od początku

poniedziałek, 19 grudnia 2016

ogrody bez granic- Muskauer Park

Pewnego razu dyskutowało nam się tutaj o definicji ogrodu, a ściślej- o tym, jaki warunek konieczny i wystarczający należy spełnić, aby fragment krajobrazu nazwać ogrodem.
Tamaryszek powiedziała wtedy, że "dla mnie ogród musi być wydzielony z otoczenia, krajobrazu. Granica może być w różnej formie – np. muru czy doboru roślinności czy choćby mentalna."
Podważaj oczywistości- podpowiada mi przekorna dzikość serca. Nie musiałam długo szukać, pierwsza podróż zaprowadziła mnie do ogrodów bez granic.

Po poprzedniej wycieczce do najbliższego nam założenia krajobrazowego z prawdziwego zdarzenia zamieściłam tu analizę kompozycyjną Muskauer Park (czy też Parku Mużakowskiego, ale jego serce i źródła są w Niemczech, więc).
Tym razem wypatrywałam granic.
I wiecie- trudno je znaleźć. Można to sprawdzić na mapie.
Park leży na łuku moreny czołowej. Z polskiej strony las. Przez środek Nysa, na południu miasteczko. Od zachodu morenowe wzgórza i hałdy po eksploatacji rud metali, zagospodarowane parkowo przez samego twórcę, mimo że dziś poza parkiem. Na północy parkowe założenie rozcieńcza się w dolinie rzeki.
W centrum parku, koło zamku, jest tak.
Jest połowa października, wciąż kwitnie prusznik (Ceanothus sp.)
Barwi się świdośliwa.
Deszczowe popołudnie.
Jesień podkreśla malowniczą różnorodność drzew i krzewów.
Już po deszczu. Pod magnolią drzewiastą.
Cała jej uroda.
Poszukiwaczki- Roślinomaniaczki.


Mam na tę okazję sukienkę w dżewa. A wiecie przecież, że np. lans na ornito wymaga koszuli w ptaki, no i kupiłam kilka rzeczy w łąkę. Inwestycje blogera.
Posadzony ortodoksyjnie w korzeniach poprzednika buczuś coraz większy.
Puszysty cypryśnik błotny.
Papuzia parocja.
Trochę dalej jest tak.
Rewelacyjne zestawienie hortensji krzewiastej z zawilcami. Do podziwiania właśnie w październiku- żółte liście, zbordowiałe kwiatostany, białe kwiaty.
Koźlątko liściojedzątko.
Jeszcze dalej park się odogrodowia, parkowacieje i krajobrazuje.
W złotej godzinie oglądamy go w wersji reżyserskiej.
Jest taki, jak na rysunkach Pücklera- złotozamglony, z poszarzałym werniksem.
Czujemy się zaczarowani.
W takich chwilach żałuję, że po nas nic, bo podoba mi się myśl o grafie Pücklerze majtającym nogami na chmurce i patrzącym na swoje duże, duże drzewa...

Jednakowoż wszystko ma drugą stronę, czyż nie?
Czas jakiś temu Anonimowa Ania podsunęła mi post Noela Kingsbury'ego o Lancelocie Brownie i stworzonym przez niego stylu landscape. Autor pisze, że rewolucja Browna odniosła tak wielki sukces (powielony w setkach "rewitalizowanych" w XVIII wieku ogrodów, często ze szkodą dla dziedzictwa sztuki ogrodowej), ponieważ trafiła w proste potrzeby: łatwo było takie parki zrobić na bazie lasów z wyjedzonym przez bydło i trzodę runem i podszytem, można było w nich nadal prowadzić wypas. Jednocześnie taki rodzaj zagospodarowania przestrzeni, równie daleki od naturalnego krajobrazu, jak geometryczne wzory z bukszpanów, odpowiadał na inne potrzeby- ładu ("ogród to nie Puszcza Białowieska"), wyznaczenia granic bez grodzenia (a jednak!).
Krajobrazowy park (drzewa, kępy krzewów, murawa, woda o "czystej" linii brzegowej) nie jest wzorem bioróżnorodności, a ja miałam już okazję się przekonać, jak można racjonalizować potrzebę (podobno zewnętrzny przymus) utrzymywania tego stanu. I jak bardzo chcemy przesuwać granice między "koszonym" a "niekoszonym", ingerować w "dzikość", ach, bez eufemizmów- wpierdalać się w porządek świata.
(Przyjęcie noelowego punktu widzenia implikuje pytanie- na jakie potrzeby odpowiadają współczesne mody? Czy rosnąca popularność naturalistycznych rabat bylinowych to już trend? Czy ma związek z potrzebą?)
Kolejne drzewo, tym razem lipa, posadzona w odziomku dawnej. Poza tym- pokos zmulczowany, łąki zabronowane, drzewa nad wodą osłonięte metalowymi siatkami, coby bobry nie pojadły. Ordnung.
Piękna sosna czarna i świerk serbski.
Noel pisze, że spacerując po parku o złotej godzinie (no nie tłumaczę, wkładam mu moje słowa, które już nawet gdzieś tam, czyli tu, pisałam), należy zadać sobie pytanie- skąd się wzięły pieniądze?
To pytanie słyszałam nieraz od pragmatycznego TP.
W Brytanii wiadomo- z niewolnictwa.
Na Śląsku wiadomo- z feudalizmu.
No to tak.
Okaz kasztanowca drobnokwiatowego. Poszukajcie go na mapie, świetnie tam wygląda 💚
 Ściemniało, za szybko, jak to w październiku.
Następnego dnia odwiedziliśmy inny park, nówka sztuka z początku milenium.
Taki inny, a taki podobny w założeniach i idei.
O czym później, a wracając- zahaczyliśmy jeszcze, trochę niechcący, o park podworski w Reuthen. Niechcący, bo zależało nam na torfowisku, na którym mogliśmy znaleźć mityczną (u nas nie widziałam od hoho, a nie jest jakaś rzadka), a pożądaną wąkrotę zwyczajną (wg Różańskiego zewnętrznie działa antyseptycznie, przeciwzapalnie i pojędrniająco, stymuluje fibroblasty do syntezy kolagenu i elastyny, przyśpiesza gojenie ran, zmienia strukturę blizn, doustnie- działa psychotonicznie, usuwa objawy znużenia i zmęczenia psychicznego, poprawia pamięć i kojarzenie).
Klon czerwony.
Pneumatofory cypryśnika błotnego.
Taki to park, a co z granicami?
Płynnie przechodzi w las.
Las dzięki temu staje się piękniejszy, choć może mniej szczęśliwy- tam, gdzie kończy się strefa koszenia, azalie pontyjskie szaleją jak inwazory. Pewnie las bardziej naturalny, wielogatunkowy i o właściwej warstwowej strukturze miałby większe zdolności samoregulacji- ale i te granice ogrodu przesunęliśmy...
Pomyślcie czasem, co wyrzucacie do lasu i jakie rośliny uciekają z waszych ogrodów.
Wąkrota?
Jak ktoś potrzebuje, to i w parku znajdzie.
Tylko jedna sadzoneczka :-) 
 I jeszcze.
Na jednym blogu przeczytałam, że Mużakowski to taki ogród bez granic, bo transgraniczny. Chwytliwe, nośne, ale karkołomne- co książę Pückler wiedział o granicy na Nysie...
Pozdrówka, Megi.
PS. takie te mamy teraz na bloggerze:⛄😸😉 😕🐁🌳🌲✨🔯tylko że już tak nie nadużywam, jak kilka lat temu, to po co mi...
no ale:😗😘😚

19 komentarzy:

  1. Fajne Ty masz wycieczki. Coraz bardziej zazdroszczę Ci tego "wędrownego" żywota. Bad Muskau w hornjoserbšćinie też dobrze brzmi. Park do zakochania.
    Moje tam wycieczki miały jednak charakter "garncarski", ale prócz ogladania kamionek w różnym stanie przechadzałam się i po parku. Piękny jak był. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wolę to, niż osiąść w najpiękniejszym choćby miejscu (a uroki osiadnięcia trudno pogodzić z wycieczkowaniem, jak sądzę). Na razie sama sobie zazdroszczę i modlę się, żeby to mogło trwać jak najdłużej.
      Moje wycieczki tam były kiedyś dość częste. I miały związek z edukacją przyrodniczą. Stąd dość dobrze znam też inne łużyckie okolice i z nostalgią je sobie odwiedzam.

      Usuń
  2. Ciągle na naszej liście wyjazdów... Październik piękny, taki mgliście spokojny... A tu już przeleciało do grudnia, więc serdeczności świąteczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. również serdeczności, tego nigdy za wiele, chociaż pewnie będzie jeszcze okazja :-) Piękna była jesień, teraz czekamy na piękną, wyjazdową wiosnę.

      Usuń
    2. Zimą się pałętamy po wnętrzach i korzystamy z kultury i sztuki, dużo fajnego się u nas dzieje, zdecydowanie odmładzają się różne muzea i inne szacowne instytucje...

      Usuń
  3. A jak ty tą wąkrotę odróżniasz od kurdybanka???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, to jest mega proste. Jest bardzo podobna do śledziennicy, bardziej niż do kurdybanka, ale w odróżnieniu od nich obu ma liście jak parasolki- ogonek wyrasta ze środka, a nie z brzegu blaszki liściowej (jak u nasturcji).

      Usuń
  4. W absolutny brak granic w ogrodach nie wierzę, ogród twór ludzki a ludzie lubieją ograniczać wszystko co się da z wyjątkiem własnego ego. To że ogród naturalistyczny nie jest tożsamy z "dziką" naturą należałoby wyhaftować złotym bajorkiem i powiesić makatkę nad łóżkiem. Po mojemu ogrody są zawsze ideolo, znaczy odbija się w nich suma aktualnych poglądów społeczeństw a różne tematy, niekiedy dość dalekie od sztuki ogrodniczej. No nie da się tego przeskoczyć, jak pisałam - ogród sprawą ludzką. Myślę że obecnie zbliżamy się powolutku do następującej konkluzji - po cholerę okiełznywaliśmy tę przyrodę i udamawialiśmy zwierzęta, popieprzyło się to wszystko, znaczy przyroda zdycha a zwierzęta są nieszczęśliwe a i my średnio zadowoleni. Tylko że to rewizjonistyczne podejście też może w praktyce zaowocować czymś innym niż byśmy tego oczekiwali ( dobre chęci i piekielny bruczek ), w końcu ludzka historia wypływa z ewolucji, nie da się wrócić do stanu pierwotnego z zachowaniem wszystkiego tego mentalnego co uważamy za nam przynależne. Dobra, koniec wymądrzania - Muskauer urodny, choć skala założenia jak dla mnie przytłaczająca. Wąkrotka ma chyba gładsze listeczki od kurrrrdybanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurrrdybanek ma liście jak kurdyban i jak jasnotowate, wąkrota gładkie i tylko lekko owłosione.
      Ja, jak już pisałam, wierzę w zagęszczenia i rozrzedzenia kulturowej materii, bo dzikiej dziczy już nie ma.
      "Ogrody zwierciadłem kultury", więc odbija się w nich czas, pieniądze i te właśnie społeczne tematy (więc jakie, abstrahując od cortenu i werbeny, są naprawdę te trendy? i co mówią o społecznej kondycji?). Rewizjonizm nas czeka, z tym mało popularnym poglądem usiłuję się przebić od jakiegoś czasu (pewnie po to, żeby zostać pionierem-wizjonerem-prorokiem-nowym Lancelotem ;-)), ciekawe, jak to się skończy?

      Usuń
  5. Cześć, roślinki tyż kochum.
    Wpadnę do Ciebie na dłużej, poczytam sobie poprzednie posty przy herbatce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Żeby zobaczyć, co jest te trendy trzeba by obejrzeć wiele ogrodów przysłowiowych "kowalskich", bogatszych i biedniejszych, miejskich i wiejskich, dużych i małych. To poznamy trend ogólny. Tak trawy, bukszpan, werbena, jeżówki, hortensje. Trochę cortenu, gdzie indziej gabiony z tłuczniem, jakieś murki, jakieś płyty w trawnikach albo ścieżkach. W zamożniejszych ogrodach wiele architektury "małej" z elementem wodnym, światłem, altanami, wgłębnikami. Chyba.
    Ja nie lubię parku mużakowskiego - tzn. nie umiem zobaczyć dlaczego ma być fajny. Nie widzę tych osi (czy są?), nie widzę drzew, na które powinnam zwrócić uwagę, widzę jakieś blaszki wstawiane przy kwietnikach jakby wiktoriańskich, nawet drzewa się nie bronią tam. Gdzieś z boku ktoś sobie przypomniał, że szpaler grabowy powinien być i go dość niefortunnie posadził (po co?). Każdy zwykły park angielski jest lepszy od mużakowskiego. Bo stricte podporządkowany jakiej wizji i idei. Jest takie angielskie założenie pałacowo- parkowe (nazwa mi uleciała, podam potem), o którym wszyscy projektanci brytyjscy ("starzy i młodzi") wypowiadają się zgodnie, że jest inspirujące, każdy z nich wskazuje na jakiś fragment tego założenia. A to na polanę, na łąkę, na labirynt, na topiary, na park właśnie i ścieżki. Coś w tym musi być.
    A w Muskau wszystko się ze sobą miesza. Im dalej ku polskiej stronie tym ładniej. Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przypomniało mi się: Rousham House - ogród krajobrazowy zaprojektowany przez William'a Kent'a.

    Myślę, że dobre ogrody to właśnie takie, które oddają "sens miejsca": sens może być ideologią właściciela nawet. Ale to już nie ad rem napisałam. Pszcz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może i tak. Może te trendy, nie mody, powstają w ogrodach Kowalskich, a ktoś je tylko obserwuje, zbiera, przetwarza. Bardziej jednak wierzę w instytucję kreatora trendów, trudno mi sobie wyobrazić, żeby pieniądze były puszczone na żywioł ;-)
      Dla mnie Mużakowski jest bardzo fajny, ale mnie uwodzi przestrzeń- im większe, tym lepsze, dlatego niezachwycający większość ludzi Sanssouci też mnie się podobie.
      Te drzewa tu takie, tam siakie? no bo one w dużej mierze są wymienione na małe i nie ma co zobaczyć. Mużakowski to jest dla mnie taka sawanna z lasem parkowym, pięknie rozmyta w krajobrazie, wpisana między te wzgórza itd. Do zupełnie intuicyjnego odbioru, nieoczywista i to wydaje mi się największą (po wielkości ;-)) wartością.
      Parków angielskich nie znam, mam braki do nadrobienia. Oglądałam RH na mapach i na zdjęciach, niewiele do mnie mówi, ale wiem, że nie powie przecież z tych zdjęć. Podoba mi się strumyk w ścieżce, groty w pagórkach i inne ujęcia. Pewnie na żywo jest zachwycający. Ale byłabym ostrożna- jeżeli inspirujące są fragmenty, to całość nie musi się bronić. Bo rzeczywiście sądząc po zdjęciach jest też niespójny.
      Dobre ogrody najczęściej są kompatybilne z miejscem (krajobrazem, człowiekiem, przeznaczeniem).

      Usuń
  8. Nie mam płota, trochę żywopłota z boczku i nic więcej. To się chyba nie liczy. Od krajobrazu tylko sąsiedzka miedza ogranicza mój teren, a przydałoby się AHA, sarny by mi brzóz nie zżerały. Sąsiedzi nadziwić się nie mogli, że tak można, bo u nas grodzić się należy i już. Po latach przywykli do naszej głupoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra kobieto, ciebie od krajobrazu oddzielają Buki tujowe na skarpie, kamloty i srebrne świerki w lasku :-) ale krajobraz ładnie pożyczasz, to prawda.

      Usuń
  9. Za skarpą z kamlotami mam "nowy" ogród, otwarty na horyzonty zielone, przestrzenie nieograniczone. Siedzieć, paczeć i podziwiać.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)