od początku

wtorek, 17 września 2013

w drodze do Izerbejdżanu

(Izerbejdżan to piękne określenie kyji dla tej cudnej krainy)
W drodze potrzebowaliśmy kwatery.
Kyja i ewa wysłały mi linki do sprawdzonych miejscówek, jeszcze raz im dziękuję:-)
Byli wśród nich sąsiedzi kyji i Przydębie w Wolimierzu (ale tam NIE MOGLIŚMY spać, bo w sąsiednim domu mieszka ciotka TP i byłby zonk), i inne.
Okazało się jednak, że raczej głównie nie ma miejsc (!DOBRY ZNAK dla przyszłych i obecnych właścicieli pensjonatów i agroturystyk!), nie ma też jedzonka.
Aga znalazła coś fajnego- domnumer10 w Pokrzywniku (czyli daleko od Izerbejdżanu, bo w Parku Krajobrazowym Doliny Bobru)- i nowego, bo działa od sierpnia.
(piękna stronka, właściciele są warszawiakami, ale to nic, zostaną waszymi dobrymi sąsiadami;-p)
Wygląda bardzo dobrze, dom i otoczenie nieagresywne, konsekwentne, proste i przejrzyste, w moim stylu (to znaczy: tak bym mogła mieszkać, tylko dorzuciłabym gadżety;-))
Na zewnątrz:
 
podwórko. Nie żwirowałabym tak, ale.
portal^^
przed wejściem płyta z wydeptanego piaskowca
nie ma drzew, jest żagiel
ławka z kościoła?
dom był oryginalnie szaroniebieski, ma być.
hortensje, bukszpany, bluszcz, bergenia i już.
ażurowa stodoła
krowa pod żaglami
 W środku (nie wszystko jeszcze działa i jest funkcjonalne, ale tam):
ściany jak obrazy
sprytne zasłonki
detale szafy
i inne detale
betonowa posadzka
szybki<3
woda z miętą, sok malinowy
kozłek w roli kwiatka
(jak widać, wszystko to zajęło mnie na tyle, że do Izerbejdżanu nawet się nie zbliżyliśmy;-)))
Okazało się
że Aga i Radi NIE ZNAJĄ okolic
(wtf? DACIE WIARĘ???)
no i przyszło mi do głowy- chociaż to niemożliwe i nieprawdopodobne!!!- że może ktoś jeszcze nie zna, tutaj z czytaczy.
Wobec czego zapodam coś jak przewodniczek po atrakcjach, bo na nich się skupialiśmy w ciągu półtorej deszczowego dnia.
Tuż obok jest, oczywiście, Pokrzywnik 11.
Również dom gościnny, podobno wegetariańskie jedzonko (ALE nie ma tego na stronie!!!), no i akuratnie nikogo nie było.
Za to ładnie.
retencja;-)
dziupla w stuletniej lipie, tunel do wnętrza ziemi
przepiękny, współrzędny warzywnik. W ogóle warzywnik na dolnośląskiej wsi to powtarzający się i znowu popularny motyw.
Cały Pokrzywnik jest uroczy jak makieta, remonty starych domów się dzieją, no i mniej się używa styropianu i chemicznej zieleni, niż jeszcze kilka lat temu.

