bo jeszcze nie przedwiośnie?
Od wczoraj już owszem. Koty bujają się na dworze, ziemia obsycha, większość bluszczu z naszego haunted house została przerobiona na sadzonki, warzywnik napełnił się świeżym kompostem, ślimaki ostrzą tarki.
Ale to od wczoraj.
A Wzgórza Trzebnickie, Kocie Góry pewnie wciąż w tej samej śliskiej, rozmarzającej grudzie, co parę tygodni temu.
Za to widoki jakie. Stonowane, rozmazane, breuglowskie.
|
(matryca i obiektyw zostały posprzątane, przykazanie nienoszenia BMI luzem w kieszeni jest mniej więcej przestrzegane, mimo to jeden mały Maurycy pozostał i drażni) |
|
(widok z Północy na Południe- i wiadomo, dlaczego Góra Milczenia jest świętą) |
|
(oto całe Breslauowo- Sky'Fiut'Tower, ciepłownia i parę kościółków) |
Cała ta wyczesana pasiastość bierze się stąd, że na ciepłych, gliniastych wzgórzach uprawia się owocowe.
Agresty, porzeczki, ale i maliny, i wszystkie drzewa, od wczesnych śliw, brzoskwini i wiśni do czereśni i jabłoni.
Mamy dużo czasu, żeby się załapać na wiosenne widoki.
Taaa, w zeszłym roku to samo mówiłam.
Czekam dość niecierpliwie, popędzam niepotrzebnie czas. Beznamiętnie, dla porządku odnotuję marny stan pałacu w Brochocinie:
|
(XVIII wiek, wieża zegarowa, piękne położenie na pagórku otoczomym wodą...) |
i ciekawe okazy drzew w parku:
|
(sosna czarna) |
|
(fantastycznie rozłożysta) |
|
(i kolejna) |
|
(piniowaty pokrój dorosłych sosen jest efektem obłamywania wierzchołka pod ciężarem śniegu, lodu i obciążenia wiatrem) |
|
(a to, że są pomnikami przyrody, nie przeszkadza w przybiciu tablicy, będącej jedynym wyrazem czyjegoś zainteresowania parkiem) |
|
(cis- siewka, bo drzewko) |
|
(cyprysik groszkowy) |
|
(o pięknej czerwonej korze) |
|
(a to jest moja ulubiona czapunia, prezent od margi) |
|
(pomnikowa aleja lip) |
|
(i totalnie zajemiolone drzewo nad stawem) |
|
(oraz dowód życiowej siły wierzby iwy) |
Pałac w Raszowie- też pięknie położony- tylko dlatego nie rozsypał się całkiem, że jest zamieszkany.
Tymczasem w Obornikach, które leżą u podnóża Kocich Gór.
|
(tak) |
|
(dzwońcy) |
|
(albo tak) |
I oby do wiosny.
Nie czuję się jak milion dolarów, mam znów anemię albo infekcję albo tarczycę albo chgw. A może nietolerancję pączków. Oraz kilkudniowy ból głowy.
W każdym razie nie jestem jako ta wierzba iwa.
Co może nie jest szczególnie blogowym tematem, ale tłumaczy nietowarzyskość i nieobecność.
I czekanie na wiosnę nic tu nie pomoże.
Pozdrówka, Megi.
PS. w temacie cięcia jabłonek:
|
(formowanie korony kotłowej- dobrej dla większosci drzew) |
|
(formowanie korony kotłowej od jednopędowej sadzonki i cięcie na owocowanie) |
|
(pielęgnacja uformowanej korony polega na jej prześwietlaniu, nigdy nie należy ciąć radykalnie. Ryciny za Y. Prat- Cięcie drzew i krzewów owocowch.) |
Pozimie już na pewno. Raczej. Wszystkie wróble tak ćwierkają i inne pierzaste również. Cyprysik groszkowy bardzo mi przypadł do gustu - w sam raz okaz na żywopłot:) Szkoda że nasze cięte mają marne szanse stać się tak pięknymi. A druga sosna wygląda, jakby wirowała w piruecie na parkiecie zielonym. W sam raz na karnawał:)
OdpowiedzUsuńtak, cyprysiki zdecydownie lepiej wyglądają jako drzewa. Moim zdaniem na żywopłot się nawet nie nadają, bo się ogołacają od dołu.
UsuńTak, te sosny właśnie takie są:-)
i u nas zmiana frontu. już nie duje z północnego-wschodu suchym, lodowatym wiatrem. od wczoraj pd-zachód i hektolitry wody. wygląda na to, ze teraz to krzywa już będzie rosła :)
OdpowiedzUsuńw poniedziałek przyszedł pan i ściął wielki kasztan bo coraz bardziej suche konary zagrażały dachowi sąsiada. smutno było ale po ścięciu okazało się, ze w środku drzewo było chore. przy okazji dowiedziałam się sporo o przycinaniu takich wielkich drzew.
dzięki za poglądowe obrazki, mam zawsze kłopot z naszymi owocowymi.
mnie tez bolała głowa przez kilka dni, wielki wyż wisiał nad Europa, myślę, ze to z tego. teraz przeszło. poza tym może parę zielonych koktajli po pączkach, sama jestem strasznie zamulona ale nie mogłam se odmówić, raz w roku ... ;)
oj tak:-) już zdecydowanie pozimie, wbrew prognozom nawet.
UsuńTrochę to jest tak, że sami psujemy drzewa nieprawidłowym przycinaniem, a później nie ma czego ratować- tak jest np. z lipami, które przycinalismy w zeszłym tygodniu. Zaś wypróchnienie martwego drewna to poniekąd naturalny proces, nie wpływający na wytrzymałość drzewa, pisałam o tym kiedyś i może wykorzystam też zdjęcia tych lip.
Może faktycznie przez to ból głowy. Ale trwa, to nie wiem.
Dzwońcy - fajne chłopaki. :)
OdpowiedzUsuńWycieczka palce lizać!
nawet taka krótka, a ile radości.
UsuńWczoraj był u nas w ogródku gil i rudzik:-)
A u nas płasko... Ale "tys piknie":)
OdpowiedzUsuńco prawda, to prawda:-)
UsuńFajnie u nas, ciepło - po 6-8 stopni, choć nice na minusie.
OdpowiedzUsuńBogatki już się zwołują, a wróble wiecowały już dwa tygodnie temu.
Chciałam skoczyć na Bazaltową na resztki śniegu, ale zmiana planów wymuszona życiem. Może w przyszłym tygodniu. Albo Siedmica wreszcie.
poczekaj z Siedmicą na lepiężniki:-)
UsuńCo to za wioska uboga, biedne to miasto jak cally ten Sląsk.
OdpowiedzUsuńno właśnie, obojętnie gdzie- wszędzie to samo... mimo programów "odnowy wsi" itp.
UsuńGroundhog nasz rodzimy z Nova Scotia przepowiedzial nam jeszcze dluga zime. Nam to nie przeszkadza bo ja jak doszlam do siebie to i pieke bulki drozdzowe z cynamonem, robie desery z chia z mlekiem kokosowym, pierwszy w mym zyciu pasztet wegetarianski - na stale wchodzi do naszego jadlospisu, moja recepta. Upieklam tego dwie piernikowe blachy i jeszcze muffinki i zniknelo w tydzien! Ja nie wiem gdzie te chlopaki znajduja miejsce. Cala rodzinka nie chce zeby mi sie zwolnienie skonczylo - lacznie z krolikami! Ide szorowac piekarnik po self clean. Self clean to tylko z nazwy. Trzymaj sie jakos, zrob porzadek z tym zelazem i w ogole porzadek moze - pierwszy tydzien jest kaszana ale z czasem coraz lepiej i chce sie czlowiekowi zyc i snuc plany o 13 godzinnych wycieczkach w Norwegii! Co jeszcze nie tak dawno bym myslala, ze jest urojone z moim uwczesnym brakiem zelaza!
OdpowiedzUsuńno widzisz, warto było, wszystkie tak mówią;-)
Usuńchce się żyć- czekam na to, wiem, że samo się nie zrobi, a nie mam siły zrobić. Chciałabym, żeby się ktoś mną zaopiekował;-p Zresztą już od dwóch tygodni wybierałam się do laba z sobą, a skończyło się na- z kotem u weta. Takie priorytety.
Tych 10 takich samych chyba faktycznie się znajdzie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie tylko Ty nie jesteś jak milion dolarów ja żyję zrywami, a potem popadam w stan letargu i totalnego braku sprawstwa :( ale to minie wraz z wiosną i tego się trzymam, choć W. wczoraj mnie dobił i nie wiem czy dam radę, powiedział "dokładnie rok temu lecieliśmy do Kambodży" :((((((
no bo jest z czego wybierać;-DD
Usuńojtam Kambodża. Ta wiosna jakoś się szybciej zaczyna, pamiętam, że wyjeżdżaliście w środku beznadziejnej zimy.
Trzeba by się podpiąć do jakiegoś źródła energii, a wybór jest nie byle jaki. Są tacy co czerpią ze szczęścia, są tacy, co z nieszczęścia, ze zdrowia, z choroby, ze swojej jedynej słusznej racji, z ziemi, słońca i w ogóle .... :) Ja też jakaś słaba słabością śródroczną i nawet na wiosnę nie bardzo mogę zwalić.
OdpowiedzUsuńPiękną miałaś wycieczkę i z tego napasienia się pięknem też chyba się trochę siły ulęgło?
Kraina spod Grzebienia super! A zdjęcie z sarękami skojarzyło mi się z jednym z moich ulubionych kadrów z filmu "Afonia i pszczoły".
Ciekawa jestem gdzie robili poszczególne sesje.
Uściskuję!
tak tak, podpiąć się do źródła mocy- ale to działa w ograniczonym zakresie, słabość fizyczna mnie rozwala i przekonanie (fałszywe?), że "zawsze tak bedzie".
UsuńPewnie, że z wycieczek, zdjęć, pisania się duuużo siły ulęga, ale za mało, żeby pracować sekatorem;-)
Chyba oni na Dolnym to kręcili, coś tak mi się pamięta.
Na Dolnym, tak tak, tylko chciałabym konkretnie to umiejscowić.
UsuńNa Dolnym, dlatego tak pięknie wyszło.
Twoje przekonanie z gruntu fałszywe, bo przecież nie ma niczego takiego, co by było zawsze na zawsze :)
to ja w końcu obejrzę ten film i może rozpoznam.
UsuńWiem, że fałszywe, 100 razy tak miałam. Jak mi kiedyś młode wisiało u cyca, nie mogłam się wyspać ani umyć głowy, ani ciepłej kawy się napić, to też myślałam, że już zawsze będę taka udupiona. No i proszę, 25 lat i przeszło.
Nosz w końcu znajome obrazki! Wzgórza Trzebnickie i Łoborniki :) Lajkuję tego posta :D
OdpowiedzUsuń