W Ogrodzie Zet, pokazywanym na blogu kilka razy- klik, klik, klik- nagraliśmy kolejny odcinek Mai w ogrodzie.
Zobaczymy go w niedzielę 4 maja:-) czyli jutro. chyba.
Większość materiału została zarejestrowana w lipcu zeszłego roku, a tej wiosny czekaliśmy na wiśnie... wymieniając maile, dzieląc się zdjęciami, konsultując z dendrologiem (to w Wawie oczywiście mają takie pomysły). I trafiliśmy w punkt.
To są wiśnie piłkowane 'Kanzan', romantyczne, puszyste, delikatne. Piękne w alejach (wyrównany szczepieniem wzrost, korona w kształcie odwróconego stożka), idealne przy drogach i parkingach w mieście (nie owocują, nie trzeba ich ciąć). Jedyne, czego nie lubią, to zalewowa gleba. Bywa, że atakują je mszyce i monilioza, ale to do pominięcia- na ponad setkę posadzonych przez nas w ciągu wielu lat dopiero w tym roku zanotowałam jedno chore.
Wiśnie piłkowane 'Amanogawa' kwitną równocześnie z 'Kanzanami'.
(a na ich tle kwitnie złotlin japoński) |
Jeżeli dodamy do puli (eee, TP paczy na snookera dżast nał) wiśnię wonną- antypkę, całą w roju pszczół i zapachu miodu,
przekwitające już wiśnie przedziwne 'Umbraculifera'
i wiśnie domowe;-)
to dostaniemy pełen obraz OGRODU KWITNĄCEJ WIŚNI, tego hanami, na które czekaliśmy.
porzeczka złota |
porzeczka krwista |
serduszka okazała, pierwsza na rabacie bylinowej, |
i brzoza białochińska. |
POŻYCZENIE KRAJOBRAZU narzucało się w tak pięknej okolicy, przecież tuje grzeszne byłyby.
Przy dużej połaci TRAWNIK W PAGÓRKI jest ciekawszy od płaskiego.
pascha pani Ani:-) |
Po prostu piknik, z Bimbą na pierwszym planie;-)
Pagórki trawnikowe muszą być odpowiednio niskie i płaskie, nieutrudnające koszenia, nieprzesychające.
OGRODOWY STAW (fakultatywnie kąpielowy) wygląda rajsko w świeżej zieleni.
Rośnie nad nim m. in. tawlina jarzębolistna (wiem, inwazor), |
świdośliwa, kalina koralowa, |
klon Ginnala, |
brzoza karłowata, miskant chiński, kosaćce syberyjskie, dereń jadalny... |
na której oprócz pierwiosnków wyniosłych zakwitają już rdesty wężowniki.
Kolejny punkt programu to GRĄD.
W cienistym, leśnym zakątku ogrodu runo wygląda o tej porze tak.
Kwitą groszki wiosenne, gajowce |
omc marzanka wonna, |
przed chwilą miodunka, za moment czerniec gronkowy, kokoryczka wonna i bodziszki. |
No i kosmatka leśna, zimozielona i godna polecenia, |
Podobnie jak porzeczka alpejska, jeden z niewielu krzewów do głębokiego cienia. |
I tak jest, sądząc po słowach właścicieli.
Ten ogród jest poza jego pięknością i zmysłowością user friendly, co jest jedynym wyjściem na ponad 2 tys. mkw, które obrabiają (na których z satysfakcją pracują) tylko dwie osoby, w porywach trzy, sporadycznie my wpadamy zrobić ostre cięcia (co dwa lata mniej więcej). Właściciele nie są ogrodowymi freakami, mają rodzinę, pracę, podróże i sprawy ciekawsze od plewnienia.