no, tu akurat nostalgiczne ruiny;-/
trzmielina zwyczajna to jeden z moich ulubionych krzaków:-)
Spacerem lub na rowerze blisko jest nad Zaporę Pilchowicką na Bobrze
która robi wrażenie swoją skalą i tym, że ukończono ją sto lat temu po czterech latach budowy o_O (prace przygotowawcze rozpoczęto sześć lat wcześniej).
Blisko jest także do Maciejowca, gdzie znajduje się renesansowy dwór i klasycystyczny pałac z parkiem (lata 30te XIX wieku, ciekawa i burzliwa historia, smutna teraźniejszość i parku, i pałacu. Polskie kuriozum- kontrolę pełnią nie służby konserwatorskie, tylko stowarzyszenie.)
Tu klasyka- wszystko się malowniczo wali.
I.
Ja wiem, że to trudne, nie ma kasy, czasy są inne niż te, w których się to stawiało.
Ale ten cały ANR i innych "posiadaczy nieruchomości", "decydentów" oraz "konserwatorów" z dwudziestopięciolecia naszej odzyskanej niepodległości to bym spuściła z zapory, popłukała Bobrem i zapomniała o nich, a pałace i parki oddała bym Niemcom i warszawiakom, którzy potrafiliby się nim zająć
(tak, mieszkałabym w Niemczech, trudno)
(nie, w Warszawie jednak nie)
no ale cóż poradzisz, dla mnie to już nawet nie jest wkurwiające ani smutne, może tak musi być, że przyroda odzyskuje swoje tereny.
Ja już nawet nie czytam śląskich zabytków (ale wam polecam- na każdy temat wpisany do blogowej wyszukiwarki pojawia się co najmniej kilka artykułów), bo nie.
No dobra.
Dwór od 1999 jest częściowo remontowany.
ha. hahahahaha. Posadzono tulipanowca.
ale zabudowania gospodarcze niestety nie
 A pałac przedstawia się następująco.
tak, ofszę, wymieniono dach, ale CO JEST NIE TAK na tym obrazku?
W parku znajduje się kaplica- mauzoleum
otoczona pierścieniem niesamowitych różaneczników,
tak wygląda ich wnętrze.
Rosną tu okazałe drzewa- grupa lip, choina
lipa drobnolistna
żywotnik
cały LAS żywotników
o niesamowitych, zbieżystych strzałach i rdzawej, strukturalnej korze
egzotycznych niebywale
no takie TUJE to ja lubię:-)))
tu i ówdzie kwitnie jeszcze smotrawa
a buki i lipy są potężne. W parku znajdziemy też tulipanowiec i magnolię.
Jeżeli macie dysonans poznawczy, związany z różną pogodą, porą roku oraz licznymi zmianami ęturażu na fotkach, to tak, macie rację.
Informuję, iż:
- w sobotę padało,
- pod wieczór wypogodziło się i wysłoneczniło,
- później zaległy mgły,
- niedziele była przekropna,
- a część zdjęć pochodzi z października 2012 (uff, jeszcze nie jest tak jesiennie;-)))
To tyle tej wycieczki, jutro pojedziemy dalej, zdjęcia przygotowane, ale chyba pora na lanczyk.
Następnym razem miejscówki optymistyczne:-)
***
wiecie co?
chyba pierwszy raz W ŻYCIU nie miałam ochoty wyjeżdżać na wycieczkę, gnębił mnie lęk i złe przeczucia.
To prawda, że człowiek jest/powinien być skonstruowany tak, żeby nie lubić wyjazdów- siedzenie na dupsku jest ewolucyjnie uzasadnione, bo bezpieczne.
Ale żeby ja?
W sumie to mam tak, że nie lubię wyjeżdżać z żadnego miejsca, w którym aktualnie jestem.
***
A jak ktoś przyjeżdża, to bardzo lubię.
Cieszę się na sobotnie spotkanie z Naszą Polaną i Inkwizycją.
Hasłem przewodnim jest MIZIANIE SIERŚCIUCHÓW, CYNAMON I WINO.
Kto się przyłączy?
Sobota po południu, w Moherii.
Wywołuję przede wszystkim kyję i florysztukę, które się z Polanką znają.
Ale jak ktoś chce poznać...
zapraszam:-)))
Pozdrówka, Megi.
PS. Jakby się nam nudziło, to we wro jest taka nocna impreza. Poszłabym:-)

51 komentarzy:

  1. Klimaty przednie...Mam nadzieję, że pałac się nie zmarnuje...Jak już się trochę postarzeją te moje Absorbery to może bym i ja na herbatnię sie wprosiła...;)
    pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a przyjedź, byłoby genialnie!

      Usuń
    2. A wiesz Megi? chętnie wpadnę z winem, tylko miziania sierściuchów nie wybaczyła by mi moja mała Jagoda. Czy mogę przytargać 3,5-latkę przepadającą za kotami?
      Tupajko, fajnie byłoby się spotkać w realu!
      a zdjęcia jak zwykle piękne! i idzie chyba nowe, bo wiele osób w fajny sposób remontuje świeżo nabyte stare domy. To mnie cieszy!(chociaż niekoniecznie okna dachowe w pałacu...:()

      Usuń
    3. bardzo się cieszę, jutro zadzwonię do ciebie:-) i oczywiście Jagodę też będziemy miziać.
      a do Tupajki nie mam telefonu, chyba. Na fejsie ją złapiemy.
      Chyba idzie nowe i lepsze:-)
      Tak, OKNA POŁACIOWE, prawdziwy kszyk mody w XIX wieku...

