od początku

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Koszmarna Narnia.

Tak myślałam, póki trwała, a myślenie moje wspomagały różne (niemoje;-p) fochy, że to że sio, rośliny w ogrodach niezabezpieczone.
Przez cały tydzień były zakrywane, w trzaskającym, jak to we wro, dziesięciostopniowym mrozie.
Oczywiście nic im nie będzie, większość obecnych w ogrodach roślin znosi bez okrycia i -35 stopni, ale przez stosunkowo krótki czas- tydzień, dwa, miesiąc, w zależności od gatunku. Czynnik czasu jest kluczowy, a rośliny cierpią od mrozu i suszy fizjologicznej pod koniec zimy, kiedy to dni są już długie, często słoneczne, co zwiększa parowanie, a zamarzniętej w glebie wody ciągle nie da się pobierać.
Zawsze zresztą staramy się zabezpieczać rośliny po pierwszych konkretnych mrozach, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia chorób grzybowych w zacisznych, ciepłych kopczykach torfu lub kompostu.
No ale foch był.
A Narnia jak to Narnia. Piękna i mroźna.
 Ogrodowe gadżety nabrały nowych znaczeń.
wino lodowe, dynie z bezą.
kot zamaskowany, może w końcu polowanie się uda.
lampiony słoneczne.
albo pojemniki na śnieg.
motyle tylko białe, ukryte na śniegu.
i wygasłe świece.
Są także kwiaty zimowe, w końcu Narnia jest czarodziejska.
hortensja bukietowa 'Kyushu', Hydrangea paniculata
kalina wonna, Viburnum farreri

a to nie wiem co.
 Karmnik chwilowo pusty, bo koty.
Koty najpierw zdziwione.

ależ ten Kropek jeszcze jest miniaturowy^^
 Następnie obrzydzone.



 W końcu podejmują kocie obowiązki

 i zaczynają zabawiać pańcię polowaniem oraz pozowaniem.
 A różaneczniki i kaliny też najpierw zdziwione, później obrzydzone, w końcu przystępują do działania
 i w charakterystyczny sposób opuszczają liście, zwijając je w rurki.
W ten sposób zmniejszają powierzchnię parowania
i chronią aparaty szparkowe, znajdujące się na spodniej stronie liści.
Ja mam na Narnię inne sposoby.
fryzjer może być.
rogaliki drożdżowe z makiem mogą być.
kwiatki sobie można kupić.

kawa może być. Do rogalików.

w botanicznej filliżance.

kot na stole musi być.
Czytam komentarze pod poprzednim postem i uśmiecham się.
No przecież mówiłam, że nie marudzę:-)))
od zeszłego roku nie marudzę.
A pewnie, że lata szkoda, jesieni szkoda i Narnii też szkoda...
... bo się wzięła i roztopiła. Ale zdążyłam jej zrobić zdjęcia:-) bo jak znam ten klimat, to może się w tym roku nie powtórzyć.
***
A o głosowaniu pamiętacie? GMO to NIE to, przecież się zgadzacie?
Byliśmy wczoraj na Vegilii- ach, jak pięknie, jak budująco, ile ludzi! (grubo ponad 100) starszych i młodych,  i dopierourodzonych, tak międzypokoleniowo i miedzygatunkowo. A żarcie, łał, nieśledzik i nieryba po grecku, pierogi z soczewicą, z makiem, suszi, pasta nierybna z niemakreli, ze trzy szarlotki, marchewnik, piernik, domowy chleb... stosy niesamowitego jedzonka. Tu są zdjęcia tego jadalnego bogactwa, a także Weganki i TP.
Fossek i Kropek nieśmiało proszą o głosy w grudniowym konkursie u Jasnej. Do czwartku, jeden głos z jednego komputera. Mają nadzieję, że się spodobają.
***
Pozdrówka, Megi.

30 komentarzy:

  1. Kot na stole misi być obowiązkowo :-)))
    A u nas mało śniegu i brudny ...bleee...
    Nie lubię zimy, nie lubię...

    OdpowiedzUsuń
  2. Koty w słonecznym zimowym ogrodzie nadzwyczaj magiczne są:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja kota na stole nie lubię:))...a Rysiek ma to głęboko w ....poszanowaniu i łazi mi wszędzie:))))) piękne zdjęcia....czarodziejskie wprost:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaak, aparaty szparkowe czeba chronić!

    OdpowiedzUsuń
  5. Narnia i kotki były najbardziej fotogeniczne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, to mnie pocieszyłaś... moje biedactwa pozostały wystawione na atak zimy (jeśli wróci) - zimny wychów, tylko hortensje okryłam, ale już po mrozach (i po Ady ślubie). No ale skoro mówisz, że parę dni nie zaszkodzi, to się nie spóźniłam.
    U nas nie ma łażenia po stole. Jakoś nie lubią ;) Chłopaki oczywiście się podobały - zagłosowałam już;)
    Ściskam czule ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za głos:-)
      ja nie wiedziałam, że to JUŻ, myślałam, że w święta- no to gratulacje!!!
      nie spóźniłaś się:-)))

      Usuń
  7. Już byłam zdziwiona i zbulwersowana a teraz czas na działanie . Obym tylko się nie zwinęła jak liście różaneczników. A Ty Pańcia nie chodź w baletkach po śniegu bo sobie zrobisz ziaziu jak ja.
    ps. pojemniki na snieg rewelacyjny pomysł. Odgapiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co sobie zrobiłaś?
      od tego możesz się zwinąć?

      Usuń
  8. Pięknie! A Narnia... no pewnie wróci. U mnie rozgościła się na dobre. I nie wiem czy się cieszyć, czy też nie... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. twoja Narnia jest wybitnie, mgliście, szadziowo nastrojowa... a u nas teraz klasyczne błoto pośniegowe.

      Usuń
  9. Wszystko pięknie, ładnie...Ale GDZIE JEST SZAFA??????
    :)
    buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedopaczenie. Nie ma. Ale znam ludzi z szafą w ogrodzie. Mają w niej doniczki, ale kto wie, co teraz się tam dzieje.

      Usuń
  10. Dynie z bezą bardzo apetyczne:)
    Kociaków u mnie brak, ale psina przeszczęśliwa była z takiej Narni, tylko że u mnie już po, a szkoda bo też była całkiem fajna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Megi, Ty lubisz zimę!!!
    Roślinki w tym puchu jak krzaczki bawełny, ścieżka znaczona śladami kocich łapek, więcej ich niż ludzkich, i kalina wonna zmarzła; przestałam okrywać, co przetrwa mrozy, to żyje; mój Gucio ma nową kryjówkę ogrodową, śnieg przykrył jakiś rozłożysty iglak, a pod spodem sucho, tam siedzi, a wczoraj z kolei na wierzchu, bo przymarzło, i kokietuje Miśkę, jakieś dziwne skoki z obrotem, miauknięcia; trochę niepokoi mnie ten wyż rosyjski, czający się na wschodzie, i wiatry hulają, ani chybi jakaś zmiana szykuje się w powietrzu; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, zaraz tam lubię... znoszę z uśmiechem...
      faktycznie natuptały tymi łapkami:-) i też się kryją pod iglakami, a na pewno tam sikają.

      Usuń
  12. o widzę,że koty w zimowej szacie - grubaśne i futrzaste :)oj, tęsknię za "kocimi" czasami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. się wrócą. Młody w końcu się wyprowadzi. Albo wyrośnie.
      Coś chyba ZA grube się robią?

      Usuń
  13. Megi, nawet nie wiesz jak ja Cię LUBIĘ - STRASZNIE MOCNO:)))) Dziękuję, że we mnie wierzysz i dziękuje za Twoje dobre słowa :) Jesteś niesamowitą kobietą i bardzo żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie, bo pewnie częściej byśmy się spotykały :)

    a Narnia wcale nie jest taka zła :) póki palców nie odmraża, jest całkiem miła :)

    ps. mam nadzieję, że powili się już szykujecie się na wizytę w moim ogródku i na bagienku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :*, :-)))
      a wiesz, że to pomysł jest- czemużby nie zimą?

      Usuń
  14. Ach, fryzjer! -ka?
    Z hinduskim masażem głowy?
    Jeszcze nigdy nie widziałam kaliny wonnej i mnóstwa innych rzeczy też.
    Uściski kawowe, bez rogalików ...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam oddawanie się w ręce Justyny i masaż głowy:-)))
      A ja, ciii, nie dość, że stu rzeczy nie widziałam, to w życiu nie byłam u kosmetyczki, nie zrobiłam sobie ust ani powiek (w sensie podciągania i nastrzykiwania), nie byłam też nigdy na manicure... nie to, co Edit np...
      ... tylko fryzjer (ka).

      Usuń
  15. O mamuńciu! Koty, koty, koty! No dobra, ale po co "kot na stole musi być"? Do czego służy kot na stole? Nie lubisz zimy, tylko ją oswajasz, dobrze myślę?
    Nie okryłam jak należy zimozielaków i czuję się rozgrzeszona Twoim słowem na ten temat. Zrób puk puk. Zrobiłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno kociarze dzielą się na tych, którzy pozwalają kotu bywać na stole i tych, którzy udają, że nie;-)
      odpukać? za zimozielaki? PUKPUK.

      Usuń
  16. Koty jak zwykle przy ludziach i tak im najlepiej.
    Martwi mnie stan ciekawie zbudowanego karmnika- ładnego przykładu karmniczej architektury, wszak najwięcej gości przylatuje w czasie obfitych opadów śniegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chwilowe, koty zbyt się panoszyły.
      Wiem, trochę krzywy i się wysypuje, ale go naprawię:-)
      Wczoraj były dzwońce, na co dzień mazurki, sierpówki, sikory bogate i modre.

      Usuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)