Moim zadaniem było zaprojektowanie kolejnych stref "intensywności obsługi" (trawnik wymaga koszenia raz w tygodniu i intensywnej pielęgnacji, żeby dobrze wyglądał i stanowił piękne tło, łąkę kosimy dwa razy w roku, do grądu wpadamy na wiosenne porządki i wyrwanie większych chwastów) i dobranie roślin, które będą "same rosły" (tzn. odpowiednich do siedliska) oraz zaplanowanie takiego ich zagęszczenia, żeby pokryły powierzchnię w ciągu 2- 3 lat. Mimo to znalazły się tam liczne ciekawe gatunki, jakich "nikt na świecie nie ma";-)- np. nellia chińska, robinia nowomeksykańska, głogi 'Paul's Scarlet' (głogi ktoś ma, ale nikt ich nie sadzi, więc już niedługo.)
Ogród ma 12 lat i w tym czasie zmieniły się w nim warunki świetlne, lokalnie wilgotność powietrza i gleby, wpływ wiatru, co wymusza zmiany, dosadzenia, cięcia. Np. bez koralowy chciał rosnąć w słońcu tylko pod warunkiem, że koło zraszacza, dereń kousa zaskakująco marnie się miewa...
Znaczy już w krajobrazie, czytając się jako kępa drzew. Odpowiedzialne projektowanie polega także na tym, aby w tym krajobrazie nie krzyczał, nie odcinał się od niego.
Zawsze tak robię:-)))
Zadanie właścicieli było być może trudniejsze. Odpuszczenie sobie doskonałości, zaniechanie kontroli, Z.A.U.F.A.N.I.E mi mogło być trudne, bo nie wszystko szło jak po maśle, wiadomo, ale i nie wiadomo.
Ale wyszło, bo miało wyjść. Taki był plan.
***
Punkt programu pt. PODJAZD podobał się Mai.Dom został wybudowany w miejscu dawnego budynku, między nim a równolegle położoną stodołą (dzisiaj garażem) rosła kępa śliw i jabłoni.
Wykorzystałam ją do zaaranżowania klasycznego żwirowego podjazdu z klombem pośrodku (tu niezupełnie pośrodku, a klomb jest owalny, a nie okrągły). Kępę drzew uzupełniłam kaliną Burkwooda (akurat kwitła i od jutra wszyscy będą jej pożądać;-p), laurowiśniami, mahonią, bluszczem, pojedynczą stewartią. Przy okazji dom nabrał charakteru wiejskiego dworku (znaczy kolumny niepoczebne), położonego entre court et jardin.
W ogóle wygląda, jakby jej się podobało:-)
Co jeszcze.
Obsadziliśmy piękne donice (nie mam ich zdjęcia, a to wyjątkowe donice Kasi Nowak) używając podłoża xxx
oraz- wcześniej- przygotowaliśmy warzywnik pod uprawy i zastosowanie nawozu yyy.
Nigdzie nie użyliśmy herbicydów totalnych zawierających glifosat. Nie stosujemy ich w ogrodach, pod przyszłe trawniki, na nawierzchniach (żwir w tym ogrodzie jest gracowany, co niszczy małe chwasty, większe są w miarę możliwości i chęci usuwane ręcznie), a tym bardziej na przypłociach, w rowach i na nieużytkach.
Ponieważ z Roundupu (niech się gugla) się przygotowałam, to teraz będzie
ZIELONA PROPAGANDA
Roundup:
- nie jest biodegradowalny (do niedawna tak pisano na opakowaniu, teraz stan wiedzy na to nie pozwala),
- przenika do wody (ale ja nie piję surowej wody- najlepszy tekst, jaki ostatnio słyszałam w odpowiedzi na ten argument przeciw stosowaniu. Autor- człowiek z wyższym wykształceniem humanistycznym.),
- znajduje się w żywności (głównie za sprawą mięsa zwierząt jedzących paszę z roślin Roundup Ready),
- jest szkodliwy dla organizmów wodnych (bezkręgowców, ryb,
płazów),
- uszkadza komórki (m. in. płody, kom. rozrodcze),
- niszczy bakterie (glebowe, jelitowe),
- może mieć wpływ na gospodarkę hormonalną organizmów (co za tym idzie, może być rakotwórczy).
