Przeczytałam gdzieś kiedyś (kilkakrotnie, inaczej by mi się nie utrwaliła) mądrość rodem z Chin lub Dalekich Internetów, że ogrodnik jest największym optymistą, bo jesienią planuje wiosnę.
A owszem. Wiosną za to nie ma czasu pisać na bieżąco, dlatego teraz wrzuca fotki i kilka tipów- co warto sobie posadzić, o co zadbać, żeby, ach, na wiosnę...
Warto posadzić piękne drzewa, mamy na to mnóstwo czasu, w naszych okolicach praktycznie do świąt bożego narodzenia.
Starsze egzepmplarze są w pełni mrozoodporne, młode można zabezpieczać na zimę. Nie należy go sadzić w suchych miejscach, wszędzie indziej da radę.
Klon zwyczajny w czerwonolistnej odmianie- tu 'Crimson Sentry' (Acer platanoides 'Crimson Sentry'), powoli rosnący i kolumnowy, nadaje się do mniejszych ogrodów i w ciasne miejsca.
Jego wadą jest podatność na mączniaka (pod koniec lata lub przez całe lato, jeżeli rośnie w wilgotnym miejscu i wytworzy duże liście), ale jest taki urodziwy, zwłaszcza wiosną!
Świdośliwa, Amelanchier (prawie każdy gatunek i odmiana) to mój typ, drzewo idealne, niewielkie, odporne, o pięknym pokroju, ozdobne w każdej odsłonie, takie "drzewo kalendarzowe", po którym widać upływ czasu i zmianę. Chciałabym je mieć przed kuchennym oknem, widzieć po kolei puszyste pączki, śnieżne kwiaty, wirujące płatki, młode czerwonawe listki zieleniejące stopniowo, owoce od czerwonych do granatowych znikające w ptasich dziobach, morelowoczerwone jesienne liście, narys nagich gałązek...
Nie lubi mokrej i kwaśnej gleby, jak wszystkie różowate. Zdjęcia z kwietnia.
Śliwa wiśniowa 'Nigra', Prunus cerasifera 'Nigra', to prostak, ale taki ładny, jak kwitnie. Jak przekwitnie, to plama ciemnej czerwieni może się przydać w ogrodzie.Lubię magnolie, ale nie rozumiem, z jakich powodów część ludzi wyróżnia te purpurowe (Magnolia lilliflora). Zbyt różowe, zbyt ostentacyjne.
Wiśnia piłkowana 'Kanzan', Prunus serrulata 'Kanzan', to także "moje" drzewo, do użycia wszędzie tam, gdzie potrzebujemy solidnego akcentu (jednak o ograniczonym na wysokość wzroście). I gdzie nie stagnuje woda. Zdjęcia z początku maja.
W tym roku odkryłam 'Royal Burgundy'- jeszcze większe łał.
Wiosenne drzewa odhaczone, pomyślmy o krzewach.
Październik to (u nas) ostatni miesiąc, w którym można bezpiecznie posadzić różaneczniki i inne liściaste zimozielone.
Różaneczniki z grupy 'Praecox' zakwitą w marcu i kwietniu.
Tawuła wczesna, Spiraea x 'Arguta', to niedoceniany krzew. Może dlatego, że w zieleni miejskiej źle się ją tnie- powinna być przycina zaraz po przekwitnięciu, żeby do końca sezonu zdążyły jej wyrosnąć te długie piękne pędy kwitnące w maju.Lilakiem Meyera 'Palibin', Syringa x meyeri 'Palibin' zachwycałam się wiele razy- nie choruje, nie imają się go szkodniki (nawet opuchlaki żro go słabo), znosi suszę, kwitnie obficie w maju, pachnie pięknie, pokrój ma ładny, nadawa się wszędzie.
Rabata teoretycznie miała być biała z chłodnym różem i fioletem, azalia okazała się taka, no i dobrze jest. Bez czarny to moja mała dywersja- wyrósł, nie usunęliśmy :-) Wydaje mi się ładniejszy niż azalia, która poza okresem kwitnienia i jesiennego przebarwienia liści jest takim sobie drapakiem.
Krzewuszka cudowna 'Variegata', Weigela florida 'Variegata', w białoróżowym klimacie. Znowu krzew piękny, niewymagający, długo i obficie kwitnący.
Podobnie jak moje ukochane, z roku na rok piękniejsze kaliny japońskie, Viburnum plicatum.
Owszem, wolą zasobną i wilgotną glebę, ale i na piaszczystej ładnie dają sobie radę, byle nie miały całkiem sucho (podczas tegorocznych upałów wiele straciło liście już w sierpniu, kicha z jesiennym przebarwieniem).
