Są przestrzenie, które mają potencjał i proszą o więcej.
Są miejsca, które złoszczą i sprawiają ból z powodu zmarnowanych szans.
To się ma do parków, ogródków i przestrzeni miejskich. I głównie dlatego nie mogłabym/źle by mi się mieszkało na łosiedlu/blokowisku, że codziennie frustrowałby mnie widok brzydkiej zieleni i poczucie, że nic ode mnie w tym temacie nie zależy.
Bo ta zieleń, nawet jak niby ładna, urządzona, to i tak jest brzydka. Coś jest na rzeczy, to nie tylko moje patrzenie, bo skąd te zachwyty nad miastami w kwiatach, jak tylko przekroczymy granicę? Skąd pomysły quasi- partyzanckich akcji nawiązujących do niegdysiejszych czynów społecznych, mające mieszkańców blokowisk zintegrować wokół myśli o najbliższym otoczeniu?
O, Gwenaelle była w Paryżu, i pokazuje skwerki. I Osadniczka była w Paryżu, i oglądałam zdjęcia z kleomami, agastache i aksamitkami, nic nadzwyczajnego, a jednak.
A ja byłam w Szwecji... jakiś czas temu, i też mam dużo takich fotek, jakże egzotycznych.
Dlaczego egzotycznych?
Bo cenka opada, jak mówi Pewien Marcin.
Mi tam opadła, jak weszłam do miejskiego lasku.
z runem takim oto, bogatym:
i tam zobaczyłam... dosadzone i ładnie zabezpieczone przed zgryzaniem...
o_O O_o O_O
Aaaaaaa! W lesie! Wystarczy trochę fantazji...
Wyszłam z lasu na ścieżkę rowerową, która, gdyby to było w PL, byłaby obkoszona i obsadzona podniszczonymi iglakami, a tam...
... łączka uroku pełna.
Ja tam jeszcze zlokalizowałam Deschampsia i Anemone sylvestris, dla porządku. Tablica stoi dlatego, że łączka jest eksperymentem pod patronatem Uniwersytetu Goteborskiego.
Kolejne zaskoczenie- zieleń międzyblokowa.
(to znaczy BYŁOBY zaskoczenie, gdybym nie jeździła do Sz od dobrych paru lat i się nie przyzwyczaiła)
to jest baaardzo typowe osiedle... z typową zielenią. Jakże różną od naszych tuj otaczających śmietniki, srebrnych świerków jako namiastka wypasu i schorowanych jałowców w tzw. trawniku.
Te rabaty są ze znajomością rzeczy ZAPROJEKTOWANE, rośliny dobrane do warunków oświetlenia (wiadomo, że Z PEWNEJ STRONY wysokiego budynku zawsze będzie cień, niezależnie od strony świata, i że nic tam nie napada- w sensie: żaden deszcz;-p) i WŁAŚCIWIE pielęgnowane:
oprócz bylin sadzi się proste, prostackie wręcz i niewymagające krzewy:
a zielone dachy garaży pokrywa rozchodnikowa murawa, a nie schnąca trawa z rolki:
Otóż i trzy różnice między zielenią publiczną w Sz i PL, na korzyść Sz, do zastosowania w PL.
Wrócę do tego obszernego tematu i... ile różnic znajdę? 20? A może wy też poszukacie, na podstawie waszych podróży?
Pozdrówka, Megi.
Pasują Ci te butki do tego runa leśnego ... jak jakie prawdziwki co najmniej ... ha,ha ... A lasek przepiękny i łączka zjawiskowa !!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAno różnic jest sporo... ale... Megi przyjedź do Warszawy i przejedź się po Kabatach. Powiem jedno, z roku na rok jest coraz lepiej i ciekawiej. Właśnie otworzono tam nowy park z ogrodem różanym. Przy wyjściu z metra rabata bylinowa, zupełnie niebrzydka. Wewnątrz osiedli ładne, skwery z fajną dobraną zielenią.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć że dobrze dobrane byliny i trawy są nawet wytrzymalsze od niejednego iglaka. Ale u nas pokutuje przekonanie że zasadzisz thuje czy jałowiec i on sam rośnie. Zero pielęgnacji. A opieka nad "dużą" zielenią jest bardzo kosztowna i trudna. Nawet bogate społeczeństwa doszły do tego wniosku że lepiej wymienić bylinowe założenie bo łatwiej i taniej niż pielęgnować duży świerk, który jeszcze się komuś może na głowę przewrócić. W Paryżu mnóstwo dużych drzew jest strasznie chorych, psuje to widok parków, niestety.