      Usuń
    4. A ja w sobotę w Poznaniu na Światowym Dniu Przędzenia w miejscach publicznych, ale Polanką spotykamy się u Owcy R. we wtorek. Może ktoś chce się załapać?

      Piękna wycieczka do moich ulubionych zakątków. Jadę tam w październiku. Buziaki ślę

      Usuń
    5. jaaa!
      ja chcę się załapać. Może dam radę, Polanka i Owca, nonono.
      A w środę u Inkwi;-p chyba.
      To się umówmy na październik:-)

      Usuń
  2. Megi byłaś na wyciągnięcie ręki od nas, a w Pokrzywniku bylismy tydzień temu, na zaporze także, a zdjęcia gór robione z drogi do Pokrzywnika sa prawie identyczne, nawet te czerwone [ nie wiem jak się nazywają ] krzewy....
    nie wiem czy w Maciejowcu byliście w mauzoleum..... pisałam o tym u siebie...

    http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=4401911221694484673#editor/target=post;postID=8251002111726204446;onPublishedMenu=posts;onClosedMenu=posts;postNum=2;src=postname

    http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=4401911221694484673#editor/target=post;postID=8355308004829152875;onPublishedMenu=posts;onClosedMenu=posts;postNum=0;src=postname


    a kiedy zajedziecie do Pławnej ?

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lineczki nie działają, chyba trzeba być na twoim koncie:-)
      ale czytałam, owszem, tak, o Mauzoleum Renate von Kramsta.
      Czerwone krzewy to trzmieliny zwyczajne.
      A zajedziemy, zajedziemy. Tak w połowie października? Musimy w końcu dojechać do tego Izerbejdżanu, a Pławna jest bardzo urokliwa. Aż tak sobie myśleliśmy, czy by jakiej ziemi nie nabyć;-)

      Usuń
    2. Z mną 10ha czeka na nabywcę. Tylko bez domu, sama ziemia. Jest tez kawał ziemi, który oglądała Inkwizycja na Górnej, wysoko, chyba dawne siedlisko. A może mały domek na średniej? Brać... wybierać ;) Ile tej ziemi potrzeba?

      Usuń
    3. HAAA!
      WIEDZIAŁAM.
      Mówiłam TP, że wystarczy się odezwać, a zaraz ktoś coś.
      10 ha bez zabudowań jest ok;-)
      zara się TP bedzie jarać:-)

      Usuń
    4. A na co Wam ta ziemia... bez domu tak? ;)

      Usuń
    5. NA ZAŚ;-)
      dom zaś mam, drugi do sprzątania mi niepoczebny.

      Usuń
    6. nie wiem:-)))
      chciałabym tam mieszkać, ale nie będę tam miała pracy, w każdym razie przez jakiś czas.
      Może będę mieszkać kiedyś, i nie będę musiała pracować.
      Dom by się psuł, a ziemia nie.
      Poza tym nie wiem, czy chcę się budować albo remontować.
      Strata czasu wg mnie, a w moim wieku;-ppp muszę wybierać.
      Ale może zmienię zdanie.
      Takie tam.
      Wolałabym być rentierką, miałabym mniej dylematów, kogoś do sprzątania, dom w Szwecji, w Izerbejdżanie i Dolinie Baryczy.
      I wtedy bym pojechała do Nowej Zelandii.

      Usuń
    7. Nie ma tu nikogo do sprzątania. Nie ma do roboty. Tradycji takiej nie ma.
      A na ziemi trzeba robić. Siać, zbierać, kosić. Płacić za to wszystko trzeba. Nawet jak nie jesteś z Warszawy. Umowy pisać, dzierżawy. A tu ziemia słaba.
      Ale jak mi wydzierżawisz, to dam Ci numer do gościa, co ma numer do tych, co ich ziemia jest.
      A jak mi wydzierżawisz dobrze, to Ci dam numer do tych, co ich ziemia jest.
      I tak się tam nie pobudujesz, bo zimą nie wjedziesz. To na co Ci ta ziemia...?
      Tu jest Nowa Zelandia. Też mi... dolina.. tu wszystko jest.

      Usuń
    8. może po to, żeby była. Łąka np., z roślinami.
      W Dolinie mamy taką Łąkę i miło mi o niej myśleć.
      Wcale nie muszę tam często bywać, ważne, że jest.
      Tu wszystko jest i tam wszystko jest, dobrze mieć różne miejsca na ziemi, niekoniecznie na własność.
      Pewnie, że wydzierżawię;-)

      Usuń
    9. Wszędzie wszystko nie jest. Trzeba się dobrze zastanowić, co mieć (na własność).
      Chcesz tą łąkę szybko, czy jak?
      Czas się liczy. Ludzie wiedzą, chcą sprzedać. Pytali jednego. Na razie powiedział: - Mi ziemia nie potrzebna.
      Znaczy, za drogo chcieli.
      Ale on może kupić.
      Do łąki droga przez moje podwórko. Będziesz musiała moją kawę pić. Trzeba się dobrze zastanowić...
      ;-)
      Dobrej nocy.

      Usuń
    10. To miała być moja łąka Sąsiedzie, ale kasy brak. A już się na niej widziałam oczami wyobraźni. Byłam niedawno w tamtych okolicach i będę w połowie października. Nie ma chętnych na kupno w dobrej cenie mojego gospodarstwa, a bez tego jestem tu uziemiona. Pozdrawiam

      Usuń
    11. Pacjan!
      TY byś sprzedała swoją miejscówkę?
      Jak ty chcesz tę łąkę, to ja pas.

      Usuń
    12. Ja tak jak Ty, tu dom, tam dom, jeszcze gdzie indziej łąka, a ja w Czarnogórze lub w Nowej Zelandii. Kasy nie mam, póki co i się nie zanosi na razie, ale był taki plan jesienią.

      Usuń
    13. No ja też. Łąkę mam także bez domu, w pewnej puszczy. I chciałabym jeszcze jakiś dom bez łąki i z łąką dom. To jest jakiś głód straszliwie trawiący. Nie do opanowania. Dobrze, że kasy nie ma, bo kiedy ja bym te moje wszystkie domy i łąki odwiedzała.

      Usuń
    14. Ja nie mam takiej gorącej niwy, jako Ty masz.
      Bym mogła ponomadzić trochę i robić sezonowy przepęd kóz z pastwisk letnich, na zimowe, irlandzkie oczywiście:)
      Czy Weronika chciałaby mieć przepęd ze szkoły do szkoły, wątpię bardzo. To chyba nauczanie domowe, tzn. łąkowe.
      Paweł marzył kiedyś o wędrowaniu wozem taborowym, ale chyba mu zupełnie przeszło.
      Nu, pomarzylim, idziem prasować. Ser oczywista.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
    15. To komu ja mam dać numer do tej łąki? .. bo się zgubiłem :)

      Usuń
    16. daj wszystkim i umów nas na ten sam dzień i godzinę, to może się pobijemy. Odpiszę ci w wolnej chwili, czyli jutro.

      Usuń
  3. Miejscówki przednie, trochę w stylu Terra Sudety w Goworowie. Dwór bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że nie rozleci się do końca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hu nołs. Ma szansę się rozlecieć jednakowoż.
      Goworów sobie sprawdzę:-)

      Usuń
  4. Po kolei:
    Już się cieszę na Ciebie, cynamon i wino! I na bloginie nasze ulubione ;)
    Pokrzywnik nr 10 ładny. Już zazdraszczamy stanu. Jednakowoż ja bym też nie żwirowała, za to żagle świetne. I jeszcze parę innych detali ;)
    Ale nr 11 podoba mi się bardziej. Uroczy ;)
    A wiesz, że byłam w Maciejowcu, w 1983 albo 84, zimą... wtedy był tam akademicki ośrodek leczniczo-wypoczynkowy, a ja miałam "załamanie nerwowe"... byłam tam zupełnie sama i było bosko. Park pamiętam doskonale, bo sobie go szkicowałam, te tuje monumentalne i tulipanowce, i mauzoleum... pamiętam jak dziś.
    I wiedziałam, że się przyczepisz do tych okien połaciowych, ale. Jak ma na siebie zarabiać (a teraz wszystko musi, w dodatku na dalszy remont trzeba dutków) to niestety. Kompromis. Z dołu nie widać(no chyba, ze ktoś chce pomarudzić i odejdzie dalej) ;-)
    Wyczekuję soboty, tymczasem ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mnie te okna połaciowe przeszkadzają i już. Mogą sobie być w Dużej Ruderze, w Małym Białym, ale nie w pałacu. Pałac zobowiązuje.
    Nr 10 też wolę od 11, mam przesyt, chciałabym umieć utrzymać wnętrzarską dyscyplinę i umieć upraszczać:-)
    Ach, ach, jak cudnie, spokojnie, nierealnie musiało być w tym Maciejowcu, zimą... wyobrażam sobie. I BARDZO się cieszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna okolica i tyle do ratowania.
    Ale żwir lubi włazić do butów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chrzęści i zachowuje się jak pustynia, nie lubię:-)
      bym cię chciała zabrać na wycieczkę tam.

