciężki grzech wobec historii, ludzi, przyszłych pokoleń, zostawiając je na pastwę losu i na zniszczenie do samych fundamentów; wydawane są wielkie pieniądze na bzdurne fontanny, rachityczne ogrody, nabzdyczone instalacje plenerowe, a nie dba się o to, co jest; w takiej Rumunii, którą mamy w mniemaniu, że to "kraj trzeciego świata" taka perełka byłaby zabezpieczona, już organizowane byłyby płatne parkingi dla zwiedzających, bo chętni byliby napewno, w bramie sprzedawałyby się bileciki za wstęp, za fotografowanie, jakieś lokalne straganiki, pamiątki; tam każda ruinka przynosi dochody, jak nie lokalnej społeczności, to gminie czy miastu; a my przejęliśmy takie piękne rzeczy, budowle, z taką historią, i nie umiemy tego wykorzystać; grzech naprawdę;
    też tęsknię za szlakiem Jakuba, poszłabym przed siebie daleko, wędrowałabym po górach, dolinach, cierpliwie, dla samego wędrowania; kiedyś spełnię to marzenie, tak znienacka, zaskakując samą siebie; pozdrawiam jesiennie, słonecznie, serdecznie i ciepło, Cię!
    A butki zawsze zabieraj na wędrówkę już rozchodzone, rozczłapane, takie nie dokuczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie- nie ma na zabytki, ale są na fontanny i różne beznadziejne pseudoogrody.....
      Pieniądze pochodzą z funduszy unijnych.

      Usuń
    2. tak, Maria pięknie połączyła nasze posty i naprowadziła na ten wniosek- pycha jest grzechem, zaniedbanie również, powinniśmy najpierw zadbac o dorobek pokoleń, później stawiać własne pomniki. Przez nasze działanie pogłębia się przepaść między życiem w mieście, które jest ciągle doinwestowywane, a opisaną wsią. Sztandarowe zabytki są dopieszczane, a nie zabezpiecza się ruin, dla których to ostatni dzwonek. A na to też są pieniądze unijne.

      Usuń
  11. Też bym się przespacerowała Twoim tempem. Pomyśl Megi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najprościej będzie zoraganizować Alternatywną Grupę Kijkową;-) ale trudniej już opracować wspólną trasę. Myślę, że Via Regia od Przemyśla przez Olkusz będzie optymalna;-) ja dołączę we Wrocku;-)

      Usuń
  12. Piękne wędrowanie! Dobrze, że obolałe stopy nie odebrały nam zdjęć :)
    Nie wątpię, że napiszesz kiedyś książkę, wszystko do tego prowadzi. Sama się do tego prowadzisz. Ja już się cieszę jak niewiemco!
    Myślę o Twoim komentarzu do Ondraszy i zastanawiam się ile w naszej ruderowatości, gryzącej biedy, ile myślenia wykrzywionego, a ile czystego, ile ideologii, ile teorii dopasowanych do konieczności, ile zaniedbania z lenistwa, ile tego czegoś, co pozwala "nie musieć nikomu niczego udowadniać." Wstydzę się i nie znoszę i kocham. Kolejność zmienna.
    Uściski!
    A stópki wyleczyła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obawiam się, że ta książka to byłoby Rozlewisko sentymentalizmu;-)))
      Stópki działają.
      Tak jest, jak piszesz, pokręcone to nasz myślenie, wstydzę się- nienawidzę- kocham, jak tak mam w stosunku do tych ludzi, hmmm, z prowincji, których myślenia nie rozumiem, a dla nich moje zapewne jest równie pokrętne i wydumane. O wiele łatwiej kochać przyrodę i kamienie;-)
      Uściski!

      Usuń
  13. boziu! mój Lubań! byłam w Lubaniu w sobotę - u babci pod Kamienną Górą (Megi, byłaś w tym parku? warto!) i u dziadka na cmentarzu, ja Lubanianka z urodzenia,a na tzw. mieście byłam ponad dekadę temu, oprowadzając małżonka po swoim rodzinnym mieście (był w nim pierwszy raz w życiu i wieczorową porą w pewnym lokalu rozrywkowym jakiś miejscowy młodzian rzekł do mojego przyszłego małżonka:o, dawno tu nie byłeś? w zasadzie to nigdy wcześniej nie był;)chyba:)), ach i w 2007 r. gdy odkryliśmy nowe stanowisko w jednej z dzielnic miasta. Za Nawojowem, tym Śląskim, jest las a za nim wieś, w której spędziłam dzieciństwo i pałac, którego chyba już nie ma. A ćwierć wieku temu jeszcze biegałam nielegalnie po salach i zrujnowanej klatce schodowej...Tak, to właśnie Dolny Śląsk...

    OdpowiedzUsuń
  14. aa, Lubań ma też częściowo zachowane mury miejskie od zachodniej i północnej strony (tu już słabiej). Najbardziej na wschód wysunięte łużyckie miasto Związku Sześciu Miast.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałam, tak tak, również mury w Lubaniu.
      Nie byłam w parku, znaczy znów muszę nadrobić:-)
      Nigdy wcześniej to naprawdę dawno;-) my się nie załapaliśmy na czynny lokal w centrum, jedliśmy obiad gdzieś na wylocie na Jelonkę, w knajpie oprócz nas była para, która wygrała romantyczną randkę<3
      Wieś w lesie... i pałac... tak, to jest właśnie Dolny Śląsk.

      Usuń
  15. Ooo Nawojów Łużycki! Nasz Siedzibowy! Fakt zupełnie na uboczu turystycznym. O byłym dworze - obecnym kościele też pisaliśmy u nas na blogu - podobne spostrzeżenia mamy. No cóż częściowo odnowiony a reszta aż woła o pomoc. Podobnie dziwne wrażenia mieliśmy z Henrykowa - z otoczenia słynnego cisu - najstarszego drzewa w Polsce.
    Pozdrawiamy znad Kwisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo Nawojów! kto by się tam spodziewał Siedziby!
      zaraz idę sprawdzić, kto zacz.

      Usuń
  16. Do sklepiku toja Cię zawiozę, jak już przybędziesz do R. Toż to rzut beretem ;-))
    Ale powiedz, kobieto, coś zrobiła ze swoim telefonem - wyłączony na stałe on jest?! Bo odbijam się od automatycznej sekretarki. Chciałam Cię powiadomić, że szef nie dał mi urlopu!!!! i będziemy tylko sprzątać przez weekend, a potem wracam. Buuuu ;(
    Ale już niedługo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. toż to bez powodu tego nie pisałam;-) się wystylizujemy:-)))
      Jeżeli dzwoniłaś wtedy, co pisałaś, to umarnął był. A w ogóle to go nie ogarniam, wczoraj całe menu napisał krzaczkami:-(
      Zuo z tym urlopem:-(

      Usuń
  17. Przeczytałam pilnie wszyściutko od A- Z z komentarzami włącznie.
    Na Dolnym Śląsku rzadko bywam, częściej na Ukrainie, a raczej w tej części, która kiedyś należała do Polski.
    Pomiędzy tymi rejonami można postawić znak równości. I tu i tam są perełki, które niszczeją, bo nie ma już ludzi, którzy o nie dbają , którym na tych zabytkach zależy. I tu i tam mają miejsce podobne zjawiska, i tu i tam piękne perełki przykrywa styropian..... i znikają pod nową fasadą lub sypią się w proch......
    Wcale mnie to zjawisko 'zaniedbania" nie dziwi.
    Potrzebna jest oddolna inicjatywa lokalnej społeczności lub ktoś kto zechce takie miejsca ocalić,
    Przecież wiadomo, że nie ma pieniędzy, na wszystko brakuje. Brakuje też chęci i to jest główna przeszkoda i nie chodzi tylko o górę, ąle także o dół drabiny władzy.
    Podam przykład
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Cerkiew_%C5%9Bw._%C5%9Bw._Kosmy_i_Damiana_w_Kotani
    Skansen we Lwowie chciał z Polski tę właśnie cerkiew, a przecież w pobliżu Lwowa są piękne cerkiewki, które proszą się o ocalenie...i kościółki też, jak ten, o którym pisałam - w Rozłuczu......
    Przykre to, ale prawdziwe.
    W województwie małopolskim i podkarpackim zabytki są w większości zadbane, ale tutaj ludzie żyli od pokoleń i tutaj jest inaczej.

    Pokazane przez Ciebie zabytki są piękne, detale architektoniczne- cudne, szlak niezwykle ciekawy i dystans do przejścia.
    Ty tam nie pasowałaś.. W takim tempie nie można kontemplować zabytków i pięknych miejsc, dlatego szacowałam czas przejścia na 7-9 godzin, bo po drodze było sporo różnych ciekawych miejsc.
    To był szlak pod nording, a nie pod trekking.

    Jechałam dzisiaj na Północ- drzewa w jesiennych barwach, słońce- piękny jesienny czas na wędrówki.
    Wiesz wybrałabym się z Tobą na ten szlak jeszcze raz.
    A tak na marginesie - wędrując ostatnio w Julijcach przeszłam około 180 km w ciągu 7 dni, to chyba możesz mnie ze sobą zabrać.
    Czy otarcia wyleczone ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Odpowiedzi
    1. chętnie się z tobą powłóczę:-)
      No tak, masz rację, nie na trekking, zdecydowanie.
      Czyli może ciągle jest tak, że mimo upływu czasu i oni, i my, traktujemy te ziemie jako nie- swoje, tymczasowe, do wyzyskania tylko, bez serca.
      Oni i my, ale nie ja, nie kyja np., nie Inkwizycja, Sąsiad, siedziba nawojów i inni, ci, co kupują, żeby ratować. Dla nas to już jest hajmat. Tylko mało nas, brakuje rzeczywiście lokalnej inicjatywy oddolnej.
      Uściski:-)

      Usuń
    2. Myślę, że tak właśnie jest to jest niemieckie i Ci żyją i przeżyli wojnę- nie maja do tego serca i trudno im się dziwić. Podobnie z naszymi zabytkami na wschodzie- świadczą o naszej potędze, dziejach oręża, kulturze.
      Jest też trzecia strona medalu. co się często zdarza- po remoncie znajdują się nagle potomkowie byłych właścicieli itd.
      Po czwarte- nie było dotąd konkretnych ustaw, które w sposób jednoznaczny określałyby stosunki własnościowe i roszczeniowe - sprawy zwrotowe są nadal również nieuregulowane.
      Remontujcie , naprawiajcie, twórzcie. Pozdrawiam serdecznie..

      Usuń
  19. Piękne i smutne to. Zadbać, wyremontować, zainwestować - po, co jak to cudze obce, odzyskane dla idei i finito. Oddać za darmo poprzednikom! Nieeee, to by był dyshonor. Zaprzepaścić, zrównać z ziemią i zaorać - to się godzi. Polak potrafi!
    Też bym wolała pająki, strumyki i kaliny pstrykać, niż gnać. Bo po co akurat tam to się odbywało, jak można było gnać asfaltem???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzmieliny:-)))
      Faktycznie, jakie to proste- gnać można gdziekolwiek, np. na bieżni w siłowni.

      Usuń
  20. Czy moje oczy o poranku dobrze widziały?! Co prawda spóźniłam się, początku programu nie widziałam, ale to Ty, prawda? Jakże byłaś niespięta i naturalna, no sam luzik, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nono:-)
      to ja, ale nie łoglądałam, spawszy:-)
      powtórki będą w TVNMeteo, a poźniej na TVNPlayer.

      Usuń
  21. Megi oryginalna wyprawa, cóż za zakątki i widoki dzika natura i szereg podupadających zabytków i ten Twój kunszt językowy to co lubię - paaaa miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)