Wg wiki: Roundup- herbicyd nieselektywny, którego substancją czynną jest
glifosat – organiczny związek chemiczny z grupy fosfonianów. Hamuje on
działanie bardzo ważnego dla roślin enzymu syntazy EPSPS, (...) który jest kluczowym enzymem na
szlaku metabolicznym związanym z biosyntezą aromatycznych aminokwasów
(fenyloalaniny, tyrozyny i tryptofanu). (...)
Glifosat wszedł na rynek w 1974 roku jako składnik herbicydu
Roundup (oprócz glifosatu zawiera substancje ułatwiające jego przenikanie przez
błony komórkowe). (...)
Glifosat uzyskał szczególne znaczenie po opracowaniu roślin
uprawnych modyfikowanych genetycznie, które zawierają gen kodujący syntazę
EPSPS odporną na działanie glifosatu (pochodzi on od bakterii). Umożliwia to
opryski upraw tym środkiem w celu selektywnego niszczenia chwastów. Znane są
jednak rośliny, które wykształciły odporność na glifosat (dzięki powieleniu
genów kodujących EPSPS lub zabezpieczeniu merystemu wierzchołkowego pędu).
Implikuje to dwie rzeczy: glifosat zjadamy w tych opornych (Roundup Ready) roślinach (nie bezpośrednio, ale w mięsie), które jednocześnie mogą stać się tzw. superchwastami.
Znalazłam dwa atykuły autorstwa Łukasza Łuczaja w Dzikim Życiu- z czerwca 2010 i maja 2011 roku. Ten drugi, bardzo wyważony, warto przeczytać w całości, z pierwszego cytuję bliskie mi fragmenty:
„Fascynacja trawnikiem jest fascynacją
światem uproszczonym, ugładzonym, wyjałowionym, zuniformizowanym i łatwym
w obsłudze. Ale człowiek idzie jeszcze dalej niż zamienianie swojej
przestrzeni życiowej w trawniki – zupełnie pozbawia ją roślinności,
pokrywając betonem, asfaltem, kamieniami, płytkami, tłuczniem i innymi
rodzajami nieożywionego pokrycia. To zupełnie pozbawia taką powierzchnię
możliwości produkcji tlenu. I nie mówię tu o powierzchni wiejskiej
drogi utwardzonej kamieniami, ani o ścieżce w ogrodzie. Mówię
o całej powierzchni ogrodu pokrytej geowłókniną zamaskowaną kamieniami.”
„Inny, ostatnio szybko
narastający problem, to fascynacja glifosfatem – herbicydem znanym
najbardziej pod firmową nazwą Roundup. Produkt ten jest reklamowany jako
relatywnie niegroźny związek, którego można używać do zwalczania niechcianego
zielska – przed przygotowaniem rabaty, na skarpie, przy ogrodzeniu czy
między kamieniami. Abstrahując od nieznanego
nam do końca długoterminowego oddziaływania obecności glifosfatu na przyrodę (w
tym podejrzeń o niekorzystne działanie na płazy), widać efekt
krótkoterminowy (…).
Co ciekawe, są
rośliny, które korzystają z popularności Roundupu, zapełniając miejsca
zniszczone przez niego. Oprócz wspomnianych już mchów i skrzypów (w tym
uwielbiającego Roundup chronionego skrzypu olbrzymiego), czasem na miejscach
opryskiwanych spotykamy też rośliny późno się rozwijające na wiosnę. Jako że
większość oprysków Roundupem robi się na początku maja, rośliny, które wychodzą
z ziemi dopiero w maju – jak czyściec błotny i tojeść
pospolita – mogą wtedy w takim miejscu pojawić się w dużych
ilościach. Oczywiście już dwukrotny oprysk w roku nie daje im szans.
