ujrzał listek przywiędły i blady
i pomyślał: chyba idzie jesień. Jesień idzie, nie ma na to rady...
Co wy na to? Dopieroż fotografowałam rozwijające się listki jarzębiny, zwinięte kwiatostany bzu koralowego.
A co wy na to:
Marna, białoszara pogoda sprowokowała mnie do poprawiania fotek, co bardzo rzadko robię. Zbyt wciąga i efekt nigdy nie jest zadowalający;-] Szczególnie podoba mi się wrotycz z lat 70- tych:-)
Wszystko to działo się w opłotkach wsi i w lesie, który nie mógł się zdecydować, czy być uprawą sosen:
czy romantyczną brzeziną:
czy też porządnym, wilgotnym i grzybnym grądem:
Ucieszyła mnie polana, taka z innej, nie- podwrocławskiej bajki:
bo cóż to się tak fioletowi? Otóż lebiodka pospolita, Origanum vulgare, jak na Suwalszczyźnie:
I jeszcze więcej lebiodki... a co jej towarzyszy? Przetacznik kłosowy, Veronica spicata, jak w Szwecji:
( tu nic nie poprawiałam, sama z siebie taka zadeszczona miękkość:-))
I koniczyna polna, Trifolium arvense:
I bniec biały, Melandryum album, który kocham za świecące w ciemności kwiaty karmiące zawisaki:
Jeżeli nawet lebiodka i przetacznik to uciekinierzy z ogródków, to... mają liczne towarzystwo:
Taki to poranek. W skraplającej się mgle cykorie zapominają stulić płatki mimo południa:
Pachnie koniczyna perska- w każdej wsi powinno się wysiewać obowiązkowo koniczynę perską, dla zapachu, jak maciejkę:
A ja znajduję kępę zmutowanego szczęścia, mogę się nim dzielić:
Zwykły spacer dookoła osiedla, a mnie się wszystko kojarzy z wakacjami i przyszłotygodniowym wyjazdem...
np. klify...
... a był sierpień. Pogoda prześliczna,
wszystko w złocie stało, i w zieleni,
prócz staruszków nikt chyba nie myślał
o mającej nastąpić jesieni?
Miejsce akcji: Ligota PIĘKNA. Oceńcie sami:
(taaak, to moje ulubione;-))
Pozdrówka, Megi.
Ależ piękne zdjęcia! Aż nie chce się wierzyć, że to wszystko podwrocławskie lasy, które generalnie urodą nie grzeszą ;-)
OdpowiedzUsuńA wrotyczowi zrobiłaś uroczy portret! Zazdroszczę i podziwiam za taką znajomość roślin ;-)
No i dlaczego ta jesień już się skrada... skoro jeszcze nie nacieszyliśmy się latem?...
Pozdrawiam!
A ja już myślę o mającej nastąpić jesieni, bo ją lubię, i mimo słońca dzisiejszego już ją czuję w powietrzu. Czasami usiądę na tej swojej łące i patrzę na te kwitnące maleńkie cuda, każde z osobna i z bliska są urocze, bo z daleka tworzą tylko łąkę. Ostatnio odkryłam w lesie, na gołych łodyżkach jakieś grona korali czerwonych, jak jarzębina, wyrastających prosto z ziemi, ach, te domostwa, nie mogę się na nie napatrzeć, nikt ich nie chce? Kanie u stóp, ten brązowy, czyżby prawdziwek? U nas szaleją w dolinach potoków łany niecierpków, rudbekii, a na piaskach nawłoć, nie do opanowania, też uciekły z ogrodów, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJak zwykle lubie Twoje spacerki, widzisz wszystko a na dodatek znasz sie na roslinkach jak malo kto. A jesien? chyba jeszcze troche lato pobedzie, ale jesien to bardzo piekna pora byleby byla sloneczna i taka jaka wszyscy lubimy, zachwacajaca pelnia przebarwiajacych sie lisci..saludos
OdpowiedzUsuńZdjecia jak zwykle cudne!
Weź przestań, nic nie idzie!!!!!:(
OdpowiedzUsuńZnam Ligotę Piękną, w dzieciństwie odwiedzałam tam często z rodzicami ich znajomych. Zdjęcia roślin naprawdę poruszyły mnie. Dzięki:)
Ja nie chcę jeszcze jesieni, jeszcze chcę się cieszyć latem!
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Sarą, nic nie idzie mimo czerwonych jarzębin i grzybów w lesie :)
Dziękuję za miłe komentarze:-))) Też tak zaklinam- nic nie idzie... ale poranki mgliste i zajeżdżają mokrą ścierą, pokrzewki umilkły... jesień jest ok., jak już jest. Wtedy się okazuje, że ją nawet lubię, za to, co Maria i grazyna (chociaż grazynie w "tam" jesień chyba nie grozi, może sobie lubić, nawet deszczową:-)) Ale na razie nie jest pożądana:-)
OdpowiedzUsuńGrzybek to podgrzybek, zostawiłam go ślimakom. Taaak, niecierpki, rudbekia i nawłoć to już problem ekologiczny, są różne przetargi na ich wykaszanie. A to czerwone na gołych łodyżkach- może niedojrzały czerniec gronkowy? Chociaż coś mi się jeszcze kołacze innego... malina kamionka, ale nienienie...
Rzeczywiście, i lasy, i Ligota wyglądają tu dużo bardziej pociągająco, niż w realu. W istocie wciąż się człowiek natyka na rozkopane budowy i ścieżki przegrodzone siatką. Dobrze, jak jest furtka. DO LASU o_O
Niesamowita bryła budynku! Bardzo mi się podoba - ten nad ziemniakami. Nikt go nie chce?
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe!
Jesień kocham.
Pozdrówki!
taaak... to ten sam budynek, co drugie zdjęcie z Ligoty- pod drogą;-) Budynek mieszkalny połączony z gospodarczym, mam go jeszcze na wielu zdjęciach, bo mnie TEŻ zachwyca- jakby podwójny krzyż wpisany w siebie, jakby budowany nie w jednym czasie, z każdej strony inaczej wygląda, wjazd na działkę jest od jej rogu, a ta przeplotność łuków i prostokątów okien... no, niesamowity jest. I niezamieszkały. Ale na tej samej posesji stoi jakaś pustakowa ohyda z lat 80- tych, więc ten- ani na sprzedaż, ani do remontu...
OdpowiedzUsuńCudne ujęcia !!! Na pewno to z zamgloną sylwetką grzybiarza, z lecącym ptakiem nad lasem, ale i wszystko pozostałe : ruiny, rośliny, polany, las ... Tylko szczęka mi opadła przy 38 zdjęciu (jeżeli się nie pomyliłam przy liczeniu ...)Owe zdjęcie to jak ... słoń w składzie porcelany. Zdecydowanie wolę inne klimaty, np. wiadro z ziemniakami !
OdpowiedzUsuń38, taaak? a ja zbieram szczękę, bo POJĘCIA nie miałam, że TYLE ich jest, staram się ogarniać i ograniczam, jak mogę... No, 38 to taki joke. Najnowszy ogród w Ligocie;-/
OdpowiedzUsuńa, jeszcze. Szczególnie zafascynowało mnie wyeksponowanie szamba i spójny, totalnie ponury dobór barw dachu, elewacji i roślinności. Ale dobra, musi być bioróżnorodność- brzydkie i ładne;-/
OdpowiedzUsuńI loved your walk in the woods and fields. Those mushrooms are so big, I am sure the first one at least is edible? The wildflowers are lovely. Thank you for posting.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie...
OdpowiedzUsuńdziekuje ci za wizyte w moim blogu...nie bardzo zrozumialam ton twojego komentarza " zdechle kwiatki, chwasty w donniczce" za bardzo pozytywne tego nie odbieram...a moze sie myle moze to poprostu twoj styl patrzenia i podziwiania otoczenia...naprawde nie wiem...
pozdrawiam
magdalena
Oj, jak ja tego nie lubię! Tych łamanych daszków, tych kolumienek, tych płocisków warownych, tej nowobogacczyzny . Zawsze żal mi kasy, jaka na to poszla, bo myślę sobie, jakie cudowności możnaby za to mieć, przy odrobinie gustu. Reszta piękna!
OdpowiedzUsuńHi, Masha. Two of these mushrooms are edible- this big brown is Xerocomus; these weird with my coral hat are Macrolepiota procera;-)I know, they DON'T look edible. But they are yummy fried in breading! I left them for snails;-)
OdpowiedzUsuńMagdaleno, już wiesz, że to pozytwyw:-)
Właśnie tak, Gaju. I to nawet nie jest bogate, to się robi normalne.