od początku

sobota, 30 listopada 2013

te kijowe niedziele...

Sezon na zimowe kijowanie uznaję za otwarty.
Wiosną jest:
- za mało czasu,
- za fajnie na co dzień.
Latem jest:
- zbyt wyjazdowo,
- za gorąco.
Jesienią jest:
- człowiek zbyt zmęczony.
Teraz jest ok.
Chociaż Agnieszka uważała, że w jej okolicy to nie za bardzo.
Rzeczywiście początek wyglądał surrealistycznie.
Jednakowoż po chwili objawiła się cała piękność świata.
Szmaragdowe posadzki ozimin pod szarym kłębkiem nieba.
 
Zielone wykładziny oglądane z bliska okazywały się tkane z fantazją.
Dywaniki czarne i brązowe natomiast ładnie z nimi kontrastowały.
Kiedy, jak nie teraz, podziwiać sylwetki nagich drzew?
czereśnia:-)
Pierwszą wsią na naszej trasie były Wojtkowice, prawie nietknięte współczesnością (więcej zdjęć).
robinie:-)
Kolejną zaś- Krobielowice.
suszarnia kukurydzy:-)
brama wjazdowa do parku i pałacu
detale bramy

 Przez bramę i most nad Czarną Wodą wchodzimy do przypałacowego parku.
Wiki tak głosi o tym założeniu:
"... pałac z okresu XVI−XIX w.
W XIV wieku znajdowała się tu budowla obronna [...] Na miejscu dawnego obiektu został wybudowany renesansowy murowany dwór, w którym mieścił się klasztorny zarząd dóbr oraz mieszkania dla urzędników i [...] zakonników.
 W latach 1699-1704 opat [...] przeprowadził generalną rozbudowę dworu [...] nadając mu obecny kształt rezydencji typu pałacowego. 
W 1810 r. podczas sekularyzacji dóbr zakonnych w Prusach pałac został skonfiskowany przez króla pruskiego. 
W 1814 r. wraz z Krobielowicami został on przekazany feldmarszałkowi G. L. von Blücherowi w uznaniu zasług i w nagrodę za zwycięstwa nad wojskami napoleońskimi. Blücher zmarł w pałacu 12 września 1819 r. i pochowany został w ukończonym 34 lata później mauzoleum niedaleko wsi. [...]
Pałac pozostawał w rękach Blücherów do końca II wojny światowej. [...]
W okresie PRL został upaństwowiony; później wykupiony przez potomka angielskiej części rodziny marszałka Blüchera - Chrisa Vaile, obywatela Nowej Zelandii, który wyremontował pałac po 1993 roku. Obecnie w pałacu mieści się hotel, restauracja i klub golfowy, a otaczające pałac tereny przekształcono na pole golfowe."
No i tak.
Pałac z zewnątrz ofszę ofszę.
 Wewnątrz natomiast nowozelandzka masakra, kastodramat, plastikowe, ahistoryczne okna, różowe ściany i zdechłe dziki.
Konserwator, jak rozumiem, nie paczył.
Jajecznica była dobra, a kominek do ogrzewania klatki schodowej- fajny:-)
Najbliższe okolice pałacu kiedyś wyglądały tak.
nieoceniony Werner
TO jest co najmniej zastanawiające, jakaś antycypacja Nw. Zelandii??
(zdjęcia stąd, polecam ciekawe opisy)
Dzisiaj tak. Bardzo dobrze.
 
 
Co by nie powiedzieć złego o golfowych polach, drzewa w bukietach na skoszonej trawie prezentują się bardzo malowniczo. Tu rosną głównie dęby.
Za polami zaczynają się stawy.
 Na ich groblach jakiś dobry Niemiec posadził kiedyś sosny czarne (musiały wyglądać okrutnie śmiesznie, takie małe iglaki drapaki nad stawem).
Sosny urosły, straciły wierzchołki pod naporem wiatru i śniegu i stały się piniowate.
Myślę ciepło o tym sadzicielu, ktoś tak kiedyś o mnie pomyśli... mam nadzieję;-)
Na stawach tłok i ruch, jak to przed świętami.
 