Powstrzymałem się od komentarza pod poprzednim postem, chociaż cały dzień myślałem nad oceną poszczególnych wersji projektu. Patrzyłem, myślałem i w końcu... odpuściłem sobie. Absolutnie nie pod wpływem projektów, ale zdjęć przedstawiających otoczenie "ogrodu" .Wygląda to tak, jakby każdy więzień dostał do uprawiania kawałek spacerniaka. Każdy przemyślany projekt w takim miejscu to rzucanie pereł przed wieprze. Bierzący post jest jak ciepły kompres na oczy po tamtym doznaniu (i może miał takim być?).
OdpowiedzUsuńA zdjęcia porównawcze powinny się pojawić w jakimś elementarzu dla deweloperów.
Pozdrawiam serdecznie;)
barashka, butki, tak? ja tu o problemie, a ty butki... żartowałam. Wiadomo, butki to moja słabość i do lasu muszą być leśne, w kolorze grzybowym.
OdpowiedzUsuńGwenaelle, dawno nie byłam w Wawie, a jak byłam, to nic mnie do bycia w niej nie zachęcało... po prostu miasto, po którym hula wiatr, nie ma przyjaznych knajpek, a cała zieleń ma korzenie, nomen omen, w latach 70 XX wieku. Dobrze, jeżeli coś się zmienia. A z bylinami zamiast drzew- masz rację. Trudno drzewu w mieście wytrzymać.
Mateus, na 100%- taka szeregówka z wąską działką to po prostu blok położony na boku, brrr. Ale robię, co mogę, i mogę, więc robię... cokolwiek;-p może to przynajmniej w ch...olerę zarośnie? A deweloperzy nie czytają elementarza... przeważnie;-)
Właśnie - butki! Pierwsze, co zauważyłam na zdjęciu, haha! ;-)) Kurczę, lubię Twoje buty i trochę zazdraszczam, wszystkie fajne są ;-)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię iglaków. Byliny i krzewy, to lubię. Te szwedzkie są przepiękne. Ale i u nas coraz lepiej, powoli...
Napisałam maila poza tym.
Ściskam czule!
To zdaje się wniosek jeden: do Szwecji na wycieczkę (długą wycieczkę) trzeba mi jechać :)))))
OdpowiedzUsuńA i ja myślałam ostatnio o daszku z rozchodnikami :) na własnym domku :))
no i mnie wzięła Megimoher i zdenerwowała... a dlaczego?? No bo rację ma świętą!!! :-)
OdpowiedzUsuńA dachy trawiaste to domena Finów. Ech... to ich tradycyjna i popisowa architektura - marzy mi się dom z łąką na dachu. :-) pozdrowienia
Fantastyczny ten dach rozchodnikowy! Szwedzka zieleń międzyblokowa naprawdę może się podobać, a zawsze myślałam, że to niemożliwe.
OdpowiedzUsuńPozdrówki!
O,matko-taka zieleń i takie kwiaty między blokami...popatrzę sobie i nawet różnic nie będę się doszukiwac boc to jedna wielka przepaśc kulturowa?mentalna?finansowa?wszystko razem i każdego po trochę?Pięknie to wyglada i ponoc nikomu nie w głowie aby te kwiaty zerwac sobie do flakonu.Widziałam piękne rabaty w centrum Paryża skomponowane ze znanych nam gatunków,u nas dostępnych i popularnych.I jeszcze raz się kłania wiedza co z czym.pozdrawiam ,Megi,z zazdrościa w oku-chcę do Szwecji,choc na chwilę.
