Od śliw. Śliw i moreli.
tak tak, hanami to przydługa ceremonia, proszę się zrelaksować.
Piknik można sobie urządzić.
Kolej na śliwy wiśniowe 'Nigra'.
I świdośliwy.
Początkowo srebrnoczerwone, orzęsione
za chwilę w pierzastej bieli.
Wierzby, iwy, wpisują się w nurt.
Co roku to samo, prawda? nudy.
Magnolie, migdałki. nudy.
magnolia Loebnera |
i pośrednia 'Rustica Rubra' |
No cóż, chyba jeszcze kawę zdążycie wypić pod jabłoniami.
Tyle.
Poza tym ech.
Wyjazdowy początek minionego tygodnia, miłe goście przez jego resztę, niespodziewane zwroty w losie kotów do wzięcia, rosnące pokłady zaległości w pracy, weekendowy kurs ogrodowy złożyły się na intensywny emocjonalno- towarzyski mix i dłuuugą imprezę.
Teraz się ulungam, jutro włączę moduł hardkora.
Tak to było.
Franciszek się nie przyjął niestetyi mam nadzieję, że Inkwi nie ma mi za złe, że tu o tym piszę
niczyja to wina ani błąd
za dużo zmiennych, nie przewidziałyśmy.
W R cudnie jak zwykle.
Franek jutro przyjedzie do nas, pojutrze do domku stałego.
Muszkatka mieszka w Łodzi.
Szalom też znalazła dom- to pierwszy kot, którego wyadoptowałam z ogłoszenia. To działa! Mam nadzieję, że nic nieprzewidzianego nie zdarzy się w ciągu tego tygodnia, kiedy jest u nas na tymczasie.
Na kursie miło i wesoło.
Dzięki Fridzie i Karoli odnowiłam znajomość wielu wrocławskich lokali i wogle
a TP miał urocze obiekty do foto. Mam nadzieję, że się nie fochną, ja się nie mogę napaczyć.
Karol |
Frida martwi się o koty |
VegAnka i Karol |
dopiero przed nami...
pozdrówka, Megi.
Dziewczyny jak maliny, nie ma się o co fochać:)
OdpowiedzUsuńZa te miliony wirujących płatków kocham wiosnę...hanami...podziwianie kwiatów...ulotne piękno - jak nasze życie. Ech...pozdrawiam z paskudnie lodowatego i mokrego Posen. Tylko kominek nas ratuje:)
ech... u nas już też lodowato, mokro, jeżyk marznie na balkonie, muszę go chyba zabrać do domu i obudzić:-)
Usuńpozdrawiam!
Tyle kolorów i świetlistości. I jeszcze zwariowane zapachy. U nas też :)
OdpowiedzUsuńteoretycznie dobrze, że pada, szkoda zapachów w ciepłym powietrzu...
UsuńTu też biało. Płatki zleciały z nieba i leżą. Takiego hanami nie chcemy ale mamy.
OdpowiedzUsuńsłyszałam od Inkwi:-) fajny kot, prawda?
UsuńAle biedny. Zwłaszcza w kontekście białego psa.
UsuńKot się na koniec wyluzował i role się na chwilę odwróciły... niestety nie układało się współżycie wśród zwierząt ;(
UsuńMoment kwitnienia drzew owocowych to mój ulubiony czas. U nas dopiero mirabelka kwitnie i pigwowiec niesmiało zaczyna. Reszta jeszcze śpi. A za koty trzymam kciuki - znam to uczucie niepewnosci i oczekiwania na DOBRY DOM. Wyadoptowałam w koncu "parę" kotów ( będzie dobrze ponad setka...
OdpowiedzUsuńBuziole
Asia
tak, mój też:-)
UsuńOj, te koty. Moja ciocia powiedziała: jedni beztrosko rozmnażają, inni mają problem.
My, północni, oczywiście opóźnieni w hanami. U mnie tylko czereśnie i grusza. Reszta śpi i dobrze, bo środa, czwartek mrozy.
OdpowiedzUsuńU Was orgia kwiatowa! Wspaniałości!
i dobrze, bo wszystko przed wami:-)
UsuńNo tak jak Magda pisze - Posen i okolice lodowato i mokro. Już by se mogło przerwę zrobić, bo oszaleć w czterech ścianach można. Ale drzewka gdzieś to mają. Patrzę na moją piękną renklodę i dwie rachityczne wisienki. U sąsiadów pyszni się magnolia, a mnie zazdrość zżera, że swojej nie mam. Jeszcze... Gorzej, że jakiś przymrozek ciut większy tu zmierza? Paszoł won!
OdpowiedzUsuńbędziesz miała swoją magnolię, ja też mam nową w tym roku:-)
Usuńchyba zawsze jakiś przymrozek musi przerwać wiosenną sielankę.
Z ogłoszenia - to działa! Mam nadzieję, że i u mnie zadziała w przypadku Anielki, bo to wciąż dzikusek.
OdpowiedzUsuńZestresowany ten kot na oknie...
Wiosna jest miesiąc wcześniej niż w ubiegłym roku. Właśnie zakwitła rajska jabłoń - to kwitnienie lubię najbardziej.
po pewnym czasie wszyscy byli zestresowani, tylko nie kot;-)))
Usuńmoże się rozkręcę z tymi adopcjami, skoro działa. Miałam do ciebie dzwonić, bo ktoś poszukuje kotów, ale doszłam do wniosku, że lepiej niech sam sobie znajdzie, trochę wysiłku nie zaszkodzi, a Franek i Szalomka nie dla nich.
Miesiąc wcześniej co najmniej (te rzepaki!), ale powoli się wyrównuje.
Gosiu dziękuję za ten spacer terapeutyczny, za to święto:) za ceremonie:) właśnie dzisiaj w tą pogodę było mi tego trzeba:) docenić to co tu i teraz tego się uczę każdego dnia:) buziaki Kochana:)
OdpowiedzUsuńty już to umiesz:-)
UsuńKwitnące drzewa... dla mnie na zawsze razem stopione z poezją Demla, czeskiego księdza. Taki nasz twardowski, ale bardziej niepokorny i metafizyczny, bez dosłowności.
OdpowiedzUsuń- Co tobie, braciszku?
Proszę, podeprzyj mnie, siostrzyczko…
- Co ci się stało, braciszku?
Widziałem raj, siostrzyczko(…)
Widziałem jak jabłoń wyszła z Bożej ręki…zwarta powłoka kwiatów
- Och, mocniej, podeprzyj mnie mocniej siostrzyczko
- Ach, ach, proszę, mocniej podeprzyj mnie…
- Ty płaczesz??!
Ach, Boże mój! Boże mój!! Boże mój!!!
A tu oryginał:
— Co je ti, bratříčku?
Prosím, podepři mne, sestřičko…
— Co se ti stalo, bratříčku?
Ráj jsem viděl, sestřičko!
— A jaké to tam jest?
Viděl jsem, jak jabloň vyšla z ruky Boží… slito květův — oh, více mne podepři, sestřičko, i ve vzpomínce omdlévám — slito květův: bělostných jak Tělo Páně — Maria Panna — ah, ah: prosím: více mne podepři, sestřičko…
— Ty pláčeš?!
Ježíši, Maria — svatá Alžběto — Bože! Ach, Bože můj! Bože můj! Bože můj!! —
piękne, Kalino.
UsuńOmdlewanie ze szczęścia;-)
no i co czeski, to czeski. Święta Elżbieto...
a kto tłumaczy?
Mój błąd to był i naiwność, że "jakoś się ułoży"... ale się nie udało i bardzo żałuję, bo Franuś jest super kotkiem, miziastym i rezolutnym. Pewnie on by tu rządził ;-) Teraz znowu tak cicho i spokojnie... nudno ;)
OdpowiedzUsuńI śnieg znowu padał... na kwitnące śliwy.
Franusia to my nie oddajemy normalnie po dzisiejszym wieczorze:-) co to były za akcje, zabawy, mizianie, kochanie! aż nasi z zazdrości postanowili też być słodcy.
UsuńBiedne śliwki, owoców nie spróbujesz.
Już się wystraszyłam, że beze mnie byłaś na wzgórzach porośniętych sadami, ale odetchnęłam z ulgą jak nie zobaczyłam znajomych ścieżek :P
OdpowiedzUsuńInkwi nie obwiniaj się, nie zawsze da się do stada wprowadzić nowego członka rodziny, nie zależy to od nas.
no nieee, tak bym nie zrobiła... ale nam ten czas ucieknie, chyba że w weekend po świętach? Jabłonie jeszcze będą. Moje "prawdziwe hanami" to będzie nagranie do Majki, monitorujemy Kanzany już od dwóch tygodni.
UsuńZadzwonię, no trudno było ostatnio. Mamy prawie wszystkie rośliny.
U nas nie ma kto zapylać kwiatów śliw,wiśni i czereśni, bo leje od wczoraj.
OdpowiedzUsuńNa jutrzejszą noc planują sobie przymrozek...
Kwiecień plecień i już.
Zawsze mnie kwitnące sady rozczulały. Miałam nawet wielką chęć dać sobie zrobić jakieś fajne zdjęcie o poranku z sypiącym się płatkiem w powietrzu, ale fotograf zawiódł. :)
no właśnie, co za złośliwość tam w górze... marnują się te kwiaty, ale cóż, plecień i już.
UsuńTytuł mnie przyciagnął,bo pisalam pracę magisterską o japonizmach w kulturze polskiego modernizmu. Bardzo się fascynowałam Japonią przed laty.
OdpowiedzUsuńGdyby na tym świecie nie było wcale kwiatów wiśni,
Jakże spokojne byłyby nasze serca na wiosnę.
Do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję. Pobędę w hacjendzie świątecznie-majowo. U mnie też chyba coś kwitnie na dziko.
do zobaczenia:-)
UsuńKwitnie i będzie kwitło:-)
O jejku jejku jak bieliście kwieciście... kocham tak! Prawie zapach czułam... u mnie za chwilę... ciągle zimno i wieje, to kwiaty nie chcą się otworzyć....
OdpowiedzUsuńCudne te zdjęcia! Pozdrawiam ciepło, najcieplej...
Halina
Radosnych Świąt, Megi, ciepłych i rodzinnych! pozdrawiam serdecznie spod sypiących płatkami czereśni, szkoda trochę.
OdpowiedzUsuńA może kotek za krótko przebywał z psami? nie było czasu na oswojenie? chociaż mój Gutek z Amikiem chyba nigdy nie przywykną do siebie, żeby chociaż przejść obok spokojnie, a już rok minął tego oswajania; ale jakoś to godzimy;