PROSZĘ PAŃSTWA, OTO MIŚ.
Miś był baaaardzo grzeczny dziś.
Łapy państwu on nie poda,
bo ta łapa to jest noga.
Miś zwany Paulą.
- Czy ten miś jest żywy?
- Częściowo. W połowie. Nie do końca.
- Co to znaczy?- na wpół żywy?!!
- Ja bym raczej ratował tych ludzi, tych w środku.
- Ile ma lat? Ile waży? Co ma pod ogonem? A jak sika? Którędy oni wchodzą?
Czy mogę dać mu fokę? mam w plecaku.
- Inne misie cie glyzą...
Podpisz, podpisz, podpisz… URATUJ ARKTYKĘ.
Do zobaczenia, misiu Paulo. W lepszym świecie.
***
Tak sobie myślę, że Fallar, który przyznał mi wyróżnienie, może teraz nieco zwątpić.
Bo ja akurat popieram akcje bezpośrednie, bywa.
A ta akurat (niebezpośrednia) pełni istotną rolę edukacyjno- uświadamiającą.
Bardzo dziękuję za wyróżnienie, wywiążę się z obowiązków:-) wkrótce.
I, ekhm, dostałam JESZCZE JEDNO.
Ale ta miła osoba, która mnie wyróżniła, napisała to tylko u siebie i nie mogę znaleźć, mimo że pilnie przeglądam blogi (widać?)
Czy mogłaby mi się przypomnieć, bo nie chciałabym zignorować?
***
Zagęszczenie aktywistów Greenpeace na chacie zainspirowało nas do czasowej (weekendowej) emigracji do ościennego państwa.
A tam po staremu, domy poniemieckie, wrzosy i drogi z płyt jak u nas, miasta kiepsko oznakowane.
Wniosek nasuwa się sam- należy tę zagranicę do nas przyłączyć.
Ogrodowych tematów w schowku przybyło, nie wiem, czy dam radę w tej pięciolatce.
Jakbym tak miała to ogarniać, jakbym chciała, to jest dobre pół etatu.
Rosspacz.
Pozdrówka, Megi.
Radiohead - moja miłość. Zawsze pozytywnie się angażują.
OdpowiedzUsuńJak żywy ten miś...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie wątpię. Tylko, że to nie ma sensu. Zanim się obrazisz dokładnie tłumaczę :) Problem z całą filozofią ekologiczną polega na tym, że jeżeli zaczniesz dodawać liczby to wynik jest... ciekawy. Ilość energii jaką potrzebują wyprodukować "źródła odnawialne" jest tak duża, że nie ma możliwości nawet zmniejszenia ekspansji wydobycia ropy. Co tydzień musiałoby powstawać tyle elektrowni atomowych, ile przez rok, kilka procent powierzchni ziemi pokryte wiatrakami, 250m^2 paneli słonecznych co sekundę, 4 baseny olimpijskie bakterii do produkcji biopaliw na sekundę. Takie tępo należałoby utrzymać przez około 30 lat, nawet nie uwzględniając przyrostu naturalnego. Jedyną możliwością jaką mamy, to wynalezienie reaktora termojądrowego - co wydaje się zaraz za zasięgiem technologii, jednak fundusze na badania nad tym zagadnieniem są dosyć niskie.
OdpowiedzUsuńWow to żywy jest ten miś czy nie? :)))
OdpowiedzUsuńżywi są ludzie w środku... 2 osoby:-)
Usuńbiedny mis...a przynajmniej jego "życie wewnętrzne"
OdpowiedzUsuńno właśnie, taka piękna i ciepła pogoda:-)
UsuńSię garbić musieli... no i ten upał ;-))) To się nazywa Poświęcenie!
OdpowiedzUsuńPodpisałam już.
Ściskam bardzo ;-)
dzięki:-)
UsuńMegi, no ten Miś jest śliczny i wygląda jak żywy i ... dobrze... oj jak dobrze, że żywy nie jest. Zaraz wskoczę na tego linka i pewnie się też podpiszę.
OdpowiedzUsuńA ja tymczasem temat z innej beczki niż Miś... ale w temacie ogrodniczym a już na 100% roślinnym. Droga Megi... czy mogę prosić Cię o fachową poradę? może ta porada i innym się przyda bo czas ten nieuchronnie się zbliża.
Otóż dostałam rok temu od mamy maleńką gwiazdę betlejemską Euphorbia pulcherrima :-).
No i miała ona czerwone listki a potem opadły no ale kwiat rozrósł się, że hohoho ale jak pewnie się domyślasz... bez czerwonych. No i co teraz ja mam zrobić, żeby te czerwone znów się w okolicy grudnia może pojawiły.
Wybacz, że tak bezpardonowo walę z grubej... ale do kogo jak nie do Ciebie? :-)))) Ściski
otóż otóż.
UsuńPoinsecja, gwiazda b, jest rośliną krótkiego dnia, tzn. że sygnałem do zakwitania jest dla niej taki stosunek długości dnia do nocy, jaki się robi o tej porze roku. A czerwone listki towarzyszą kwiatkom i wykształcają się przy okazji.
I żeby zakwitła w domu, to trzeba jej zapewnić nieprzerwany(!ważne- nawet pojedynczym błyskiem światła!) okres ciemności od zmierzchu do świtu. I najlepiej raczej niską temperaturę, i wysoką wilgotność powietrza, bo to roślina górska, ale skoro się u was rozrosła i dobrze się czuje, to nie przesadzajmy.
Moja też, a wcale na nią nie liczyłam, zwykle to taka roślinka do wyrzucenia;-/
W praktyce w mieszkaniu zrobiłabym tak: przesadzić do większej doniczki (chyba że już jest), podlewać umiarkowanie, wstawić do kartonu (grow boxu, jak się dowiedziałam;-p), otwierać o świcie, zamykać o zachodzie.
Raz nam się udało zakwitnąć gwiazdę spontanicznie- na ulicy nie było w tych czasach latarni, a w oknach wisiały grube zasłony, zaciągane jak bóg przykazał (gwiazda oczywiście na parrapecie;-))
I przypomniało mi się- mała Weganka zapytała kiedyś: dlaczego ona kwitnie w zimie? na co ja przytomnie: nie w zimie, tylko w Meksyku. No i fakt.
Megi, danke za tak fachową poradę. Tylko powiedz co będzie jak zajdzie słońce, nas nie będzie w domu i ktoś z nas zapali światło a gwiazda nie będzie przykryta. Po jabłkach??? :-)
Usuńpo, zdecydowanie;-) ale to byłby straszliwy i nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Niemożliwe, żeby was nie było w domu i zapalilibyście światło:-DDD Aby temu zapobiec, należałoby gwiazdę otoczyć kotarą z aksamitu, na której- dla przypomnienia- trzebaby umieścić kartkę z napisem: ACHTUNG GWIAZDA!!!
Usuńnas nie będzie w domu .... i po przyjściu... ktoś z nas zapali światło... PASUJE ??? :-)))))
Usuńa z tym Achtung Gwiazda to dobra jesteś!!! żeś wymyśliła.
No nic popracuję nad tym bo jeszcze mam zamiar zmusić do ponownego zakwitnięcia kalanchoe.
Ściskamy i damy znaka z Polszy
Dałabym się nabrać jak nic. Podpisałabym .Jeden autograf mniej czy więcej:-)
OdpowiedzUsuńto podpisz:-) w necie.
Usuń