od początku

niedziela, 2 września 2012

Jezioro Hornborga, reaktywacja.


Ważne słowa są krótkie, w każdym języku.
Jezioro po szwedzku to sjö, wyspa- ö. (po duńsku jeszcze dziwniej: sø, ø;-). Nazwy rzek mają końcówkę –an, czy an to rzeka? Tidan- Rzeka Czasu?
Jeziora i rzeki są szczególnie ważne w krainie, gdzie lodowiec zdarł glebę ze szkieletu skał, od tej pory lekko tylko okrytego porostami, mchami i wrzosami. Owszem, lasów jest dużo, ale drzewa rzadko dorastają do słusznych rozmiarów. Deszcze rozmiękczają płytką glebę, a zimowe wiatry odrywają korzenie od podłoża.
Nawet dom lepiej wybudować na skale nad żyzną rzeczną doliną, żeby nie tracić cennej roli i pastwisk.  Dno jeziora  jest rezerwuarem gleby, wystarczy je osuszyć.

Tak było w przeszłości. Dalekiej i niedalekiej. Na początku XIX wieku, gdy w Szwecji zapanował głód (!), warto  było się skusić, żeby spuścić wodę średniowiecznym sposobem.
Jeszcze w 1905 roku, a było to już po trzech obniżkach poziomu wody,  Horborgasjön wyglądało tak:

Wkrótce potem tak.

Na pobagiennej glebie zaczęto uprawiać zboża, ziemniaki i założono pastwiska.
Teren niezwykle spodobał się ptakom, zwłaszcza żurawiom, które zatrzymywały się tu w wielotysięcznych stadach podczas jesiennych przelotów, żeby najeść się pouprawowych resztek.
Wracając na miejsca lęgów w marcu i kwietniu zatrzymywały się ponownie, żeby przeżyć swoje taneczne gody. I tak zostało do dzisiaj.

A co się zmieniło?
Nie wiadomo, czy więcej jest ptakoobsewatorów, czy żurawi. W tym roku żurawie pobiły rekord- licznik pokazał 26 500 sztuk naraz:-)
Natomiast w XX wieku dwóch filozofów, ekologów i ornitologów (co widocznie się nie wyklucza)- Rudolf Soderberg w latach 50tych i Per Olof Swanberg w 80tych- dało się ponieść wizji przywrócenia jeziora. Nie wiem, jak tego dokonali, ale powstał narodowy projekt, uwieńczony częściowym powodzeniem.
Częściowym, bo w międzyczasie zagospodarowano nieckę jeziora, i nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody… a wydanie ogromnej kasy można uzasadnić faktem, że projekt osuszenia powiódł się tak sobie, duża część byłego jeziora, zalewana wiosną, zarastała wierzbą, turzycowiskiem i łosiami, nie będąc wykorzystana rolniczo.

W każdym razie ptakom nadal podoba się to miejsce, płytkie, rozlane i nastrojowe.



















Nie jestem pewna, czy nastrój ma dla ptaków jakieś znaczenie, dla mnie ma. Wszystko jest tam „jak nad Biebrzą” i „jak na Suwalszczyźnie”. Łany trzcinnika prostego między groblami, rozlewiska, światło, pola i pastwiska, fale chłodnego i ciepłego, pachnącego zbożem i obornikiem powietrza  nad zakurzoną rowerową drogą… światło światło światło, krystaliczne z wysoka po południu, skośne i pomarańczowe wieczorem.























 (toż to właśnie trzcinnik prosty, Calamagrostis neglecta... m- mm, jak na Grobli Honczarowskiej...)


(Dlaczego zatem nie korzystam z oryginału?
Bo nie byłam od paru lat i się boję. Konfrontacji z tłumem ludzi, bo powyżej wymienione polskie miejscówki stały się modne, i konfrontacji z nowomodnym budownictwem, które mój Północny Wschód zarasta, spychając to tradycyjne do roli skansenu.)
No. A na Horborga podoba mi się jeszcze coś. Wystawiennictwo i edukacja.
Jak ktoś nie ma ochoty włóczyć się po zapylonych polnych drogach, to może po prostu zakotwiczyć się w Naturum, zjeść dagens lub fikę, obejrzeć film o renaturalizacji (nam nie było dane, bo dochodziła 17, w piątek, święty czas weekendu dla obsługi!), pobrać darmowe mapy, kupić pamiątki i książki, poczytać, poobserwować ptaki z daleka, bliska, wysoka i niska. I przyjrzeć się życiu jeziora od zewnątrz, od środka i od spodu;-)












 (od zewnątrz...)





 (w środku... nie ucierpiał żaden ptak. Krowa tak.)


 (od spodu.)



(i pamiątki...)



















Kładki prowadzą w kierunku niedalekich miejsc obserwacji ptaków...




Dodatkowa satysfakcja- zobaczyliśmy naraz chyba wszystkie ptaki, jakie o tej porze są dostępne na jeziorze...
 (trzciniak i szpak;-))



 (dorosła i młoda kurka wodna)




 (kaczka krzyżówka)





 (łyska)

(łabędź niemy)
 (gęsi, ale jakie?)