 Ale Czarna Woda skutecznie odgrodziła nas od mauzoleum marszałka.
 Musiałyśmy pokluczyć groblami bezwodnych stawów i wrócić do wsi.
Zapadał zmrok, stado ptaków, które wydały nam się żurawiami
 okazało się stadem siwych czapli.
 Sprawdziłyśmy jeszcze, jak radzi sobie marszałek
tu lepszy opis
 jaki ma widok
 (na sosny)
 prawie załapałyśmy się na freegański obiad
 i ciemną nocą wróciłyśmy do S.
No. 
12 km, cztery godziny (z lanczykiem).
Jak zwykle okazuje się, że wystarczy wyjść z domu, żeby było dobrze.
Więc proszę nie zazdraszczać, tylko zapodać sobie kijki i dobre koleżanki.
I iść.
My mamy w planach:
- Świdnicę (targ staroci)+niespodziewankę w najbliższą niedzielę,
- niespodziankę (Kryształowice lub S>Krzyżowice>Owsianka) w kolejną sobotę lub niedzielę.
... będziesz jeszcze dość tych nieeeedziel miaaała...
A może ktoś coś? przyłączy się?
Zapraszamy:-)
Pozdrówka, Megi.
PS. Żebrolajk: poprzedni post nie wyświetlał się na waszych blogrollach.
A, co ciekawe, dość zaangażowane emocjonalnie komentarze wywołał ten beznamiętnie przeze mnie potraktowany temat małych ogródków. Zdziwiło mnie to.
Zatem mam prośbę- przeczytajcie i jeżeli też was porusza, to coś napiszcie. Takie socjo.

23 komentarze:

  1. Wspaniały spacer! A po Twoim poście "kijowe" nabiera nowego znaczenia :D
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez kijów byłyby naprawdę kijowe, smutne, listopadowe!

      Usuń
  2. Niektóre ozminy "po pijoku" chyba były siane, takim szlaczkiem rosną:)
    Gosia masz niesamowity i rzadki dar zachwytu nad rzeczami zwykłymi i opisywania tych rzeczy w taki sposób, że i inni w zachwyt wpadają. Wyłapywanie szmaragdowych dywanów pod szarym niebem i pokazanie palcem "TU, TU patrzaj, nie marudź, tylko PODZIWIAJ - widzisz jakie to piękne???" No i widzą, jakby im łuski z oczu opadły:) Artystyczna dusza, nie ma co:) Ja uwielbiam sylwetki drzew bez liści, uczę się ich jeszcze, co proste nie jest, bo z drzewami czy krzewami jak z ludźmi, każde inne i można się skołować czasami, a profesjonalnie nie powinno kołowacenie mieć miejsca:)
    Post o ogródkach nie wyświetlił się, po obiedzie przeczytam dokładnie, wczoraj tylko okiem rzuciłam, ciekawam szczegółow, które siłą godziny wczoraj umknęły. Pozdrawiam i miłych wycieczek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och, fragmentarycznie tylko takie szlaczki:-)
      To prawda, tak mam, kiedyś TP mi powiedział, wcale nie tak dawno temu, i wtedy to zauważyłam. Że wciąż się zatrzymuję, zachwycam, wqrwiam ludzi robieniem zdjęć;-)
      Nawet miałam zamiar tu zrobić zgadywankę z rozpoznawania po pokroju, ale tylko robinie, dęby i sosny są bezdyskusyjne. Czereśnia, jesion?, lipa?- mam wątpliwości.

      Usuń
  3. Piekne opisy, ale dlaczego "nowozelandzka masakra". Tylko dlatego, ze facet jest obywatelem tamtejszym? Dziwne. Nie sadze zeby byl obecny przy kazdym kroku na wykonczeniu bo te prace sie zleca mieszkajac tak daleko. Prawdopodobnie polski subcontractor.W Nowej Zelandii tez maja domy ze smakiem zrobione i wykonczone. Szkoda, ze Scandinawowie ze swoim gustem nie chca inwestowac w PL:) Watka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowozalandzka- nieświadomy skrót myślowy. Nowozelandzka, bo:
      - NZ jest daleko,
      - mieszkańcy NZ są daleko mentalnie od rozkminy, jak powinien być remontowany dolnośląski pałac,
      - mieszkańcy NZ są daleko od Krobielowic i nie boli ich brzydota i niewykorzystanie potencjału miejsca,
      - mieszkańcy NZ są daleko od myśli, że po 20 latach należałby się pałacowi uczciwy remont, jeżeli chcą na nim zarabiać, inaczej już niebawem pies z kulawą nogą tam nie zajrzy (a może im nie zależy- patrz początek wjaśnień),
      - mieszkańcy NZ są daleko od europejskich realiów standardów wykończenia i od polskiego prawa,
      czirs i hags:-)

      Usuń
  4. Jak patrzę na pałac a pamiętam go jako totalną ruinę (ostatnio o tym rozmawialiśmy) to serce się raduje i nawet plastikowe okna mniej bolą bo przynajmniej są i całość nie popada w nicość. Kawał mojego licealnego czasu spędzałam tam na włóczęgach i głupotach nad głupotami :)

    Ciekawe gdzie jutro pokijkujemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to drugie już wiemy:-)
      i pierwsze też- pozostaję na stanowisku, że pałac zobowiązuje, wolę nicość od bylejakości.
      Piłaś wino i paliłaś ogniska na dziedzińcu?;-)

      Usuń
  5. Ja ostatnimi dniami mocno wystraszyłam się tym co na zewnątrz i dopiero wczoraj wygrzebałam sie z zapiecka i wypełzłam do ogrodu i okazało się fajnie ,rześko i dobrze mi zrobiło. Kijowa zima to fajny pomysł zwłaszcza gdy taka soczysta zieleń wokół. Szkoda ,że bliżej nie mieszkasz ,bo chyba bym się dała wyciągnąć na to wspólne podziwianie łysych drzew.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak by było.
      Tylko przyjedź, na twoją cześć zrobimy jakąś owacyjnę trasę:-)))
      U ciebie jeszcze ładniej niż zielono, bo lawendowo!!

      Usuń
  6. Czyli trekking, a nie Nordic czyli do przodu. Chętnie przyłączyłabym się, ale trochę za daleko.
    Dlaczego latem za gorąco ? Są szlaki w lasach, gdzie cień, są parki itp.
    Oziminy i u nas soczystą zielenią mamią oczy, jak dodać zamczysko lub dworek jakiś i stawy to piękny spacer wychodzi.
    To czekam na owe niespodzianki, sama kije na jutro szykując.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uczciwy nordic z wywieszonym jęzorem, tylko w międzyczasach dużo zwiedzałyśmy:-)
      Porównując letnią Drogę z aktualną temperaturą- wolę teraz. No i te komaryyy, straszne były ostatniego lata.
      Niespodzianki ogarnięte, napisz, jak u ciebie:-)

      Usuń
  7. Megi, ciekawam, czy obdarzają Was, przechodzacych z kijkami, jakimiś ciekawymi komentarzami; bo ja nasłuchałam się sporo, od rehabilitacji po zagubienie nart; tak mi dobrze było w tych marszach, rozruszałam się sprężyście; macie tam wkoło tyle ciekawostek historycznych, pałace, mauzolea, w każdej chyba miejscowości, każda "kijowa" wyprawa to odkrywanie przeszłości; życzę sprężystych kroków w pokonywaniu odległości i pokazywaniu nam nieznanego; serdeczności ślę dla "kijowych" dziewczyn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okolica była bezludna, zresztą komentarze zdarzają się, właśnie takie, jak piszesz, tylko kiedy chodzę sama.
      A teraz nie chodzę sama, bo wpadam w panikę;-) nawet na samą myśl, gdzie to nie łaziłam.
      Cudowne to uczucie mocy i rozciągnięcia, i te wszystkie mięśnie dookoła tułowia, i w łapkach, prawda?:)

      Usuń
  8. Dla mnie każda Twoja trasa jest owacyjna. To znaczy doznaję silnej owacyjności, jak czytam.
    Uwielbiam twoje opisy!
    Heh, czucie mięśni wokół tułowia - super! Paweł by powiedział, że bez kontaktu z ciałem (swoim), to bieda straszna. Ono gada i gada, a nikt nic nie rozumie. Wiesz, mówi, wczoraj znów miałem na stole ludzi, którzy nie wiedzą gdzie mają łopatki!! On to ma przeżycia :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie, jak gada:-)
      bo jak je uśpię, to cicho siedzi i nawet nie mogę napisać, że wokół talii, bo to poważne nadużycie;-p
      Owacyjnie, hurrraaa!

      Usuń
  9. Z Megi się wypuszczam dalej niż do wsi na spacer absorberowy :)
    Dzięki Ci! :)
    O kijach myslałam, ale musiałby mi kto z dzieciarnia w domu zostać, bo do kija takie małe- że nie uwiążę i co? Ciagnąć za sobą bym musiała, wyrodna macierzy...;)
    Jak szlag trafi moje mieszkanie na wsi i wyląduję w p...sztygarowie, to sie na pewno na kije przerzucę, co by mieć moc wiekszą, niz mam. W łąpkach i nie tylko ;)
    pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. no właśnie?
      Sztygarowo zamiast Chełmów bram?
      dlaczemu?

      Usuń
    2. .. że tak powiem osobiste życie znacznie mi się ...kręci...

      Usuń
  11. Nie mam koleżanki, nie mam kijków, uprawiam samotne baaardzo szybkie marsze. Lubię.
    Wiem, że nie lubisz, ale PIĘKNE ZDJĘCIA TO SĄ !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne zdjęcia, pięknych miejsc. Dziękuję za interesujący spacer :) Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez bym chciala ale bez kiji bo one mi ciagle przeszkadzaja! Wiec prosze cos na lato ....a niech bedzie i goraco to sie zje lody dla ochlody!

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)