Różaneczniki katawbijskie, Rhododendron catawbiense, najzwyklej fioletowe, to kolejny majowy akcent rabaty. W tym ogrodzie (z którego pochodzi większość zdjęć) miały ciężko (zlewna gleba), ale już się przyzwyczaiły (oczywiście nie bez pomocy- sporego dodatku rzecznego piasku podczas sadzenia). Wciąż jednak wymagają okrywania na zimę i pozostawiania osłon do kwietnia (taka gleba wolno rozmarza- zwłaszcza pod murem, pod którym rosną- i susza fizjologiczna gotowa).
Tak wyglądał majowy ogród w K. Bukszpany nieco ucierpiały- od grzyba, kosiarzy i suszy. Kosiarze to my, nie umiem tego opanować. Tzn. upraszczania sobie pracy i jechania kółkiem poza trawnikiem, żeby nie docinać obrzeża. W ten sposób trawa na brzegu też jest za nisko koszona, co jej nie służy.
Trzmielina pnąca. |
Bukszpan. |
Ten ogród tylko pielęgnujemy, nie popełniłabym takiego iglakowo- berberysowego szaleństwa. |
Krzewinki i pnącza to kolejne warstwy ogrodu.
Barwinek pospolity w ostatnich latach rośnie pięknie i szybko zadarnia, może to zasługa łagodnych zim. Zaczęłam cenić go bardziej, czasem zachowuje się jak chwast :-)
Możliwe u nas wrzośce to tylko krwiste, i to też warunkowo- na przepuszczalnej, wilgotnej glebie. Wbrew temu, co się sądzi, Wrocław nie jest dobry dla wrażliwych zimozielonych (liściastych, ale i jodeł, i wrzosowatych)- ciężkie gleby, niska wilgotność powietrza, bezśnieżne zimy, wczesna wiosna (dodatnie temperatury w ciągu dnia przy zamarzniętej glebie) to niekorzystny splot okoliczności, skutkujący suszą fizjologiczną. Wysoka średnia roczna temperatura ma drugorzędne znaczenie.Ale takie ciepłolubne pnącza jak wisteria chińska, przytulone do nagrzewających się od wczesnej wiosny murów, mają się doskonale.
Pamiętajmy o bylinach :-) te wiosenne, jak sasanki, cieszą niezmiernie. Chyba nie ma tak często fotografowanych roślin, jak pierwsze kwiaty.
Ciemiernikom bezśnieżna zima często psuje liście, ale kwitną tak licznie i przekwitają tak pięknie, że to nie szkodzi. Warto używać ich jako dodatków na wszelkich rabatach- wiosną cieszą obfitym kwitnieniem, później wtapiają się w tło.Omiegi wschodnie spotyka się już tylko w starych ogrodach- były u Basika, gdzie wpletliśmy je w ten zimozielony płotek z turzycy Graya. Świetnie wyglądają razem, później zastępują je liliowce, też przesadzone.
Taki płotek :-) |
To zaś zdjęcie "z teraz", z innego ogrodu. Rośnie bujnie, ale słabo kwitnie. Żyzna gleba, ale podlewanie słabe. |
Kilka wiosennych bylin na wilgotną, a nawet mokrą glebę (nie grozi, co?):
żywokost wielkokwiatowy, |
rdest wężownik |
i wielosił rozesłany. Pięknie się nasiewa. |
i fiołki.
Jeśli chcielibyśmy jeszcze czegoś w gamie bieli i fioletu
to orliki i kosaćce syberyjskie są niezastąpione
a szczypiorek bardzo pożądany.
Zawsze możemy posadzić bratki, bratki zawsze na propsie. Chyba nawet teraz sobie posadzę.
I tak mogę zamknąć wiosnę w ogrodach... do następnej wiosny.
Ogrodnika nic nie tyka, nawet to, że opieka nad młodszym dzieckiem podczas jego choroby w ostatni weekend zburzyła wyjazdowe plany- BUGA w tym roku jest tak blisko, rzut moherem, taka fajna i rozległa, że chcieliśmy się wybrać trzeci raz.
I wybieramy się. Co burzy mi inne plany, nie tylko mnie, ale i dwóm znanym blogerkom. Ale może przynajmniej jedna z nich jest tak zajęta inwentarzem, że będzie jej pasowała przekładka na następny tydzień?
Co z kolei burzy inne plany- ziołowego spaceru z "grupą wrocławską". A może nie burzy?
Ach, jakież interesujące życie ;-)
I jeszcze coś takiego- moja (od niedawna, ale dobra :-)) znajoma Dorota ma sklep PomiDorka (nazwa taka ładna). Może nie jest wam po drodze, ale warto polubić, bo Dorka wyszukuje i wrzuca zdjęcia takich ogrodów... no, takich, jak lubię i lubimy. A idąc za linkami w zdjęciach użytkowników- ten fajny, ten też- trafiamy do następnych ogrodów, które oni odwiedzili... i to są piękne podróże.
Poza tym można się dowiedzieć, kiedy i jak siać rzodkiewkę :-)
Ogrodnika nic nie tyka... ale ten post wisi niedokończony od kilku dni, bo jednak smutno, jesię, kolejny weekend w domku...
a najgorzej, że chory Kropek. Nie widziałam go wczoraj po południu i przez całą noc. Dzisiaj znalazł się w pralni w bardzo marnym stanie. Zaraz poszedł do cioci M, ale skupiliśmy się na takich objawach, jak biegunka i ślady wymiotów- byłam przekonana, że albo się zatruł (na szczęście raczej nie podtrutą myszką), albo zaraził od VegAnki.
Wciąż jednak jest źle, ale inaczej- Kropson nie może chodzić, boli go tył ciała. Wygląda to na ostrą infekcję układu moczowego (oby nie gorzej, Kropek jest nerkowy...), uszkodzenie mechaniczne lub problemy neurologiczne. Jutro więc USG, RTG... ale boję się tego jutra. I co do jutra.
I w tym kontekście mój pesymizm co do przyszłości jest całkiem uzasadniony, prawdaż. Nigdy już nie będzie takiego dnia... i nigdy nie wiesz, jakie plany ma życie w stosunku do twoich planów. Może akuratnie postanowi je rozjebać.
Pozdrówka, Megi.
Jak to - nie burzy?! Jako to??? nie przyjedziecie czyli??? i ja się o tym dowiaduję z bloga? na który wchodzę z ufnością, oglądam cudne zdjęcia, czytam sobie i marzę, a tu - wot siupryza ;)
OdpowiedzUsuńNo jasne, nie gniewam się, to życie po prostu, znam to. Ręce i tak mnie bolą, może w przyszłym tygodniu będą faktycznie boleć mniej ;) Tylko wyzdrowiejcie wszyscy, proszę. Całuję mocno.
ps
A Rogata wie? pasuje jej przyszły tydzień?
przyjedziemy, już rozmawiałyśmy- tylko trochę później :-)
Usuńzostaliśmy w domu, bo dziecko wieszczyło, że przedwcześnie dołączy do Klubu 27. I bardzo zawiedzeni byliśmy, bo jednak wyjazdy to jedyne momenty, kiedy żyjemy jak ludzie ;-) i teraz TP zrobił wiele, żebyśmy jednak w weekend pojechali razem, to... chcę.
Dziecko jak dziecko, zdrowe, ale kot (którym się OCZYWIŚCIE bardziej przejmuję) to epopeja już.
rence bolo od dojenia?
próbowałam dzwonić, żeby nie było. Teraz, ale pewnie skubiesz kurę.
UsuńMaj... poczułam maj... To przez lilaka. Kalinę japońską, tę białą, bym chętnie posadziła, śliczna jest. Mam tawuły "małe księżniczki", jakoś by się wpasowała do nich. Myślę.
OdpowiedzUsuńNa barwinek, nawet taki po srogiej zimie, mam metodę - przejechać po nim kosiarką - odbije cudnie, odmłodnieje, a zadarni, że hohoho.
maj :-)
UsuńPosadź kilka takich kalin, kilka wygląda w ogrodzie o wiele lepiej niż jedna (dlatego często tak im robię zdjęcia, żeby było widać dwie naraz. Zamiast tych Buk (nie buków) najlepiej, już ci mówiłam.
Super metoda na barwinek, bardzo przydatny tip!
A Rogata w przyszły weekend jedzie zupełnie w innym kierunku. A najgorsze jest to, że od 15. do 28. codziennie prócz soboty i niedzieli ma zajęcia z dzieciami w ilościach hurtowych. No i z wrześniowej wycieczki zrobi się pewnie listopadowa. Chyba, że może między 6. a 12. października, ale nie wiem czy wtedy będzie zastępstwo. To jest logistycznie nie do ogarnięcia, gdy my się obie wybieramy.
OdpowiedzUsuńMegi, zdrowiejcie!
A te soboty i niedziele? wszak masz wolne... bym Ci zagospodarowała ;)
Usuńpróbujemy 6- 12. Się nie odzywałam, to się Rogata zagospodarowała...
UsuńNo to ja się zastanawiam... bo może ja nie ogrodnik? Smary z nosa mam po kolana, drzewka owocowe czekają na przywiezienie, trociny u pana w tartaku oczekują w dwóch worach, a na dodatek starość nie udała się Temu na Górze.
OdpowiedzUsuń" i nigdy nie wiesz, jakie plany ma życie w stosunku do twoich planów. Może akuratnie postanowi je rozjebać"
Świętą prawdę głosisz Megi, oj tak, tak...
Wracając do wiosny. W mojej PomiDorce między innymi bylinami, mamy miodunki, niezapominajki, dzwonki skupione. I cieszy mnie niezmiernie, że ludzie wiedzą co to i kupują. Może nie na potęgę, ale jednak, zważywszy, że sklep świeżynka.
Postanowiłyśmy z moją Anią, że będziemy się nastawiały głównie na wszystko kwitnące. Bylin mamy caaałe mnóstwo, zapisujemy różne "chciejstwa" klientów i staramy się je zapewnić.
Do tych Twoich cudeniek wiosennych dodałabym wszystkie inne tawuły kwitnące wiosną. Van Houttea, to moja szczególna mniłość. W poprzednim życiu posadziłam ich całkiem sporo przekonawszy uprzednio klientów, że zamiast tui będzie świetnie. I jest. Tawuła Van Houttea bardzo wcześnie pokrywa się delikatną mgiełką listków, później pięknie kwitnie (parę dni po tawule wczesnej). Jest bardzo odporna na suszę, gdy forsycje i jaśminowce "wiszą", tawuła VH stoi dziarsko. A jesienne zmiany barw, to prawdziwa poezja i festiwal. Zagęszcza się szybko, a że ma dużo drobniutkich gałązek, to stanowi dobrą zaporę dla wzroku ciekawskich, także w zimie. Od wiosny jest zasiedlana przez całą rzeszę ptasiego drobiazgu, rudziki mieszkają tutaj na stałe.
...
Usuńułoży się, a ty poprawisz koronę i wstaniesz, bo co zrobisz.
Fajnie, że tak :-) że się znają, lubią, kupują.
Tawuły VH lubię bardzo, mam z nich żywopłot :-) chociaż w żywopłocie to oczywiście nie to samo. Jest dokładnie taka, jak piszesz, ja lubię jej grupy z t. wczesną i brzozolistną (następstwo kwitnienia, uzupełniające się jesienne kolory). W tym roku doszła to tych ulubionych także tawuła Thunberga- zwróć na nią uwagę.
A ja się zachwycam judaszowcem w odmianie 'Forest Pansy' - kolory śliwkowe jesienią bardzo lubię. Pokrojem trzmieliny oskrzydlonej i klonem pensylwańskim.
OdpowiedzUsuńCo do świdośliwy - chciałabym jej całą miedzę. Może posadzę. Na razie mam w odmianie Ballerina. Piękna zawsze.
też się nim zachwycałam, dopóki po wielu latach... nie zdechł. Ostatniej, łagodnej zimy. Jesienne śliwkowo- winne kolory lubię w wykonaniu bezproblemowego derenia świdwa. Trzmielina oskrzydlona- tak, ale i zwyczajna. Klon pensylwański, ale i Ginnala.
UsuńCałą miedzę, najlepiej.
Dodam swą odmienną obserwację ogrodową. Grujecznik daje radę w słabszej i suchszej glebie przy podlewaniu w wieku dzecięcym. W to lato był podlewany raz na tydzień (posadzony trzy czy 4 lata temu). Liście nadal trzyma - jeszce tydzień temu były całkiem zielone.
OdpowiedzUsuńNatomiast świdośliwa w suchym i słonecznym miejscu kisła. Może była zbyt kwasna gleba. Przesadzona - chyba jej to pomogło.
Piękna kalina, ale ta to potrzebuje miejsca.
Zdrowia dla kota (skoro ogrodnik zdrowy).
faktycznie, grujecznik daje radę u mnie pod robiniami od kilkunastu lat, ale to nie to jednak- rzadkie ulistnienie, mniejsze liście, słabe przebarwienie. Kalina rzeczywiście musi mieć przestrzeń wokół siebie.
UsuńKot dziękuje, ale na razie z nim marnie.
Posadzić tulipany???? Ciekawe jak chyba przy użyciu kilofa :P
OdpowiedzUsuńNo i pewien fotograf ujdzie z życiem, bo na suszarce żadnych gaci nie było ;)
No i zapomniałam pytać o duchowego i mentalnego brata mojej Filonusi, jak zdrówko i co biedakowi jest????????? Trzymam kciuki za Kropsona
UsuńO Kropku zrobię edit :-( a pranie było w lecie... Fotki mam, mam... W pogotowiu ;-) tulipany pięknie by wyglądały w tym plotku :-)
UsuńO Kropku zrobię edit :-( a pranie było w lecie... Fotki mam, mam... W pogotowiu ;-) tulipany pięknie by wyglądały w tym plotku :-)
UsuńA co z propozycjami drzew w związku z przewidywanym ociepleniem klimatu? Gdzie te palmy, oleandry i figowce?
OdpowiedzUsuńNota bene dziś rano -4, wczoraj -6.
Z dalii - zupa. Z dyniowych roślin - potrawka na gęsto. :-)
Oraz pytanie dla specjalistki - kiedy się sadzi cebulki lilii?
U nas temperatury podobne. Nie mam dalii :-) zupa z dyni będzie dziś. Lilie posadz wiosną, cebulki są w sprzedaży od marca (teraz też są, można próbować, ale z niewiadomym efektem). Jak już się wezme do pisania o Bretanii, to będą figi i banany, i co z tego można u nas, i dlaczego nie :-)
UsuńU nas temperatury podobne. Nie mam dalii :-) zupa z dyni będzie dziś. Lilie posadz wiosną, cebulki są w sprzedaży od marca (teraz też są, można próbować, ale z niewiadomym efektem). Jak już się wezme do pisania o Bretanii, to będą figi i banany, i co z tego można u nas, i dlaczego nie :-)
UsuńA czy lilie, te co w ziemi są, wykopać trzeba przed zimą?
Usuńa te lilie, a te liilie, co som w ziemi... niech tam pozostaną. W zeszłym roku tak zrobiłam (prawdę mówiąc, nie wiedziałabym, gdzie ich szukać, bo ślimaki zżarły je przy samej dupie) i pięknie wyszły oraz zakwitły :-)
Usuń(nie ogarnę dodawania komciów z telefonu, zawsze są po 2)
Wow! Dużo bym dała za taki ogród i te wszystkie cuda w nim.. I dołożyłabym jeszcze kilka klonów, bo są cudne.. I jednorocznych.. Pomarzyć, dobra rzecz.. A życie w istocie czasem niespodzianki wredne rozdaje, bardzo to jest irytujące.. Mam nadzieję że Kropek wydobrzeje, że ma przynajmniej siedem żyć:)) Serdeczności dla Was wszystkich!
OdpowiedzUsuńKlonów i jednorocznych tak, bardzo :-)
UsuńKropek już kilka żyć wykorzystał, ale będzie jakoś. Chyba, bo wciąż się bardzo martwię. Dziękujemy i wzajemnie :-)
Ja to sobie robinie posadzę chyba na tej kserotermie przed domem...
OdpowiedzUsuńCudnie wiosnę planować, ja posadzę (może, jak zdążę kupić tej jesieni) wielki wór cebulek tulipanów i innych wiosennych. A jak jeszcze jaki krzew albo drzewo nieowocowe wepchnę do ogrodu, to mnie mąż mój osobisty utopi w stawiku:) Tak powiedział. No prawie tak...mam studia wykonalności do zrobienia, dokumentację przetargową i obrobić muszę inwentarki które spływają z terenu, tak chciałabym odpocząć, wyjechać, spotkać się...może się urwę, nie obiecuję. Poleko w Poznaniu będą w październiku, to już prędzej:)
OdpowiedzUsuńWspaniała fotorelacja z ogrodu. Kaliny japońskie to mistrzostwo świata :-) Wspaniałe niczym z kolekcji botanicznych. Uwielbiam je a nie często widuję a szkoda :-) I faktycznie ogrodnika nic nie tyka ewentualnie mała jesienna nostalgia za ciepłym latem :-)
OdpowiedzUsuńno i nie wiem co napisać, może tylko to, ze będę we Wro 28-31 pazdziernika :)
OdpowiedzUsuńMegi, cudne rośliny, choć zupełnie nie znam się na uprawach, ani na nazwach nawet, lubię, lubię ogrody.
OdpowiedzUsuńI co z Kropkiem, wydobrzał?
Jak zdrowie Kropka??? Pytają Niuniol i mła
OdpowiedzUsuńO ja! Piękne rośliny. W takim ogrodzie nawet zimna, szara jesień jest urocza :)
OdpowiedzUsuń