 (czajki i mewa śmieszka, z oddaaaaliiii...)
 (żurawie ^_^)

No i betande kreatur.
Paście się spokojnie. Na pastwiskach snu.
A tak w ogóle- udała się ta reaktywacja, hę? Wciąż trwa...
Pozdrówka, Megi.

PS. Przefotki obrazków wiszących w Naturum, autor:
Inkwi. Kocham płaskie, widzisz? Mokre jest płaskie:-) Płaskie jest metafizyczne. A ja nie mam szans dzisiaj wcześnie wstać, znowu.

11 komentarzy:

  1. Ciekawy reportaż, z przyjemnością obejrzałam.
    Klimaty ja z "Nad Niemnem" :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna przyroda, swietne zdjecia. Dla mnie jakby polaczenie naszych Mazur z Podlasiem! ;)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ptakiem więc czuję się świetnie w takich klimatach ale to w ogóle chyba bardzo przyjazne miejsce dla wszelkiego stworzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezioro ma status parku narodowego czy sezon na kaczki i łyski się nie zaczął tam? Bo w Polsce od 15 sierpnia jest i strasznie płochliwe się zrobiły. Ta nieznana gęś to Bernikla kanadyjska. Uważa się, że dotarła do Szwecji sama. Chociaż nie da się ukryć, że od 300 lat jest sprowadzana i wypuszczana. Od niedawna występuje w Polsce jako gatunek inwazyjny (i groźny dla rodzimych gęsi), nie podlega ochronie. W Europie do niedawna pomagano jej się zasiedlić, obecnie się ją tępi (zarówno odstrzał jak i niszczenie lęgów).
    Szwedzi jak Szwedzi, swoje za uszami mają, nawet więcej niż można pomyśleć. Ale zawsze podobały mi się ich wystawy przyrodnicze, mają do tego talent. Oryginalnych "eksponatów" zdobyć się nie da u nas, ale te drewniane makiety są świetne. Może u siebie coś takiego zrobię, warto pomyśleć.

    Ps. Takie przypinki po 20SEK (około 2 Euro)? Wszystkie bym kupił ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi się przypomniało, że bernikle, właśnie miałam wyedytować:-) Tylko tam je widziałam, nad każdym innym jeziorem i na polach było dużo gęsi zbożowych. Nie wiedziałam, że są inwazorami.
      Jezioro ma status "naturreservat" (tak piszę, bo to co innego, niż rezerwat u nas, raczej coś w rodzaju parku krajobrazowego)i nie poluje się tam na ptaki.
      Wiem, że Szwedzi nie są tacy "eko", jak się powszechnie uważa, kochają polowania, są raczej na etapie walki z przyrodą, śmiecą jak wszyscy. Tylko ze jest ich MAŁO, po prostu, i dlatego nie wywierają takiej presji na przyrodę jak powiedzmy my.
      Fantastycznie wykonane są te drewniane ptaki, można kupić od kilkuset koron ;-)
      Przypinki po 20 SEK, czyli 10 zł. Kupiłam 5:-) Kupię ci w przyszłym roku wszystkie:-DDD

      Usuń
  5. Mokre jest płaskie inaczej... metafizyka płaskiego zawiera się w nieskończoności, metafizyka gór w niewiadomym... Kreatury na mierzei też wydają się być metafizyczne nieco ;-)
    A nastrój ważny jest - albo i najważniejszy ;-)
    No i nie wstawaj, kiedy Ty tego posta napisałaś?, w nocy? - a ja rano obfociłam dynie, bo takie ładne poranne światło było ;-)
    Jeżowce czekają ;-)
    Ściskam czule ;-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękno - takie chwytające za serce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Funny that you've asked. It is a Canadian Goose.

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaak to gęsi kanadyjskie - moje ukochane.
    Megi, ach Megi!!!!! :-) ......

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeka på szwedzku to flod, mniejsza rzeka to ån... -n jest końcówką, rodzajnikiem określonym... (http://www.e-szwedzki.com/gramatyka/rzeczowniki/rodzajniki/rodzajniki-okreslone/)

    Nad jeziorem Hornborga jeszcze nie byłam... Mam zamiar pofotografować tam w przyszłym roku po sezonie...;)podobnie jak Ty, bo nie lubię tłumów fotografujących dokarmiane żurawie... tak, ta fascynująca liczba żurawi na jeziorze to efekt ton ziarna wysypywanego tam od lat... Ptaki nie są głupie...

    Przepiękny fotoreportaż!
    pozdrawiwm serdecznie
    Halina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, jak się wpisuje w translatora, to flod. Co znaczyłoby, że w Sz są same mniejsze rzeki- Tidan właśnie, Lagan (a przecież jest wielki i rozlewny!), Lidan, Nissan;-p
      Ja byłam raz w maju i cudnie było- mnóstwo ptaków, gęsi ze swoimi puchatkami potykającym się o kępy turzyc na wyciągnięcie obiektywu. Ludzi tradycyjnie mało. No wiem, jak nie ma już ziemniaków, to wysypują- chyba kukurydzę? W każdym razie te żurawie na filmiku wyraźnie się opychają, zamiast podskakiwać:-) pozdrawiam również, miła.

      Usuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)