od początku

środa, 3 sierpnia 2011

jesień idzie, nie ma na to rady;-/

Raz staruszek spacerując w lesie
ujrzał listek przywiędły i blady
i pomyślał: chyba idzie jesień. Jesień idzie, nie ma na to rady...






Co wy na to? Dopieroż fotografowałam rozwijające się listki jarzębiny, zwinięte kwiatostany bzu koralowego. 
A co wy na to:






Marna, białoszara pogoda sprowokowała mnie do poprawiania fotek, co bardzo rzadko robię. Zbyt wciąga i efekt nigdy nie jest zadowalający;-] Szczególnie podoba mi się wrotycz z lat 70- tych:-)
Wszystko to działo się w opłotkach wsi i w lesie, który nie mógł się zdecydować, czy być uprawą sosen:



czy romantyczną brzeziną:



czy też porządnym, wilgotnym i grzybnym grądem:



Ucieszyła mnie polana, taka z innej, nie- podwrocławskiej bajki:


bo cóż to się tak  fioletowi? Otóż lebiodka pospolita, Origanum vulgare, jak na Suwalszczyźnie:





I jeszcze więcej lebiodki... a co jej towarzyszy? Przetacznik kłosowy, Veronica spicata, jak w Szwecji:


( tu nic nie poprawiałam, sama z siebie taka zadeszczona miękkość:-))
I koniczyna polna, Trifolium arvense:


I bniec biały, Melandryum album, który kocham za świecące w ciemności kwiaty karmiące zawisaki:


Jeżeli nawet lebiodka i przetacznik to uciekinierzy z ogródków, to... mają liczne towarzystwo:





Taki to poranek. W skraplającej się mgle cykorie zapominają stulić płatki mimo południa:


Pachnie koniczyna perska- w każdej wsi powinno się wysiewać obowiązkowo koniczynę perską, dla zapachu, jak maciejkę:



A ja znajduję kępę zmutowanego szczęścia, mogę się nim dzielić:



Zwykły spacer dookoła osiedla, a mnie się wszystko kojarzy z wakacjami i przyszłotygodniowym wyjazdem...
np. klify...
... a był sierpień. Pogoda prześliczna,
wszystko w złocie stało, i w zieleni,
prócz staruszków nikt chyba nie myślał
o mającej nastąpić jesieni?

Miejsce akcji: Ligota PIĘKNA. Oceńcie sami:





(taaak, to moje ulubione;-))





Pozdrówka, Megi.



15 komentarzy:

  1. Ależ piękne zdjęcia! Aż nie chce się wierzyć, że to wszystko podwrocławskie lasy, które generalnie urodą nie grzeszą ;-)
    A wrotyczowi zrobiłaś uroczy portret! Zazdroszczę i podziwiam za taką znajomość roślin ;-)
    No i dlaczego ta jesień już się skrada... skoro jeszcze nie nacieszyliśmy się latem?...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już myślę o mającej nastąpić jesieni, bo ją lubię, i mimo słońca dzisiejszego już ją czuję w powietrzu. Czasami usiądę na tej swojej łące i patrzę na te kwitnące maleńkie cuda, każde z osobna i z bliska są urocze, bo z daleka tworzą tylko łąkę. Ostatnio odkryłam w lesie, na gołych łodyżkach jakieś grona korali czerwonych, jak jarzębina, wyrastających prosto z ziemi, ach, te domostwa, nie mogę się na nie napatrzeć, nikt ich nie chce? Kanie u stóp, ten brązowy, czyżby prawdziwek? U nas szaleją w dolinach potoków łany niecierpków, rudbekii, a na piaskach nawłoć, nie do opanowania, też uciekły z ogrodów, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle lubie Twoje spacerki, widzisz wszystko a na dodatek znasz sie na roslinkach jak malo kto. A jesien? chyba jeszcze troche lato pobedzie, ale jesien to bardzo piekna pora byleby byla sloneczna i taka jaka wszyscy lubimy, zachwacajaca pelnia przebarwiajacych sie lisci..saludos
    Zdjecia jak zwykle cudne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Weź przestań, nic nie idzie!!!!!:(

    Znam Ligotę Piękną, w dzieciństwie odwiedzałam tam często z rodzicami ich znajomych. Zdjęcia roślin naprawdę poruszyły mnie. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie chcę jeszcze jesieni, jeszcze chcę się cieszyć latem!
    I zgadzam się z Sarą, nic nie idzie mimo czerwonych jarzębin i grzybów w lesie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za miłe komentarze:-))) Też tak zaklinam- nic nie idzie... ale poranki mgliste i zajeżdżają mokrą ścierą, pokrzewki umilkły... jesień jest ok., jak już jest. Wtedy się okazuje, że ją nawet lubię, za to, co Maria i grazyna (chociaż grazynie w "tam" jesień chyba nie grozi, może sobie lubić, nawet deszczową:-)) Ale na razie nie jest pożądana:-)
    Grzybek to podgrzybek, zostawiłam go ślimakom. Taaak, niecierpki, rudbekia i nawłoć to już problem ekologiczny, są różne przetargi na ich wykaszanie. A to czerwone na gołych łodyżkach- może niedojrzały czerniec gronkowy? Chociaż coś mi się jeszcze kołacze innego... malina kamionka, ale nienienie...
    Rzeczywiście, i lasy, i Ligota wyglądają tu dużo bardziej pociągająco, niż w realu. W istocie wciąż się człowiek natyka na rozkopane budowy i ścieżki przegrodzone siatką. Dobrze, jak jest furtka. DO LASU o_O

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowita bryła budynku! Bardzo mi się podoba - ten nad ziemniakami. Nikt go nie chce?
    Zdjęcia wspaniałe!
    Jesień kocham.
    Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  8. taaak... to ten sam budynek, co drugie zdjęcie z Ligoty- pod drogą;-) Budynek mieszkalny połączony z gospodarczym, mam go jeszcze na wielu zdjęciach, bo mnie TEŻ zachwyca- jakby podwójny krzyż wpisany w siebie, jakby budowany nie w jednym czasie, z każdej strony inaczej wygląda, wjazd na działkę jest od jej rogu, a ta przeplotność łuków i prostokątów okien... no, niesamowity jest. I niezamieszkały. Ale na tej samej posesji stoi jakaś pustakowa ohyda z lat 80- tych, więc ten- ani na sprzedaż, ani do remontu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne ujęcia !!! Na pewno to z zamgloną sylwetką grzybiarza, z lecącym ptakiem nad lasem, ale i wszystko pozostałe : ruiny, rośliny, polany, las ... Tylko szczęka mi opadła przy 38 zdjęciu (jeżeli się nie pomyliłam przy liczeniu ...)Owe zdjęcie to jak ... słoń w składzie porcelany. Zdecydowanie wolę inne klimaty, np. wiadro z ziemniakami !

    OdpowiedzUsuń
  10. 38, taaak? a ja zbieram szczękę, bo POJĘCIA nie miałam, że TYLE ich jest, staram się ogarniać i ograniczam, jak mogę... No, 38 to taki joke. Najnowszy ogród w Ligocie;-/

    OdpowiedzUsuń
  11. a, jeszcze. Szczególnie zafascynowało mnie wyeksponowanie szamba i spójny, totalnie ponury dobór barw dachu, elewacji i roślinności. Ale dobra, musi być bioróżnorodność- brzydkie i ładne;-/

    OdpowiedzUsuń
  12. I loved your walk in the woods and fields. Those mushrooms are so big, I am sure the first one at least is edible? The wildflowers are lovely. Thank you for posting.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam serdecznie...
    dziekuje ci za wizyte w moim blogu...nie bardzo zrozumialam ton twojego komentarza " zdechle kwiatki, chwasty w donniczce" za bardzo pozytywne tego nie odbieram...a moze sie myle moze to poprostu twoj styl patrzenia i podziwiania otoczenia...naprawde nie wiem...

    pozdrawiam

    magdalena

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj, jak ja tego nie lubię! Tych łamanych daszków, tych kolumienek, tych płocisków warownych, tej nowobogacczyzny . Zawsze żal mi kasy, jaka na to poszla, bo myślę sobie, jakie cudowności możnaby za to mieć, przy odrobinie gustu. Reszta piękna!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hi, Masha. Two of these mushrooms are edible- this big brown is Xerocomus; these weird with my coral hat are Macrolepiota procera;-)I know, they DON'T look edible. But they are yummy fried in breading! I left them for snails;-)
    Magdaleno, już wiesz, że to pozytwyw:-)
    Właśnie tak, Gaju. I to nawet nie jest bogate, to się robi normalne.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)