Może być na kawę.
Bywają poranki mroźne, bywają deszczowe.
Popatrzcie, jak wszystko się iskrzy, barwi, błyszczy, uzasadniając moje słowa nt. poniższych roślin „i jeszcze w dodatku pięknie się przebarwia jesiennie”.
Nie powiem, co to za jedne, zgadywać proszę.
Koty też mają przerwę. Puszkin w przerwie w rwaniu kocic na motor (rzadko mu się udaje coś wyrwać, bo wszystkie w okolicy są sterylizowane, i mówią „weź się, Puszku”) lubi posiedzieć na necie.
Braciszki w przerwie w spaniu lubią się ganiać po meblach.
W przerwie w ganianiu lubią spać.
Przerwa w przerwie: mieszkam w pięknym mieście.
Które ktoś uparcie chce zastyropianować, wyburzyć i zabudować.
Secesyjne dekory znikną pod strukturalnym tynkiem, komu by się chciało je odrabiać.
Dziury po kulach, które towarzyszą mi od zawsze, znikną pod styropianem.
Wiejskie i poprzemysłowe domki na obrzeżach znikną pod blokami, deweloperzy i architekci mielą modernizm na łatwo przyswajalną papkę, tak jak dekadę temu mielili polskie dworki.
Kto powiedział, że jest coraz lepiej? Połowa tego budynku została zmodernizowana- dostała nowe okna, elewację i żółty kolor. Straciła proporcje, piękny dach, rytm okien i boni.
To osiedle powstało dwa lata temu, zieleń na nim została zaprojektowana. Większość zdjęć robiłam z daleka i przez kraty, ale tak to jest, jak się fotografuje getto. Ja mam swój ogródek, z otwartą furtką, a prowadzi do niego wewnętrzna uliczka, którą często tupi tupi tupi mała dziewczynka z tatusiem przychodzi pobawić się z kotami. Przychodzi jak do zoo, a tatuś rozmawia z moimi sąsiadami. Mogę chodzić między poniemieckimi willami, oglądając architekturę, zieleń, koty i pranie na balkonach. Kto pozwolił deweloperom wyjąć z miejskiej przestrzeni całe kwartały i ogrodzić je „nur fur mieszkańcy”? A zieleń… proszę porównać z poprzednim postem. Że pora roku nie taka? Ależ tu się nigdy nic nie zmienia. Że nowoczesna taka? Te pola żwirowe i trawy to wyznacznik ogrodowej mody ostatnich lat, można według nich datować- „kultura ogrodów żwirowych”.
Inne wyznaczniki nowoczesności i wielkomiejskości: korytarz powietrzny i SkyTower. Tower to może i, do Sky mu brakuje.
Naprzeciw osiedla… przerwa. Ten Domek 13 lat temu stał w polu. Teraz blokersi i szeregowcy (z takiego bloku na boku) z góry zaglądają do okien, czynią zakusy na te straszne, zrzucające liście, zaśmiecające okolicę DRZEWA (tylko skąd te hałdy wszelakich śmieci w takiej okolicy, zamieszkanej przez samych porządnickich?), a mieszkańcy Domku mają to gdzieś, chociaż sami mówią, że się okopali. I są dowodem na to, że można. Zawsze i wszędzie. Można żyć po swojemu. Czego i wam życzę, a jakoś szczególnie naszejpolanie, zawziętej w realizowaniu planu tegoż. I dla niej te zdjęcia na dowód… że można. Sprowadzić domek ze Szwecji, malować go co kilka lat na zielono, obrosnąć lasem i łąką na kilkuset m2.
(zdjęcia usunięte)
A kupa zieleniny przed Domkiem jest dowodem na działalność Ledum… o nie, nie zrobiliśmy nic złego. Brzozy i sosny zostały wysokie, oparliśmy się sugestiom, a nawet zleceniom sąsiadów, żeby tego nieswojego orzecha… tak przy ziemi… a płaczącą wierzbę… to tak do połowy (swoją drogą szkoda, że na mnie nie trafiło, bo miałabym okazję wysłać dziadów do dewelopera naprzeciwko, żeby się zapytali o wolne lokale).
PS. Te psy powieszone na deweloperach i architektach... to nie do końca ich wina (chociaż architektowi trudno wybaczyć popełnienie koszmaru, który będzie straszył przez następne 200 lat), ale prawa pozwalającego na rabunkową gospodarkę przestrzenią, howk.
I pozdrówka, Megi.
I pozdrówka, Megi.
Megi, czuję z Tobą niezwykłą wspólnotę poglądów. Dobrze, że wiem już, że nie tylko mnie nie podoba się żwirek jako siła napędowa ogrodów. No, po tym poście jestem w Tobie prawie zakochana...
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare, urokliwe domy i tajemnicze uliczki. Nie mogłabym mieszkać na zamkniętym osiedlu, w "plastikowym" mieszkaniu. A najlepsza przerwa jest na...głaskanie kota:-)))
OdpowiedzUsuńUściski
A.
ja tez podzielam Twoje widzenie na estetyke tego co nas otacza.Z przerazeniem patrze na domki z drewna na wsi mazowieckiej, ktore czesto sa modrzewiowe i ktore oblepia sie steropianem i cementuje..serce mi sie kroi i zal taki bierze. A Twoje koty ..widac rzadza w domu i nadaja mu niezwyklego ciepla. Tez uwielbiam Twoje posty...
OdpowiedzUsuńMegi,
OdpowiedzUsuńdużo jest osób, które szlag trafia na widok durnej, beztroskiej dewastacji historii w każdym jej wymiarze. Ale więcej jest,niestety, tych, co to 'nowoczesność' kochają.