Z kolei pewne gatunki łąkowe, jak firletka poszarpana, dzwonek
rozpierzchły i złocień zwyczajny, lubią miejsca opryskane tym herbicydem
w lecie, kiedy wydały już one nasiona. I pomimo, że giną dorosłe
osobniki, po oprysku późnym latem kiełkują nowe, kwitnące wiosną następnego
roku.
Z używaniem Roundupu
wiążą się dwa problemy. Po pierwsze, każdy
środek chemiczny może mieć jakieś nierozpoznane do końca właściwości.
Producenci tego herbicydu zarzekają się, że szybko rozkłada się w glebie
i nie stanowi zagrożenia dla ludzi. Nie dają jednak gwarancji… Jesteśmy
wielkim eksperymentem, szczególnie, że na przykład w Anglii spotkałem się
z masowym opryskiwaniem chodników w miastach. Giną ostatnie enklawy
dzikości miejskiej. Uważam, że w przestrzeni miejskiej nie powinno być
herbicydów. Prawem człowieka powinna być
możliwość korzystania z przestrzeni publicznej nie nasyconej chemią!
A przestrogą powinna być historia DDT – pestycydu, fascynacja którym
przyniosła później tragiczne straty dla przyrody i człowieka.
Drugi problem to
nadużywanie Roundupu. Nawet jeśli założymy, że jest on mało szkodliwy, to skala jego użytkowania jest przerażająca. (...) na polskiej wsi zauważyłem, że glifosfat wkracza pod
hasłem „czegoś na pokrzywy”. Dlaczego ta biedna roślina jest tak nienawidzona?
Nienawiść do pokrzywy jest kwintesencją relacji człowieka i chwastu.
Pokrzywa jest żywicielką wielu gatunków owadów, choćby gąsienic tak pięknych
motyli, jak rusałka pokrzywnik, admirał i pawik. Jest rośliną jadalną
i leczniczą oraz szybko rosnącą rośliną produkującą dużo tlenu.
A jednocześnie jest rośliną traktowaną ze wstydem. Ogród z pokrzywami
to ogród zaniedbany. Nie umiemy korzystać z „chwastów” (…)”
***
Piękne, piękne.
Zostawiam was z tym tekstem i jutrzejszą Mają (mam nadzieję, że jakoś się obronię, mogłam prosić o duble;-p), wrócę dopowiedzieć, co o programie ogrodu mówiłam w lecie- bo, jak już wspomniałam, sama byłam zaskoczona, ile go tam jest i jak o ogrodzie opowiada pani Ania:-)
Pogoda dzisiaj klasycznie- majówkowo- tujowa, pada i leje, dobrze, że nie śnieg.
Nadal bez propozycji.
Pozdrówka, Megi.
No to tak.
OdpowiedzUsuńNapodziwiałam się wiśni - w tym amonagawy, którą posadziliśmy w tym roku- cudnie będzie wyglądać jak urośnie, gość z kosmosu na naszej przaśnej wsi:) Ogród przepiękny, taki w sam raz, nie za dużo wszystkiego, nie za równo, pod szereg, troszkę naturalny taki swój- wielki podziw;)
Pod tym tekstem o roundupem podpisuję się obiema rękami. U nas używają wszyscy, pryskają chodniki i obrzeża, nie wspominając o polach. Boję się chemii, nie lubię jej i wolę mieć plantację podagrycznika, niż łysą ziemię o podejrzanych właściwościach. Dla mnie ziemia żyje, ogród żyje, a roundup to totalny roślinny holocaust. Brr. Dziękuję za mentalne wsparcie, nie czuję się sama z niechęcią do glifosfatu.
posadź sobie antypkę, koniecznie:-) jest romantyczna jak ty.
UsuńStraszny jest ten brak rozkminy, co i jak z tą chemią. Jeszcze jeden dobry tekst: jak dopuścili do użytku, to znaczy bezpieczny. Brawo za wiarę w producenta;-)
I rzeczywiście na wsi jest gorzej niż w mieście, większe pole do popisu.
