Drzewa pożegnały liście, ale zanim to zrobiły- ja je pożegnałam.
Już za nimi tęsknię.
bo dzisiaj poszło trochę źle, opierdoliłam la cliente (oraz nie jest mi lepiej z tego powodu) i wyjebałam w kosmos prezentację z ponad 100 slajdów (oraz nie poprawił mi stanu fakt, że właśnie spontanicznie zaczęła się odzyskiwać)
excusez- moi, ale nie dało się tego inaczej powiedzieć
ewentualnie może: ojebałam i wypierdoliłam
ale tam
co tam
ojtam
Jesień miała miejsce w podwrocławskiej wsi. Całkiem sympatycznej.
do- czasu
"dół" to byłe śródleśne bagienko,w tej chwili już całkiem zasypane a ekoodpady byłyby może i eko, gdyby nie było ich tyle i gdyby część nie była zapakowana w plastikowe worki.
W takich workach giną jeże.
Ale obywatelska oddolna inicjatywa jest, qrwa.
***
Zapraszam! na organizowany przez Ekostraż Dzień Jeża- w sobotę 10 listopada, w barze Vega w Rynku (Vega jest naprzeciw Feniksa, w środkowej zabudowie, Basiu)
i to NIE TYLKO dlatego, że będę mówić o ogrodach przyjaznych dla jeży (tak, to ta prezentacja)
ale i temu, że zapowiedziały się (w każdym razie na fejsie się zapowiedziały;-)) znane mi z neta i nie z neta osoby- florysztuka, Inkwizycja, kyja, ewa, być może Anka Wrocławianka- i mam nadzieję na miłą wspólną kawę pięciu przemian i wegańskie ciasto po. Obrazki, proszę:
Mam kotki do oddania (NIE moje) i gerbila- któś by się może zlitował? Nad domkami tymczasowymi, znaczy moją znajomą (kotki) i Weganką (mysza). Czyż nie słooodka?
Telewizor znowu zadzwonił, tym razem wrocławski telewizor, i nagraliśmy się do programu o kompostowaniu! Niebawem na blogu.
I coś tam jeszcze miałam... ale zapomniałam.
Pozdrówka, Megi.
PS. wiem! dla potencjalnych wielbicieli pedagogicznego talentu TP. Tylko mu nie mówcie, że udostępniłam;-p zaraz usunę;-DDD
Zapraszam do zabawy na mojego bloga .
OdpowiedzUsuńSzczególnie Ciebie :-)
Dzień Jeżyka ?
Ale fajny :-)
Śliczne zdjęcia , takie nastrojowe...
dam się zaprosić, do obu zabaw!
UsuńEee no, droga pani, przecież wszystko się przydaje do czegoś. Ja bardzo lubię szurać liśćmi i jak bym szurała, gdyby nie spadły? A konie się lubią tarzać w onych i jak by się tarzały, gdyby liście były na drzewach? A kozy jak lubią liście! I królik! Kozy sięgają niestety (NIESTETY!), ale królik nie. I można ścielić suchymi liśćmi w obórce, zamiast słomy i ściany ogacić między deskami, na zimę. A pan z Piotrkowa Trybunalskiego, z wielkim powodzeniem pali sprasowanymi liśćmi w c.o. Tyyyyle dobrego się dzieje, jak liście spadną!
OdpowiedzUsuńDrzewa dramatyzują nagimi gałęziami, fotografowie wyruszają na łów i są zadowoleni. Gałęziownia mnoga się ukazuje i tworzy piękne tkaniny.
Czy przekonałam Cię choć trochę, że dobre są spadnięte liście?
Tak, październik był piękny.
Wszystkiego dobrego Megi i jeżykom też! Fajne będziesz miała spotkanie!
eee, no wiem wiem, sama komuś napisałam, że nie ma takiego nieba, jak w listopadzie...
Usuńi liście wrócą, młode i piękne. I te umarłe też pięknie leżą, robią szur szur, mielą się na proszek, wiatr unosi złoty pył...
no cieszę się na to spotkanie!
Starsi ludzie w dwukółce - fantastyczne!
OdpowiedzUsuńDroga Megi, z tym Dniem Jeża to absolutnie wspaniale. Chętnie bym się przyłączyła ale wiesz... w obozie muszę siedzieć niestety. Ciekawe jak to tu wygląda z tymi prawami dzikich zwierząt, zapewne znacznie lepiej niż u nas ale się nie dowiem... bo w TYM języku jakoś nie idzie mi zgłębianie wiedzy.
OdpowiedzUsuńCzekamy na linka do DDTVN /chyba, że już był i mi umknął był...?/
pozdrowienia od NAS i od Rudiego vel NIUNIOLA. Cudny jest Chłopak!
linka jeszcze nie ma.
UsuńJAK można nazwać Poważnego Kocura NIU- NIO- LEM? Nic dziwnego, że postanowił WYCHODZIĆ, ile można tego słuchać! pewnie chodzi do pubu i się żali kolegom. Aha- wychodzi tylko z obróżką, czy na smyczy?
PO braku jakichkolwiek uśmiechów wnioskuję, że NIUNIOL Ci się faktycznie nie spodobał.... eee tam. Ja lubię takie kocie imiona. No tak tak wiem, Puszkin to o wiele bardziej intelektualne zawołanie na kota ale... cóż :-) Niuniol jest taki niuniowy, przytulasowy i w ogóle.
UsuńCo do spacerowania to... owszem. Z obrożą wyszedł dziś po raz pierwszy i po raz drugi już sam. Ja jestem niespokojna, choć za pierwszym razem wrócił sam, ale ON mnie cały czas uspokaja i prosi o zaufanie dla kota, który musi sobie dać radę. Ech....
Oj Megi," ojebałam i wypierdoliłam",tak, czy z zamianką liter, nie sumituj się, po prostu się zdenerwowałaś troszkę i musiałaś. Ja czasem też muszę, ale posuwam się w stronę litery "q" i wtedy mi lepiej.
OdpowiedzUsuńNapisz mi, jak Jeżego zaprosić do ogrodu. Ma liście, gałęzie, imię, jak widzisz, domek mu mogę uklecić w/g przepisu, a jego nie ma. Jest nadzieja? A może jakoś się na nie woła?
Za kota dzięki.
Zdjęcia z ludźmi cudne, inne też.
Napiszę ci, podam linki, napiszę na blogu... jakbym dodała notatki do prezentacji, to bym ci ją wysłała.
UsuńKota może nie, ale myszoskoczka mogłabyś. Jest z laboratorium, robili na nim eksperymenty medyczne.
Z la cliente wyszło na moje, marna satysfakcja.
Gdzieś w Polsce jest człowiek, co sam jeden zajął sie ochroną jeży i założył schronisko w domu. Setki już ma. W takim kraju jak nasz bardzo są potrzebne akcje oddolne i uświadamianie!!! Uświadamiaj więc!!! Ktoś musi. Będe w sobotę:)Choć nie od początku, na uświadamianie zdąrzę:)
OdpowiedzUsuńewa
Andrzej Kuziomski, Fundacja Igliwiak. Biedny człowiek, zero urlopu i zarwane noce, bo jeże są nocą aktywne.
UsuńCieszę się na spotkanie.
Małgoś, przecież wybieram się, ofkors, wraz z dziećmi! Tylko na film nie zostanę, bo... nie. Ale na instrukcji jeża będę ;)
OdpowiedzUsuńMam fajne liście, zakamarki i paletę pozostawioną na domek... w zeszłym roku były jeżyki, a w tym roku nie widzę. Zaprosiłabym ;)
No to do. Soboty ;) Buziaki!
paleta to jest to. Ale cudownie, poznam Księżniczkę i Księcia:-) Film to ja też... widziałam. Nie trzeba widzieć, żeby wiedzieć...
UsuńMegi, postaram się być na wykładzie. Może uda mi się namówić męża. Do zobaczenia;-)
OdpowiedzUsuńhura
UsuńSzczerze żałuję, że nie dam rady, bo praca wzywa. :( U mnie na stanie: 1 kot (z adopcji), 3 myszy (wykupione jako pokarm dla węża) i obawiam się, że na więcej już mi mąż nie pozwoli. Ale apeluję - przygarniajcie :) Miłej soboty!
OdpowiedzUsuńja też żałuję. Nie masz jeszcze myszoskoczka z laba. Mąż nie wyrok. Ani wyrocznia. Przygarniaj, apeluję!
UsuńMasz rację, z mężem żartowałam oczywiście, ale tym razem już nie dam rady. :( I tak się pilnuję, by nie było wojny mysio-kociej. Jak dodać do tego biegającego trzylatka to mamy komplet. ;) Jednak kiedyś, jak już ta kumulacja trafi na mnie, zamienię mieszkanie na dom i mam nadzieję móc mieć jeszcze kilka biedactw pod dachem.
Usuńlepiej, odzyskałam i naprodukowałam setkę nowych!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twój październik.
OdpowiedzUsuńJeże lubię - czasem szkoda, że nie mieszkam we Wrocławiu:)
Cudowne kolory, piękne refleksy światło bawi się miedzy gałązkami...piękną mamy a właściwie mieliśmy jesień, następna za rok. Śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń