Spóźniliście się kiedyś na samolot?
Ja też nie.
Ale na prom ofszę.
o tam tam. Pojechał sobie.
Krótki facepalm
i pocieszamy się
(ojtam, to tylko antocjany i żelazo) |
(no i pszeciesz nie ja to zjadłam) |
Poważnie, nie pojechałabym. Nie w SEZONIE. Chociaż cóś powoli się zmienia, od lewej do prawej.
Jeżeli już, to tylko w to miejsce. Morze wspomnień, pełna karta pamięci.
Kiedy indziej.
Hm, ten odpłynięty prom to poważne ostrzeżenie, żółta kartka.
Następnego dnia wcale nie był taki szybki.
(jest ZDECYDOWANIE po trzynastej) |
(nie żeby coś tam, ale NIE MOŻNA WYSIĄŚĆ)
a nawet korzystałam z jej uroków.
(opalamy się, ja oraz TP;-)) |
(tak, nie wyczyściłam tego syfa z obiektywa) |
W Szwecji, nad Kattegat (czyli nad Morzem Północnym, ale nie w Danii) czekała na nas chatka, czyli stuga, tak naprawdę stjużka.
(To dom całoroczny. W Szwecji rzadko urządza się ogrody, a nawet rzadko kosi:-) dlatego tam nie mieszkamy.) |
(A to nasz niebieski domek.) |
Tak dokładnie to niezupełnie czekała:-) chyba wzbudziliśmy zwątpienie.
Pogoda? Cóż.
I tak cztery razy dziennie.TO właśnie miałam na myśli pisząc, że było gorąco. Było.
Nawet jeżeli przypadkiem u was jest, to jest to już inne gorąco, pachnące jabłkami i mirabelkowym octem.
Poza tym, co najważniejsze,
spotykaliśmy się z Ostrygojadem.
Były to dni nasycone emocjami
słuchałam i mówiłam, właśnie tak.
I jadłam takie dobre rzeczy.
O mujborze.
Czułam się tak zaopiekowana i otoczona uwagą.
Druga żółta kartka z podróży: ja nie robię takich rzeczy. Nie gotuję, nie sprzątam, nie karmię ludzi, nie bawię się w wydawanie przyjęć.
Chyba chciałabym znowu to robić.
Co jeszcze.
Gdzie mieliśmy pójść z Ostrygojadem, jak nie do muzeum sprzętu foto.
(mieści się w dawnej sali kinowej) |
(hę?) |
(to jest prywatne muzeum, a pan właściciel opowiada bardzo dużo i chętnie. Salę udostępnia mu miasto, zbiory sa jego własnością.) |
(TP używa takie coś. Z tyłu liceum, z przodu muzeum.) |
To kolejna rzecz, którą robię na wakacjach. Chodzę do sklepów. Bo normalnie to nie.
Tak to wygląda.
Bawię się w domek, robię zakupy, gotuję, jeżdżę na rowerze, chodzę na spacery z psami. Na wakacjach. To już chyba czerwona kartka.
W każdym razie na pewno zasługuje na czerwoną epickie grypopodobne choróbsko, które mnie dopadło. A właściwie to, że się dałam dopaść.
***
Pożegnaliśmy się z morzem (za krótko! zdecydowanie! do poprawki!)i ruszyliśmy doliną rzeki Ätran przez leśnopolne pagórki Hallandu, świerkowe bory Jöjngköping, rozległe pola Zachodniej Gotlandii aż na równinę nad kolejną kałużą.
Mamy zamiar odwiedzić kilka miejsc, gdzie rosną poziomki, i hmmm, może, oby, zobaczyć coś nowego.
Chyba nie powinnam się przyznawać, że wzięłam sobie coś pracowego do zrobienia:-) bo już mi przeszło myślenie, że to zrobię:-)
A w następnej kartce z podróży- o naturalnym środowisku Ostrygojadów...
pozdrówka, Megi.
Osz jaki piękny wpis, sama poezja wypoczynkowa i luz bluz :-)))
OdpowiedzUsuńAż sama odpoczełam przy okazji...