Ogród naprawdę piękny i wyważony. Ja oczywiście nie widzę programu i bardzo dobrze. Wspaniałe drzewa! Bez nich nie czułabym się tak dobrze w tym ogrodzie, no ale ja jestem maniaczką drzew.
OdpowiedzUsuńU nas w zeszłym roku przyszła śmierć po dwie śliczne jabłonie i zupełnie brzydkie śliwy węgierki. Ogołaca nam się powoli przestrzeń starodrzewna.
Mieszkamy 3 km od wsi, więc szaleństwo trawnikowe tu nie sięga (ciągłe koszenie i trucie) Sięga niestety upiorne randapowanie ziarna przed żniwami. Myślałam, że tylko gryka i rzepak, ale okazuje się, że jak ktoś ma nierówno pod sufitem, to opryskuje wszystkie zboża, na parę dni przed zbiorem. Cała użyta chemia zostaje w ziarnach ....
Pogody nietujowej życzę!
Tak właśnie miało być- czuć, nie widzieć. Drzewa są niezbędne, tworzą cień, świetłocień, klimat, zawsze.
UsuńCzyli, skoro randapuje się zboża przed zbiorem, to one są nie tylko na paszę?...
Tobie też, pogody!
Co za ciekawe wiśnie, takich to ja jeszcze nie widziałam...piękne kwiaty...
OdpowiedzUsuńJa nic nie pryskam, starczy tej chemii wokół niestety...
naprawdę nie widziałaś takich wiśni?
UsuńOstatnio coraz częściej się je sadzi np. w miastach, przy ulicach.
Z pryskaniem jak z wypadkami samochodowymi- nie pryskasz, a inni i tak cię spryskają...
P-R-Z-E-P-I-Ę-K-N-I-E. Fragment o randapie drukuję i noszę przy sobie.
OdpowiedzUsuń:-)))
UsuńTaki raczej żywy ten ogród :)
OdpowiedzUsuńA z randapowcami mam niestety okazję się często stykać. Goopia jestem, że plewię trawy spomiędzy kamieni. Trza randapić. Z perzem walczę mechanicznie- goopia miastucha się nie zna. Mam taki "dziwny" w porywach do "nieładnego" trawnik, bo z bluszczykiem, stokrotkami,koniczyną czerwona, białą i kępami tymotki łąkowej.
Maję obejrzę z przyjemnością, ale po czasie, bo nie mam tv, za to na tvn playerze mogę bez końca :)
ty tam w środku wsi kole kościoła to masz obowionzek randap zużywać;-) bo jak ta wieś bedzie wyglondać.
UsuńJa też na playerze;-)
Wiecie, ludzie, przyznam się wam, kupiłam ten produkt 5 lat temu albo 6. Nie podobało mi się, że nasza droga wewnętrzna zarasta z boku i pośrodku. Wyrandapowałam ją raz a nieskutecznie. I teraz stoi ta flacha na półce.
OdpowiedzUsuńbo to nie wystarczy popryskać, jeszcze trzeba pozbierać;-(
UsuńNie będę ani pryskać ani zbierać.
UsuńJakie te wiśnie cudne... oczywiście chciałabym ;-) i wszystkie te "piękności sezonowe", ja to jestem pazerna! I ten trawnik łagodnie pofalowany spowodował ukłucie w sercu, bo u nas, jak wiesz, przestrzenie płaskie raczej... A jeszcze ten podjazd, świetny, i fajnie, że owalny i nie pośrodku, nie lubię dosłowności. No pięknie się ten ogród wtapia i zapożycza. Nie miałabym problemu z zaufaniem, wcale ;-))
OdpowiedzUsuńI jak widzisz, nie napisałam jeszcze posta, ale jestem w trakcie, net mamy kiepski, a biomed... to już nie wspomnę. Przespałabym cały dzień... Z jednej strony - zimno i mokro, dobrze, że nie przyjechałaś. Z drugiej - szkoda, piłybyśmy winko przy kominku i gadałybyśmy...