Piękne zdjęcia. A Moher, jaki zdrowy!
Megi ja tez uciekłam z miasta na wieś i jestem tutaj szczęśliwa.... twoje zdjecia sa urocze, z klimatem jaki jest mi bliski....
OdpowiedzUsuńa koty też mama.... tylko dochodzące....
pozdrawiam serdecznie
Megi ja tez uciekłam z miasta na wieś i jestem tutaj szczęśliwa.... twoje zdjęcia sa urocze, z klimatem jaki jest mi bliski....
OdpowiedzUsuńa koty też mama.... tylko dochodzące....
pozdrawiam serdecznie
W strasznych czasach żyjemy. W imię prawa się dewastuje i niszczy w całym kraju. Wydawało się że walka z historią skończyła się 20 lat temu. Ale teraz jest chyba gorzej bo wszystko obija się o pieniądze...Jak zabieraliśmy się za remont dworu wszyscy się pukali w głowy, bo nie warto, bo to rudera. A teraz najbardziej boje się tego o czym piszesz. Że za płotem będę miała "super" osiedle, wypełnione debilami którzy z miasta wybulą się za miedzę i będą charczeć że im liście z moich drzew przeszkadzają. Prawo nie chroni starych domów, jedynie obwarowawszy je takimi przepisami powoduje że nic nie da się z nimi zrobić, nawet kulturalnie wyremontować. Patrzę na moją cegłę rozbiórkową i tak naprawdę płaczę...była z nie taka piękna plebania z piecami kaflowymi i skrzypiącą dębową podłogą...była.
OdpowiedzUsuńhihih! ogrody zwirowe! :) zdjecia nr 2 i 3 - mniam!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - miło, że nas wywołałaś... nie do tablicy co prawda, ale zawsze :-) a skoro już o tablicy mowa to ja pytaniem na pytanie - te trawy takie wysokie z tymi milusimi kitkami białymi na koniuszkach, no wiesz... co to kazałaś zgadywać... No nie wiem, nie znam się, nie orientuję a wiedzieć bym chciała co to?
OdpowiedzUsuńDobrze, że Moher silny i zdrów.
pozdrowienia :-)
Ewo, dziękuję, to także miód na moje serce wiedzieć, że ktoś gdzieś myśli podobnie:-)
OdpowiedzUsuńLEPTIR, ja nie uciekłam- może na razie, może na zawsze- ale staram się tutaj stworzyć sobie taką oazę, jak widać.
Gwenaelle, mocne i prawdziwe, to o walce z historią. Nic się nie zmienia... od średniowiecza. Plebania, mówisz. Szkoda. Pewnie ksiądz nowoczesności łaknął i przepychu...
bebe, smacznego ;-)
polanko, miskant japoński- Miscanthus floridulus. W ciągu sezonu wyrasta do 2 m i chociaż na wiosnę trzeba go ściąć, to i tak świetny z niego żywopłot/parawan.
Moher pozdrawia:-)
Towarzyszę wiernie od "direct dialog", gdzie pewna kobieta sformułowała i napisała moje myśli. I tak już zostało. Teraz widzę, że jest trochę tych osób, które płaczą lub wściekają się (zależnie od natury) nad powolną śmiercią starych domów. Na przykład śmierć przez uduszenie. Tynkiem, styropianem. I nad wszechogarniającą arogancją właścicieli ziemskich. W mojej okolicy, 400 ha pięknej krainy polodowcowej zostało "przystosowane" pod sad unijny. Możecie sobie wyobrazić jak to teraz wygląda. I dziury w drogach wypełnione kaflami z zabytkowych pieców. Ale to już stare przesiedleńcze dzieje, nie ma co rozbabrywać. Wciąż się to dzieje, tylko lata i ludzie inni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Z wielka przyjemnoscia (ale i smutkiem tez) obejrzalam te roznorodnosc zdjec, faktow i mysli. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńM., wiesz, jak bardzo SIĘ CIESZĘ, że towarzyszysz. I te trochę osób, które patrzą na przemijanie. Nawet nie chcę sobie wyobrażać tego sadu, bo zaraz mi się myśli, że jest... orzechowy? Jak na Dln. Śląsku? Może nie, bo za zimno...
OdpowiedzUsuńMarias T, miło mi, że zaglądasz, pozdrawiam:-)
Masz tyle wątków w jednym poście, że czasami nie wiem co z tym "fantem" zrobić, mimo iż wszystkie Twoje posty oglądam. Więc dzisiaj kolejno:
OdpowiedzUsuń- bardzo mi się podoba Twój jeszcze kolorowy ogród,
-podoba mi się zdjęcie ósme z góry,
- ślicznie pokazałaś zabawę kotków,
- mieszkasz w pięknym domu, ja niestety w blokowisku,
- jestem przeciwnikiem niszczenia secesyjnych dekorów,
- zieleń w ogrodzonych :-( osiedlach powinna wyglądać tak, jak w Twoim poprzednim poście.
Jeśli jakąś Twoją myśl opuściłam to przepraszam i pozdrawiam cieplutko.
Giga, wiem, ja też, jak czasem czytam takie najeżone wątkami posty, to mi się komentowania odechciewa;-) Mogłabym je podzielić, ale...
OdpowiedzUsuńTeż kolejno- te ogrody są tylko w pewnym sensie moje, większość zakładałam i w nich bywam; dzięki; dzięki; piękny dom jest piękny poniekąd, bo tu się sypie, a tam jest brzydki... ale zdjęcia to ładnie mistyfikują; ja też; ja też tak myślę!;-))) pozdrawiam!
:-))). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń