od początku

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Jest pięknie.

Oczywiście, że was wszystkich nie odwiedziłam;-)
Zalogowałam się na dobre w realu, w rodzinnych świętach, tam i siam, a za mało w Moherii, aż choinka i koty zdjęć nie mają, choróbsko niewyleczone, basik z kijkami zazdroszczony.
Dziękuję za piękne życzenia:-))) Sąsiedzie, to było aż zanadto personalne, ja ci dam.
Riannon, gdyby ten jeż sobie spał w kompoście, tobym się nie martwiła- w domu chyba jest za ciepło na spanie, jak śpi, to może coś nie tak? na szczęście śpi coraz mniej.
Anonimie, supli nie żrem i nie polecam:-)
lewkonio, ja też nie dotarłam na jarmark, te zdjęcia zrobiłam po jego zamknięciu:-) zaraz będzie wielkanocny...
Aniu M., widzę, że się wyświetlam u ciebie z postem sprzed 2 miesięcy- hm.
N., ja się nie dziwię- Szwecja mchem stoi:-)
Excusez- moi tę wybiórczość, to do ad remu;-p
***
Jest pięknie, pięknie, pięknie.
W moim ulubionym ostatnio programie tiwi "Ucieczka na wieś" powiadają, że trzy rzeczy są ważne w przypadku nabywania nieruchomości:
LOKALIZACJA
LOKALIZACJA
oraz LOKALIZACJA.
(gdyby to naprawdę było naj- ważniejsze, to kupiłabym wszystkie wioski ze zdjęć poniżej i sprzedałabym z zyskiem)
***
Trasa, ekhm, kijkowa Strzeganowice- Stary Dwór- Krzyżowice- Owsianka liczy sobie może z 8 km i prawie z każdego jej odcinka pięknie widać Ślęzę, Zobtenberg, Górę Milczenia.
Po prostu iść się nie da, wciąż trzeba robić zdjęcia:-)
(wiem, moje Dobre Koleżanki, co o tym myślicie;-)))
 
Góra towarzyszy z daleka i z bliska, wciąż jest, swoją milczącą, górującą obecnością.
W przestrzeni, której płaskość jest jej urodą.
Wojtkowice
 Trasa jest ekhm- kijowa, bo częściowo prowadzi polami.
Polami polami, po miedzach po miedzach...
 Ten stan butków to był dopiero początek.
Stan na koniec trasy to obryzgane błotem pupy.
Przy okazji kilka niusów o kretach:
- nie wolno ich płoszyć, jak wszystkich zwierząt chronionych. W ogrodach TEŻ JUŻ NIE. Jasne, że tym bardziej nie wolno ich dotykać, chwytać, zabijać;
- sami zapraszamy je do naszych ogrodów, bo w uprawianej i użyźnionej glebie żyją liczne bezkręgowce. Krety ściągają do ogrodów głównie jesienią, kiedy na polach nie ma już zbyt wielu bezkręgów, bo zebrano rośliny, które były ich pokarmem.
- niedobrze jest nerwowo rozgrabiać kopce, zasypywać "dziury" i uklepywać glebę, bo będą musiały sobie odtworzyć te otwory wentylacyjne:-)))
- wiosną sobie to naprawicie:-) a krety się wyniosą, jeżeli tylko będą miały jak wyjść z ogrodu.
 To nie było wczoraj:-) Basia pisała o naszym spacerku już dawno.
Mokry rzepak, choć błotnisty, pięknie wygląda.
Pierwszą miejscówką na naszej trasie był Stary Dwór. Osada licząca 80 dusz.
 W okolicach jest wiele budynków z takimi przyporami.
 - zbuduję tu panu takie przyporrry.
- aaah nie, Herr Meister... znowu te przypory, wszyscy mają te przypory...
- aaależ, mein lieber Herr, przyporrry must sein. Przypory są bardzo trędy, to masthew taki jest...
 W Krzyżowicach- Zakątku stary folwark popadł w ruinę.
 Patrzy wolimi oczami. Nikomu na nic.
A w Krzyżowicach- wsi w pałacu (za http://dolny-slask.org.pl/wzniesiony w I poł. XVIII w. dla rodziny von Reichell, restaurowany w XIX w., remontowany w latach 80 XX w. Murowany, na planie podkowy, o skrzydłach dwutraktatowych, piętrowy, nakryty dachami dwuspadowymi, z wieżą z 1854 r. w narożu korpusu. We wnętrzu zachowane sale z dekoracją sztukatorską na sufitach, w dawnej jadalni ściany wyłożone kafelkami z Delft.) mieści się szkoła rolnicza.
 Od dziedzińca ogarnięta
 od zewnątrz jeszcze nie,
a po ogrodzie nie widać, że kształci techników architektury krajobrazu i ogrodników
(albo tak kształci).
To jest niewielki jakotaki fragment:-)
Z Krzyżowic droga prosta jak strzelił prowadzi przez łęgowy las
do Owsianki.
 A w Owsiance mieszkają...
 ... wiadomo, KTO mieszka?
 I tak to życie plecie się z blogiem.
To tyle o LOKALIZACJI.
Gdzieś tam po drodze...
Pytanie: MIESZKALIBYŚCIE?
och, wiem, co to przypomina;-)))
murowana piwnica, murowana buda psa;-)
 
