Taki czas. Obłędny, majowy, zmienny do zawrotu głowy.
Przed chwilą zgasły ogniska Nocy Walpurgii.
Na targu kupiliśmy szparagi, truskawki, małosolne, malutkie talerzyki pod kubki z herbatą i miskę do zupy (stara Bavaria) oraz sadzonkę sita rozpierzchłego lub skupionego, okaże się, jak zakwitnie.
A ponieważ dzień był taki se, doprawdy taki se, udaliśmy się na pobliską ulicę Radosną, poprawić mi humor, czyli doszczęśliwić.
Niezwykłość roślinności wokół zwykłego bloku przy Radosnej widoczna jest z kosmosu (tu wstawię screena z googlemaps, jak ktoś mi powie, jak się go robi).
Jeszcze lepiej widoczna jest w street view.
To widoki od strony wnętrza międzyblokowego.
Tutaj skarpa za blokiem przy ulicy Powstańców Śl., ze SkyFiutemTowerem w tle. Zwróćcie uwagę na recycling- upcycling betonowych płyt chodnikowych i plastkowych wiader;-p oraz na to, jak korzystnie na wygląd "skalnej" rabaty wpływa ograniczenie liczby gatunków.
I te zdjęcia, mam nadzieję, mówią same za siebie.
Mogę tylko dodać: przy Radosnej mieszka Czarodziej. Nożycoręki. Może śmieszyć, może zadziwiać, ale na pewno budzi podziw konsekwencją, z jaką uprawia swoją sztukę szczęścia.
I sztukę miłości. Z uczuciem, gałązka po gałązce, formuje irgi, ligustry, berberysy, pęcherznice, wierzby, trzmieliny, ałycze, lilaki i iglaki w ptaki, mury, kolumny, postacie i palmety, posągi z Wysp Wielkanocnych i Włóczykije. Z oddaniem plewi rabaty i dzieli byliny (a to jest dobre pół etatu). Zachłannie anektuje nowe tereny.
Nie znam go, ale mogę sobie wyobrazić. Bo pewnie teraz jest doceniany i lubiany, sądząc po reakcjach sąsiadów (rozmawiałam) i rozmachu przedsięwzięcia. Ale mogę sobie wyobrazić tę adrenalinę (zdecydowanie zieloną), kiedy po raz pierwszy wyszedł z nożycami na skwer przy Radosnej... to jest prawdziwa ogrodnicza partyzantka, niebędąca tematem pracy naukowej, wydarzenia na fejsie ani punktu w cefałce.
I jeszcze inne międzyblokowe ogródki, aspirujące i wzruszająco zadbane.
Ech, ta potrzeba grzebania w ziemi...
Czarownice czarują w sieci. Czarują tak skutecznie, że nitki porozumienia splatają się w więzi, pozwalające im przy pierwszy spotkaniu gadać, jakby znały się od przedszkola (no, to akurat technicznie niemożliwe;-p)
Czarownice mają czarne koty. Czarne koty są Wielkimi Mediatorami, Pocieszycielami i Odbiorcami Słów. Czarne koty są tak ważne, że trzeba rzucić wszystko i jechać przez całą noc opętaną liczbę kilometrów, żeby walczyć o ich życie i zdrowie. Tak jak Marlena z Naszej Polany, która odwiedziła mnie z chorym Bamboszem.
Czarownice czarują na małych sabatach w suszarni (przy sushi;-)), w fotelach i na kanapach, zaklinając rzeczywistość, odwracając ostrze lęku, wróżąc z fusów zielonej ryżowej herbaty. Odnajdując wspomnienia, przez które muszą spontanicznie zaśpiewać Marsyliankę;-)
Dzięki wam, Czarownice. Jestem zaczarowana. Spróbuję w tym trwać.
Pozdrówka, Megi (Czarownica z dwiema czarnymi kocicami).
Rany boskie!!! Ktoś TO robi, komuś się chce! Jeszcze są TACY LUDZIE i chwała IM! Ludziom tym!
OdpowiedzUsuńno!
UsuńCiekawa jestem, czy Nożycoręki, zawsze wiedział, że nim jest, czy było to odkrycie z ulicy Radosnej? Niesamowity nakład pracy, chyba wielu osób. Widać jak pasja niesie i nie można jej odmówić ... Chwała również tej instytucji, która to sfinansowała.
OdpowiedzUsuńKłaniam się Czarownicom!
I tym obszarom netu, który nie jest Krainą Bezdusza.
ps. miałam, jako nastolatka czarnego kota :)Teraz jestem pasterką roślinożerców.
myślę, że to w nim narastało... ze mną tak było;-)
UsuńA niesamowite jest to, że to jest JEDNA osoba. I może wydębia jakąś kasę na sadzonki, ale praca jest całkowicie społeczna. Oczywiście teraz mnie zainspirowałaś, żeby poznać Nożycorękiego osobiście i zrobić z nim WYWIAD. Tak zrobię.
No wiem przecież, że jesteś Czarownicą... nawet trochę się ciebie boję;-)
Szczerze mówiąc, takie wystrzyganie przeraża mnie. Odbieram to jako rodzaj agresji. I jeszcze te zielone postacie wołające - o pomoc? o "pomstę do nieba"? Ptaki na patyku, które nigdzie nie polecą? Chyba mieszkanie obok takich ogrodów byłoby dla mnie bolesne.
OdpowiedzUsuńOczywiście, to tylko moje odczucia:)
hmhmhm... pisałam, że z miłością, a miłość bywa niszcząca, bolesna. Niekoniecznie mi się to podoba, niekoniecznie chciałabym tam mieszkać, na pewno nie urządziłabym tak żadnego ogrodu. Ale cenne jest co innego, ta pasja właśnie. To, że stajesz w miejscu dokładnie tak, jak mama Winony z filmu Burtona.
UsuńZAWSZE TO TROCHE INACZEJ I PRZYJEMNIEJ NIŻ GOŁY BETON, OGRÓDKI PRZYDOMOWE...KAŻDY SOBIE RZEPKĘ SKROBIE.... NIE MA JEDNEGO 'POMYSŁA" :) ALE JEST ZIELONO,
OdpowiedzUsuńMNIE OSOBIŚCIE NAJBARDZIEJ PODOBA SIE FACET W GACIACH NA BALKONIE... HMMM
A KOCURKI CUDNE, TAK JAK TWOJE BUTY, ŚWIETNIE POKAZUJESZ ICH URODE ZA KAŻDYM RAZEM, CHOCIAŻBY BYŁY KALOSZAMI....
POZDRAWIAM MEG:)
taak, ten bohater drugiego planu był moim celem... ale ma sens tylko w zestawieniu z topiarami, więc wyszedł trochę malutki. Wiadomo, kotki i butki koffam, loffciam i blablabla.
UsuńO! To ja znam to podwórko przy Radosnej, moja sis mieszkała onegdaj w galeriowcu widzianym w tle i miałam okazję obcować z nimi oko w oko. Wrażenia, ze tak powiem, ambiwalentne, ale mimo wszystko nie pozwalają przejść obojętnie... i wzbudzają uśmiech ;-))
OdpowiedzUsuńMegi, masz nowe butki?? ...ładnie Ci w czarnych włosach ;-))
Ściskam ;-)
Dokładnie tak, ambiwalentne;-) ale u mnie z przewagą na tak:-) Butki z allegro, rozchadzam cholerki. Ładnie, ah- ha.
Usuńto na tyłach galeriowca? oryginalnie i ...zielono:)
OdpowiedzUsuńnowy kolor włosów Ci służy:)czyli był zlot czarownic:)?
p.s. ja też byłam kiedyś kociarą, czarnokociaro :)
wiem, że i ty jesteś Czarownicą... myślałam dzisiaj o tobie na targu w Świdnicy. Targ był pełen duchów w postaci m. in. starych pocztówek i myślałam, jak wiele znaczą dla jednych, tych, którzy znajdują na nich swój dom... i jak bez znaczenia są dla innych.
UsuńCzapki z głów przed Nożycorękim. Ten człowiek tworzy arcydzieła...
OdpowiedzUsuńMieszkańcy osiedla są dumni z takiego artysty.,
Fantastyczne zdjęcia. Cudownie ukazane piękno blokowisk.
Serdecznie pozdrawiam
dzięki, ten kontrast galeriowca z tym, co się dzieje poniżej, zafascynował mnie.
UsuńMegi, Czarownico, wspaniale to opisałaś. I z tym przedszkolem, nieźle pojechałaś :-). Dziękujemy raz jeszcze. Było pysznie i mądrze mam wrażenie. :-) Nie?
OdpowiedzUsuńBambulo niestety nie nabiera sił. :-( Ale wydaje się, że walczy. Chciałabym mu pomóc ... ale ja? :-(((
taaa, czytałam, "Megi to urocza istota"... Poza tym mądrze i magicznie, tak!
UsuńCo potrafi zdziałać PASJA :)) Jestem zdania - najpierw wokół siebie zmieniajmy :))) nie tylko mówmy 'zazdroszczę Ci' :))
OdpowiedzUsuńziarnko do ziarnka .... czymkolwiek by nie było :)))
pozdrowienia od baby z czarnym koniem
...i dwoma szaroburaskami :)))
O, PASJA to słowo- klucz, znalazłaś je:-) Wczora zbliżyłam się do konia, ale straszny był. Nie rozumiem ich. Wiem, wiem, powinnam poznać Hrabinę i pozwolić ci się poprowadzić... pozdrowienia dla, w kolejności, Zygmunta, Halinki i reszty domowników;-)
UsuńPrzepraszam, że się wtrącam ... ale konie nie są straszne. Czasami tylko takimi czynią je ludzie. Bez wątpienia są duże i mówią innym językiem.
UsuńPodobno nie są, tak mówią koniarze. Ale ja nie mam pojęcia o koniach, uważam je za ogromne, dzikie, nieprzewidywalne stwory... płoszące się i brykające... na pewno mówią innym językiem, którego nie rozumiem.
Usuńkonie Mówią ale bez słów. Najpierw my ich mowy uczymy się a potem one naszej . Na to drugie należy ...zasłużyć :)) . Dwa lata czekałam ...warto było . Co człowiek popsuł drugi starał się odkręcić .Udało Się . Są duże ale równie miłe jak twoje kociaki :))
UsuńTy odkręcasz jedno ja drugie :)) - to moja Pasja :)))
Może czas pokonać Strach który ...strachem nie jest ?:)))
Odwagi :)) wszak ja tu zaglądam :))) i kocham zielone :))
Pierwsze skojarzenie to szalony nożycoręki . Wolałabym jednak ,żeby mój ogród nie stanął na jego drodze. Mam czarnego kota ale nie potrafię poczarować ,żeby mnie głowa nie bolała. Może mnie wesprzecie
OdpowiedzUsuńwspieramy, tulamy;-) nie bolij maszkę!
UsuńOch, jak ciekawie wyglądałyby nasze osiedla, gdyby takich zapaleńców było więcej. Niestety, więcej jest "psujów", którzy niszczą pracę innych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
prawda?
UsuńWłaściwie to jest atrakcja turystyczna! Odjazdowa - połączenie bloków z topiarami dość surrealistyczne. Kiedyś W. Czuksanow pokazywał w swoim programie panią co ma ogródek wypełniony topiarami - podobne wrażenie.
OdpowiedzUsuńMegi, a ja jako czarownica bez kota i bez kryształowej kuli ale za to z googlem widzę, że..... Czy kontynuujemy sprawę ogrodową, czy zawieszmy na kołku?
oczywiście, że robimy... byłam w sobotę w Lądku i zaraz o tym napiszę. Jeszcze ten tydzień i powinnam nieco nadrobić zaległości, i zacząć myśleć.
UsuńHa! byłem tam dzisiaj idąc z pracy do Areny, widziałem tez Pana Ogrodnika - ot starszy gość w okularach typu denka od słoików - coś tam sobie sadził od strony podwórza. Ciekawe czy Wartburg-złomnik pod plandeką też należy do niego? Albert.
OdpowiedzUsuńNie poznaję swojego miasta. SUPER!
OdpowiedzUsuńTak sobie Małgosiu myslę, że każda PRAWDZIWA kobieta ma coś z czarownicy. Bo to mądre kobiety były. Bardzo się dziwiłam, że nikt nie podziwia w necie Radosnej bo to naprwadę partyzantka przez duże P. Już miałam pisać u siebie a tu proszę:)Nasz skwerek przy Hubskiej to pestka przy tym wysiłku.
OdpowiedzUsuńEwa
tyle jeszcze do oglądania w tym Wrocławiu :D zdążę czy aby ???
OdpowiedzUsuńtak brzydkie, ze aż piękne, oglądanie produkcji BBC nie idzie na marne :D
zresztą co jest w stanie zaszkodzić wyjątkowej szpetocie tych bloków, zwłaszcza w ten różowy, piramidalny wzorek.
nie jestem czarownica, jestem dobro wróżko :P