OdpowiedzUsuńEEEEETAM..TAKIE RÓŻNICE NA NIEKORZYŚĆ ZNALEŹĆ...WIELKA MI RZECZ...A NA ODWRÓT PROSZĘ SPRÓBOWAĆ...OOOOO TO JEST SZTUKA...HIHIHIHI:))
OdpowiedzUsuńPS.mój-nie mój Koksik musi mieć operację ogonka...bo był on-ogon...poturbowany okrutnie...z czasem odpadł w połowie....ale czasem mu krwawi ta końcówka kikuta...tak więc kastracja + kosmetyka ogonka konieczna:|)))pozdrawiam:))
Nowe zamknięte osiedla cieszą ciekawą zielenią mieszkańców i gości w wielu aglomeracjach. Jest też mniej ciekawo.
OdpowiedzUsuńPokazujesz niesamowity park, łąkę i w PL takie są, coraz fajniej dba się o zieleń. Problem tkwi w "użytkownikach", czyli nas chodzących obok.
Wygodne te osiedlowe stojaki na rowery, u mnie takie są pod marketami a na osiedlu już nie.
Cała Wawa to miasto ogólnie "trudne" ja nie przepadam za nim niestety. Ale dałam przykład Kabat jako części. Jest naprawdę nieźle. Może kiedyś mnie tam zagna z aparatem to się podzielę, reszta miasta ma jeszcze dużo do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńtak, Inkwi, super, że coraz bardziej ceni się byliny, niekłopotliwe i piękne. To jakie ja butki włożę... w przyszłym tygodniu?;-p
OdpowiedzUsuńaneto, ja też cały czas o tym myślę... fajna sprawa, dach mam płaski, ogródek cienisty, miałabym kilkadziesiąt metrów murawy pod niebem:-)
polanko, niby to a sio, a jednak uważam, że mam rację, no!
M., prawda, że na tym parterze na tarasie to musi być miło kawować sobie?
Jednak przepaść, co, Izo? O ile w mieście, przy głównych ulicach jest coraz lepiej rzeczywiście, to blokowiska straszą.
Qro, ty to przewrotna jesteś, hihi;-)
Mażeno, do mnie nie przemawia sama idea osiedla zamkniętego... jeszcze kiedyś o tym napiszę. A w PL- jest coraz lepiej, ale to dotyczy wspólnej przestrzeni miejskiej. Nawet tych stojaków coraz więcej.
Ha, a jak ja komuś wielkomiejskiemu proponuję jeżówki do ogrodu to widzę te ździwione miny i komentarz, że takie wiejskie (zapewne skojarzenie z dzielżanami). Muszę wykorzystywać argumenty skandynawskie w takim razie.
OdpowiedzUsuńJa w ogródku mam sporo bylin i każdemu polecam. Umiejętnie skomponowane nie pozwalają rosnąć chwastom (ja nie rozumiem tej mody ściólkowanie korą - rośliny zadarniające są o wiele skuteczniejsze).
Pozdrawiam z "trudnej" Warszawy.
a ja mam takie nawyki vitaliowe, ze odpowiadam u odwiedzającego:)mój pies jest czysto kanapowy,a walkę o kanapę toczy z kotem, którego namiętnie ujeżdża...ja nie wiem dziwny ten Boczek ,bo go ciągle bronić muszę:))a duży się zrobił...różanie robiliśmy z żołędzi co orzeszki udają:))buziaki Basia
OdpowiedzUsuńEwo, ja się zawsze upieram aż do bycia niemiłą przy bylinach... ale też muszę powiedzieć, że zwykle z sukcesem. Owszem, ściółkujemy korą "na pierwszy rzut" chwastów, ale z założeniem, że zarośnie i nie trzeba będzie dosypywać. Dlatego lubię te wszystkie barwinki, runianki, trawska, zawicce japońskie... bo zadarniają...
OdpowiedzUsuńflo, lubię ten vitaliowy zwyczaj... znacznie ułatwia kontakt. A, żołędzie, aha. Ale z kryształkami piękne!