Spóźnić się na prom to mistrzostwo świata , gratulacje :-)))
Alez Ty masz niebieskie oczęta, cudne, lubię takie :-)
oszsz dzięki, za gratki i za oczki;-)
UsuńJednak, rzeczywiście, poezja wypoczynkowa, najważniejsze to być gdzie indziej:-)
Wiesz, no wiesz? Prawda, że wiesz? Superowy wpis!
OdpowiedzUsuńTrochę niepokoją kartki, ale nic to. Póki nie ma karnych i samobója do własnej bramki (tak naprawdę strzelamy je sobie wiele razy w życiu :)), to ok.
Jesteście piękną parą z T.P., radośnie mi się robi jak na Was patrzę
wiem, wiem:-DDD
Usuńjuż jest całkiem superowo, co tam kartki;-)
To prawda, jakoś tak się... dobraliśmy, a ostatnio... dotarliśmy. Ja też czuję tę radość:-)
Pięknie nawet w strugach deszczu ;) ale mina TP po ucieczce promu bezcenna ;)
OdpowiedzUsuńmina była bezcenna, jak myśleliśmy, że się nie uda przebukować:-DD
UsuńI to sa wakacje!!!!
OdpowiedzUsuńJ.
no właśnie! serdeczności:-)
UsuńChoróbsko się rozprzestrzeniło.... zdycham... ;) hahaha
OdpowiedzUsuńŁadnie wyszły te strugi deszczu i grad(?!), i to małe muzeum takie ładne na Twoich fotach.
Dzięki za spotkanie i "dni nasycone emocjami" ... :)
Życzę udanych wakacji i zdrowiej!
Pozdrówka Ostrygojad
ooo nie tylko ci współczuję, ale czuję się winna... no i nie chcę cię martwić, ale to jakaś wredna ebola, dalej zdycham.
UsuńStrugi nieco rozjaśniłam, grad jest autentyczny i padał dwa lub trzy razy, muzeum było takie... symetryczne.
Zdjątka znad morza obrabiam, przedłużam sobie te świetliste popołudnia:-)
Ale pięknie! Nawet w deszczu (a deszcz jaki piękny na zdjęciach!).
OdpowiedzUsuńCoś kupiłaś na tych wyprzedażach? Ja to chyba jeszcze bardziej nie chodzę do sklepów, niż Ty. Bo Ty to jednak z raz do roku. A ja już wcale. Własnie sobie uświadomiłam czytając ten wpis, że ostatnią nową rzecz nabyłam dzięki Twoim zakupom na wyprzedażach rok temu :) To znaczy, Ty nabyłaś. I to był bardzo udany zakup.
Odpoczywajcie i niech zaraza idzie precz!
a deszcz jaki piękny! a w realu jaki piękny! wszyscy marudzili na upały, to mają jesień:-)
UsuńKupiłam:-) poza tym ja często chodzę na zakupy w internetach. Co to ma być, że taka piękna Dodo sobie nie kupuje sukienek? Zaraz ci wyślę linka i będziesz wybierać:-)
Piękne wakacje!!! Wakacjujcie i odpoczywajcie!
OdpowiedzUsuńPiękne. Powinnaś tu się wybrać, Rogato. Miejsca w sam raz dla twoich szerokich skrzydeł.
UsuńWakacje pełne emocji i niespodzianek. chyba o to chodzi? prom pewnie się zapełnił za szybko..
OdpowiedzUsuńmoże o to chodzi, w każdym razie zawsze tak wychodzi:-) pewnie była przerwa w załadunku i myśleli, że już nikt nie przyjedzie...
UsuńU mnie już klucha nosowo- gardłowa wypadła. Pochodzenie- odAbsorberowe.
OdpowiedzUsuńZawsze ciągnęło mnie do Skandynawii.
Może kiedyś popłynę, hę?
Dużo słonka, mało gradobicia! :)
popłyniesz na- pew- no, skoro cię ciągnie:-) też byś się tu odnalazła:-)
Usuń