      Usuń
    2. Nic tam w pokrzywniku do ratowania. Wszystko wykupione. :)
      A żwir jest bogaty, taki pałacowy jest. Też sobie nasypię.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Megi, chętnie się kiedyś z Tobą wybiorę :)

      Usuń
  7. Jak już Ci się uda dojechać do Izerbejdżanu, to proszę wpadnij i do nas w Mlądzu.:-) Koniki lubią być głaskane.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, to wpadnę, tak około połowy października:-)
      masz chyba takie małe koniki, to się nie będę bała;-)

      Usuń
    2. One są większe niż koniki polne. Troszeczkę. Około połowy takiej po 14.10. poproszę, żebyś nie pocałowała klamki.:-)

      Usuń
    3. polne. polskie.
      Koniki polskie:-)
      chyba wystarczająco małe.

      Usuń
  8. Megi, ale tam pięknie! Dom 10, taki nie udający, jest wspaniały. Pomysł z żaglami poraża genialnością prostoty, takoż zasłonki. Od detali szafy wymiękam. Przypieprzyłabym się może do tych szklanych drzwi, ale taki zgrzyt też czasami bardzo lubię. Zgrzytnie i od razu iskierka, nudy nie ma.
    No to mamy dokładnie tak samo - mieć dom tu i tam i ziemię przy domu i bez domu ...Czasami się boję siebie takiej głodnej.
    Fajne macie te spotkania, troszki zazdroszczę, choć przecież wiem, że jestem tu przyrośnięta i nigdzie nie jeżdżę.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. pięknie, to prawda.
      Zawsze się zachwycam Szwecją i zawsze później dochodzę do wniosku, że chyba bym nie chciała mieszkać poza Dolnym.
      No i ten nr 10, może i dobry standard, ale żeby tak chciało być.
      Boisz się siebie takiej głodnej...
      ... ja myślę, że to nie zachłanność na rzeczy, tylko na życie i jego możliwości.
      (ale Sąsiad powie, że wydziwiamy)
      Poczekaj, my jeszcze wszyscy do ciebie wbijemy!

      Usuń
    3. Tak jak mówisz, zachłanność na więcej życia i bycie rozległe.
      No i o co mi chodzi ? Prawdziwie jest mi dobrze w nieruchawości miejscowej. Nigdy nie kłamię, jak to mówię, więc prawd jest więcej.
      Oo, patrz pani, i Pacjan ma to samo!

      Usuń
    4. dobrze jest również w nieruchawości, czasem do tego stopnia, że tu sobie gniję na kanapie, a mogłabym to pisać w ogrodzie, bo słońce wróciło:-)
      ale mi się nie chce wstać.
      No i jak pisałam- wyjeżdżanie jest niebezpieczne, wilcy mogą nas rozszarpać.

      Usuń
  9. Noooo widzę, że sami swoi :), haha. Fajnie,że byłaś Megi. Różaneczniki w Maciejowcu cudne, nie? I takie wyczyszczone od spodu. Ponoć w okolicy wszyscy mają sadzonki stamtąd.
    Pozdrawiam , ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo, nie zawodzą;-)
      bywałabym częściej, ale.
      Cudne różaneczniki. Znaczy się sieją czy robią odkłady?

      Usuń
  10. Megi - Sąsiad dobrze radzi.... łąka powyżej jego posiadłości cudna....widziałam

    no i kawę ma pyszną, ale uważaj na strych :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. lepiej nie pytaj.... ja jeszcze nie doszłam do siebie :(

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)