widok na Górę i Zachód
To tylko taka przymiarka.
Od, powiedzmy, dwudziestu lat każdy dom i ogród dopasowuję do siebie.
Czy bym mieszkała.
Jak bym mieszkała.
Co bym robiła.
Gdzie kawę piła.
Mam tego wybór naprawdę ogromny, tych potencjalnych lokalizacji (z racji zawodu, hłe- przymierzam się do życia każdego z les clients) i od 20 lat tylko:
- Białorzeczka nr 9 (ta koło Gib, ale wyłącznie ze wszystkimi hektarami)
- leśniczówka w Wysokim Moście
- jedna taka działka przy poniemieckim domu na Stabłowicach we Wrocławiu (mały ogród, ale tuż za nim płynie Bystrzyca)
- nasza Łąka
miały taką karmę i feeling, że mówię im ooooch, taaak, i uwodzą mnie od razu, i kupowałabym.
Czyli wybrednam;-)
a tu...
...
Pozdrówka, Megi.
Clematis vitalba
i cdn, żebyście nie myśleli, że będzie łatwo i nie będzie wyboru.

49 komentarzy:

  1. No, nareszcie wyświetliłaś mi się po ludzku;)
    A tego clematisa u nas też widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dobrze, jedno i drugie:-)
      powojnik pnący, przypomniało mi się.

      Usuń
  2. Wojtkowice, przed kościołem, to statek kosmiczny zaparkował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och, to tylko soosharnia kookoorydzy;-)

      Usuń
    2. A już się ucieszyłam, że obce cywilizacje jednak istnieją.:-(

      Usuń
    3. nie wiadomo, kto tam suszy;-]

      Usuń
  3. Szczerze???? Nie mieszkałabym. Psa do murowanej budy musiałabym sobie sprawić :P
    Ale ja mam fiksum dyrdum na punkcie lasu. Wszechobecna Ślęża w widoku nie rekompensuje mi braku lasu na południe od Wrocka. Bo te kępy drzew i jakieś malutkie i nędzne fragmenciki skupisk drzew, dumnie zwanych lasami czy laskami, choćby basiowymi ;) nie zaspokajają moich potrzeb. Czyli nie będę konkurencją dla Was w rozmowach z właścicielami o cenie nieruchomości ;)

    Ja chcę do Owsianki po jabłuszka!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra dobra, już idziemy po jabłuszka:-) bo może nie wiesz, ale następna trasa to Owsianka- Żurawice- Górzyce- Kryształowice- Solna- Owsianka, bardzo piękna, wzdłuż meandrującej rzeczki:-)
      Psa do murowanej, zimnej, nigdy bym nie wpuściła! A w tej piwnicy jakieś biedne koty się ulungają...
      Oj, basiowe i grądowe laski są najpiękniejsze na świecie, przez Jeden Tydzień W Roku, ten kokoryczowy... posta muszę napisać takiego, tylko kiedy...
      Ja jestem łąkowa, boję się dużego lasu. Ciekawe, co ta ewolucja z nami zrobiła:-)
      A cena przyjemnie spadła;-) tylko, hm, to chyba nie to.

      Usuń
    2. Łąki też bardzo lubię, ale jak są otoczone pięknymi lasami, najchętniej sosnowymi lub bukowymi, ale i basiowe mogą być byle konkretnych rozmiarów a nie trzy drzewka w cztery rzędy ;)
      Ale w tej miejscówce najmniej podoba mi się sąsiedztwo (i tu nie mówię o naszych artystach), chcesz mieć gorzej niż ma Ondrasza?????????

      Usuń
    3. A budę można ocieplić styropianem :P

      Usuń
  4. Mieszkałabym. W kilku miejscach naraz chyba:) Jakbym miała górę pieniędzy, to dla przyjemności remontowałabym takie dworki i folwarki, urządzałabym wnętrza i zewnętrza...Mam wisielczy humor i własnie nawijam makaron na uszy Kazimierzowi, albowiem mieszkamy już na kartonach w nowym wielkim pokoju i zmienił się mój widok za oknami-obaj sąsiedzi zmówili się i wyrżnęli dwie wielkie śliwy które u nich rosły odsłaniając tym samym sąsiadowe domy (jeszcze do wybaczenia) oraz zbudowane wiejskim sposobem ustrojstwa każde różnej maści, wielkości i przeznaczenia (już nie do wybaczenia...) Teraz ja muszę sadzić drzewa i szczerze powiem mam wielką ochotę przypierniczyć u siebie wierzbę płaczącą i ze dwa świerki....albo choin y kanadyjskie-szybciej rosną... Ale szkoda mi warzywnego ogródka, bo takowego już bym nie miała...Widoki zaokienne jednak sukcesywnie psują mi humor co rano. Duszę się z lekka...A na twoich zdjęciach przestrzeń, światła igraszki, niezmierzone pola, lasy w oddali, cisza i spokój...Lokalizacja to jest podstawa:) I przestrzeń wokół lokalizacji. I genius loci, ale to trzeba mieć szósty zmysł, albo w ogóle jakiś zmysł:) I konto trzeba mieć w banku. Pełne konto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie, niedobrze jest mieć małą działkę i mieszkać w ciasnej zabudowie, coś o tym wiem.
      Jak wiadomo, nie szukamy (?chyba) miejsca do życia, tylko do pracy. Ale stwierdziłam, że oddalonych miejsc pracy i życia nie ogarnę, i stąd takie przymiarki do mieszkania (TP nie przyjmuje do wiadomości moich planów porzucenia Moherii).
      Pod wierzbę to tylko choiny, bo znoszą cień:-) i są takie pięęękne.
      Konto albo kredyt, ju noł;-p

      Usuń
    2. Mam podobnie, tzn. żal mi niszczejących folwarków, dworków i stodół i gdybym była milionerką tobym kupowała i remontowała, kupowała i remontowała... Ale gdzieś ten swój świat trzeba znaleźć i uwić to gniazdko "na miarę naszych możliwości i odpowiadające naszym potrzebom" ;)
      Serdecznie Was kobiety pozdrawiam i życzę z całego serca udanego, twórczego, niezwykłego 2014 roku!

      Usuń
    3. Miejsce do życie i pracy. Twórczej. Pracować to ja mogę w mieszkaniu, ale żyć to już nie. ganek z szerokim widokiem i przestrzeń, którą rzecz jasna zapełnię zielenią:) ale nie może to być tak że ja MUSZĄ sadzić bo inaczej mam sąsiada look we własnej sypialni... Wkurzyłam się na te wycięte drzewa...
      Zamień Moherię na MOHERIĘ. Na większą. 3ha to już coś ale 10 zdecydowanie lepiej. Własny dom z ogrodem warzywnym i sadem, własny lasek i szkółka za laskiem. Pewnie nie miałabyś czasu na kije, choć na 10 ha to można kijować, że ho ho!!! I zawsze znajdziesz coś nowego:) A do pracy można dojeżdżać. Nawet codziennie. Bo ta przestrzeń jest bezcenna...

      Usuń
    4. dziękujemy, Izabelko!
      Ty to możesz mieć rację, Ondraszo. Bez półsrodków, jak już.

      Usuń
  5. Mieszkałabym.
    I tak mieszkałam przez 10 lat na takiej wsi
    i przyzwyczaiłam się i było extra.
    Inna rzecz ,że ja mogę wszędzie mieszkać, bo to zależy od towarzystwa czyli z kim :-)))
    Jak oglądam Twoje zdjęcia , to chętnie pobiegłabym na te pola,
    ale to się już nie wróci :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie trzeba biegać, wystarczy iść przed siebie:-)
      może tak będzie:-)

      Usuń
  6. Megi , mam dokładnie to samo. Mieszkałabym w wielu miejscach. Im większa rudera tym bardziej bym mieszkała. A lokalizacja jest najważniejsza po stokroć . Wielce żałuję,że nie wiedziałam o tym przed dwudziestu laty ,chociaż jak się zastanowię to moja też ma swój urok .Od północy najbliższy sąsiad mieszka w odległości ponad kilometra , więc nie jest źle . Mogę biegać na golasa .Wszystkiego dobrego w Nowym Roczku i dużo fajnych postów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chyba nie zachwycam się ruderami, wolałabym nowy dom...
      ale nie ma fajnych pustych działek.
      Pewnie, że twój dom i ogród ma urok, nie swój, ale jeszcze jaki! globalny!

      Usuń
    2. Zachwycam się ruderami, ale cieszę się że mieszkam w nowym.

      Usuń
  7. Może z 30 lat temu bym się zdecydowała na zakup domu i remontu jego. Teraz już za późno, już nie ten wiek :(. .
    szczęśliwego Nowego Roku !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko ma swój czas:-)
      nie chciałabym przegapić, ale i nie dążę bardzo usilnie, będzie, jak ma być.
      Szczęśliwego!

      Usuń
  8. A ja mieszkałabym wszędzie, byle na większym areale i w ruderze słusznych rozmiarów, bo mi ciasno w mikrodomu. Wychowałam się pod Zobtenbergiem (dosłownie, u podnóża). Las spory i łąki były, ale już nie ma, wszystko zabudowane.
    Dobrego roku Megi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach, więc to o to chodzi? o mikrodom?
      Złapałam się na tym, że planuję- garderoba, oj ta kuchnia za mała, a łazienka, no gdzie... a myślałam, że jestem w stanie się ogarnąć na małej powierzchni:-)))
      Areały bardzo ważne, ale tuż pod Wrocławiem- niemożliwe kosztowo.

      Usuń
  9. Serce mi się łatwo dzieli przez podział, a może przez pączkowanie, więc kochałabym wiele miejsc równocześnie. Bez wybierania.
    To nigdy nie sprawdzona teoria, ale czuję ją mocno. Zdumiewam się ile osób tak ma! A ja myślałam, że to jakowaś dewiacja ... No chyba, że dewiacja w dobrym towarzystwie :)
    Lokalizacja jest kluczem. Za serce i głowę chwyta najbliższe otoczenie domu i on sam, ale ja niestety też dużą wagę przywiązuję do przyjazności krain oddalonych. Chyba nie dałyby mi spokoju kompleksy hut, elektrowni, zakładów chemicznych itp. walące kominami w moją stronę. Czyli najgorzej, jak by były na zachód od Miejsca.
    No i pustkowia. "dom na środku niczego" Są jeszcze takie cuda?
    Na całkowitą ruderę już nie mam sił ani ognia w sobie. Coś ogarniętego by musiało być, ale bez piętna właścicieli.
    Życzę Ci tego samego, co w życzeniach świątecznych, bo to przecież życzenia na życie były, a nie na dwa dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i minimum 3 ha, a najlepiej 10! Całowałabym tę ziemię ze szczęścia

      Usuń
    2. Ja też bym całowała, gdyby się trafiły takie hektary TAM. TU nie całuję. Wredna taka jestem.

      Usuń
    3. sama tego o sobie nie wiedziałam, Magdo, ale też to mam.
      Okazało się, jak doszło do myślenia o sprzedaniu czegoś.
      Dom na środku niczego jest gdzieś na pewno, ale nie blisko mnie. Może i by był, ale nigdy nie byłoby mnie stać, bo pustkowie trzeba podzielić na milion działek, zostawić sobie jedną, resztę sprzedać pod szeregowe ogródki, takie jest myślenie o ziemi pod miastem, czarnej, urodzajnej, co to jej tylko 2% w kraju mamy.
      3 ha też tu nie jest możliwe, 3 ha ma Łąka, z którą nie wiem, co zrobić.
      Pacjanie, to ja chętnie ucałuję. Jak możesz tak zaniedbywać, twoje hektary czują się opuszczone uczuciowo.

      Usuń
    4. Skąd się bierze ten pieruński głód ziemi? Głód krajobrazu i własnego nieba nad nim. Przecież dawniej byłam WSZĘDZIE u siebie, na każdej górze, łące, w każdym lesie. I było dobrze. Na pewno kozy i ja pasterka kóz, tę potrzebę rozogniły, ale to chyba nie tylko to ...
      Oj, kobiety, nomadki-buddystki, to by z nas były jak z koziej d.t

      Usuń
    5. No i trochę jestem zła, bo przecież też byłam u siebie WSZĘDZIE, i nie musiałam zaraz MIEĆ (skądinąd taka potrzeba się pojawia, żeby to mieć i ochronić- bo jak nie, to zniszczą widok, zastawią, zabudują...)
      a teraz, no właśnie.
      Bardziej myślę o sobie z kubkiem kawy na ganku niż przemierzającej przestrzenie.
      No właśnie, nie wymawiając tego słowa... starość czy co? bezpieczna przystań?

      Usuń
    6. To drugie:):):) Bądźmy dla siebie łaskawe...:)

      Usuń
    7. łatwo się mówi 10 lat wcześniej;-)

      Usuń
  10. A ja już bym wybrała inny dom. Ten za duży i nie taki od początku, ale myślałam, że mając mądrego (hehe) samca przy boku damy radę, cos z tego zrobimy. A tu jak zwykle qpa. To nie to co bym chciała, a i - jak sie okazuje- nie ten, którego bym chciała. Chciałoby się po prostu rzucic to w cholere, zabrać Absorbery, psy, koty i wiać w jakąś dziczę, z małym domkiem, kawałkiem ziemi. Tylko...rzeczywistość skrzeczy i nabija sie ze mnie, bo to n i e m o ż l i w e....
    Widoki fajne, choc zal, ze śniegu brak.
    Jednorozec fajny, bo tłusty taki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak mi się WYDAWAŁO, że tak myślisz, że za duży... i tak we wsi, przy drodze, i te koty...
      Na samców to nie ma co liczyć, trzeba było mnie zapytać;-) uchyłek ewolucji.
      No i qpa, faktycznie, tylu rzeczy się nie przewidzi, a takie mądre my są...
      Tak dla pokrzepiania- słyszałam historię z remontu domu, która mi się z tobą skojarzyła. O wodzie, co się dziewczynie wylała zagrzana i zaniesiona na piętro, bo grzanie było na dole, a Absorber na górze, i przeleciała przez cały dom, bo takie stropy ażurowe były... a dziś, proszę, już po 20 latach pełen ogar.
      (tak dla pokrzepienia;-p)

      Usuń
  11. Magiczne zdjęcia - uwodzą, czarują. Ja też marzyłam o mieszkaniu wszędzie tylko nie w dużym mieście, może gdybym młodsza była, może gdyby nie problemy z praca a może po prostu brak odwagi, bo mój mąż zdecydowanie woli miasto..może w innym życiu. Pasjami oglądam programy o tych, którzy wybierają nowe życie w innym miejscu, albo remontują i mają pasję i są szczęśliwi.
    Spełnienia marzeń w Nowym Roku i wielu wspaniałych wędrówek i "ogrodów".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz, jak to w TAKICH właśnie okolicznościach się okazuje, że jesteście różni, i nic nie poradzisz...
      no nic.
      Jakoś sobie to spełnienie trzeba załatwić gdzie indziej;-)
      Dziękuję za życzenia, z serca życzę pięknego Roku!

      Usuń
  12. W czym tkwi tajemnica naszej jednomyślności ?
    Zdrowia Ci życzę i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i odżyczam najpiękniej!
      Aż takie jednomyślne to my nie jesteśmy, jedna stary, druga nowy, jedna las, druga pustkowie...
      łączy nas poszukiwanie skarbów:-)

      Usuń
  13. Rzeczywiście pięknie tam jest. Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pięknie i jeszcze piękniej:-) kiedyś straaasznie narzekałam, że mieszkam na płaskim i nie ma tu sosnowych lasów. Jak widać, zmienia się punkt widzenia, zostałam koneserką płaszczyzn i grądów oraz łęgów:-) Szczęśliwego!

      Usuń
  14. Oczywiście, że tak! O ile.
    O ile podoba Ci się na płaskim.
    Ale już wiesz, że w Owsiance, to bardzo chciałam.
    Linka mi nie wysłałaś, Ty Zła ;-))) Ale opowiesz, mam nadzieję, już jutro. Czekamy ;))) Nie zapomnij o poduszkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że lubię płaskie, i Owsiankę, i nie wysłałam linka, i zła. Opowiem:-) ale nie odbierasz telefonu!!!

      Usuń
  15. Megi napisze do ciebie na prywatna. Sprawdz. Watka.

    OdpowiedzUsuń
  16. To teraz, w ten ostatni dzień, po bożemu, Do Siego Roku Megi! Wszelkiej pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do siego, szczęśliwego, pomyślnego!!! do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję!

      Usuń
  17. Wiesz, takie przymierzanie wydaje mi się fajne. Ja już raz straciłam głowę dla takiego miejsca i moja miłość wciąż trwa.

    Dobrego nowego roku!

    OdpowiedzUsuń
  18. Hm...moje życzenia miały bardziej charakter uniwersalny, żeby nie powiedzieć uniwersalizujący ;)
    Spróbujmy zatem z innej beczki.. na Nowy Rok - wszystkiego, co szczęściem się zwie. :)
    Ukłaniam. S.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)