:-)
Usuń:-*
no i są łowce
Bedziemy działać w kwestii piękności R. Ale trawnik taki falowany to musi być często koszony:-)
Ogród jak z bajki - czekałam prawie 10 min aż wszystkie zdjecia się wczytały ale było warto. Wiśnie przy podjeździe i sam podjazd wygląda zjawiskowo w moim stylu. Wszystko takie naturalne i sielskie. Dobrze, że poczytałam ten artykuł dzisiaj przed jutrzejszym programem. Zazdroszczę pobytu w takiej oazie piękna.
OdpowiedzUsuńoj, mnie się wczytują od razu, więc nie myślę o tym i daję dużo:-(
UsuńCieszę się, że ci się podoba:-)
Piękny ogród a Kanzan czy jak go zwał piękny nadzwyczajnie :)
OdpowiedzUsuńpiękny jak okręt.
UsuńGratulacje! mieszkać w takim otoczeniu to bajka!
OdpowiedzUsuńmyślę, że tak:-)
UsuńU mnie na Ursynowie pryskają czasem czymś chodniki i potem żółty jest jeszcze 20-centymetrowy pasek wokół, zwłaszcza w niektórych miejscach sobie nie żałują. Ciekawe, czy interwencja w spółdzielni coś by dała...
OdpowiedzUsuńA ogród bardzo mi się podoba :)
koniecznie interweniuj. Kto, jak nie ty.
UsuńPiękny ogród! Oczywiście, projektu nie widzę, no, może poza tym, że te odmiany wiśni nie takie znowu tradycyjne. Ale, tak, coraz częsciej sadzone.
OdpowiedzUsuńA u mnie na podwórku cholerny cieć urypał jaśminy, gotowe do kwitnienia, na jakiś metr od ziemi badyli. "Bez śladu mózgu są niektórzy z nich", jak mawiał Kłapouchy.
Widziałam ogród w tvn, jeszcze ładniejszy, niż na zdjęciach, taki normalny ogród dla ludzi. Zmieniający się w ciągu roku, żyjący. Taki bym chciała mieć, ale sama nie potrafię zaprojektować, a projektant nie słucha, lub nie rozumie, o co mi chodzi. W efekcie dostałam kolejny projekt wg schematu: na obwodzie rabaty z przewagą iglaków, po środku trawnik, obwódki z bukszpanu. Liściaste tylko udziwnione, jakieś kule i parasole, do tego żwir. Absolutny brak drzew, które mają kiedyś być duże .
UsuńNo właśnie, mam pytanie o piękne lipy, które rosną w tym ogrodzie 12 lat - jak duże były sadzone, ile trzeba czekać na normalne drzewo , bo młoda nie jestem, a chciałabym doczekać.
dodo, mnie się dzisiaj ŚNIŁO, że ktoś uebał mnie drzewa za ogrodzeniem i posadził kulki wierzbowe na nóżkach:-( straszny, straszny sen.
UsuńAno, styl projektu, jaki lubię;-) prosto z kultury ogrodów żwirowych. Mogę ci zrobić projekt, pracujemy tam i siam, na Warmii np. Lipy sadziliśmy na samym początku, 10- 12 cm pierśnicy.
A propos kulkowych - mam takie pytanie: czy w ogóle są w szkółkach robinie NIEkulkowe? Takie, co to się i wszerz i w górę rozrosną i będą miały rozłożyste konary?
Usuńso, ale rzadko. Bo trudno uhodować młode (przemarzają, trzeba chować pod folię), a to niecenione, więc tanie drzewo, nie opłaca się. Polecam tę nowomeksykańską- różowawe, ale pachnące kwiaty (bo lilaróż r. szczecinista nie pachnie), powtarza kwitnienie we wrześniu, rozrasta się odrostami korzeniowymi w piękne zagajniki:-) Trudno ją znaleźć, nie mam teraz.
UsuńNajbardziej mi się podobało mi sięto co powiedziałaś o dębach i podwórcu. Fajny ogród, że tak powiem dla ludzi. Te wiśnie kuliste mnie nie przekonują (koło studni); jednak nie lubię ich.
OdpowiedzUsuńa ja nadal nie oglądałam:-) ale dęby i aleję lipową wspomnę tu następnym razem, bo jak by nie było jestem dumna z własnej rozkminy;-)
UsuńBardzo lubię Umbraculifery- przede wszystkim w małych ogródkach i w mieście, ZAMIAST tych wiecznych klonów Globosum.
Określenie "dla ludzi" powtarza się i zastanawia mnie- a DLA KOGO ma być? sobie a muzeum?
Ogród jako dekoracja i oznaka prestiżu - ogród nie dla ludzi :)
UsuńGlobosa też średnio mnie urzeka (zaznaczam, że jedno i drugie "mam w swoim dorobku", ale chęć wyrażenia zdania na temat kulek przeważyła:)). Globosum potrafią być naprawdę duże.
aha.
UsuńGlobosum mogą mieć 5- 7 m rozpiętości korony, zawsze żenuje mnie sadzenie ich przy ścianie budynku;-p
Przyznaję, że nie lubię dwóch chwastów: pokrzywy na rabacie z kwiatami (bo w tujach mi nie przeszkadza). Ale pokrzywa nie jest jeszcze taka najgorsza. Nie znoszę by gdzieś wyłaziły podagryczniki. A niestety wyłażą. Nie wiem jak się pozbyć. Wyrywanie nie pomaga, przekopanie i wyciągnięcie masy korzonków pomaga ale tylko na rok. A pryskać w kwiatach nie będę, nawet nie ma jak, trochę się porozrastały. Nawet stosowanie maksymy co się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, jakoś mi nie pomogło. Nie cierpię drania
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, Megi stałaś się gwiazdą filmową :) Miło mi Ciebie oglądać :) Kiedy następny odcinek z Twoim udziałem? :)))))))))
a ja lubię pokrzywę na rabacie z kwiatami:-) może dlatego, że rzadko ją w tej sytuacji widuję. I lubię podagrycznik, bo to piękna grądowa roślina, taka ładna z białymi baldaszkami, od razu robi leśny klimat. I to prawda, trudno ją zwalczyć, bo wszędzie jest u siebie, to co nie ma rosnąć. I to prawda, potrafi zarosnąć wszystko w cholerę i muszę go plewić. Ale go lubię.
UsuńA żebyś wiedziała, że będzie kolejny- w ogrodzie z rabatą cebulkową:-)
No i my też obejrzeli w końcu:) "Drzewa pseudo-owocowe spoko, bo nie ma roboty" o.O Ptakom owocków żydzisz, niedobra?! Hę? Bo trawniczki Ci się brudzom, to zwierzaczki głodne mają być, hę?
OdpowiedzUsuńKarczma obleśna i Roundup leją :> Tylko mniszków szkoda...
~tzw. weganie
ić.
UsuńTam jest dużo owoców dla zwierzątek. Kaliny, derenie, świdośliwy, suchodrzewy, owocówki.
Nie muszą jeszcze spadać na żwirowy podjazd, nikt by tego nie wyczymał.
Ogród ma być też dla ludzi.
Dostali, to leją;-p
Zasiałaś u mnie ziarno ciekawości nierównym trawnikiem. Mam na planie niekoszoną łakę, placu jest dość dużo (całe 600 m kw do zagospodarowania, a może jednak to niewiele?) i ten pagórkowaty trawnik. Cudo. Bo już podjęłam decyzję, że o założenie trawnika poproszę fachowców. No i całkowicie zgadzam się z panem Łuczajem co do oprysków. Mąż "robi" w ogrodnictwie i dobrze wie co to za świństwo (odmierza jak farmaceuta truciznę), ale w weekend miałam moich rodzicieli, którzy z ekstra opryskiem przyjechali. Blady strach padł na moje chwasty (perz, piołun, bniec). Prosiłam, żeby stężenie nie było wyższe niż potrzeba, pomogli mi bardzo przez te kilka dni, ale ich podejście do oprysków - mrozi krew w żyłach... Tym bardziej że widzę, iż nasiona przeżywają i mimo oprysku ziemia zarasta kolejnymi roślinami... Oprysk ma sens jeśli ten teren ma być zagospodarowany od razu, ale nie jak leży dalej "niezrobiony". Następnym razem wpuszczę ich po rewizji osobistej ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam a oferty przyjdą :) Zobaczysz :)
no bardzo gustowny ogródek ... i te Celebrytki.... .. a to na trawce... a to ławeczce przysiądą... ślicznie tak... szkoda cholera, że filmu nie widziałem. Tylko czy... Ona tam nie ma czasem takich zasłabych ciut butów z Decathlona? ;P
OdpowiedzUsuńnonono, jak to celebrytki, pszeciesz.
UsuńOna Maja? siakieś snikersy nude, a co? nietrendne?
bo moje to wiesz. Specjalnie na bloga kupowane;-p
No TFOJE wiadomo... poza konkurencją ! Cały blog na nich stoi.
UsuńAle Onej .... Sic! Weź tam.. delikatnie jakoś zwróć uwagę... no Internet paczy, Pudelek czyha! ;P
jak zwykle twoje dzieło Gosiu jest piękne! cudowny ogród!!buziaki
OdpowiedzUsuńwidziałam ten odcinek z Twoim ogrodem :)
OdpowiedzUsuńna ten program czekam co niedziela rano :)
u ciebie pięknie ,wiadomo !!!
Późno do Ciebie zajrzałam- nie otwierały mi się zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCo można dodać ?
Też tak myślę, że dobry ogród powinien komponować się z otoczeniem- być jego częścią, częścią natury- to dotyczy ogrodów wiejskich.
Pogoda drwi z ogrodów - zafunduje mróz- do - 1 i po wiśniach, i po kwiatach, i po hostach, rodgersjach itd. - tylko rodzime gatunki wydają się być odporne, choć i one nie do końca,.
Megi, ja inaczej: oglądam sobie, jak zawsze w niedzielę, wchodzi M i mówi widząc Cię na ekranie: "o, jaka fajna baba". Pytam, czemu fajna, a M na to:"bo jakaś taka normalna, jajcara chyba"...
OdpowiedzUsuńM nie ma pojęcia o blogach w ogóle, o moim w szczególności, jest absolutnie niewtajemniczony, czyli komplement był najszczerszy.
Co Ty na to?
ooo zatkało kakało;-) dziękować:-))) pozdrowić proszę:-)
UsuńTeż oglądałam! Jesteś super!
OdpowiedzUsuńPozdrówka Halina
Megi! Porozsyłam linki znajomym i będę się chwalić, że Cię znam :) A, co! Ogród bardzo w moim klimacie, ale oglądanie takich cudowności na tym etapie - nie na moje nerwy. Zaraz bym chciała rewolucję u siebie robić! A jak wychodzę i widzę wszędzie pola mniszkowe to moja wiara, że to się może udać coraz jakby słabsza... Małżonek mój zauroczony podjazdem w kamyczkach i już chce takie przed domem wysypywać :) Pozdrowienia zasyłam wiosenne :)
OdpowiedzUsuńOgród piękny, ale żeby taki był to wymaga pracy. Ale ten kto kocha ogród nie czuje zmęczenia przy pracy w nim. Uwielbiam mój mały ogródek, tym bardziej wiem ile pracy jest w dużym . Gratuluję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWidziałam ten odcinek Mai, Ale nie myślałam, że zobaczę go tu na blogu. No, no gratulować :) Wszystko pięknie wyszło, nie mówiąc o roślinkach :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń