We wczorajszym poście pisałam o tym, że Sanssouci (poprawiłam się;-)) to ogród barokowy.
Powstał jednak w dobie rokoko i ma jego liczne cechy. Najważniejszą jest nieformalne, użytkowe potraktowanie roślinności na tarasach w Lustgarten- takie były zresztą początki założenia. Tarasy, uformowane na odlesionej "łysej górze" miały służyć, i służą do dziś, uprawie winorośli.
I fig.
Tak właśnie, figi dla ochrony przed zimnem rosną w takich szklanych "szafach". Nie przemarzają i owocują.
W innych miejscach parku, np. pod Belwederem, też znajdziemy winnice i sady.
Inne rokokowe cechy to:
- rozległe łąki i kameralne polany,
- woda jako ważny element ogrodu,
- powiązanie ogrodu z polami,
- liczne budowle ogrodowe: kopiec widokowy, kurhan, antyczna świątynia, wiejska chata, pawilon chiński, pustelnia i inne follies (tych akurat niezbyt wiele),
czyli atrakcje nawiązujące już do sentymentalizmu i stylu krajobrazowego.
Duża część parku została w tym stylu przebudowana lub urządzona od nowa (np. park wokół pałacu Charlottenhof, projektowany przez Lennego, którego niestety nie zdążyliśmy zobaczyć).
Spacer między pałacem Sanssuoci a Nowym Pałacem właśnie dlatego jest tak piękny, że barokowy ogród stopniowo ustępuje miejsca parkowi krajobrazowemu (sprawdź w historii ogrodów, przykład u mnie).
(konwalie w runie) |
(różaneczniki w podszycie) |
(krajobraz rysowany sylwetkami drzew) |
(i "małą architekturą") |
W tej epoce wprowadzono nowe gatunki roślin: miłorząb, cedr libański, sosnę wejmutkę, choinę kanadyjską, różaneczniki, azalie, tulipanowiec.
(miłorząb i jakaś szalona kolekcja iglaków z lat 90tych XX wieku) |
(cypryśnik błotny i czerwonolistny buk) |
(grujecznik japoński) |
Zapewne pozostanie taki dla kolejnych pokoleń.
Dlatego tak fajnie jest robić ogrody:-)
(rozkmina menu po niemiecku, level hard) |
(a otóż i proszszsz |
JAK NIEMCY TRAKTUJO POLAKÓW!!) |
(to są zdjęcia autrorstwa TP, oczywiście, ja tak nie robię) |
A my wrócimy, znów pobyć w aurze Bez Trosk.
Pozdrówka, Megi.
PS. na wycieczkę przygotowałam sobie taką kompilację z wymienionych w poprzednim poście źródeł. Jakby ktoś potrzebował, zamiast grzebać.
Pałac i park Sanssouci- rokokowy pałac Hohenzollernów we wschodniej części parku Sanssouci, zaprojektowanego w tym samym stylu. Pałac nazywany jest Wersalem Prus.
Wzniesiony w latach 1745-1747 jako rezydencja letnia na zlecenie króla Prus Fryderyka II Wielkiego przez Georga Wenzeslausa von Knobelsdorffa według szkiców fundatora. Przebudowany i rozbudowany w latach 1840-1842 przez Ludwiga Persiusa (projekty) i Ferdinanda von Arnima (kierownictwo budowy) na życzenie Fryderyka Wilhelma IV.
Pałac Sanssouci należy do grupy pałaców i zespołów parkowych w Poczdamie i Berlinie wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. O pielęgnację i restaurację pałacu troszczy się Fundacja Pruskie Pałace i Ogrody Berlin- Brandenburg (niem. Stiftung Preußische Schlösser und Gärten Berlin- Brandenburg).
Zaczątkiem posiadłości Sanssouci były ogrody tarasowe na południowych stokach wzniesienia Bornstedt, założone w 1744 przez Fryderyka II Wielkiego dla uprawy winorośli.
Na początku XVIII w. wzniesienie porastały dęby, które ścięto za panowania Fryderyka Wilhelma I, by dostarczyć drewna do umocnienia terenów bagiennych przeznaczonych pod rozbudowę Poczdamu. Teren po wycince nazwany Wüsten Berg (pol. łysa góra) został zagospodarowany pod ogrody w stylu formalnym.
Stok podzielono na sześć szerokich tarasów, by jak najlepiej wykorzystać dobre nasłonecznienie. Po murach wzmacniających tarasy pięły się winorośle sprowadzone z Portugalii, Włoch, Francji i pobliskiego Ruppin. W 168 oszklonych niszach rosły figowce. Od frontu każdy taras był ograniczony pasem trawnika i żywopłotem z drzew owocowych. Trawniki zdobiły równo przycięte cisy. Na szczyt wzniesienia prowadziło 120 centralnie zlokalizowanych schodów (obecnie 132), dzielących stok na dwie części.
U stóp tarasów założono w 1745 barokowy ogród dekoracyjny, pośrodku którego zbudowano wielką fontannę (niem. Grosse Fontäne). Wokół fontanny rozstawiono marmurowe rzeźby rzymskich bogów- Wenus, Merkurego, Apolla, Diany, Junony, Jowisza, Marsa i Minerwy oraz alegoryczne przedstawienia czterech elementów- powietrza, ognia, wody i ziemi.
Niedaleko francuskiego klombu znajdował się również ogród kuchenny, założony w 1715 roku.
W latach późniejszej rozbudowy kompleksu Sanssouci wznoszono nowe pałace oraz inne obiekty (pawilony, kościoły, belwedery, itd.), pomiędzy którymi powstawały nowe ogrody, zarówno dekoracyjne jak i użytkowe (sady i warzywniki). Wytyczono liczącą 2,5 km aleję dojazdową, która miała swój początek na wschodzie przy obelisku wzniesionym w 1748 r. i biegła aż do Nowego Pałacu na zachodzie. Pomiędzy nowymi budynkami wyznaczano koliste trawniki z fontannami i grupami rzeźb, skąd odchodziły gwiaździście ścieżki biegnące pomiędzy wysokimi żywopłotami w głąb ogrodu. Wybudowano również oranżerie z drzewami pomarańczowymi, melonowcami i bananowcami.
Połączenie ogrodów użytkowych z dekoracyjnymi akcentują dwie rzeźby przy wschodnim wejściu do parku- figury rzymskich bogiń Flory (bogini kwiatów) i Pomony (bogini sadów i ogrodów).
Za panowania Fryderyka Wilhelma IV Peter Joseph Lenné stworzył ogrody w stylu krajobrazowym.
Na terenie parku znajdują się, wybudowane przez Fryderyka II Wielkiego:
• Grota Neptuna (1751)
• Pałac Neue Kammern (1771–1775)
• Galeria Malarstwa (1755–1764)
• Pawilon chiński (1755–1764)
• Antikentempel (1768–1769), gdzie pochowane są obie żony cesarza Wilhelma II, jego dwaj synowie i najstarszy wnuk
• Świątynia Przyjaźni (1768–1770)
• Nowy Pałac (1763–1769)
• Obelisk
• Belweder na wzgórzu Klausberg (1770–1772)
oraz wzniesione za panowania Fryderyka Wilhelma IV:
• Pałac Charlottenhof (1826–1829)
• Łaźnie rzymskie (1829–1840)
• Kościół Pokoju (1845–1848), gdzie spoczywają: Fryderyk Wilhelm IV z żoną Elżbietą, Fryderyk III z żoną Wiktorią oraz król Fryderyk Wilhelm I
• Nowa Oranżeria (1851–1864)
Projekt parku Sanssouci nawiązywał do wcześniejszych przedsięwzięć ogrodowych Fryderyka w Neuruppin i Rheinsberg. W swojej rezydencji w Neuruppin założył ogrody dekoracyjne i użytkowe (sady i warzywniki), odchodząc od klasycznego ogrodu barokowego w stylu Wersalu. Podobnie w postąpił w Rheinsbergu- osie widokowe nie były zorientowane według pałacu, lecz odchodziły pod kątem prostym od południowych skrzydeł pałacowych w kierunku centralnej części budowli.
Projekt parku wokół pałacu Charlottenhof (1826- 1829, Schinkel i Persius) powierzono Peterowi Josephowi Lennému, który przekształcił płaski i częściowo bagienny teren w ogród krajobrazowy.
Cały park to zespół mniejszych założeń, z których każde ma jakiś swój punkt centralny i indywidualne reguły kompozycyjne, kształtowane przez pokolenia użytkowników na przestrzeni różnych epok. Współistnieją tu różne style ogrodowe- barok, rokoko, klasycyzm, styl krajobrazowy.
Ze względu na rozmiary obiektu (70 km ścieżek!) nie wszystkie jego części są jednakowo utrzymane. Takie było jednak założenie- park częściowo powstał na bazie lasu i te dzikie, leśne fragmenty są widoczne. Cały teren parku pocięty jest licznymi szerokimi, prostymi alejami z wysokimi boskietami, zadbanymi po bokach, ale również bardziej dzikimi, krętymi ścieżkami biegnącymi przez nieuporządkowany gąszcz. Obok strzyżonych trawników spotkamy też łąki i murawy.
No wiesz Ty co... dopiero wymodziłam w bólach (bo cały czas coś mi przerywało) komentarz pod poprzednim postem i przysięgam, że trzeźwa jestem, choć tam taki bełkot...
OdpowiedzUsuńJakoś dzisiejsza odsłona podoba mi się bardziej, może nie jest taka pompiastyczna? (znaczy - mniej pałacowa) ;-) Szafy na figi są urocze. I panna młoda taka piękna, ech...
A można tam chodzić tymi krętymi, dzikimi ścieżkami? dostępne są?
no pacz... dwa komentarze dziennie;-) bo Padre nie ma.
UsuńTrzeźwa w sobotę?? bo mnie nie ma, to może.
Panna młoda była (pewnie dalej jest, ale już nie PM) Rosjanką.
Można chodzić wszędzie. Chyba jednak należałoby rowerykiem, bo w dzień się nie da, w dwa też ciężko.
A bo siedzę przy lapciu i pacz ty - nie mogę tego posta, co to go od dwóch dni piszę, skończyć i opublikować...
UsuńNawet nie mam czasu się napić... stoi wino otwarte, ale nie ma komu polewać ;-))
Mogłabym i dwa dni, tymi dzikimi ścieżkami, podobałoby mi się ;)
no a ja tu czekam na posta, to proszę skończyć natentychmiast:-)
Usuńchyba wino by mi się przydało, jestem zmęczonym materiałem.
Nic mi się nie chce. Nawet spać.
Jaka szkoda, że Cię tu nie ma....
UsuńByśmy nie spały i marudziły, a cieszyły się życiem! Wino by się lało ;-)
To poczekaj jeszcze, zdjęcia zmniejszę i wrzucę (jeszcze wybrać muszem, a to trudne).
Chyba sobie tego wina naleję...
poczekaj, już ci nalewam
Usuń\%/
czirs
Sobie też nalej ;)
Usuńczirs!
Megi, pięknie dziękuję :-D. Uwielbiam SansSouci. Bylam tam gdzieś z10 lat temu ale wiosną zaraz po wielkanocy z koleżanką. Było cudnie. I te schody z figami i winoroślami są we mnie od lat. A żywopłoty (z wczorajszego posta) to mi tak utkwiły że sobie zażyczyłam w ramach ogrodzenia bukowy albo grabowy żywopłot. Ale mi koleżanka ostatnio namieszała w głowie proponując polny klon lub inne takie podobne ponoć łatwiejsze w cięciu. Dzięki dzięki dzięki!!!!!
OdpowiedzUsuńmyślę, że wiosną jest cudnie szczególnie:-) widać wszystkie zawiłości kompozycji, sylwetki drzew i początek zieleni. Też się wybieram.
UsuńŻywopłot bukowy jest najpiękniejszy, czasem projektuję takie z mieszanych (modułami) czerwonolistnych i zielonych buków, daje to możliwość zróżnicowania tła dla różnych roślin, a jednocześnie to wciąż jednolity żywopłot. Tylko nie lubi: podmokłej gleby, pełnego słońca, wiatru. Znosi, ale nie lubi, w żywopłotach zakładanych w polu długo będzie źle wyglądał.
Grab jest odporniejszy, jasnozielony, piękny.
Klon polny jest rewelacyjny, niedoceniany. Łatwiej się tnie, ale i szybciej przyrasta, więc ciąć trzeba częściej. Piękne ma liście i złociste przebarwienie.
No i pełna informacja od Megi jest ! :) Dziękuję :))))
UsuńWczoraj na trasie dopatrzylam sie na poboczu pod lasem, ze to polny klon teraz taki zolciutki jest.Wyglada pieknie! :)
UsuńSuper relacja i piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mogłam poznać "kawałek' innej ziemi :)
dzięki za odwiedziny:-)
UsuńTakie miejsca nigdy się nie nudzą, bronią się przed czasem, modą..
OdpowiedzUsuńMam zawsze niedosyt, bo chciałabym być w takich miejscach przez wszystkie pory roku...
też bym chciała, i o każdej porze dnia:-)
UsuńSzafy bezbłędne. Ciekawe czy by szło samemu takie skonstruować...
OdpowiedzUsuńmyślę, że tak, pięknie by wyglądały w ogrodzie, np. przy jakiejś komórce czy altanie. Taka witrynka:-)
UsuńTeż mam odczucie, że dziś ładniej niż w poprzednim pisaniu.
OdpowiedzUsuńKiedyś marzyłam o szafie domowej z ogrodem w środku - pisałaś o tym i zachwyciło mnie. Oczywiście nic nie zrobiłam żeby taką mieć :)
Ten pan młody wydał mi się tak niesympatyczny aż mnie strzepało!
A Wy piękne kolorowe ptaki!
dzięki za komentarz, dawno cię nie było, zauważyłam;-)
OdpowiedzUsuńPisałam i też o takiej marzyłam. Właściwie marzę, ale o takiej z wodą, mchem, paprociami i ciborą może.
Państwo młodzi tacy... nieociosani. Ich goście też. Nie tylko ci, tak w ogóle sobie patrzę. Na młodych w ważnych momentach życia. To tylko impreza.